W ubiegłą niedzielę, tj. 21
lutego br, odwiedziłam Zakrzewo.
Wizyta ta była związana przede wszystkim, z ogłoszonym na 2 marca br., już
dwunastym przetargiem na sprzedaż
nieruchomości gminnych w rejonie ul. Gajowej w Zakrzewie, tzw. działki leśne.
Ciekawiło mnie, w jaki sposób Gmina zamierza zachęcić potencjalnych nabywców do
zakupu nieruchomości, które od prawie 5 lat wystawiane są do publicznej
sprzedaży.
Temat ten był wielokrotnie przeze
mnie poruszany, dzisiaj chcę jedynie przedstawić odczucia, jakie odniosłam,
oglądając teren przyszłego osiedla. Zaznaczam, że są to moje subiektywne
wrażenia, których w żadnym wypadku nie zamierzam nikomu narzucać.
Pierwsze, co trzeba podkreślić, to
fakt, że teren w/w działek gminnych w rejonie ul. Gajowej stanowi chyba jedyne naturalne siedlisko leśne w gminie
Dopiewo. Wbrew powszechnej opinii, większość lasów na terenie Gminy, to
wyłącznie plantacje. Las to naturalny system ekologiczny, powstały bez
ingerencji człowieka. Niestety, ekosystem ten został przeznaczony do likwidacji
– pieniądze są ważniejsze. Dlatego śmieszą mnie argumenty, używane np. przez
przeciwników budowy linii 400 kV – link,
którzy o środowisku przypominają sobie wyłącznie wtedy, gdy zagrożony jest ich
własny interes.
Wracając do wystawionych na
sprzedaż, działek gminnych w rejonie ul.
Gajowej w Zakrzewie – należy stwierdzić, że już sam dojazd do nich, nie
zachęca. Po dość intensywnych deszczach, samo przejście nastręczało trudności.
Trudno jednak oczekiwać, aby Gmina zbudowała utwardzoną drogę, która
prawdopodobnie jest własnością Lasów Państwowych.
Widać, że władze Gminy starają się choć w minimalnym stopniu uatrakcyjnić
wystawione nieruchomości na sprzedaż. Na jednej z głównych dróg
wewnętrznych – ul. Irlandzkiej, przy
której zlokalizowane są działki przeznaczone na sprzedaż – zbudowano wodociąg. Z informacji, przekazanych przez Wójta wynika,
że planowana jest również budowa sieci
energetycznej. Nie wiem, czy jest to najlepszy pomysł? Kilka lat temu, przy
obecnej ul. Lotniczej w Zborowie, zbudowano sieć energetyczną wraz ze
skrzynkami. W krótkim czasie większość z nich została zniszczona i wywieziona
na złom.
Aby zachęcić potencjalnych kupców
działek, wykarczowano część dróg
wewnętrznych. Paradoksalnie może mieć to negatywne konsekwencje. Jeżeli
ktoś z nabywców nieruchomości zdecyduje się na rozpoczęcie budowy, będzie
musiał zapewnić sobie całodobową ochronę. Teren jest całkowicie niezamieszkały
i niewidoczny z głównej drogi. Stwarza to idealne warunki dla amatorów cudzej
własności. Połączenie dróg osiedlowych z dwoma duktami, jednym prowadzącym do Sierosławia,
drugim do Polityki - stwarza idealne warunki dla złodziei. Jeżeli do tego
dodamy sieć dróg leśnych i duktów, prowadzących do Pokrzywnicy, Dopiewa,
Dopiewca czy Dąbrówki, to zabezpieczenie nieruchomości przed kradzieżą staje
się iluzją. Osobiście nie zdecydowałabym się na rozpoczęcie budowy, nie
posiadając stałej ochrony.
Mimo, że to już dwunaste podejście do sprzedaży w/w
nieruchomości - to informacja w mediach lokalnych jest więcej niż skromna.
Krótki komunikat ukazał się 11 lutego br. na oficjalnej stronie Gminy – obecnie
jest już na 3 stronie aktualności. W lutowym numerze „Czasu Dopiewa” komunikat,
dotyczący przetargu znalazł się dopiero na 23 stronie – trudno go zauważyć przy
pobieżnym przeglądaniu czasopisma.
Wydaje mi się, że Gmina znalazła
strategicznego inwestora, który hurtem kupi wszystkie nieruchomości, albo, co
jest bardziej prawdopodobne, włodarze stracili nadzieję na sprzedaż działek. A
obecnie starają się robić dobrą minę do złej gry.
Mój spacer objął również dość
duży odcinek ul. Długiej w Zakrzewie.
Stan ulicy wzbudził we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony, za pozytywny element uważam żywopłot,
rosnący od wielu lat pomiędzy jezdnią i chodnikiem. Zabezpiecza on w dużym
stopniu pieszych przed kurzem i opryskaniem, powodowanym przez pojazdy. Jednak
takie bariery ochronne stają się coraz rzadszym widokiem - wymagają przede
wszystkim pielęgnacji. Dlatego też zapewne, zlikwidowano kilka lat temu
żywopłot wzdłuż ul. Bukowskiej w Dopiewie. Teraz, idąc tym chodnikiem w czasie
deszczu, trzeba mieć oczy wokół głowy.
Negatywnie za to oceniam, stan drugiej strony ul. Długiej w Zakrzewie.
Rozjechana nawierzchnia asfaltowa, jak i dziurawe pobocze powodują, że po
każdym większym deszczu tworzą się gigantyczne kałuże. Przejeżdżające samochody, szczególnie autobusy i ciężarówki wzbijają
olbrzymie fontanny zanieczyszczonej wody, zalewając przylegające do ulicy
nieruchomości.
Dziwi mnie, że lokalni włodarze,
mam tu na myśli Sołtysa i Radnego
Zakrzewa, nie podjęli do tej pory żadnych działań, aby choć trochę poprawić
sytuację mieszkańców. Wiem, że budowa kanalizacji deszczowej jest raczej
nierealna. Można jednak pomyśleć o odtworzeniu rowu przydrożnego, chociażby w
wersji odcinków odparowujących, które zbierałyby wodę gromadzącą się na jezdni
i poboczu. Przypuszczam, że podobnie jak na większości starych dróg gminnych,
taki rów kiedyś istniał, jednak wskutek zaniedbań praktycznie zniknął. To, że ul. Długa w Zakrzewie jest drogą
powiatową, w żadnym wypadku nie usprawiedliwia bezczynności.
Całkiem inaczej za to prezentuje
się ul. Niezłomnych w Zakrzewie. Nie
dość, że posiada dość szeroką jezdnię (5,5 m), to aż do ul. Wierzbowej poprowadzono
chodnik. W moim przekonaniu, chodnik w zupełności wystarczyłby na odcinku od
ul. Długiej do skrzyżowania z ul. Leśną. Dalszy odcinek ul. Niezłomnych w
kierunku lasu ma charakter drogi wewnętrznej i tu pieszo-jezdnia w zupełności
wystarczyłaby.
Przy okazji rzuca się w oczy
niedbalstwo urzędników, praktykowane w poprzedniej kadencji. Pieszych straszą stare
słupy energetyczne, stojące na środku chodnika na odcinku między ul. Długą i
Leśną. Wydając tak znaczne sumy na infrastrukturę, należało mimo wszystko,
inwestycję przeprowadzić porządnie. Wystarczyło załatwić z energetyką
przestawienie raptem 2 słupów lub poprowadzenie chodnika bliżej granicy
nieruchomości. Tu również część winy ponosi radny Wojciech Dorna. Gdyby ktoś uważał, że załatwienie takiej
sprawy jest niemożliwe, to informuję, że przy budowie dalszego odcinka ulicy,
przestawienie słupa było możliwe.
Na koniec krótko na temat linii 400 kV. Jak wiadomo, taka linia przebiega przez Zakrzewo, między
innymi przecinając ul. Gajową.
Oglądając ją z bliska należy dziwić się osobom, które mimo wszystko,
zdecydowały się zamieszkać w jej sąsiedztwie. Jeden z budynków mieszkalnych
zlokalizowany jest ok. 36 m,
a drugi ok. 45 m
od osi linii. Biorąc pod uwagę rozpiętość ramion słupów, odległość od linii
jest znacznie mniejsza. Pierwszy budynek znajduje się równocześnie ok. 87 m od drugiej linii wysokiego
napięcia, 110 kV. Ja jednak całkowicie
rozumiem obawy mieszkańców, którym PSE chce zafundować takie sąsiedztwo.
Protest jednak nie może polegać na narzucaniu nowej linii, przez jedną grupę
mieszkańców, innym współobywatelom. A niestety działania przeciwników wariantu
VI, głównie na tym polegają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz