Odświeżam cykl, dotyczący
codziennych spraw, mniej lub bardziej istotnych dla mieszkańców. Na początek 2
informacje, dotyczące działalności naszych lokalnych i ponadlokalnych włodarzy. Z czym mi się
ich aktywność kojarzy, powiem na końcu tego wątku.
Na oficjalnej stronie Gminy pojawiła się wiadomość o wizycie
wicemarszałka województwa wielkopolskiego Wojciecha Jankowiak na budowie nowej
szkoły w Dąbrówce. Muszę przyznać, że wizyty te jednoznacznie kojarzą mi
się z gospodarskimi wizytacjami Edwarda Gierka w latach 70-tych ub. wieku. Brakuje
tylko hasła – „Pomożecie?”. Poprzednia wizyta Wicemarszałka miała miejsce w ub.
roku na budowie gimnazjum oraz na stacji PKP w Dopiewie - oczywiście przed
wyborami do Sejmu i Senatu. Jeżeli coś przeoczyłam, proszę o sprostowanie.
Drugi temat dotyczy zagospodarowania terenu zieleni publicznej
przy ul. Malinowej w Skórzewie. Dotychczas temat zagospodarowania placu
pojawiał się za sprawą radnego Piotra Dziembowskiego przed kolejnymi wyborami
samorządowymi. Tym razem prace rozpoczęto już na 2,5 roku przed terminem
kolejnych wyborów.
Zastanawiam się, czy sposób
zagospodarowania terenu – m.in. przewidziano tam powstanie boiska do koszykówki
– jest do końca przemyślany?
Co prawda, z tego co pamiętam,
były prowadzone jakieś konsultacje wśród mieszkańców, jednak przed podjęciem
ostatecznej decyzji należało
przeanalizować, jak się sprawdzają funkcjonujące już obiekty. W ramach
Orlika w Dopiewie zbudowano, oprócz boiska do piłki nożnej również boisko do
koszykówki. O ile boisko do piłki nożnej jest wykorzystane praktycznie przez
cały czas do godz. 22:00, to boisko do koszykówki w zasadzie jest obiektem
zbędnym. Pojawiają się na nim co najwyżej rodzice z małymi dziećmi, aby pobawić się przez chwilę piłeczkę lub przedszkolaki.
Nie chcę przesądzać, ale obawiam
się, że koszykówka w Skórzewie może cieszyć się podobnym zainteresowaniem jak w
Dopiewie. No chyba, że w Skórzewie jest duża grupa miłośników tej dyscypliny
sportu. Jak słusznie zauważył jeden z internautów, najlepszym rozwiązaniem
byłoby boisko wielofunkcyjne.
Drugim problemem, związanym z
funkcjonowaniem boiska, może być uciążliwość – oświetlenie oraz hałas. Wiem z autopsji, że osoby korzystające z
boiska są dość hałaśliwe (po prostu emocje), natomiast oświetlenie placu jest bardzo
silne. Tak jest w przypadku Orlika w Dopiewie. W sąsiedztwie dominują jednak
wieloletni lub rdzenni mieszkańcy, którzy do tych uciążliwości się przystosowali.
Nie wiadomo, jak będzie w przypadku napływowej ludności, zasiedlającej osiedla
w Skórzewie. Z doświadczenia wiadomo, że niektórym z nich przeszkadza dosłownie
wszystko.
W związku z tym zastanawia mnie -
czy jeżeli jednak znajdą się miłości
koszykówki, plac będzie dostępny w określonych godzinach i nieczynny np. w nocy?
Orlik w Dopiewie w pierwszych tygodniach po otwarciu, dostępny był całą dobę i
niektórzy miłośnicy piłki korzystali z niego do godziny czwartej nad ranem.
Dopiero po stanowczej interwencji mieszkańców, ograniczono godziny otwarcia.
Moim skromnym zdaniem, plac przy ul. Malinowej w Skórzewie
powinien być przeznaczony do wypoczynku i rekreacji – ławki, zadrzewione
alejki, plac zabaw dla dzieci, siłownia zewnętrzna. Powinien być przeznaczony
dla osób, które wybrały się na krotki spacer. Natomiast obiekty sportowe, jak
boiska, powinny powstawać w sąsiedztwie gimnazjum w Skórzewie. Ktoś, kto
potrzebuje większego wysiłku w grach zespołowych, z pewnością skłonny jest
pokonać większą odległość.
Zastanawia mnie, dlaczego w/w
osoby, tj. Wojciech Jankowiak i Piotr Dziembowski nagle uaktywnili się, chociaż
dotychczas robili to wyłącznie przed wyborami. Czyżby prawdziwe były pogłoski,
iż partia rządząca aktualnie w Polsce, miałaby powtórzyć wybory samorządowe.
Nie posiadam wiarygodnych źródeł informacji w tym zakresie. Myślę jednak, że
coś jest na rzeczy. Być może przekonamy się już jesienią - czy działania W.
Jankowiaka i P. Dziembowskiego mają głębszy cel?
Jak co roku w okresie wiosennych prac polowych powtarza się ten sam lament i płacz,
związany z nawożeniem gruntów rolnych. Gdyby ktoś nie wiedział, to w gminie Dopiewo władzę wykonawczą sprawuje wójt, a nie burmistrz czy prezydent. Tak
więc wynika z tego oczywisty wniosek, że Dopiewo jest gminą wiejską, a rolnictwo stanowi jeden z
elementów gospodarki lokalnej. Aby zebrać plon, ziemię trzeba nawieźć, a
najlepszy jest nawóz naturalny. Jest to prawda chyba nie dla wszystkich
oczywista. A nazywanie rolników „chłopkami
roztropkami” świadczy o arogancji i całkowitym braku kultury – wstrzymam
się od dosadniejszych określeń. Myślę, że osoba o takich poglądach, do tego
odporna na jakiekolwiek argumenty, powinna jak najszybciej wyprowadzić się z
powrotem do miasta – widocznie zapach spalin jest znacznie przyjemniejszy.
Przy okazji dodam, że rolnictwo i
produkcja żywności to najważniejsza dziedzina ludzkiej gospodarki. Można
funkcjonować bez samochodu, laptopa lub telefonu komórkowego, chociaż niektórym
może to wydawać się niemożliwe. Jednak społeczeństwo nie przetrwa bez żywności.
To, że teraz w Polsce jedzenia jest pod dostatkiem, a nawet ogromne ilości są
marnowane, nie oznacza, że tak będzie zawsze. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to
mogę mu tylko współczuć.
Wraz z nadejściem wiosny władze samorządowe – gminne i powiatowe –
rozpoczęły porządkowanie terenów publicznych. Dotyczy to przede wszystkim
dróg. Jest to o tyle znamienne i godne pochwały, że jeszcze kilka lat temu
trudno było wyegzekwować u władz lokalnych jakieś szersze działania.
Obecnie prowadzone jest wiele
prac: jak czyszczenie chodników, sprzątanie rowów, czyszczenie i naprawa
nawierzchni dróg oraz ogławianie przydrożnych drzew. Jednak, i w tej beczce
miodu, znaleźć można łyżkę dziegciu. Odnoszę wrażenie, że brak jest koordynacji prowadzonych prac.
Ogławianie drzew przydrożnych prowadzone jest wyrywkowo i do tego
trochę późno. Ekipy rozpoczynają przycinanie drzew na jednej z ulic, następnie
przerywają prace i rozpoczynają na innej drodze. Nie wiem czy to brak środków,
czy sprzeczne polecenia? Do tego ogławianie drzew następuje zbyt późno. Obecnie
drzewa rozpoczynają wegetację i takie, często dość radykalne ogławianie, z
pewnością im nie służy. Zimy w ostatnich latach są coraz łagodniejsze, być może
ma to związek ze zmianami klimatu. Tak więc, prace związane z przycinką drzew
można rozpoczynać już jesienią i prowadzić praktycznie przez całą zimę – na
odśnieżanie dróg potrzeba coraz mniej środków i czasu.
Podobnie wygląda sprawa z czyszczeniem i naprawą nawierzchni
dróg. Od 2-3 lat na wiosnę czyszczone są z piasku i śmieci, koryta wzdłuż
jezdni przy krawężnikach. Nie jest to jednak skoordynowane z naprawą
nawierzchni masą bitumiczną. W moim przekonaniu, najpierw należy zmieść piasek
zalegający na jezdni, a dopiero potem wypełniać ubytki. Doraźne oczyszczanie
miejsc, gdzie naprawia się nawierzchnię, jest mało efektywne. Część piasku
dostaje się pod masę bitumiczną, powodując słabsze wiązanie z podbudową.
Ponadto jezdnia powinna być
naprawiania nie tylko w miejscach spękań i ubytków ale i tam, gdzie tworzą się
kałuże. Takim przykładem może być odcinek ul. Bukowskiej w Dopiewie, na
wysokości zespołu szkół. Praktycznie od remontu, który miał miejsce ok. 10 lat
temu, na dużym odcinku jezdni przy każdym, nawet niewielkim deszczu tworzą się
kałuże. Przejście chodnikiem w czasie opadów, praktycznie w każdym przypadku,
wiąże się z ryzykiem ochlapania – dla części kierowców określenie „kultura
jazdy” jest pustym i niezrozumiałym hasłem. Aby remont nawierzchni miał sens,
wystarczy w czasie większych opadów, przeprowadzić wizję dróg lokalnych i stworzyć
odpowiednią dokumentacje fotograficzną. Wówczas od razu będzie wiadomo,
które odcinki jezdni wymagają naprawy.
Na jednym ze spotkań publicznych przewodniczący RG Leszek Nowaczyk
stwierdził, że władze Gminy, oczekując
od mieszkańców większego zaangażowania w sprawy czystości i porządku,
powinny dać same przykład. Nie wiem, czy będą tego jakieś efekty? Osoby, które
zawsze dbały o otoczenie swojej nieruchomości, będą to robiły w dalszym ciągu.
Natomiast dla tych, których dobro wspólne nie ma żadnej wartości, raczej nie
zmienią swojego podejścia. Przykładem może być sprzątanie ul. Batorowskiej w
Skórzewie. Sołtys/radny Walenty Moskalik skarżył się na sesji, że część
mieszkańców, parkująca pojazdy na jezdni, na prośbę o ich usunięcie na czas
sprzątania, reagowała bardzo agresywnie. Myślę, że w tej sytuacji należało
poprosić o pomoc Straż Gminną lub Policję. Obawy, aby nie narazić się wyborcom,
powinny mieć granice.
Przy okazji proponuję włodarzom, aby od czasu do czasu wysiedli ze swoich
samochodów i przyjrzeli się z bliska, jak wygląda porządek w Gminie.
Parking przy przedszkolu na ul. Polnej w Dopiewie, oddalony ok. 200 m od domu
Przewodniczącego RG - od jesieni do marca zawalony był hałdami liści i gałęzi,
piasku oraz śmieci. Dopiero kilka dni temu pojawiła się tam zamiatarka, która
usunęła część, prawie całkowicie zbutwiałych liści. O ile mi się zdaje, w/w
parking jest gminnym terenem publicznym, z którego korzysta wielu gości
odwiedzających halę GOSiR, a także stałych użytkowników odwożących dzieci do
szkoły i przedszkola. Przy łączniku między ul. Polną i ul. Bukowską zamontowany
został kosz (na wysokości kotłowni), który zawsze jest pełen. W związku z tym,
śmieci składowane są wokół niego, a przy lekkim powiewie wiatru, przelatują na
przyległe uprawne pole. Koszt ten opróżniany powinien być codziennie, ponieważ znajduje
się w bezpośrednim sąsiedztwie przedszkola i szkoły, a niestety omijany jest nawet,
podczas systematycznego sprzątania przez służby ZUK-u.
Na koniec trochę na temat komunikacji publicznej i związanej z
nią infrastruktury. Mimo, iż wprowadzane są kolejne zmiany w kursowaniu
autobusów – ostatnio dopasowano kursy autobusów do godzin odjazdu pociągów –
sytuacja daleka jest od ideału. Najbardziej poszkodowani są nadal mieszkańcy
Dopiewa, Dopiewca i Palędzia. Nie dość, że autobus linii 729 jedzie do Poznania
2 razy dłużej niż bus nr 720, to bilet jest droższy. Dlatego też wielu
mieszkańców woli korzystać z linii nr 720, mimo iż nie można w niej używać
karty PEKA.
Kolejne zastrzeżenie dotyczy
zachowania niektórych kierowców, konkretnie braku empatii i świadomości, dla
kogo pracują. A przypomnę, że ich praca ma służyć mieszkańcom, a nie ich
wygodzie. Pisałam swego czasu, że niektórzy kierowcy Bistransu podjeżdżają na
przystanek w ostatniej chwili, zmuszając pasażerów do czekania w chłodzie i
deszczu, a także powodując opóźnienia.
Dziś przykład braku empatii
kierowcy autobusu nr 729. W dni robocze o godz. 7:50 z pętli w Dopiewie odjeżdżają
do Poznania równocześnie bus i autobus. Pechowo w dniu wczorajszym zepsuły się
2 busy i wypadł kurs Bistransu z rozkładu jazdy. Pasażerowie, korzystający na
co dzień z busa, zmuszeni byli przesiąść się do autobusu 729. Niestety,
pasażerowie oczekujący na kolejnych przystankach nie wiedzieli, że bus nie
pojedzie. Pasażerowie, znajdujący się w pojeździe, informowali więc o tym
fakcie osoby oczekujące na przystankach. Prosili również kierowcę, aby informował
pasażerów czekających na busa. Jednak kierowca okazał się głuchy na te prośby.
Ani razu nie powiadomił osób oczekujących na przystankach, że czekają na
próżno. A wystarczyło tylko otworzyć przednie drzwi i powiedzieć pasażerom, że
bus nie pojedzie. Muszę przyznać, że kierowca ten wykazał się wyjątkowym
brakiem empatii.
Od pewnego czasu w całej Gminie wymieniane są wiaty przystankowe. Mam w
tym przypadku mieszane odczucia, a to z 2 powodów. Kultura w narodzie
pozostawia wiele do życzenia, a ponadto wiele ze zdemontowanych wiat mogło
służyć jeszcze przez długi czas. Konstrukcja stalowa wiat jest dość wytrzymała,
zniszczeniu ulegają zazwyczaj szyby i plastikowe dachy. Myślę, że wymiana tych
elementów oraz odmalowanie części metalowych, kosztowałoby znacznie mniej niż
wymiana całych wiat. Zbliża się okres ciepły, w czasie którego wielu amatorów
napojów alkoholowych traktuje przystanki, jako ogródki piwne. Zastanawia mnie,
czy jesienią nie będzie trzeba uzupełniać większości szyb. Do ich wypchnięcia
nie potrzeba nogi, wystarczy ręka. A trudno oczekiwać, że na każdym przystanku
zamontowane zostaną kamery.
Uważam, że nowe wiaty nie spełniają właściwie swoich funkcji. Zamiast
przezroczystych, szklanych szyb - zastosowano matowe, porowate z tworzywa
sztucznego. To powoduje, że pasażer oczekujący na ławeczce nie widzi
nadjeżdżającego autobusu. Do tego, od pewnego czasu większość przystanków na
terenie Gminy jest na żądanie. Tak więc kierowca, jeżeli nikt nie zamierza
wysiąść, nie ma obowiązku na takim przystanku zatrzymać się. To powoduje, że
dość często autobus, a także bus przejeżdża, pozostawiając pasażera na
przystanku, którzy nie zdążyli wstać z ławki. Moim zdaniem wystarczyłoby, aby
szyba od strony nadjeżdżającego autobusu była przeźroczysta. Wówczas pasażer
oczekujący pod wiatą i korzystający z ławki - widziałby nadjeżdżający autobus,
natomiast kierowca widziałby osobę na przystanku.
Na tym kończę kolejny odcinek
dopiewskich smaczków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz