sobota, 9 kwietnia 2016

Dopiewskie smaczki (48) – gospodarskie wizyty, ciemna strona prac polowych, wiosenne porządki, komunikacja publiczna



Odświeżam cykl, dotyczący codziennych spraw, mniej lub bardziej istotnych dla mieszkańców. Na początek 2 informacje, dotyczące działalności naszych lokalnych i ponadlokalnych włodarzy. Z czym mi się ich aktywność kojarzy, powiem na końcu tego wątku.


Na oficjalnej stronie Gminy pojawiła się wiadomość o wizycie wicemarszałka województwa wielkopolskiego Wojciecha Jankowiak na budowie nowej szkoły w Dąbrówce. Muszę przyznać, że wizyty te jednoznacznie kojarzą mi się z gospodarskimi wizytacjami Edwarda Gierka w latach 70-tych ub. wieku. Brakuje tylko hasła – „Pomożecie?”. Poprzednia wizyta Wicemarszałka miała miejsce w ub. roku na budowie gimnazjum oraz na stacji PKP w Dopiewie - oczywiście przed wyborami do Sejmu i Senatu. Jeżeli coś przeoczyłam, proszę o sprostowanie.

Drugi temat dotyczy zagospodarowania terenu zieleni publicznej przy ul. Malinowej w Skórzewie. Dotychczas temat zagospodarowania placu pojawiał się za sprawą radnego Piotra Dziembowskiego przed kolejnymi wyborami samorządowymi. Tym razem prace rozpoczęto już na 2,5 roku przed terminem kolejnych wyborów.
Zastanawiam się, czy sposób zagospodarowania terenu – m.in. przewidziano tam powstanie boiska do koszykówki – jest do końca przemyślany?
Co prawda, z tego co pamiętam, były prowadzone jakieś konsultacje wśród mieszkańców, jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji należało przeanalizować, jak się sprawdzają funkcjonujące już obiekty. W ramach Orlika w Dopiewie zbudowano, oprócz boiska do piłki nożnej również boisko do koszykówki. O ile boisko do piłki nożnej jest wykorzystane praktycznie przez cały czas do godz. 22:00, to boisko do koszykówki w zasadzie jest obiektem zbędnym. Pojawiają się na nim co najwyżej rodzice z małymi dziećmi, aby pobawić  się przez chwilę piłeczkę lub przedszkolaki.
Nie chcę przesądzać, ale obawiam się, że koszykówka w Skórzewie może cieszyć się podobnym zainteresowaniem jak w Dopiewie. No chyba, że w Skórzewie jest duża grupa miłośników tej dyscypliny sportu. Jak słusznie zauważył jeden z internautów, najlepszym rozwiązaniem byłoby boisko wielofunkcyjne.
Drugim problemem, związanym z funkcjonowaniem boiska, może być uciążliwość – oświetlenie oraz hałas. Wiem z autopsji, że osoby korzystające z boiska są dość hałaśliwe (po prostu emocje), natomiast oświetlenie placu jest bardzo silne. Tak jest w przypadku Orlika w Dopiewie. W sąsiedztwie dominują jednak wieloletni lub rdzenni mieszkańcy, którzy do tych uciążliwości się przystosowali. Nie wiadomo, jak będzie w przypadku napływowej ludności, zasiedlającej osiedla w Skórzewie. Z doświadczenia wiadomo, że niektórym z nich przeszkadza dosłownie wszystko.
W związku z tym zastanawia mnie - czy jeżeli jednak znajdą się miłości koszykówki, plac będzie dostępny w określonych godzinach i nieczynny np. w nocy? Orlik w Dopiewie w pierwszych tygodniach po otwarciu, dostępny był całą dobę i niektórzy miłośnicy piłki korzystali z niego do godziny czwartej nad ranem. Dopiero po stanowczej interwencji mieszkańców, ograniczono godziny otwarcia.
Moim skromnym zdaniem, plac przy ul. Malinowej w Skórzewie powinien być przeznaczony do wypoczynku i rekreacji – ławki, zadrzewione alejki, plac zabaw dla dzieci, siłownia zewnętrzna. Powinien być przeznaczony dla osób, które wybrały się na krotki spacer. Natomiast obiekty sportowe, jak boiska, powinny powstawać w sąsiedztwie gimnazjum w Skórzewie. Ktoś, kto potrzebuje większego wysiłku w grach zespołowych, z pewnością skłonny jest pokonać większą odległość.
Zastanawia mnie, dlaczego w/w osoby, tj. Wojciech Jankowiak i Piotr Dziembowski nagle uaktywnili się, chociaż dotychczas robili to wyłącznie przed wyborami. Czyżby prawdziwe były pogłoski, iż partia rządząca aktualnie w Polsce, miałaby powtórzyć wybory samorządowe. Nie posiadam wiarygodnych źródeł informacji w tym zakresie. Myślę jednak, że coś jest na rzeczy. Być może przekonamy się już jesienią - czy działania W. Jankowiaka i P. Dziembowskiego mają głębszy cel?

Jak co roku w okresie wiosennych prac polowych powtarza się ten sam lament i płacz, związany z nawożeniem gruntów rolnych. Gdyby ktoś nie wiedział, to w gminie Dopiewo władzę wykonawczą sprawuje wójt, a nie burmistrz czy prezydent. Tak więc wynika z tego oczywisty wniosek, że Dopiewo jest gminą wiejską, a rolnictwo stanowi jeden z elementów gospodarki lokalnej. Aby zebrać plon, ziemię trzeba nawieźć, a najlepszy jest nawóz naturalny. Jest to prawda chyba nie dla wszystkich oczywista. A nazywanie rolników „chłopkami roztropkami” świadczy o arogancji i całkowitym braku kultury – wstrzymam się od dosadniejszych określeń. Myślę, że osoba o takich poglądach, do tego odporna na jakiekolwiek argumenty, powinna jak najszybciej wyprowadzić się z powrotem do miasta – widocznie zapach spalin jest znacznie przyjemniejszy.
Przy okazji dodam, że rolnictwo i produkcja żywności to najważniejsza dziedzina ludzkiej gospodarki. Można funkcjonować bez samochodu, laptopa lub telefonu komórkowego, chociaż niektórym może to wydawać się niemożliwe. Jednak społeczeństwo nie przetrwa bez żywności. To, że teraz w Polsce jedzenia jest pod dostatkiem, a nawet ogromne ilości są marnowane, nie oznacza, że tak będzie zawsze. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to mogę mu tylko współczuć.

Wraz z nadejściem wiosny władze samorządowe – gminne i powiatowe – rozpoczęły porządkowanie terenów publicznych. Dotyczy to przede wszystkim dróg. Jest to o tyle znamienne i godne pochwały, że jeszcze kilka lat temu trudno było wyegzekwować u władz lokalnych jakieś szersze działania.
Obecnie prowadzone jest wiele prac: jak czyszczenie chodników, sprzątanie rowów, czyszczenie i naprawa nawierzchni dróg oraz ogławianie przydrożnych drzew. Jednak, i w tej beczce miodu, znaleźć można łyżkę dziegciu. Odnoszę wrażenie, że brak jest koordynacji prowadzonych prac.
Ogławianie drzew przydrożnych prowadzone jest wyrywkowo i do tego trochę późno. Ekipy rozpoczynają przycinanie drzew na jednej z ulic, następnie przerywają prace i rozpoczynają na innej drodze. Nie wiem czy to brak środków, czy sprzeczne polecenia? Do tego ogławianie drzew następuje zbyt późno. Obecnie drzewa rozpoczynają wegetację i takie, często dość radykalne ogławianie, z pewnością im nie służy. Zimy w ostatnich latach są coraz łagodniejsze, być może ma to związek ze zmianami klimatu. Tak więc, prace związane z przycinką drzew można rozpoczynać już jesienią i prowadzić praktycznie przez całą zimę – na odśnieżanie dróg potrzeba coraz mniej środków i czasu.

Podobnie wygląda sprawa z czyszczeniem i naprawą nawierzchni dróg. Od 2-3 lat na wiosnę czyszczone są z piasku i śmieci, koryta wzdłuż jezdni przy krawężnikach. Nie jest to jednak skoordynowane z naprawą nawierzchni masą bitumiczną. W moim przekonaniu, najpierw należy zmieść piasek zalegający na jezdni, a dopiero potem wypełniać ubytki. Doraźne oczyszczanie miejsc, gdzie naprawia się nawierzchnię, jest mało efektywne. Część piasku dostaje się pod masę bitumiczną, powodując słabsze wiązanie z podbudową.
Ponadto jezdnia powinna być naprawiania nie tylko w miejscach spękań i ubytków ale i tam, gdzie tworzą się kałuże. Takim przykładem może być odcinek ul. Bukowskiej w Dopiewie, na wysokości zespołu szkół. Praktycznie od remontu, który miał miejsce ok. 10 lat temu, na dużym odcinku jezdni przy każdym, nawet niewielkim deszczu tworzą się kałuże. Przejście chodnikiem w czasie opadów, praktycznie w każdym przypadku, wiąże się z ryzykiem ochlapania – dla części kierowców określenie „kultura jazdy” jest pustym i niezrozumiałym hasłem. Aby remont nawierzchni miał sens, wystarczy w czasie większych opadów, przeprowadzić wizję dróg lokalnych i stworzyć odpowiednią dokumentacje fotograficzną. Wówczas od razu będzie wiadomo, które odcinki jezdni wymagają naprawy.

Na jednym ze spotkań publicznych przewodniczący RG Leszek Nowaczyk stwierdził, że władze Gminy, oczekując od mieszkańców większego zaangażowania w sprawy czystości i porządku, powinny dać same przykład. Nie wiem, czy będą tego jakieś efekty? Osoby, które zawsze dbały o otoczenie swojej nieruchomości, będą to robiły w dalszym ciągu. Natomiast dla tych, których dobro wspólne nie ma żadnej wartości, raczej nie zmienią swojego podejścia. Przykładem może być sprzątanie ul. Batorowskiej w Skórzewie. Sołtys/radny Walenty Moskalik skarżył się na sesji, że część mieszkańców, parkująca pojazdy na jezdni, na prośbę o ich usunięcie na czas sprzątania, reagowała bardzo agresywnie. Myślę, że w tej sytuacji należało poprosić o pomoc Straż Gminną lub Policję. Obawy, aby nie narazić się wyborcom, powinny mieć granice.

Przy okazji proponuję włodarzom, aby od czasu do czasu wysiedli ze swoich samochodów i przyjrzeli się z bliska, jak wygląda porządek w Gminie. Parking przy przedszkolu na ul. Polnej w Dopiewie, oddalony ok. 200 m od domu Przewodniczącego RG - od jesieni do marca zawalony był hałdami liści i gałęzi, piasku oraz śmieci. Dopiero kilka dni temu pojawiła się tam zamiatarka, która usunęła część, prawie całkowicie zbutwiałych liści. O ile mi się zdaje, w/w parking jest gminnym terenem publicznym, z którego korzysta wielu gości odwiedzających halę GOSiR, a także stałych użytkowników odwożących dzieci do szkoły i przedszkola. Przy łączniku między ul. Polną i ul. Bukowską zamontowany został kosz (na wysokości kotłowni), który zawsze jest pełen. W związku z tym, śmieci składowane są wokół niego, a przy lekkim powiewie wiatru, przelatują na przyległe uprawne pole. Koszt ten opróżniany powinien być codziennie, ponieważ znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie przedszkola i szkoły, a niestety omijany jest nawet, podczas systematycznego sprzątania przez służby ZUK-u.

Na koniec trochę na temat komunikacji publicznej i związanej z nią infrastruktury. Mimo, iż wprowadzane są kolejne zmiany w kursowaniu autobusów – ostatnio dopasowano kursy autobusów do godzin odjazdu pociągów – sytuacja daleka jest od ideału. Najbardziej poszkodowani są nadal mieszkańcy Dopiewa, Dopiewca i Palędzia. Nie dość, że autobus linii 729 jedzie do Poznania 2 razy dłużej niż bus nr 720, to bilet jest droższy. Dlatego też wielu mieszkańców woli korzystać z linii nr 720, mimo iż nie można w niej używać karty PEKA.
Kolejne zastrzeżenie dotyczy zachowania niektórych kierowców, konkretnie braku empatii i świadomości, dla kogo pracują. A przypomnę, że ich praca ma służyć mieszkańcom, a nie ich wygodzie. Pisałam swego czasu, że niektórzy kierowcy Bistransu podjeżdżają na przystanek w ostatniej chwili, zmuszając pasażerów do czekania w chłodzie i deszczu, a także powodując opóźnienia.
Dziś przykład braku empatii kierowcy autobusu nr 729. W dni robocze o godz. 7:50 z pętli w Dopiewie odjeżdżają do Poznania równocześnie bus i autobus. Pechowo w dniu wczorajszym zepsuły się 2 busy i wypadł kurs Bistransu z rozkładu jazdy. Pasażerowie, korzystający na co dzień z busa, zmuszeni byli przesiąść się do autobusu 729. Niestety, pasażerowie oczekujący na kolejnych przystankach nie wiedzieli, że bus nie pojedzie. Pasażerowie, znajdujący się w pojeździe, informowali więc o tym fakcie osoby oczekujące na przystankach. Prosili również kierowcę, aby informował pasażerów czekających na busa. Jednak kierowca okazał się głuchy na te prośby. Ani razu nie powiadomił osób oczekujących na przystankach, że czekają na próżno. A wystarczyło tylko otworzyć przednie drzwi i powiedzieć pasażerom, że bus nie pojedzie. Muszę przyznać, że kierowca ten wykazał się wyjątkowym brakiem empatii.

Od pewnego czasu w całej Gminie wymieniane są wiaty przystankowe. Mam w tym przypadku mieszane odczucia, a to z 2 powodów. Kultura w narodzie pozostawia wiele do życzenia, a ponadto wiele ze zdemontowanych wiat mogło służyć jeszcze przez długi czas. Konstrukcja stalowa wiat jest dość wytrzymała, zniszczeniu ulegają zazwyczaj szyby i plastikowe dachy. Myślę, że wymiana tych elementów oraz odmalowanie części metalowych, kosztowałoby znacznie mniej niż wymiana całych wiat. Zbliża się okres ciepły, w czasie którego wielu amatorów napojów alkoholowych traktuje przystanki, jako ogródki piwne. Zastanawia mnie, czy jesienią nie będzie trzeba uzupełniać większości szyb. Do ich wypchnięcia nie potrzeba nogi, wystarczy ręka. A trudno oczekiwać, że na każdym przystanku zamontowane zostaną kamery.
Uważam, że nowe wiaty nie spełniają właściwie swoich funkcji. Zamiast przezroczystych, szklanych szyb - zastosowano matowe, porowate z tworzywa sztucznego. To powoduje, że pasażer oczekujący na ławeczce nie widzi nadjeżdżającego autobusu. Do tego, od pewnego czasu większość przystanków na terenie Gminy jest na żądanie. Tak więc kierowca, jeżeli nikt nie zamierza wysiąść, nie ma obowiązku na takim przystanku zatrzymać się. To powoduje, że dość często autobus, a także bus przejeżdża, pozostawiając pasażera na przystanku, którzy nie zdążyli wstać z ławki. Moim zdaniem wystarczyłoby, aby szyba od strony nadjeżdżającego autobusu była przeźroczysta. Wówczas pasażer oczekujący pod wiatą i korzystający z ławki - widziałby nadjeżdżający autobus, natomiast kierowca widziałby osobę na przystanku.

Na tym kończę kolejny odcinek dopiewskich smaczków.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz