O węzłach przesiadkowych w Dopiewie i Palędziu pisałam wielokrotnie.
Mimo to, muszę do tematu wrócić raz jeszcze, a to za sprawą publikacji, jaka
ukazała się na oficjalnej stronie Gminy - link.
Wydaje się, że wójt Adrian Napierała inwestycjami tymi będzie chwalił
się nie tylko dopóty, dopóki będzie pełnił swą obecną funkcję, a z pewnością
znacznie dłużej.
Oficjalny tekst okraszony został
kilkoma fotografiami, wykonanymi tak, aby pokazały zakres inwestycji w jak
najkorzystniejszym świetle.
Nie tak dawno pisałam o węźle w
Palędziu, uzupełniając swoją wypowiedź dokumentacją fotograficzną - link. Dziś tylko jedno zdjęcie z dnia
wczorajszego, przedstawiające tablicę informująca o liczbie wolnych miejsc:
Na wyświetlaczu pojawiła się
jakaś dziwna liczba ujemna. Nie wiem, co ona oznacza – może liczbę miejsc
zajętych. Ale to chyba nie o to chodziło, tym bardziej, że pojazdów na parkingu
było znacznie mniej.
Przejdźmy jednak do węzła przesiadkowego w Dopiewie. Jest
on dla mnie przykładem totalnej megalomanii i niekompetencji, przede wszystkim
włodarzy gminy Dopiewo. Na jego temat pisałam jeszcze w 2017 r., przed rozpoczęciem inwestycji i wszystkie moje ówczesne zastrzeżenia pozostały aktualne do dziś. - link
Parking jest tak olbrzymi, że
bardziej przypomina małe lotnisko, niż obiekt dla tak niewielkiej miejscowości,
jak Dopiewo.
Gdyby nie biało-czerwona tablica (na zdjęciu niewidoczna),
trudno byłoby dostrzec jego koniec. Pierwotnie przewidziany był dla 127
pojazdów, obecnie, zgodnie z informacją Urzędu Gminy, liczy ok. 100 miejsc
parkingowych.
W dni robocze zazwyczaj parkuje
tu 20 do 30 samochodów, w soboty i niedziele liczba ta nie przekracza 10.
Prawdopodobnie z powodu ilości
parkujących, nie zamontowano tablicy informującej o liczbie wolnych miejsc, aby
się do końca nie kompromitować.
Również wiaty dla rowerów nie cieszą się zainteresowaniem użytkowników,
z pewnością dlatego, że ustawione zostały po niewłaściwej stronie stacji.
Bardziej przydałyby się w sąsiedztwie budynku stacji i przystanku autobusowego.
Wokół wiat ustawiono kilkanaście
ławek, więcej niż w pozostałej części wsi. Część z nich może być użytkowana
przez miłośników kolei, z pozostałych widok mamy tylko na ściany wiaty
rowerowej.
To, czego ewidentnie brak, a o czym pisałam już w 2017 r.,
to dodatkowego wejścia z parkingu na
peron. Idąc do pociągu, trzeba dojść do przejazdu kolejowego w ciągu ul.
Wyzwolenia. Peron na całej długości został oddzielony od parkingu wysokim
płotem.
Mimo to, część mieszkańców w
dalszym ciągu korzysta ze skrótu, łączącego ul. Leśną z ul. Trzcielińską.
Część parkingu, z racji tego, że
stoi pusty, wykorzystywana jest jako plac manewrowy dla samochodów ciężarowych.
Niewykluczone, że z tego powodu niedługo będzie konieczny remont.
Cały parking znajduje się pod obserwacją kamer przemysłowych. Niestety,
i ten temat nie został przemyślany.
Kamery na odcinku od ul.
Wyzwolenia do ul. Trzcielińskiej umieszczono pomiędzy parkingiem i peronem.
Efekt jest taki, że nie rejestrują one
tego, co dzieje się na peronach i wokół budynku stacji.
A dzieje się dużo i to przeważnie
złych rzeczy. Wiata na peronie w
kierunku Poznania jest od pewnego czasu systematycznie dewastowana.
Wybijane są kolejne szyby. No, ale przecież perony w dalszym ciągu zarządzane
są przez spółkę kolejową, więc Gmina nie będzie się nimi interesować.
Za to budynek stacji jest własnością Gminy. Tydzień temu zaobserwowałam,
że z poczekalni nie korzystają pasażerowie, tylko młodzież, która jeździ po
niej rowerami. A podobno obiekt jest monitorowany, tak wynika z informacji.
Część kamer, co najmniej pięć, jest zupełnie zbędna. Dotyczy to
zachodniej części parkingu, za skrętem z ul. Kolejowej w ul. Trzcielińską. Na
tej części nie parkował chyba jeszcze nigdy żaden samochód, podobnie jak na
zachodniej części parkingu w Palędziu.
Mimo, iż parking jest w
niewielkim stopniu użytkowany, kosze na śmieci są pełne. Jest to
najprawdopodobniej spowodowane tym, że od momentu uruchomienia obiektu nie były
opróżniane.
Przy budowie obiektu nie
zapomniano o zieleni. Przypomina ona jednak bardziej imitację drzew i krzewów,
niż żywe rośliny. Zieleń publiczna to
jedna z wielu pięt achillesowych naszych włodarzy.
W oficjalnym komunikacie
stwierdzono, że „zmieniły się
okolice stacji kolejowych w Gminie Dopiewo, zyskując na estetyce
i funkcjonalności”. Mam nieco odmienne zdanie na ten temat.
Oba węzły, a szczególnie w Dopiewie, przypominają betonowe pustynie, pozbawione życia. Nie są również
funkcjonalne. Nawet nawierzchnia parkingów z kostki brukowej jest
nieprzyjazna dla pieszych.
Tak więc, sztandarowa inwestycja
obecnych włodarzy, jest w mojej ocenie klasycznym przykładem bezmyślności i
nieudolności a zarazem arogancji. Całe szczęście, że w naszej Gminie nie ma
więcej stacji kolejowych.
Obserwatorka I (Pierwsza)
P.S. Wśród mieszkańców pojawiła się plotka, że parking w Dopiewie powstał z myślą o Dniach Gminy Dopiewo oraz Gminnych Dożynkach, natomiast w Palędziu z myślą o kibicach, przyjeżdżających na mecze Lecha Poznań. Ale miejmy nadzieję, że to tylko złośliwe języki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz