niedziela, 31 marca 2019

Węzły przesiadkowe w gminie Dopiewo raz jeszcze



O węzłach przesiadkowych w Dopiewie i Palędziu pisałam wielokrotnie. Mimo to, muszę do tematu wrócić raz jeszcze, a to za sprawą publikacji, jaka ukazała się na oficjalnej stronie Gminy - link.
Wydaje się, że wójt Adrian Napierała inwestycjami tymi będzie chwalił się nie tylko dopóty, dopóki będzie pełnił swą obecną funkcję, a z pewnością znacznie dłużej.
Oficjalny tekst okraszony został kilkoma fotografiami, wykonanymi tak, aby pokazały zakres inwestycji w jak najkorzystniejszym świetle.


Nie tak dawno pisałam o węźle w Palędziu, uzupełniając swoją wypowiedź dokumentacją fotograficzną - link. Dziś tylko jedno zdjęcie z dnia wczorajszego, przedstawiające tablicę informująca o liczbie wolnych miejsc:

Na wyświetlaczu pojawiła się jakaś dziwna liczba ujemna. Nie wiem, co ona oznacza – może liczbę miejsc zajętych. Ale to chyba nie o to chodziło, tym bardziej, że pojazdów na parkingu było znacznie mniej.

Przejdźmy jednak do węzła przesiadkowego w Dopiewie. Jest on dla mnie przykładem totalnej megalomanii i niekompetencji, przede wszystkim włodarzy gminy Dopiewo. Na jego temat pisałam jeszcze w 2017 r., przed rozpoczęciem inwestycji i wszystkie moje ówczesne zastrzeżenia pozostały aktualne do dziś. - link
Parking jest tak olbrzymi, że bardziej przypomina małe lotnisko, niż obiekt dla tak niewielkiej miejscowości, jak Dopiewo.


Gdyby nie biało-czerwona tablica (na zdjęciu niewidoczna), trudno byłoby dostrzec jego koniec. Pierwotnie przewidziany był dla 127 pojazdów, obecnie, zgodnie z informacją Urzędu Gminy, liczy ok. 100 miejsc parkingowych.
W dni robocze zazwyczaj parkuje tu 20 do 30 samochodów, w soboty i niedziele liczba ta nie przekracza 10.
Prawdopodobnie z powodu ilości parkujących, nie zamontowano tablicy informującej o liczbie wolnych miejsc, aby się do końca nie kompromitować.
Również wiaty dla rowerów nie cieszą się zainteresowaniem użytkowników, z pewnością dlatego, że ustawione zostały po niewłaściwej stronie stacji. Bardziej przydałyby się w sąsiedztwie budynku stacji i przystanku autobusowego.
Wokół wiat ustawiono kilkanaście ławek, więcej niż w pozostałej części wsi. Część z nich może być użytkowana przez miłośników kolei, z pozostałych widok mamy tylko na ściany wiaty rowerowej.
To, czego ewidentnie brak, a o czym pisałam już w 2017 r., to dodatkowego wejścia z parkingu na peron. Idąc do pociągu, trzeba dojść do przejazdu kolejowego w ciągu ul. Wyzwolenia. Peron na całej długości został oddzielony od parkingu wysokim płotem.
Mimo to, część mieszkańców w dalszym ciągu korzysta ze skrótu, łączącego ul. Leśną z ul. Trzcielińską.

Część parkingu, z racji tego, że stoi pusty, wykorzystywana jest jako plac manewrowy dla samochodów ciężarowych. Niewykluczone, że z tego powodu niedługo będzie konieczny remont.

Cały parking znajduje się pod obserwacją kamer przemysłowych. Niestety, i ten temat nie został przemyślany.
Kamery na odcinku od ul. Wyzwolenia do ul. Trzcielińskiej umieszczono pomiędzy parkingiem i peronem. Efekt jest taki, że nie rejestrują one tego, co dzieje się na peronach i wokół budynku stacji.
A dzieje się dużo i to przeważnie złych rzeczy. Wiata na peronie w kierunku Poznania jest od pewnego czasu systematycznie dewastowana. Wybijane są kolejne szyby. No, ale przecież perony w dalszym ciągu zarządzane są przez spółkę kolejową, więc Gmina nie będzie się nimi interesować.

Za to budynek stacji jest własnością Gminy. Tydzień temu zaobserwowałam, że z poczekalni nie korzystają pasażerowie, tylko młodzież, która jeździ po niej rowerami. A podobno obiekt jest monitorowany, tak wynika z informacji.

Część kamer, co najmniej pięć, jest zupełnie zbędna. Dotyczy to zachodniej części parkingu, za skrętem z ul. Kolejowej w ul. Trzcielińską. Na tej części nie parkował chyba jeszcze nigdy żaden samochód, podobnie jak na zachodniej części parkingu w Palędziu.

Mimo, iż parking jest w niewielkim stopniu użytkowany, kosze na śmieci są pełne. Jest to najprawdopodobniej spowodowane tym, że od momentu uruchomienia obiektu nie były opróżniane.

Przy budowie obiektu nie zapomniano o zieleni. Przypomina ona jednak bardziej imitację drzew i krzewów, niż żywe rośliny. Zieleń publiczna to jedna z wielu pięt achillesowych naszych włodarzy.

W oficjalnym komunikacie stwierdzono, że „zmieniły się  okolice stacji kolejowych w Gminie Dopiewo, zyskując na estetyce i funkcjonalności”. Mam nieco odmienne zdanie na ten temat.
Oba węzły, a szczególnie w Dopiewie, przypominają betonowe pustynie, pozbawione życia. Nie są również funkcjonalne. Nawet nawierzchnia parkingów z kostki brukowej jest nieprzyjazna dla pieszych.
Tak więc, sztandarowa inwestycja obecnych włodarzy, jest w mojej ocenie klasycznym przykładem bezmyślności i nieudolności a zarazem arogancji. Całe szczęście, że w naszej Gminie nie ma więcej stacji kolejowych.

Obserwatorka I (Pierwsza)

P.S. Wśród mieszkańców pojawiła się plotka, że parking w Dopiewie powstał z myślą o Dniach Gminy Dopiewo oraz Gminnych Dożynkach, natomiast w Palędziu z myślą o kibicach, przyjeżdżających na mecze Lecha Poznań. Ale miejmy nadzieję, że to tylko złośliwe języki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz