Kontynuuję wątek przebudowy linii kolejowej Warszawa-Rzepin,
bo wydaje mi się, że sprawa ta może w krótkim czasie mieć poważne i
nieodwracalne konsekwencje dla mieszkańców Gminy Dopiewo. Zwłaszcza w
kontekście niemocy oraz przypadkowych decyzji byłego i obecnej Wójt Gminy
Dopiewo. Zapraszam równocześnie do lektury moich wcześniejszych uwag w tym
temacie – link1
link2
Największym problemem, w mojej opinii, będzie likwidacja przejazdów kolejowych w Dopiewie na ul. Wyzwolenia i Palędziu na ul. Pocztowej. Pierwszy łączy północną i południową część Gminy oraz stanowi dojazd do Stęszewa oraz dalej w kierunku Wrocławia. Drugi jest najważniejszym przejazdem łączącym Gminę z Poznaniem. Likwidacja tych przejazdów spowoduje nieodwracalne konsekwencje i pogorszenie warunków życia znacznej części mieszkańców Gminy.
Likwidacja przejazdu kolejowego w Dopiewie ul. Wyzwolenia nie
wydaje mi się konieczna. Budowa wiaduktu czy tunelu drogowego w pasie obecnej
drogi, ze względu na istniejącą zabudowę, nie wchodzi w grę. Wjazd na wiadukt
czy zjazd do tunelu odciąłby dojazd do stacji kolejowej i Urzędu Gminy –
pracownikom Urzędu taka sytuacja z pewnością by odpowiadała.
Istnieje natomiast możliwość wyprowadzenia drogi na teren dawnego PGR-u,
użytkowany obecnie przez Zakład Usług Komunalnych, po północno-wschodniej
stronie ul. Wyzwolenia. Na nieruchomości tej znajdują się obiekty gospodarcze,
w znacznym stopniu nieużytkowane – Urząd Gminy jak na razie nie ma pieniędzy i
pomysłu na ich zagospodarowanie. Nawet gdyby pozostawić obecną siedzibę ZUK, do
torów pozostaje jeszcze ok. 170
m. Taka odległość zupełnie wystarczy na budowę dojazdu
na wiadukt nad torami – podobną długość posiada dojazd na wiadukt nad
autostradą na drodze do Konarzewa. Jedyną przeszkodą byłaby dawna budka
dróżnika po południowej stronie linii kolejowej, obecnie użytkowana jako
budynek mieszkalny. Skutki społeczne takiej inwestycji byłyby więc minimalne –
konieczność przesiedlenia jednej rodziny. Skutki pozytywne dla społeczności
lokalnej z pewnością byłyby większe – łączność z południową częścią Gminy,
dojazd do zakładów produkcyjnych i usługowych w rejonie ul. Wyzwolenia i Trzcielińskiej.
Na ten temat powinni się przede wszystkim wypowiedzieć specjaliści z dziedziny
budownictwa drogowego.
Likwidacja przejazdu na ul. Pocztowej w Palędziu jest sprawą
znacznie trudniejszą do rozwiązania. Zabudowa zlokalizowana jest po obu
stronach drogi i z obu stron przejazdu kolejowego. W tej sytuacji budowa
wiaduktu, bądź tunelu dla pojazdów raczej nie wchodzi w grę. Konieczne jest
znalezienie innej lokalizacji – przejazd w Dopiewcu nie rozwiązuje problemu, o
czym poniżej. Alternatywy w postaci wiaduktu w ul. Leśnej w Palędziu, Kolejowej
czy Komornickiej w Dąbrówce - wydają się mało realne.
Wiadukt w Dopiewcu - został zaprojektowany w pasie ul. Leśnej i Jesionowej. Nieodparte jest wrażenie, że projekt powstał w porozumieniu z deweloperami działającymi w Dopiewcu, Lineą i Polnordem. Nie należy się jednak doszukiwać teorii spiskowych, wydaje mi się, że o lokalizacji wiaduktu decydował czysty pragmatyzm. Jak zapewne większości mieszkańcom wiadomo, prezent, jaki otrzymała Linea od byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego w postaci 106 ha gruntu pod zabudowę mieszkaniową, posiada jeden zasadniczy feler – brak infrastruktury. Jednym z najpoważniejszych problemów jest dojazd do przyszłego osiedla. Trudno nazwać dojazdem: przejazd ul. Kolejową i Jesionową w Dopiewcu, ul. Leśną i Malinową w Palędziu (przejazd kolejowy na ul. Leśnej będzie zlikwidowany), lub dojazd duktami leśnymi przez Lasy Zakrzewskie. Po przebudowie linii kolejowej pozostałyby 2 dojazdy do przyszłego osiedla: ul. Leśną i Malinową w Palędziu oraz duktami leśnymi do Zakrzewa. Tak więc inwestor przezornie zadbał o to, aby osiedle miało łączność ze światem zewnętrznym i stąd projekt wiaduktu w Dopiewcu – jak wiadomo projekt drogi wzdłuż torów nie posunął się od lat ani o krok. Niestety nie zapytano przy tej okazji, co o tym sądzą mieszkańcy ul. Leśnej w Dopiewcu. Obecnie jest to cicha i spokojna ulica, która po realizacji zadania może stać się jedną z głównych arterii na terenie Gminy.
Wynegocjowanie wiaduktu w Dopiewcu może mieć również inne konsekwencje dla władz Gminy. Otóż teren w Dopiewcu, pomiędzy linią kolejową na południu, Lasami Zakrzewskimi na północy, ul. Jesionową od zachodu i granicą z Palędziem od wschodu - stanowi w całości własność prywatną. Tak samo własność prywatną stanowić mogą drogi wewnątrz osiedla, umożliwiające przejazd w kierunku Poznania. Deweloper może zamknąć drogi wewnętrzne, ograniczając ruch wyłącznie dla mieszkańców osiedla. Wówczas wiadukt w Dopiewcu służyć będzie wyłącznie przyszłym mieszkańcom osiedli Linei i Polnordu oraz północnej części Dopiewca z ulic Osiedle, Topolowej i Jesionowej. Dla pozostałych będzie to droga do nikąd. Być może, nie chcę tu być złym prorokiem, będzie to karta przetargowa dla deweloperów, którzy postawią Gminie warunki, na jakich udostępnią przejazd przez osiedle. Może to się okazać bardzo kosztowne dla całej Gminy – przy braku koncepcji układów komunikacyjnych – jest to scenariusz bardzo prawdopodobny.
Rozległość tematu spowodowała, że dokończenie zamierzam przedstawić za tydzień. No chyba, że ktoś wcześniej wyciągnie podobne do moich wnioski - jak słusznie zauważył jeden z internautów, komunikację publiczną w Gminie czeka prawdziwa rewolucja - dojazd głównie przez Więckowice.
PS. Mała uwaga na koniec, bo temat jest gorący. To nie PKP jest na straconej pozycji, ale Wójt i Urząd Gminy Dopiewo. Zablokowanie inwestycji, która jest priorytetowa w stosunku do planów zagospodarowania przestrzennego, studium gminy itp. dokumentów, jest mało prawdopodobne. Formuła o możliwości odwołania do GDOŚ umieszczona została na stronie 58 decyzji RDOŚ. Powiadomieniu stron postępowania również uczyniono zadość. Zgodnie z art. 74 ust. 3 ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku..., jeżeli liczba stron postępowania przekracza 20, stosuje się art. 49 kodeksu postępowania administracyjnego - "Strony mogą być zawiadamiane o decyzjach i innych czynnościach organów administracji publicznej przez obwieszczenie lub w inny zwyczajowo przyjęty w danej miejscowości sposób publicznego ogłaszania, jeżeli przepis szczególny tak stanowi; w tych przypadkach zawiadomienie bądź doręczenie uważa się za dokonane po upływie czternastu dni od dnia publicznego ogłoszenia".
Jedno co mnie martwi, to konieczność znalezienia kozła ofiarnego. Oby nie okazał się nim pracownik referatu, prowadzący postępowanie z ramienia Urzędu
Z dużej chmury, mały deszcz, za to wiaaaaaaaaater się zrobił niewąski. Jeśli prawdą jest, że decyzja środowiskowa mam moc lat 6 (4+2), a porozumienie wypracowane między UG a PKP opiewa na lat osiem, to raczej na te kilka lat jest po sprawie i wszyscy mają czas na zastanowienie się co dalej, bo o tym chyba „Palędzianie i Wsparcie", zapomnieli i sprawiają wrażenie jakby uważali, że przejazdy kolizyjne są lepsze niż bezkolizyjne.
OdpowiedzUsuń