Korzystając z ciągle letniej
aury, wybrałam się wczoraj w stosunkowo rzadko odwiedzane przeze mnie i słabo
zaludnione tereny gminy Dopiewo. Nad tym drugim problemem nie tak dawno
ubolewał pracownik Urzędu Gminy Łukasz Ślisiński. Całe szczęście, że pozostało
jeszcze trochę miejsc niezabudowanych, inaczej życie stałoby się nieznośne i
coraz trudniejsze.
Podobnie, jak w czasie każdej
mojej wędrówki, również i wczoraj udało mi się zaobserwować kilka
interesujących spraw. Zanim jednak przejdę do głównego tematu, swój opis muszę
rozpocząć od sprawy, która w zasadzie w naszej Gminie stała się normą. Mam tu
na myśli coraz gorszą jakość informacji
publicznej.
Do Trzcielina chciałam dojechać busem linii nr 791 i w tym celu, sprawdziłam
w Internecie godziny odjazdu. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że
dostępne rozkłady jazdy dotyczą już tylko września, chociaż w kalendarzu był
jeszcze sierpień.
Bulwersuje już sam komentarz do
zmian w kursowaniu autobusów, opublikowany przez Beatę Spychałę – „wraz
z początkiem września wprowadzony zostanie zasadniczy rozkład jazdy na
liniach komunikacyjnych przebiegających przez teren gminy Dopiewo”.
Zastanawia mnie, co dla autorki oznacza „początek września” – pierwszy, drugi
a może dziesiąty dzień miesiąca? Dotychczas wydawało mi się, że zmiany w
komunikacji wprowadzane były zawsze od konkretnego dnia. Widać, w gminie
Dopiewo, podejście do terminów ma charakter płynny.
Co więcej, wprowadzając nowe
rozkłady jazdy, zlikwidowano stare, mimo, co podkreślam kolejny raz, wczoraj był jeszcze sierpień. Nie mogąc
więc sprawdzić godziny odjazdu busa do Trzcielina, zmuszona byłam udać się na
przystanek w ciemno. No i okazało się, że moje obawy były w pełni uzasadnione –
letni rozkład jazdy znacząco różnił się od jesiennego, wynikiem czego musiałam
sporo odczekać na przystanku. Widocznie urzędnicy wyszli z założenia, że 31
sierpnia i 1 września, nikt z komunikacji gminnej korzystać nie będzie.
Odbiegając od tematu aktualnych
rozkładów jazdy dodam, że nie jest to pierwszy przypadek kpiny ze strony
urzędników wobec mieszkańców. Na stronie Gminy, 5 lipca br. umieszczono
komunikat o zmianie rozkładu jazdy pociągów - link.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zmiany rozkładu jazdy
pociągów wprowadzone zostały 9 czerwca br., a więc prawie miesiąc wcześniej.
Autorem tego „newsa” był Michał
Juskowiak.
Zatem po raz kolejny, wypada mi
pogratulować wójtowi Adrianowi Napierali wspaniałego „zespołu fachowców” na
stanowiskach urzędniczych.
Przejdźmy jednak do głównego
tematu.
W Dopiewie zwróciłam uwagę na kilka szczegółów.
Pierwszym z nich to wybetonowanie kolejnego fragmentu wolnej
przestrzeni przy szkole podstawowej przy ul. Bukowskiej.
Mimo, iż budynek szkolny jest
tylko częściowo użytkowany a liczba młodzieży stosunkowo niewielka – dane te,
jak się wydaje, są w ostatnich latach utajniane – place wokół szkoły są
systematycznie betonowane. Równocześnie systematycznie ubywa terenów zielonych.
Na terenie w/w placu jeszcze 2
lata temu rosło dorodne drzewo, które zostało z zupełnie niezrozumiałych
przyczyn wycięte.
Ponieważ coraz więcej dzieci
dojeżdża do szkoły rowerami, pojawiła się potrzeba powiększania liczby stojaków
na rowery. Zamiast wybudować wiatę z prawdziwego zdarzenia, na jednym z już wybetonowanych miejsc, która chroniłaby
rowery przed deszczem i śniegiem, wycięto tylko kolejny fragment żywopłotu,
okalającego plac zabaw:
Działania te - nie wiem, kto jest
ich pomysłodawcą – można określić słowami: głupota i bezmyślność. Wpisują się
one w aktualne podejście władz szkoły i przedszkola do spraw środowiska,
którego wcześniejszym przykładem była troska o tzw. „drzewo pamięci” - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/07/przemyslana-polityka-nasadzeniowa-w.html.
Do niedawna wydawało mi się, że zaniedbania i niechlujstwo nie dotkną
terenu wokół budynku Urzędu Gminy, który wydawał się oczkiem w głowie wójta
Adriana Napierały. Pracowników zajmujących się czystością i porządkiem w
Gminie, najczęściej można było spotkać na ulicach: Leśnej, Wyzwolenia i
Dworcowej w Dopiewie, na odcinkach otaczających budynek Urzędu
Okazało się, że zapał gospodarza
powoli słabnie. Dowodem może być miotła, posadzona w miejscu dorodnego świerku,
pod samym oknem gabinetu Wójta.
Jeszcze wiosną „drzewko” było
zdrowe, obecnie sprawia wrażenie, że nie dożyje przyszłego roku.
Rosnące obok, na razie zdrowe
drzewko, najprawdopodobniej wiosną zostało podmienione na nowy egzemplarz.
Wójt Adrian Napierała coraz
częściej chwali się sukcesami i bogactwem Gminy, więc coroczna wymiana
kilkudziesięciu czy kilkuset drzew, nie stanowi finansowego problemu.
Obchód Trzcielina rozpoczęłam od centralnego miejsca, czyli
skrzyżowania ulic: Płk. Andrzeja Kopy i Środkowej, przy którym zlokalizowana
jest pętla autobusowa. Drugą kadencję radnym
Trzcielina jest Paweł Jazy, co niestety, widać wyraźnie.
W poprzedniej z zapałem walczył o stworzenie placu
rekreacyjno-sportowego dla mieszkańców wsi. Zapomniał jednak, że budowa
obiektu to jedno a troska o niego, to zupełnie co innego.
Gdyby nie rząd drzewek,
posadzonych przy głównej alejce, które są systematycznie podlewane, to można by
pomyśleć, że plac poszedł w zapomnienie.
Boiska do piłki nożnej i
siatkowej bardziej przypominają ugór, niż miejsce rekreacji i sportu:
Również samo skrzyżowanie budzi
sprzeczne uczucia.
Po jednej stronie mamy zadbany
pomnik pułkownika Andrzeja Kopy, powstańca wielkopolskiego,
po drugiej przepełniony pojemnik
na odzież używaną.
W mojej obecności do pojemnika
podjechał samochód, z którego wyniesiono kilka toreb odzieży. Ponieważ nie
można jej było wcisnąć do pojemnika, porzucona została obok. Nie jest do dobra
wizytówka nie tylko wsi, ale i gminy Dopiewo.
Zaniedbane są także inwestycje sprzed kilku lat, jak np. kładka nad strugą
na ul. Środkowej, która powoli zarasta chwastami.
Smutny widok sprawia również park
podworski przy ul. Parkowej
W tym przypadku nie można jednak
mieć pretensji do władz Gminy, ponieważ stanowi własność prywatną.
Za to drogą gminną jest ul. Topolowa w Trzcielinie. Nazwa ta
została nadana ze względu na rosnące wzdłuż drogi dorodne topole. Po drzewach
została już tylko nazwa i potężne pnie. Pisałam o tym tutaj - http://blogdopiewo.blogspot.com/2018/06/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i-w.html.
Topole, podobnie jak wierzby
odznaczają się dużą żywotnością i pozostawione w ziemi pnie zaczęły wypuszczać
odrosty. Ktoś jednak z zaciekłością, godną lepszej sprawy, nie zamierza
dopuścić do ich odrodzenia. Odrosty potraktowane zostały środkami chemicznymi,
prawdopodobnie Roundapem.
Za to chwasty na poboczu ul.
Topolowej, które osiągają 1,5
m wysokości, już nikomu nie przeszkadzają.
Droga z Trzcielina do Lisówek, na szczęście, poza nieco większym
ruchem pojazdów, na razie się nie zmienia. O dziwo, pozostało jeszcze trochę
starych drzew, które póki co, doskonale sobie radzą.
Gorzej jest z nowymi
nasadzeniami, przeprowadzonymi kilka lat temu. Duża część młodych drzewek choruje,
a niektóre już uschły.
Jak widać, zagrożenie dla drzewostanu występuje w całej
Gminie - co niewątpliwie niektórych cieszy. Dzięki temu jest coraz mniej liści
do sprzątania, odpada pielęgnacja roślinności a rolnicy, mogą powiększać swoje
pola, zaorywując miejsca, dotychczas zajęte przez drzewa.
Ze względu na wzrastający upał
zmuszona byłam nieco skrócić swoją wędrówkę. Tak więc, Lisówkami bardziej
szczegółowo zajmę się przy następnej okazji.
Zwróciłam tu uwagę, co zresztą
rzuca się w oczy w całej Gminie, na wpływ warunków atmosferycznych na jakość
plonów. Szczególnie dotyczy to kukurydzy, która w tym roku jest wyjątkowo
mizerna.
Zazwyczaj osiągająca wysokość 2-2,5 m, w wielu miejscach nie
przekracza 50
centymetrów. Równie mizerne są kolby lub nie ma ich
wcale.
Wójt Adrian Napierała, w swoim
ostatnim komentarzu w sierpniowym wydaniu „Czasu Dopiewa”, stwierdził m.in. – „Mam
nadzieję, że anomalie pogodowe są przejściowe i nie będą dawały się nam we
znaki w kolejnych latach – rzutując między innymi na wielkość plonów w
rolnictwie”. Przyznam, że trudno o większy przykład ignorancji i
niekompetencji.
Naukowcy w tym przypadku są
całkowicie zgodni twierdząc, że tego typu anomalie w kolejnych latach będą się
systematycznie nasilać. W Internecie można na ten temat znaleźć wiele artykułów
i to stricte naukowych.
Dlatego też, zamiast składania pobożnych życzeń, Wójt raczej powinien zakasać
rękawy i wziąć się do pracy a przede wszystkim uzupełnić swoją wiedzę, która
wydaje się więcej niż skromna. Ochrona
gruntów rolnych, zadrzewianie (także śródpolnych, których przeciwnikiem jest
m.in. sołtys/radny Walenty Moskalik) i mała retencja (także żeremia bobrów,
których wrogiem jest z kolei sołtys Albin Marian Czekalski) to podstawowe
elementy działań, które powinny być celem samorządu, nie tylko naszego.
Zamiast tego jak na razie mamy
systematyczne betonowanie, likwidowanie istniejącej zieleni oraz odprowadzanie
wód opadowych do morza. Jeżeli obecna polityka nie zmieni się, wójt Adrian
Napierała może zostać zapamiętany jako największy szkodnik w gminie Dopiewo.
Poniżej zdjęcie, przedstawiające
peryferie Lisówek.
Miejsce to może wkrótce zniknąć i
zamienić się w tereny budowlane, jeżeli Radni uchwalą plan zagospodarowania pod budownictwo mieszkaniowe. Za
takim rozwiązaniem optuje m.in. wymieniony na początku artykułu Łukasz
Ślisiński. Uważa on, że w Lisówkach jest zbyt mało mieszkańców i trzeba je
zaludnić. Przyznam, że jest to wyjątkowo intrygujące podejście do tematu
planowania przestrzennego.
W lesie między Dopiewem i
Lisówkami można zobaczyć prawdziwe cuda przyrody. Oto jedno z nich:
Na szczęście miejsce to jest oddalone od terenów mieszkalnych, piesi tam nie docierają i dlatego grzyb pozostaje nienaruszony.
Swoją wędrówkę zakończyłam na ul. Bukowskiej w Dopiewie, na chodniku
prowadzącym do ul. Wiśniowej.
Inwestycja ta od początku budziła
mój sprzeciw, który w dalszym ciągu podtrzymuję. Chodnik ten jest praktycznie nieużywany,
pieszych można tam spotkać jedynie w weekendy, spacerujących z dziećmi.
Natomiast po wieczornych biegach mieszkańców w towarzystwie swoich
czworonożnych pupili, pozostają psie kupy. Przecież biegacz nie może zatrzymać
się, nie może wypaść z rytmu aby posprzątać po swoim piesku – widok ten
wywołuje u mieszkańców tej ulicy, oburzenie.
Budowa tegoż chodnika, wiązała
się z wycinką kilkudziesięciu drzew, które do niedawna oddzielały tereny
budowlane od drogi.
Co więcej, pomiędzy jezdnią a chodnikiem powstał pas ziemi niczyjej,
porośnięty chwastami. Na niektórych jego odcinkach po każdym deszczu zbiera się
woda (droga nie posiada odwodnienia) i trzeba uważać, żeby nie zostać
ochlapanym przez przejeżdżające samochody.
Inwestor, czyli Gmina, a
konkretnie urzędnicy, nie potrafili nawet doprowadzić do prawidłowego
połączenia chodnika z jezdnią przy skrzyżowaniu z ul. Wiśniową. Pozostałą
szczelinę wypełniono ostrym tłuczniem granitowym.
Na koniec 2 zagadki.
1. Na jednym z przystanków w
Dopiewie wisi tabliczka o czasowym jego przeniesieniu w inne miejsce. Miało to
miejsce w sierpniu, niestety na tabliczce nie podano roku.
Otóż wisi ona już co
najmniej 6 lat a przeniesienie przystanku związane było z jego przebudową.
Tabliczka powoli staje się pamiątką historyczną i być może kiedyś, ukaże się o
niej wzmianka u naszych lokalnych historyków.
2. Na jednym ze skrzyżowań dróg
gminnych umieszczono tabliczkę z nazwą ul. Źródlanej.
Jak widać, urzędnicy mają problem
nie tylko z odpowiednią lokalizacją słupków, ale i prawidłowym ich
instalowaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz