Nie
da się ukryć, że pandemia koronawirusa spowodowała zmiany w prawie każdej
dziedzinie życia. Podobnie jest w moim przypadku.
Nie
jestem epidemiologiem ani wirusologiem, dlatego nie mam zamiaru wymądrzać się w
tej dziedzinie. Szkoda, że wielu „ekspertów” nie poszło tą drogą. Jest jednak
wiele innych możliwości dla aktywności medialnej i mam zamiar z tego skorzystać.
Jak
już pisałam wcześniej, nietrudno odnieść wrażenie, że władze centralne działają na wariackich papierach. Co kilka dni – w
kwietniu już co najmniej czterokrotnie – zmieniano przepisy Rozporządzenia Rady
Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w
związku z wystąpieniem stanu epidemii. Ostatnia wersja, z 15 kwietnia br., nie
jest jeszcze dostępna dla zainteresowanych.
Nietrudno
zatem domyślić się, że w takiej sytuacji
przepisy nie mogą być spójne i jednoznaczne. A może o to chodzi?
Przykładem
może być §5 w/w Rozporządzenia, który
zakazuje na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej przemieszczania się osób, za
wyjątkiem wykonywania czynności zawodowych, zaspokajania niezbędnych potrzeb
związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego, wykonywania świadczeń na rzecz
wolontariatu i uczestniczenia w sprawowaniu kultu religijnego.
W
§16 Rozporządzenia dodatkowo zakazuje się korzystania z parków, zieleńców,
promenad, bulwarów, plaż oraz terenów leśnych. Każdy trzeźwo myślący z
pewnością zauważy, że korzystanie z tych obiektów nie jest niezbędne do
realizacji celów, wymienionych w §5. To, czy te zakazy są racjonalne, to już
inna sprawa.
Jak
można się przekonać, służby porządkowe, przede wszystkim Policja, mają własną
interpretację przepisów, często wręcz kuriozalną. Mandat można otrzymać np., za
brak rękawiczek, wymianę opon czy korzystanie z myjni samochodowej. Wszystko
zależy od widzimisię służb porządkowych i sanepidu. Można odnieść wrażenie, że
rząd próbuje ratować Skarb Państwa poprzez zasilanie go mandatami.
Wracając
na gminne podwórko, trzeba
powiedzieć, że życie społeczno-gospodarcze zostało wywrócone do góry nogami.
Czy kiedyś wszystko wróci do stanu poprzedniego, mam nadzieję, że nie.
Dotychczasowy kierunek światowej gospodarki, w tym także każdego z nas, to
prosty przepis na katastrofę.
Jedynym istotnym
wydarzeniem w bieżącym miesiącu, nie związanym bezpośrednio z epidemią, była Nadzwyczajna
Sesja Rady Gminy Dopiewo. Mimo, iż odbyła się ona 8
kwietnia br, podjęłam temat dopiero dziś, ponieważ nie mogłam zmusić się do
przesłuchania nagrania z Sesji. Każdy, kto chciałby się tego podjąć, musi
wykazać się wyjątkową odpornością na stres.
Zastanowiło
mnie, dlaczego zdecydowano się na przeprowadzenie Sesji, dosłownie w ostatniej
chwili? – komunikat ukazał się zaledwie 2 dni wcześniej, 6 kwietnia br.
Wcześniej
dwukrotnie przekładano posiedzenie wspólne komisji oraz odwołano zwykłą sesję
Rady Gminy.
Sesje Nadzwyczajne
przeprowadza się w wyjątkowych sytuacjach, gdy tematy wymagają natychmiastowego
działania ze strony władz samorządowych. Czy taka sytuacja
miała miejsce 8 kwietnia br.? – nie jestem do końca przekonana.
Co
prawda, na Sesji Nadzwyczajnej podjęto
uchwałę w sprawie udzielenia dotacji, poznańskiemu szpitalowi w wysokości
100 tys. złotych na zakup sprzętu do walki z epidemią koronawirusa, ale moim
zdaniem jest to tylko listek figowy.
Po
pierwsze, przewodniczący RG Leszek Nowaczyk,
a także wójt Adrian Napierała, nie byli zmuszeni do zorganizowania posiedzeń
komisji Rady Gminy. Dzięki temu mogli uniknąć dyskusji i niewygodnych
pytań. Radni, którzy wzięli udział w posiedzeniu Sesji Nadzwyczajnej, „stanęli”
na wysokości zadania i praktycznie nie zadawali żadnych merytorycznych pytań.
Po
drugie uważam, że Sesja Nadzwyczajna
miała być promocją wójta Adriana Napierały, który wygłosił obszerny elaborat na
temat działań, jakie podejmuje samorząd w walce z epidemią. Moim zdaniem,
podejmowanie takich działań, to obowiązek a nie sukces włodarzy. No, ale w gminie Dopiewo już tak jest, że władze
każdą najmniejszą powinność, którą udało im się zrealizować, przedstawiają jako
sukces.
Jak
można zauważyć, wywód Wójta w tym temacie, okazał się chyba zbyt przydługawy,
ponieważ radni „ze sprawdzonego zespołu” Marta Jamont i Piotr Strażyński,
bardzo chętnie w tym czasie, obsługiwali swoje telefony.
No
i ostatnia sprawa, to przekazanie
dotacji na zakup sprzętu medycznego. Zapewne część włodarzy oczekuje z tego
powodu gratulacji oraz pochwał. Trzeba pamiętać, że są to pieniądze publiczne,
przekazane z budżetu Gminy. Radni nie
ponieśli z tego tytułu żadnych kosztów.
A za sukces można by
uznać przekazanie pieniędzy z własnych zasobów, tak jak zrobili Radni z klubu
JesteśMY na Tak. Niestety, takiej akcji nikt z pozostałych
włodarzy nie podjął. A wystarczy przejrzeć oświadczenia majątkowe, żeby
zauważyć, iż dla części z nich prywatna pomoc nie byłaby żadnym obciążeniem.
Wystąpienie
wójta Adriana Napierały trwało 27,5 minuty. Z tego, na co zwróciłam uwagę, to
obietnica roznoszenia maseczek wśród mieszkańców po Świętach Wielkanocnych.
Mimo, iż mamy już 16 kwietnia, tj. trzeci dzień poświąteczny, a od dziś
noszenie masek w miejscach publicznych jest obowiązkowe, na razie ani ja, ani
nikt z moich znajomych takiego podarunku nie otrzymał. Co prawda Gmina z
triumfem wczoraj obwieściła, że maseczki już są rozdawane, ale nie podano nawet
nazwy miejscowości, gdzie ta akcja miała miejsce.
Wójt poruszył również
kwestię zagrożenia dla realizacji części inwestycji komunalnych,
jednak temat ten omówię szerzej przy okazji analizy zmian w budżecie Gminy. To,
co rzuca się w oczy, to brak wyobraźni
najważniejszego włodarza gminy Dopiewo. Wójt Adrian Napierała w ogóle nie
bierze pod uwagę, że w budżecie może zabraknąć środków na realizację zadań. Co
więcej, coraz chętniej przejmuje zadania, które należą do organów innych
szczebli, np. powiatu poznańskiego. W czasie Sesji Nadzwyczajnej 8 kwietnia
podjęto 4 uchwały w sprawie przejęcia zadań powiatu poznańskiego. Przypomnę
tylko, że za błędy w wydatkach
odpowiedzialność ponosi nie tylko wójt Adrian Napierała, lecz także skarbnik
Małgorzata Mazurek, która jest główną księgową budżetu Gminy.
Kończąc
pierwszą część sprawozdania muszę wspomnieć, że przed rozpoczęciem Sesji nastąpił
zgrzyt między przewodniczącym RG Leszkiem Nowaczykiem a radnym Krzysztofem
Kołodziejczykiem, dotyczący zasad bezpieczeństwa wprowadzonych na posiedzeniu.
Nie znam przebiegu dyskusji, nie chcę więc opowiadać się po żadnej ze stron. Nie
mogę jednak nie zauważyć, że panika i wynikająca z tego histeria, nie jest
dobrym doradcą.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz