poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I (Pierwszej) – edycja 2023 (3) – Dąbrówka, Palędzie, Dopiewiec

 

Po dłuższej przerwie, postanowiłam wybrać się na kolejną wędrówkę po Gminie. Muszę powiedzieć, że każdy taki wypad przynosi nowe wrażenia i pozwala zauważyć szczegóły, które umknęły wcześniej. Nie inaczej było i tym razem. Przedstawię zatem kilka obserwacji, błahych, śmiesznych, jak i przygnębiających.

W sobotę, 22 kwietnia, obchodziliśmy kolejny Dzień Ziemi. W założeniu ma on uświadamiać ludzkości, co robimy źle i jakie powinniśmy podejmować działania, żeby chronić naszą jedyną, nadającą się do życia, planetę. Generalnie obchody sprowadzają się do działań pozorowanych, jak demonstracje młodzieży i sprzątanie śmieci. W naszej Gminie ogranicza się to do sprzątania śmieci w lasach, rowach i na polach. Okazuje się, że nawet tej prostej czynności, uczestnicy akcji nie potrafią wykonać poprawnie.

W tak gęsto zaludnionej wsi, jak Dąbrówka, są miejsca, których sprzątający nie zauważają. Jednym z nich jest okolica przystanku przy ul. Kasztanowej. Zalegające w rowach odpady są już w zasadzie standardem:

Jednym z powodów, z pewnością jest brak kosza na śmieci na przystanku w kierunku Poznania. W okolicy jest kosz, ale poza zasięgiem wzroku pasażerów:

Służby porządkowe, kierowane przez prezesa ZUK Sławomira Skrzypczaka, od lat nie potrafią zamontować kosza na odpady na peronie przystanku.

W sąsiedztwie Stokrotki zwróciłam uwagę na skrzynki energetyczne, które sprawiają wrażenie, jakby za chwilę miały się rozpaść:

Nie tylko psują one estetykę okolicy, ale mogą także stanowić zagrożenie dla osób postronnych. Zastanawiam mnie, czy są one w ogóle użytkowane? Z mapy wynika, że tylko do jednej z nich doprowadzony jest podziemny kabel.

Problem polega na tym, że firmy zarządzające infrastrukturą energetyczną i telekomunikacyjną, są tak samo nieudolne i niechlujne, jak samorządy. Przykładem może być skrzynka energetyczna w pasie chodnika, w rejonie skrzyżowania ulic: Poznańskiej, Lipowej i Komornickiej w Dąbrówce:

czy skrzynka telekomunikacyjna na skrzyżowaniu ulic Jasnej i Bukowskiej w Dopiewie: 

Czy w tym kraju już nikt niczego nie potrafi zrobić porządnie i z głową, tylko na zasadzie „byle było”?

Z Dąbrówki, to tym razem, tylko tyle. Przechodząc do Palędzia, zwróciłam uwagę, chociaż widziałam to już wcześniej, trzy miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych przy ul. Wzdłuż Torów:

Zastanawia mnie, dla kogo one zostały utworzone?

Szkoła podstawowa ma swoje miejsca parkingowe, natomiast dojście z w/w miejsc wymaga, bez naruszania przepisów o ruchu drogowym, pokonania ok. 350 m.

Market Netto posiada własne miejsca postojowe dla niepełnosprawnych, a ponadto dojście do niego z ul. Wzdłuż Torów, w dalszym ciągu wygląda tak:

Pozostaje zatem kościół, dla którego te miejsca dla niepełnosprawnych najprawdopodobniej zostały utworzone. Problem w tym, że dojście do kościoła ma prawie 200 m długości.

Zapewne nigdy się nie dowiemy, dlaczego wybrano takie kuriozalne rozwiązanie? Tym bardziej, że główny inicjator budowy tego odcinka drogi wzdłuż torów, już nie żyje.

Kolejnym miejscem, które postanowiłam odwiedzić, były wiosenne rozlewiska w rejonie ul. Jagodowej i Miętowej w Palędziu. Są one znacznie mniejsze niż kilkanaście dni temu:

i ograniczają się do terenu pomiędzy ulicami: Żurawinową, Miętową i Jagodową. Nad przyczynami nie zamierzam się rozwodzić. Są one oczywiste – większa ilość opadów i zniszczone systemy drenów. Chcę natomiast zwrócić uwagę na dwa inne aspekty.

Pierwszy to marnotrawstwo wody w dobie coraz częstszych susz. Takie ponadnormatywne opady, w czasach zmieniającego się klimatu i coraz częstszych susz, powinny zostać maksymalnie zagospodarowane. Ulice: Miętową i Wzdłuż Torów rozdziela wąski (ok. 25 m szerokości) pas gruntu, przeznaczony w planie zagospodarowania na usługi:

Parametry nieruchomości nie pozwalają na stawianie tam większych obiektów. Zamiast usług część gruntów można było przeznaczyć na zbiornik retencyjny, zbierający nadmiar wody. Mógłby on zostać zarybiony a także, służyć jako miejsce rekreacji. Ponadto zabezpieczałby on sąsiednie nieruchomości przed zalewaniem.

Koszty musiałaby z pewnością pokryć Gmina, ale korzyści byłyby niezaprzeczalne. Żeby jednak doprowadzić do realizacji takiego pomysłu, Gminą musieliby kierować ludzie myślący nie tylko o własnych korzyściach. Obecnych włodarzy, jak Leszek Nowaczyk czy Wojciech Dorna, stać jedynie na domaganie się czyszczenia rowów melioracyjnych, aby wody opadowe szybciej spływały z pól.

Skanalizowanie tego terenu z pewnością zapobiegnie ewentualnym przyszłym podtopieniom, ale woda będzie tradycyjnie odprowadzana do morza, czyli bezpowrotnie marnowana.

Drugi aspekt, który zwrócił moją uwagę, to reakcja włodarzy na apele mieszkańców. Jak się okazuje, tylko radny Krzysztof Kołodziejczyk zareagował właściwie, pobudzając urzędników do działania. Przypomnę, że okręg wyborczy, obejmujący m.in. Palędzie, reprezentuje 6 radnych: Jan Bąk, Wojciech Dorna, Marta Jamont, Justin Nnorom, Agnieszka Grześkowiak i wreszcie Krzysztof Kołodziejczyk. Poza tym ostatnim, żaden z radnych nie zainteresował się problemem, wszyscy ze sprawdzonego zespołu. Co ciekawe, Agnieszka Grześkowiak, która jest równocześnie sołtysem i mieszkanką Palędzia, podobno przestała odbierać telefony od mieszkańców. Czytelnicy sami muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy takie osoby powinny pełnić jakiekolwiek funkcje publiczne a tym bardziej, reprezentować mieszkańców?

Wędrując w kierunku Dopiewca, minęłam ul. Bzową i przyległe do niej tereny. Są one intensywnie zabudowywane przez deweloperów:


Zabudowa mieszkaniowa kończy się w odległości ok. 40 m od linii kolejowej. Jedynym plusem jest fakt, że drogi utwardzane są przez inwestora i włodarze nie muszą obawiać się, w tym zakresie, roszczeń ze strony mieszkańców. Niewykluczone jednak, szczególnie po zbudowaniu na tym odcinku drogi wzdłuż torów, że mieszkańcy tego osiedla zażądają ustawienia ekranów akustycznych.

Przy każdej kolejnej wizycie zauważam, że ilość samochodów na ulicach: Leśnej w Palędziu i Promenada w Dopiewcu, jest coraz większa. Mimo, iż była to niedziela, ruch na tych ulicach miał nie mniejsze natężenie, niż na ul. Poznańskiej w Dąbrówce.

Oprócz samochodów, na drodze pojawiało się wielu pieszych i rowerzystów, także z małymi dziećmi. Jeszcze kilka lat temu, większość tych osób korzystała ze ścieżki, biegnącej przez las. Był to w miarę przyzwoity, pieszo-rowerowy ciąg komunikacyjny, na którym powstały nawet drewniane mostki.

Obecnie ścieżka ta jest w znacznym stopniu zaniedbana i zdewastowana:

i dlatego większość użytkowników z niej rezygnuje. Ciekawe, czy władze Gminy podejmą jakieś kroki, aby ścieżce przywrócić dawny blask?

Kolejnym etapem mojej podróży była tzw. Leśna Polana w Dopiewcu, przez dewelopera z uporem lokowana w Dąbrówce:

To, co rzuca się w oczy, to coraz mniejsza ilość drzew przy ul. Jesionowej:

Systematycznie i po cichu są one likwidowane. Kiedyś proponowałam, aby w pasie ul. Jesionowej utworzyć deptak, a drogę dla samochodów poprowadzić obok. Najwyraźniej deweloper wie lepiej, co jest najlepsze dla mieszkańców i nie będzie wsłuchiwał się w glosy opinii publicznej, podobnie jak włodarze Gminy.

Zamiast tego, z wyjątkowym uporem, nasadzane są sosny:

Nie nadają się one na drzewa przydrożne, a ponadto, ze względu na zmiany klimatyczne, są gatunkiem, który powoli znika z naszego krajobrazu. Jak widać, pracownicy Linei jeszcze nie są na tym etapie wiedzy.

Również bezpieczeństwo mieszkańców osiedla, raczej nie jest dla nich priorytetem. W jednym miejscu, krawędź ul. Jesionowej kończy się pionową ścianą, opadającą do przydrożnego rowu:

Na jednym z profili społecznych przeczytałam, że Linea zbierała nagrody ministerialne za najlepiej zaprojektowaną przestrzeń oraz ma doskonale zagospodarowane i obsadzone cieki wodne. Postanowiłam więc, te opinie skonfrontować z rzeczywistością.

Uważam, że po osiedlach Linei, w Dąbrówce i Dopiewcu, najlepiej poruszać się z GPS-em, o ile dysponuje on aktualnymi danymi. Wielokrotnie spotkałam się z opiniami, że osoby z zewnątrz, nie mają po co zapuszczać się w głąb osiedli samodzielnie, bo i tak nie trafią pod właściwy adres. Mnie samej zdarzało się błądzić, zanim trafiłam na właściwą drogę.

Także w zakresie zagospodarowania rowów melioracyjnych, opinia jest wyolbrzymiona. Deweloper pozostawił po prostu drzewa, które rosły tam wcześniej. Nie wprowadził żadnych własnych innowacji. Ścieżki wzdłuż rowów poprowadzono przy samej krawędzi koryta, nie pozostawiając żadnej przestrzeni na zieleń.

Drzewa rosną na samej krawędzi rowów i do tego, nie są już pierwszej młodości. Gdy one znikną, nie będzie miejsca na nowe nasadzenia.

Natomiast nie są usuwane wiatrołomy:

ani stare spróchniałe pnie:

Do tego w rowach spotkać można różnego rodzaju elementy pobudowlane:

Wiele do życzenia pozostawia także otoczenie przedszkola Leśna Polana, brak osłony przed wiatrem i kurzem. Od strony rowu melioracyjnego teren wygląda tak:

natomiast od strony wjazdu z ul. Jesionowej tak:

To co mnie szczególnie zbulwersowało, to marnotrawstwo żywności w przedszkolu Leśna Polana w Dopiewcu. Od lat pojawiają się apele nawołujące do ograniczenia złego wykorzystania jedzenia. Jednym z pomysłów, niestety ułomnych, było postawienie w Dopiewie tzw. „jadłodzielni”:

Jak widać, pracownicy przedszkola mają na ten temat nieco inne zdanie. Jeden z otwartych pojemników na odpady, był wypełniony naleśnikami:

Co więcej, nie były one nawet nadgryzione, czyli prosto z kuchni trafiły do kubła. Powiem wprost, jest to dla mnie absolutne barbarzyństwo i osobom, które tego się dopuściły, można tylko życzyć, aby same musiały szukać jedzenia po śmietnikach.

Niewykluczone, że kuchnia napiekła za dużo naleśników bez rozeznania. A jeżeli już do tego doszło, to należało je zagospodarować w inny sposób, chociażby jako karmę dla zwierząt.

I tym bulwersującym faktem zakończę. Boję się, co spotkam przy kolejnych spacerach.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz