niedziela, 9 września 2012

Oznakowanie dróg gminnych (3) - znaki drogowe w Dopiewie



Tym razem mam zamiar kontynuować temat rozpoczęty 20 listopada 2012 r. - link dotyczący oznakowania dróg gminnych. Wydawało mi się wówczas, że pracownicy Urzędu Gminy Dopiewo przeanalizują moje uwagi i wyciągną stosowne wnioski. Niestety, poszli w zaparte i kontynuują wcześniejsze błędy, narażając Gminę na koszty i stwarzając zagrożenie dla użytkowników dróg.
Do tematu ul. Tysiąclecia nie będę wracać, sytuacja została opisana w w/w artykule. Chaosem oznakowania drogowego tut. Urząd objął kolejne ulice, m.in. Sportową i Powstańców.
Ustawiono na nich znaki informacyjne D-40 (strefa zamieszkania). Znak ten oznacza m.in., że pieszy korzysta z całej szerokości drogi i ma pierwszeństwo przed pojazdem, prędkość dopuszczalna pojazdu wynosi 20 km/h, progi zwalniające nie są oznakowane znakami ograniczającymi prędkość. Zarządcy drogi wydawało się jednak, że ustawienie wyłącznie znaków D-40 to za mało. Wewnątrz strefy zamontowano więc dodatkowe znaki jak: D-1 (droga z pierwszeństwem przejazdu), A-7 (ustąp pierwszeństwa), tabliczki T-6a (wskazujące rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie) oraz D-6 (przejście dla pieszych). Najbardziej chyba kuriozalny jest znak A-7 ustawiony na zjeździe indywidualnym z nieruchomości na drogę przy ul. Sportowej.
Mimo iż zarządca drogi tak się natrudził, zapomniał o jednym istotnym szczególe. Ustawienie znaku strefowego na początku strefy wymaga ustawienia znaku oznaczającego koniec strefy. W przypadku ul. Tysiąclecia ustawiono bezsensownie przed każdym progiem spowalniającym znak B-43 (strefa ograniczonej prędkości) a zapomniano o ustawieniu choćby jednego znaku B-44 (koniec strefy ograniczonej prędkości), natomiast na ul. Sportowej i Powstańców zapomniano o ustawieniu znaków D-41 (koniec strefy zamieszkania). Z tego też powodu ustawienie znaków D-40 nie ma mocy prawnej. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby policja odmówiła egzekwowania od kierowców przestrzegania narzuconych ograniczeń.
Zauważyć należy ponadto, że niektóre znaki jak D-6 (przejście dla pieszych), są zupełnie niewidoczne ze względu na gałęzie rosnącego obok drzewa.
Żeby było jeszcze śmieszniej, w różny sposób oznakowano zakaz ruchu dla pojazdów ciężarowych. Na ul. Tysiąclecia ustawiono znaki B-5 (zakaz wjazdu samochodów ciężarowych) z oznaczeniem, że dotyczy pojazdów o całkowitej masie rzeczywistej powyżej 3,5 t. Na wjeździe w ul. Sportową i Powstańców ustawione są natomiast znaki B-5 bez oznaczenia, czyli dotyczą wszystkich pojazdów ciężarowych. Kierowca jadący ciężarówką o masie poniżej 3,5 t z ul. Tysiąclecia w ul. Sportową nie ma pojęcia, że łamie przepisy.
Ustawienie znaku B-5 na wjeździe z ul. Polnej w Tysiąclecia jest już całkowitym absurdem. Przy zjeździe z ul. Bukowskiej w ul. Słoneczną lub Północną brak jakiejkolwiek informacji, że zabroniony jest wjazd z ul. Polnej w ul. Tysiąclecia. Kierowca dowiaduje się o tym dopiero w połowie drogi. Wówczas łamie przepisy wjeżdżając w ul. Tysiąclecia, albo usiłuje się wycofać, stwarzając tym samym, w przypadku dużego pojazdu, zagrożenie dla innych użytkowników.
Generalnie można stwierdzić, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Ktoś, kto przygotowywał organizację ruchu na w/w ulicach, posiada o tym mgliste pojęcie. Ciekawe, czy projekt organizacji ruchu został zatwierdzony przez Starostę Poznańskiego, jako zarządcę ruchu na drogach gminnych i powiatowych?
Kolejnym przykładem nieznajomości przepisów w Urzędzie Gminy Dopiewo jest zainstalowanie progów zwalniających na ul. Wiejskiej w Dąbrowie. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach - na drogach, na których kursują autobusy komunikacji pasażerskiej, zabrania się instalowania progów zwalniających, z wyjątkiem progów wyspowych. Co więcej, próg zwalniający winien być oznakowany znakami poziomymi P-25 na całej szerokości jezdni. Rozumiem, że zainstalowanie progów zostało wymuszone przez mieszkańców, jednak musi się to odbywać zgodnie z przepisami. Łamanie obowiązujących przepisów pod wpływem presji społecznej świadczy o słabości władzy samorządowej.
Podsumowując należy stwierdzić, że wolna amerykanka w zakresie oznakowania miała już miejsce za kadencji byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego – ul. Tysiąclecia w Dopiewie. Praktyki te są również kontynuowane w okresie rządów obecnej wójt Zofii Dobrowolskiej. Gmina zamiast sensownie wydawać pieniądze na najpilniejsze potrzeby, wydaje je na zupełnie zbędne, wręcz szkodliwe przedsięwzięcia.
Zamiast wydawać tysiące złotych na zbędne i niezgodne z przepisami montowanie znaków drogowych, należałoby je przeznaczyć choćby na wykupienie kilkudziesięciu metrów kwadratowych terenu na poszerzenie końcówki ul. Polnej w Dopiewie, u zbiegu z ul. Tysiąclecia. Ten fragment ulicy jest niebezpieczny szczególnie dla pieszych – ostatniej zimy jeden z kierowców, nie chcąc czekać, aż matka z dzieckiem pokona ten odcinek, usiłował zepchnąć ją w zaspę. Były wójt Andrzej Strażyński nie był skłonny pochylać się nad takimi drobiazgami, dotyczącymi jedynie mieszkańców niezmotoryzowanych – jednak ten odcinek drogi jest niebezpieczny również dla kierowców. Mam jednak cichą nadzieję, że obecna wójt zainteresuje się wreszcie tematami innymi niż strategiczne.
PS. Urząd Gminy w Dopiewie, chcąc najwidoczniej pokazać, jaki jest oszczędny, zamawia znaki drogowe najmniejszego formatu. Byłaby to oszczędność, gdyby zamawiał je z głową. Zamontowanie jednego znaku to koszt kilkuset złotych. Przemnażając kwotę przez kilkadziesiąt zbędnych znaków, otrzymujemy sumę kilkunastu tysięcy złotych wyrzuconych w błoto. Działanie na pokaz, że coś się dzieje, że władza pracuje – jest drogą do nikąd.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz