wtorek, 19 kwietnia 2016

Komisja Wspólna Rady Gminy Dopiewo z 18 marca 2016 r. – chocholego tańca ciąg dalszy



Włodarze i urzędnicy wszystkich szczebli, począwszy od rady sołeckiej, poprzez gminę, powiat i województwo, a skończywszy na Prezydencie RP, panicznie i wręcz obsesyjnie boją się dwóch rzeczy:
- przyznania się do błędu,
- oraz ujawnienia, iż korzystają z cudzych pomysłów.
W pierwszym przypadku wystarczy śledzić oficjalne media. Jeżeli nawet informują one o trudnościach, to powodem zawsze są czynniki zewnętrzne, niezależne od decydentów. Nigdy przyczyną nie jest błąd osoby odpowiedzialnej za niewłaściwą decyzję.
W drugim przypadku wyśledzenie zależności jest trudniejsze, dostrzegalne jedynie dla uważnych obserwatorów.


Nie inaczej jest w gminie Dopiewo. Tu również urzędnicy i włodarze nigdy nie poczuwają się do winy, no chyba, że zostaną postawieni pod ścianą. Z cudzych pomysłów również korzystają z kilkumiesięcznym poślizgiem, aby nikt nie połączył przyczyny ze skutkiem. Niestety, na ostatnim posiedzeniu wspólnym Komisji RG Dopiewo, włodarze musieli od tej zasady odstąpić. Powodem były rozstrzygnięcia nadzorcze Wojewody Wielkopolskiego, unieważniające część uchwał Rady Gminy Dopiewo ze względu na nieprecyzyjny zapis, dotyczący wejścia przepisów w życie. Szerzej na ten temat pisałam tutaj - link.
Okazało się, że pracownicy UG w przedstawionych projektach uchwał, zastosowali zapis (zaproponowany przeze mnie), który nie powinien budzić zastrzeżeń Wojewody - „Uchwała wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia jej ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Wielkopolskiego”. Z pewnością woleliby to zrobić za kilka miesięcy, jednak musieliby wstrzymać podejmowanie uchwał, publikowanych w Dzienniku Urzędowym Województwa Wielkopolskiego.

Zgodnie z oczekiwaniem nie obyło się bez próby usprawiedliwienia. W czasie posiedzenia Komisji stwierdzono, że dotychczasowy zapis - „Uchwała wchodzi w życie w terminie 14 dni po ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym Województwa Wielkopolskiego”- był stosowany od co najmniej 2 lat i nie budził zastrzeżeń Urzędu Wojewódzkiego. W moim przekonaniu jest to dość nieudolna próba poprawy swojego wizerunku. Jednak nasuwa się prosty wniosek, że zmiana na stanowisku Wojewody Wielkopolskiego wpłynęła pozytywnie na jakość pracy podległego mu Urzędu.
Podsumowując ten wątek należy zastanowić się - czy obsługa prawna w gminie Dopiewo jest na właściwym poziomie? To radca prawny ponosi główną odpowiedzialność za to, aby tworzone dokumenty były przejrzyste pod względem prawnym. Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że ma on duże trudności w uzasadnieniu swoich założeń. Przykładem mogą być uzasadnienia do ubiegłorocznych uchwał RG, odrzucających protest wyborczy, dotyczący wyborów sołeckich w Dopiewie. Temat ten omawiałam kilka miesięcy temu w serii postów pod wspólnym tytułem – „Zaskakujący finał wyborów sołeckich”.

Na posiedzeniu wspólnym Komisji RG Dopiewo omawiano projekt regulaminu dla świetlic wiejskich. Przewiduje on, że część użytkowników może z nich korzystać bezpłatnie. Dotyczy to m.in. nieodpłatnych zajęć dla dzieci i młodzieży szkolnej, kół gospodyń wiejskich itp. Natomiast stowarzyszenia i organizacje, które otrzymują dofinansowanie z budżetu Gminy, będą ponosić koszty wynajęcia. Mimo, iż kwoty są symboliczne, nie spodobało się to radnemu Henrykowi Kapcińskiemu. W jego przekonaniu KS Orkan Konarzewo powinien być traktowany w sposób szczególny. Klub nie posiada własnego pomieszczenia, dlatego zmuszony jest wynajmować salę na spotkania swoich członków. Myślę, że radnego Henryka Kapcińskiego, jako prywatnego przedsiębiorcę, a zarazem byłego prezesa i aktualnego sympatyka Klubu stać na to, aby zafundować wynajęcie sali na spotkanie lub zorganizować je w swoim domu.
Radnemu Henrykowi Kapcińskiemu wtórował, co mnie szczególnie nie dziwi, radny Sławomir Kurpiewski. Stwierdził on, że prężne stowarzyszenia powinny być traktowane w szczególny sposób. Jest to ewidentna sugestia, że w gminie Dopiewo są równi i równiejsi. Pytanie, kto miałby decydować o tym, które stowarzyszenia działają prężnie, a które nie - pozostawiam bez odpowiedzi.

Tradycyjnie już najbardziej burzliwa dyskusja dotyczyła nazewnictwa ulic. Muszę przyznać, że do części Radnych dotarło przekonanie, iż nadawanie odrębnych nazw dla dróg, prowadzących do 3 lub 4 posesji, jest nieracjonalne. Stworzy to w przyszłości duże trudności w orientacji nie tylko dla osób z zewnątrz, ale i dla samych mieszkańców.
Niestety, niektórzy Radni w dalszym ciągu są odporni na racjonalne argumenty. Należy do nich m.in. radny Jacek Strychalski. Zakwestionował on nadanie nazwy ul. Hansa Christiana Andersena w Dopiewcu ze względu na to, że składa się ona z kilku odcinków. Tyle, że przy każdym z odcinków zlokalizowane są 3-4 działki, a wzdłuż całej ulicy jest ich ok. 20. Gdyby wprowadzić pomysł Radnego, dojdziemy do sytuacji, że każdy budynek mieszkalny będzie miał nie tylko osobny numer, co jest oczywiste, ale również odrębną nazwę ulicy.
Radnych „myślących” podobnie jak Jacek Strychalski, jest w Radzie Gminy Dopiewo więcej. Do chóru dołączył oczywiście Piotr Dziembowski, który chyba w dziedzinie absurdalnego nazewnictwa ulic, czuje się najpewniej. Swoje dorzucił również Jan Bąk, powołując się na przykład os. Bajkowego w Poznaniu. Przykładem radosnej twórczości RG w ostatnim czasie – tj. nadanie nazw ul. Terenowej (7 działek) i ul. Rejonowej (5 działek) w Zborowie. Z tego część działek przylega równocześnie do ul. Wioślarskiej. Pierwotnie ulice miały mieć jedną, wspólną nazwę.
Po drugiej stronie barykady, co mnie pozytywnie zaskoczyło, znaleźli się radni m.in. Marta Jamont i Ryszard Pawelec.
Jak więc widać, teoretycznie prosty temat nazewnictwa ulic, w gminie Dopiewo urasta do rangi jednego z największych problemów.

Na posiedzeniu Komisji omawiano kilka projektów uchwał, dotyczących przystąpienia do opracowania planów zagospodarowania przestrzennego. Widać, na przykładzie planu w rejonie ul. Stawnej i Skórzewskiej w Skórzewie oraz ul. Olszynowej w Zakrzewie, że wójt Adrian Napierała próbuje naprawiać błędy swoich poprzedników. Lata błędów (Andrzej Strażyński) i zaniechań (Andrzej Strażyński i Zofia Dobrowolska) powodują, że zadanie to z dnia na dzień staje się trudniejsze.
Dość problematyczny dla Radnych okazał się plan zagospodarowania dla działki nr 2/46 w Zborowie. W tym wypadku podzielam obawy Radnych. Jest to duża działka o powierzchni 5,9 ha, w całości zalesiona. Drzewostan ma charakter zbliżony do naturalnego – chyba od dawna nie prowadzono tam żadnych prac pielęgnacyjnych. Działka z jednej strony przylega do terenu przystani i publicznej plaży, a równocześnie stanowi część Obszaru Chronionego Krajobrazu jez. Niepruszewskiego. Co prawda ma tam powstać tylko 1 budynek mieszkalny, ale z doświadczenia wiadomo, że może skończyć się czym innym. Przykładem mogą być nieruchomości nad brzegiem jez. Niepruszewskiego na południe od Zborowa. W założeniu miały to być działki siedliskowe z jednym budynkiem mieszkalnym, a obecnie powstają tam całe zespoły mieszkalne, coraz bardziej przypominające wielorodzinną zabudowę deweloperską.
Myślę, że należałoby wstrzymać się z podjęciem uchwały i zastanowić się nad wykupieniem nieruchomości przez Skarb Państwa lub Gminę. Jest to teren unikalny pod względem przyrodniczym, których w Gminie jest coraz mniej. Łatwo będzie doprowadzić do jego dewastacji, a ewentualne odtworzenie będzie raczej niemożliwe. Za zachowaniem tej nieruchomości w naturalnym stanie przemawia fakt, że na jej terenie pojawiły się żeremia bobrów.
Wydaje mi się, że w przypadku takich tematów, do dyskusji powinny włączać się stowarzyszenia zainteresowane tworzeniem i zagospodarowaniem przestrzeni publicznej. Bo podawanie przykładów tworzenia parków wzdłuż ulic Nowego Jorku nie ma specjalnego przełożenia na sprawy lokalne. Tam próbuje się odtwarzać to, co zostało zniszczone. Chyba jednak lepiej chronić to, co mamy, niż za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat ponownie odtwarzać to, co bezpowrotnie zostało zniszczone.

Na koniec temat, który zbulwersował Radnych, czyli uchwała o zatwierdzeniu planu zagospodarowania przestrzennego w Zakrzewie, pomiędzy ul. Leśną, Sosnową, Długą i Sportową. Przyznam, że mnie również zbulwersował. Gmina zamierza w/w teren przeznaczyć pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną wolnostojącą. A część pozostanie jako tereny leśne lub publiczne. Jednak taki sposób zagospodarowania nie wszystkim się podoba.
Część mieszkańców zaprotestowała przeciwko powiększeniu terenów mieszkaniowych, które aktualnie użytkowane są jako grunty rolne. Argumenty padały różne, ale przeważnie świadczące o arogancji i skrajnym egoizmie. Również jestem za zachowaniem jak największych obszarów Gminy jako użytków zielonych – gruntów rolnych i leśnych. Jednak obszar objęty planem jest już w dużym stopniu zabudowany – plan ma za zadanie usankcjonowanie stanu istniejącego i wprowadzenie racjonalnego zagospodarowania terenów, które mogą zostać zabudowane. Nie przewiduje się działalności gospodarczej ani zabudowy wielorodzinnej. Stąd zarzuty, że zabudowa wolnych jeszcze nieruchomości, spowoduje uciążliwości - jest całkowicie bezzasadna. Natomiast jeżeli któryś z mieszkańców uważa, że powstanie kolejnych działek budowlanych, zlikwiduje mu widok na las, zawsze może wykupić nieruchomość, przeznaczoną pod zabudowę. Wiadomo, że w takich okolicach nie osiedlają się osoby ubogie. Jeżeli obawiają się, że nowi sąsiedzi pogorszą warunki ich bytowania, mogą wykupić tereny, które nie zostały jeszcze zagospodarowane.
Dlatego też w pełni popieram zarówno Wójta, jak i Radę Gminy, którzy wnioski sugerujące, iż nowa zabudowa obniży wartość nieruchomości, w całości odrzucili. Jeżeli ktoś nie życzy sobie sąsiedztwa, powinien osiedlić się w Laponii, na Syberii lub w północnej Kanadzie.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. W związku z wątkiem nowojorskim czuję się wywołany do odpowiedzi :-) Jak na razie bakcyla wspólnej przestrzeni rozsiewamy głównie w Dąbrówce. Jesteśmy bardzo aktywną stroną w postępowaniu dot. planu miejscowego dla rej. Komornickiej, zabiegamy o poprawę infrastruktury dla pieszych, piszemy projekty służące integrowaniu mieszkańców i wzmocnieniu organizacji... Przy okazji, zapraszamy wszystkich zainteresowanych aktualnymi i planowanymi działaniami Stowarzyszenia Wspólna Przestrzeń na cotygodniowe otwarte spotkania w Dąbrówce! (czwartki, godz. 19.30-21.30, Parkova, ul. Lipowa 1). Co się tyczy odległego Nju Jorku ;-) zawsze warto uczyć się od najlepszych. Z tamtejszych doświadczeń można na przykład dowiedzieć się, że najlepsze efekty dają często tzw. małe interwencje (czyt. projekty niskobudżetowe), a niekoniecznie milionowe inwestycje. Jak sądzę, ta akurat lekcja jest szczególnie cenna, mając na względzie sytuację budżetową naszej gminy. Pozdrawiam serdecznie. PS. Kilka tygodni temu odnosząc się do procesu uchwalania wspomnianego wyżej planu miejscowego, użyła Pani określenia „przepychanki”. Szczerze mówiąc, nie zrozumiałem tego fragmentu.

    OdpowiedzUsuń