Dziś ciąg dalszy analizy
wrześniowego wydania „Czasu Dopiewa”.
Ponieważ jest to początek nowego
roku szkolnego, nie mogło zabraknąć tej problematyki, która została
przedstawiona przez samego wójta Adriana Napierałę.
Niestety, w moim odczuciu, temat został omówiony dość wybiórczo, tak że
trudno na podstawie tego artykułu zorientować się, jak rzeczywiście przedstawia
się sytuacja w gminnej oświacie. Brak mi przede wszystkim informacji, jak
kształtuje się obłożenie szkół, tzn., które z nich są w pełni wykorzystane, a
które świecą pustkami.
Od 1 września br. otwarte zostało
nowe gimnazjum w Dopiewie przy ul. Łąkowej. Aby zapewnić odpowiednią
frekwencję, zmienione zostały obwody szkolne – do obwodu w Dopiewie przyłączono
Gołuski, Palędzie i Dąbrówkę. Czy zmiana odwodów spowodowała zwiększenie liczby
gimnazjalistów w Dopiewie? Jaka część nowej szkoły – przygotowanej przez
poprzednie władze dla uruchomienia również liceum – jest wykorzystywana?
Jak zmiana obwodów wpłynęła na
ilość uczniów w gimnazjum w Skórzewie?
W budynku przy ul. Bukowskiej w
Dopiewie pozostała tylko szkoła podstawowa. W związku z tym ile pomieszczeń
zostało pustych i jak władze Gminy zamierzają je wykorzystać?
O to, jak wygląda frekwencja w
szkole w Więckowicach, już nawet nie pytam.
Wójt Adrian Napierała twierdzi,
że Gmina jest przygotowana na zmiany w oświacie, brakuje jedynie aktów
prawnych. Pewne sprawy można już jednak przygotować. Jeżeli reforma wejdzie w
życie od przyszłego roku, to za 3 lata liczba uczniów w szkołach gminnych
zmniejszy się o jeden rocznik. Co prawda liczba dzieci, dzięki nowym
mieszkańcom, jak na razie wzrasta. Nie wiadomo jednak, czy wzrost ten
zrekompensuje ubytek ostatniego rocznika gimnazjalistów, którzy przejdą do
szkół ponad gimnazjalnych. Pytanie to jest tym bardziej zasadne, że od stycznia 2017 r. funkcjonować zacznie
nowa część szkoły w Dąbrówce, z kolejnymi 14 salami lekcyjnymi.
Zamiary stworzenia liceum w
Dopiewie uważam za niecelowe. Niż demograficzny powoduje, że liczba miejsc w szkołach
poznańskich z pewnością jeszcze długo będzie większa, niż ilość chętnych.
Tworzenie wiejskiego liceum bez żadnych tradycji, to w moim przekonaniu, zwykła
fanaberia.
Wójt nie omieszkał zauważyć, jaki
to nawał pracy mają gminni urzędnicy. Dotyczy to m.in. pozyskiwania dodatkowych
środków zewnętrznych. Według jego oceny przygotowywanie wniosków jest „bardzo
absorbujące i pracochłonne” a szansa na pozyskanie środków wynosi ok.
30%. Chcę zauważyć, że urzędnicy wnioski
te przygotowują w ramach obowiązków służbowych, za które otrzymują stosowne
uposażenie. A ponadto gmina Dopiewo nie jest jedyną, która ubiega się o
takie środki.
Trochę nieszczerze brzmi
zapewnienie Wójta, że „każda złotówka, którą można wykorzystać na edukację,
jest dla nas ważna”. Szkoda, że w innych dziedzinach nie wykazuje
takiej troski w kwestii pozyskiwania środków. Mam tu na myśli fundusz sołecki.
Stały korespondent „Czasu Dopiewa”,
radny powiatu Andrzej Strażyński,
zaczął ostatnio dobierać tematy całkowicie neutralne oraz nie dotyczące
bezpośrednio gminy Dopiewo i powiatu poznańskiego. Tym razem w artykule „Czy
fotoradary są potrzebne?” analizuje wpływ stosowania tych urządzeń na
bezpieczeństwo na drogach. Temat o tyle nietrafiony, ponieważ w gminie Dopiewo
nie ma i nigdy nie było gminnych fotoradarów. A nawet jeżeli pojawiłyby się, to
wkrótce nie będą miały większego zastosowania. Natężenie ruchu na drogach w gminie Dopiewo nieustannie wzrasta i
niedługo kierowcy nie będą w stanie uzyskać dozwolonej przepisami prędkości. A
jest to m.in. zasługa autora tekstu, który
jako Wójt gminy Dopiewo bez umiaru przeznaczał tereny pod zabudowę
mieszkaniową, zapominając o drogach dojazdowych.
Natomiast w tekście „Budujemy
drogi” pojawiło się ewidentne przekłamanie, dotyczące remontu ul. Stawnej w Dopiewie. Remont nie obejmuje tylko
budowy chodnika ale również wymianę nawierzchni jezdni. Jest to jedna z tych
inwestycji, która budzi moje szczególne zastrzeżenia. Szerzej na ten temat
pisałam tutaj - link1
i link2.
Na zdjęciu dość wyraźnie widać, że nawierzchnia ul. Stawnej przed remontem jest
w niezłym stanie. Wielu mieszkańców Gminy z pewnością chciałoby mieć taki
standard swojej ulicy. Niestety, nie mieszkają w okręgu wyborczym
Przewodniczącego Rady Gminy Dopiewo.
Urząd Gminy nie omieszkał
pochwalić się rozbiórką kotłowni przy
szkole na ul. Bukowskiej w Dopiewie. Niestety o tym, że po rozbiórce
pozostała połowa parkingu, już nie wspomniano. Nie wspomniano również o tym, że
do chwili obecnej nie została zakończona
budowa nowej kotłowni gazowej, zlokalizowanej w piwnicy przedszkola. Jak
widać, letnie ferie nie wystarczyły, na zrealizowanie tak niewielkiej przecież
inwestycji. Obecnie, ze względu na funkcjonowanie przedszkola w dni robocze,
jak się wydaje, prace przy budowie kotłowni odbywają się wyłącznie w soboty.
Jest to chyba pierwsza inwestycja w Gminie, realizowana w dniach wolnych.
Zobaczymy, czy wykonawcy uda się zakończyć zadanie przed nadejściem sezonu
grzewczego?
Na koniec krótko na temat planowanej na terenie gminy Dopiewo linii
2x400 kV. Jak się wydaje, autor artykułu „Powróćmy do Plewisk BIS”
reprezentuje mieszkańców Gołusek, którzy boją się, że kolejna linia, np. do
Baczyny, może przebiegać w sąsiedztwie ich miejscowości. Dlatego prawdopodobnie
pojawił się pomysł budowy nowej stacji elektroenergetycznej Plewiska-Bis.
Nie jest to pomysł nowy, jednak stacja ta miała powstać tylko w przypadku
budowy elektrowni atomowej w Klempiczu. Ponieważ jednak elektrownia raczej
nie powstanie, tak więc stacja przesyłowa Plewiska-Bis również nie ma racji bytu.
Jednak pomysłodawcy nie chcą odpuścić. Podobnie przez długi czas funkcjonował
pomysł skablowania linii 400 kV, co byłoby ewenementem w skali kraju.
Przypuszczam, że podobnie będzie
z pomysłem stacji Plewiska-Bis. Doprowadzenie do budowy całkiem nowej stacji,
do tego w dziewiczym terenie, zajęłoby kolejne lata, a na to PSE raczej nie
mogą sobie pozwolić. Do tego należy uwzględnić koszty nowej stacji oraz
„uszczęśliwienie” kolejnych mieszkańców.
O kosztach nie będę mówić,
chociaż z pewnością byłyby olbrzymie i wątpliwe jest, aby inwestor na coś
takiego się zgodził. Natomiast pomysł
radcy Michała Pankiewicza „uszczęśliwi” (w najbliższej okolicy) mieszkańców:
Dąbrowy, Zakrzewa i Sierosławia. Dlatego całkowicie zgadzam się w tym
przypadku z radnym Wojciechem Dorną, który tego pomysłu nie akceptuje.
Z opisu mapki, dołączonej do
artykułu wynika, że stacja elektroenergetyczna miałaby powstać na trasie
obecnej linii 400 kV, „na niezurbabnizowanych terenach między
Pniewami i Lwówkiem” (pisownia oryginalna). Nie przeczę, że tereny te
są słabiej zurbanizowane, ale nie bezludne. Zastanawia mnie, co powiedzą
mieszkańcy tamtych okolic, że pomysł budowy stacji miał na celu wyłącznie
zaspokojenie egoistycznych oczekiwań mieszkańców Gołusek. Jak wiadomo, trzy
lata temu mieszkańcy Gołusek protestowali przeciwko budowie linii przez środek
miejscowości (protest ten był jak najbardziej uzasadniony), ale również przeciwko
poprowadzeniu linii wzdłuż autostrady (ten protest był bezzasadny). Co więcej,
chcieli tą linię zafundować mieszkańcom Konarzewa, przez które już przebiegają
3 linie. Wyszli widocznie z założenia, że czwarta linia nie zrobi różnicy.
Może jestem osobą
niereformowalną, ale uważam, że najlepszym
rozwiązaniem byłoby poprowadzenie linii wzdłuż autostrady. Kolejne pomysły
nie bardzo mnie przekonują, ponieważ przy każdym z nich jacyś mieszkańcy
stracą. Linia wzdłuż autostrady również nie jest idealnym rozwiązaniem, jednak
w tym przypadku odległość od terenów zamieszkałych byłaby największa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz