piątek, 16 września 2016

„Czas Dopiewa” – wrzesień 2016 (2) – sprawy małe i duże



Dziś ciąg dalszy analizy wrześniowego wydania „Czasu Dopiewa”.
Ponieważ jest to początek nowego roku szkolnego, nie mogło zabraknąć tej problematyki, która została przedstawiona przez samego wójta Adriana Napierałę.
Niestety, w moim odczuciu, temat został omówiony dość wybiórczo, tak że trudno na podstawie tego artykułu zorientować się, jak rzeczywiście przedstawia się sytuacja w gminnej oświacie. Brak mi przede wszystkim informacji, jak kształtuje się obłożenie szkół, tzn., które z nich są w pełni wykorzystane, a które świecą pustkami.


Od 1 września br. otwarte zostało nowe gimnazjum w Dopiewie przy ul. Łąkowej. Aby zapewnić odpowiednią frekwencję, zmienione zostały obwody szkolne – do obwodu w Dopiewie przyłączono Gołuski, Palędzie i Dąbrówkę. Czy zmiana odwodów spowodowała zwiększenie liczby gimnazjalistów w Dopiewie? Jaka część nowej szkoły – przygotowanej przez poprzednie władze dla uruchomienia również liceum – jest wykorzystywana?
Jak zmiana obwodów wpłynęła na ilość uczniów w gimnazjum w Skórzewie?
W budynku przy ul. Bukowskiej w Dopiewie pozostała tylko szkoła podstawowa. W związku z tym ile pomieszczeń zostało pustych i jak władze Gminy zamierzają je wykorzystać?
O to, jak wygląda frekwencja w szkole w Więckowicach, już nawet nie pytam.

Wójt Adrian Napierała twierdzi, że Gmina jest przygotowana na zmiany w oświacie, brakuje jedynie aktów prawnych. Pewne sprawy można już jednak przygotować. Jeżeli reforma wejdzie w życie od przyszłego roku, to za 3 lata liczba uczniów w szkołach gminnych zmniejszy się o jeden rocznik. Co prawda liczba dzieci, dzięki nowym mieszkańcom, jak na razie wzrasta. Nie wiadomo jednak, czy wzrost ten zrekompensuje ubytek ostatniego rocznika gimnazjalistów, którzy przejdą do szkół ponad gimnazjalnych. Pytanie to jest tym bardziej zasadne, że od stycznia 2017 r. funkcjonować zacznie nowa część szkoły w Dąbrówce, z kolejnymi 14 salami lekcyjnymi.
Zamiary stworzenia liceum w Dopiewie uważam za niecelowe. Niż demograficzny powoduje, że liczba miejsc w szkołach poznańskich z pewnością jeszcze długo będzie większa, niż ilość chętnych. Tworzenie wiejskiego liceum bez żadnych tradycji, to w moim przekonaniu, zwykła fanaberia.

Wójt nie omieszkał zauważyć, jaki to nawał pracy mają gminni urzędnicy. Dotyczy to m.in. pozyskiwania dodatkowych środków zewnętrznych. Według jego oceny przygotowywanie wniosków jest „bardzo absorbujące i pracochłonne” a szansa na pozyskanie środków wynosi ok. 30%. Chcę zauważyć, że urzędnicy wnioski te przygotowują w ramach obowiązków służbowych, za które otrzymują stosowne uposażenie. A ponadto gmina Dopiewo nie jest jedyną, która ubiega się o takie środki.
Trochę nieszczerze brzmi zapewnienie Wójta, że „każda złotówka, którą można wykorzystać na edukację, jest dla nas ważna”. Szkoda, że w innych dziedzinach nie wykazuje takiej troski w kwestii pozyskiwania środków. Mam tu na myśli fundusz sołecki.

Stały korespondent „Czasu Dopiewa”, radny powiatu Andrzej Strażyński, zaczął ostatnio dobierać tematy całkowicie neutralne oraz nie dotyczące bezpośrednio gminy Dopiewo i powiatu poznańskiego. Tym razem w artykule „Czy fotoradary są potrzebne?” analizuje wpływ stosowania tych urządzeń na bezpieczeństwo na drogach. Temat o tyle nietrafiony, ponieważ w gminie Dopiewo nie ma i nigdy nie było gminnych fotoradarów. A nawet jeżeli pojawiłyby się, to wkrótce nie będą miały większego zastosowania. Natężenie ruchu na drogach w gminie Dopiewo nieustannie wzrasta i niedługo kierowcy nie będą w stanie uzyskać dozwolonej przepisami prędkości. A jest to m.in. zasługa autora tekstu, który jako Wójt gminy Dopiewo bez umiaru przeznaczał tereny pod zabudowę mieszkaniową, zapominając o drogach dojazdowych.

Natomiast w tekście „Budujemy drogi” pojawiło się ewidentne przekłamanie, dotyczące remontu ul. Stawnej w Dopiewie. Remont nie obejmuje tylko budowy chodnika ale również wymianę nawierzchni jezdni. Jest to jedna z tych inwestycji, która budzi moje szczególne zastrzeżenia. Szerzej na ten temat pisałam tutaj - link1 i link2. Na zdjęciu dość wyraźnie widać, że nawierzchnia ul. Stawnej przed remontem jest w niezłym stanie. Wielu mieszkańców Gminy z pewnością chciałoby mieć taki standard swojej ulicy. Niestety, nie mieszkają w okręgu wyborczym Przewodniczącego Rady Gminy Dopiewo.

Urząd Gminy nie omieszkał pochwalić się rozbiórką kotłowni przy szkole na ul. Bukowskiej w Dopiewie. Niestety o tym, że po rozbiórce pozostała połowa parkingu, już nie wspomniano. Nie wspomniano również o tym, że do chwili obecnej nie została zakończona budowa nowej kotłowni gazowej, zlokalizowanej w piwnicy przedszkola. Jak widać, letnie ferie nie wystarczyły, na zrealizowanie tak niewielkiej przecież inwestycji. Obecnie, ze względu na funkcjonowanie przedszkola w dni robocze, jak się wydaje, prace przy budowie kotłowni odbywają się wyłącznie w soboty. Jest to chyba pierwsza inwestycja w Gminie, realizowana w dniach wolnych. Zobaczymy, czy wykonawcy uda się zakończyć zadanie przed nadejściem sezonu grzewczego?

Na koniec krótko na temat planowanej na terenie gminy Dopiewo linii 2x400 kV. Jak się wydaje, autor artykułu „Powróćmy do Plewisk BIS” reprezentuje mieszkańców Gołusek, którzy boją się, że kolejna linia, np. do Baczyny, może przebiegać w sąsiedztwie ich miejscowości. Dlatego prawdopodobnie pojawił się pomysł budowy nowej stacji elektroenergetycznej Plewiska-Bis.
Nie jest to pomysł nowy, jednak stacja ta miała powstać tylko w przypadku budowy elektrowni atomowej w Klempiczu. Ponieważ jednak elektrownia raczej nie powstanie, tak więc stacja przesyłowa Plewiska-Bis również nie ma racji bytu. Jednak pomysłodawcy nie chcą odpuścić. Podobnie przez długi czas funkcjonował pomysł skablowania linii 400 kV, co byłoby ewenementem w skali kraju.
Przypuszczam, że podobnie będzie z pomysłem stacji Plewiska-Bis. Doprowadzenie do budowy całkiem nowej stacji, do tego w dziewiczym terenie, zajęłoby kolejne lata, a na to PSE raczej nie mogą sobie pozwolić. Do tego należy uwzględnić koszty nowej stacji oraz „uszczęśliwienie” kolejnych mieszkańców.
O kosztach nie będę mówić, chociaż z pewnością byłyby olbrzymie i wątpliwe jest, aby inwestor na coś takiego się zgodził. Natomiast pomysł radcy Michała Pankiewicza „uszczęśliwi” (w najbliższej okolicy) mieszkańców: Dąbrowy, Zakrzewa i Sierosławia. Dlatego całkowicie zgadzam się w tym przypadku z radnym Wojciechem Dorną, który tego pomysłu nie akceptuje.
Z opisu mapki, dołączonej do artykułu wynika, że stacja elektroenergetyczna miałaby powstać na trasie obecnej linii 400 kV, „na niezurbabnizowanych terenach między Pniewami i Lwówkiem” (pisownia oryginalna). Nie przeczę, że tereny te są słabiej zurbanizowane, ale nie bezludne. Zastanawia mnie, co powiedzą mieszkańcy tamtych okolic, że pomysł budowy stacji miał na celu wyłącznie zaspokojenie egoistycznych oczekiwań mieszkańców Gołusek. Jak wiadomo, trzy lata temu mieszkańcy Gołusek protestowali przeciwko budowie linii przez środek miejscowości (protest ten był jak najbardziej uzasadniony), ale również przeciwko poprowadzeniu linii wzdłuż autostrady (ten protest był bezzasadny). Co więcej, chcieli tą linię zafundować mieszkańcom Konarzewa, przez które już przebiegają 3 linie. Wyszli widocznie z założenia, że czwarta linia nie zrobi różnicy.
Może jestem osobą niereformowalną, ale uważam, że najlepszym rozwiązaniem byłoby poprowadzenie linii wzdłuż autostrady. Kolejne pomysły nie bardzo mnie przekonują, ponieważ przy każdym z nich jacyś mieszkańcy stracą. Linia wzdłuż autostrady również nie jest idealnym rozwiązaniem, jednak w tym przypadku odległość od terenów zamieszkałych byłaby największa.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz