W ostatni poniedziałek, 21
stycznia br., miało miejsce wspólne posiedzenie Komisji Rady Gminy Dopiewo, na
którym omawiano głównie projekty uchwał, które będą głosowane na jutrzejszej
Sesji.
Pierwszym punktem obrad, który już na posiedzeniu Komisji Rolnictwa
wzbudził wiele kontrowersji, był wniosek firmy Dolata, w sprawie budowy nowej
rampy kolejowej w Dąbrówce/Palędziu - link.
To, co dominuje w retoryce
urzędników, referujących temat, to niewiedza i bronienie się przed inwestycją
rękami i nogami. Co ciekawe, podejście
wójta Adriana Napierały do sprawy jest diametralnie odmienne od stanowiska
przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka. Ten ostatni, na posiedzeniu Komisji
Rolnictwa, starał się przedstawić budowę rampy niemalże jako ratunek dla Gminy,
sprawiając wrażenie adwokata firmy Dolata.
Wójt odwrotnie, odnosi się do
projektu z wyraźną rezerwą, żeby nie powiedzieć niechęcią. Z kolei urzędnicy,
głównie w osobie kierownika referatu planowania przestrzennego Remigiusza
Hemmerlinga, sprawiają wrażenie, jakby o całej sprawie dowiedzieli się wczoraj.
„Nie mamy informacji” to
najczęściej używane sformułowanie. Jak w tej sytuacji można w ogóle prowadzić
dyskusję, a co więcej wyciągać wnioski? Bo z kolei we wnioskowaniu Wójt wraz z
urzędnikami, wiodą prym. Z tym, że są to wnioski wyłącznie na „nie” - nowej
rampie.
Zgodnie z ich argumentacją: drogi serwisowe są za wąskie i za
słabe; korzyści dla Gminy z funkcjonowania nowej rampy - zbyt małe. Do tego w
ogóle nie orientują się, czy budowa nowej rampy pozwoli na likwidację starej,
przy ul. Pocztowej w Palędziu.
Dodatkowym argumentem mają być
liczne protesty przeciwko budowie nowej rampy. Nie wiem o jakie protesty chodzi
– Kierownik nie podał żadnych szczegółów – bo z tego co się orientuję, to
protesty dotyczą przede wszystkim funkcjonowania starej rampy.
Przyznam, że nie bardzo wiem, o co w tym wszystkim chodzi? Pierwsze, co
przychodzi mi do głowy, to niechęć organu wykonawczego do podejmowania
jakichkolwiek działań i piętrzenie trudności, mających potwierdzić jego
stanowisko.
Niestety, prowadzenie dyskusji
dalej w podobny sposób nie ma sensu. Tym bardziej, że stanowisko Wójta podziela
część Rady Gminy, m.in. Wojciech Dorna.
Myślę, że osoby, którym zależy na zmianie obecnej sytuacji – mam tu
na myśli mieszkańców oraz tych Radnych, którzy poważnie podchodzą do problemu –
powinny rozpocząć działania z zupełnie
innej strony.
Po pierwsze, należy zażądać od Wójta – w formie petycji, wniosku lub
interpelacji – udostępnienia całej
korespondencji, prowadzonej z PKP PLK. Nie są to informacje poufne i mogą
zostać udostępnione. Wówczas okaże się, czy Wójt i Urząd Gminy prowadzili
jakiekolwiek rozmowy z koleją i jaki był ich efekt?
Po drugie należy sprawdzić, czy jakiekolwiek przepisy zabraniają Gminie
posiadania własnej rampy i czerpania z niej korzyści? Jeżeli nie, to Gmina
powinna dążyć do zbudowania nowej rampy wspólnie z PKP PLK. Ja również od
początku uważam, że rampa nie powinna być własnością firmy prywatnej.
Po trzecie, jeżeli PKP zostanie współwłaścicielem nowej rampy, z pewnością spółka
nie będzie się upierała przy pozostawieniu starego obiektu.
Dojazd z nowej rampy na drogę serwisową już istnieje, trzeba go tylko
utwardzić. Jest to działka nr ewid. 212/6, obręb Dąbrówka. Nie potrzeba jej
nawet poszerzać – ma ok. 5,5 m
szerokości. Na tym krótkim odcinku – ok. 240 m – może obowiązywać ruch wahadłowy.
Urząd twierdzi, że drogi
serwisowe wzdłuż S11, którymi odbywałby się transport z nowej rampy, są zbyt
wąskie i słabe. Nie do końca jest to prawdą, ponieważ choćby ze zdjęć
lotniczych wynika, że korzystają z nich pojazdy ciężarowe – wide mapa Gminy.
Wzmocnienia i ewentualnego poszerzenia, gdyby ruch odbywał się przez
wiadukt na ul. Szkolnej w Gołuskach, wymagałby odcinek ok. 3,5 km drogi serwisowej.
Można by to zrealizować we współpracy z firmą Dolata (dostawcą kruszywa) i
firmą Strabag (producentem masy bitumicznej z asfaltowni w Dąbrowie).
Oczywiście, jeżeli korzyści Gminy
będą ograniczać się wyłącznie do pobierania podatku od nieruchomości, to będą
one nieduże. Jeżeli jednak Gmina będzie
partycypować w opłatach za wynajem rampy, to z pewnością będą one znacznie
większe i w krótkim czasie, wszystkie nakłady się zwrócą. Również PKP PLK
chętniej przystąpi do rozmów, jeżeli w perspektywie będzie miało do dyspozycji
znacznie większy i nowoczesny obiekt przeładunkowy.
Z tego co udało mi się ustalić, koszt budowy bocznicy wraz z rampą
będzie znacznie mniejszy, niż 15 mln złotych, jak to na Komisji Rolnictwa podał
przedstawiciel firmy Dolata i wyniósłby maksymalnie 4 mln złotych.
Pozostaje jeszcze koszt wykupu gruntu ale myślę, że w tym
miejscu i takim sąsiedztwie – linia kolejowa, oczyszczalnia ścieków, droga
ekspresowa – nie byłby wygórowany.
Na posiedzeniu wspólnym Komisji RG
była również mowa o obiektach
towarzyszących, jak garaż dla lokomotyw czy obiekty socjalne. Garaż taki
mogłaby sobie zbudować firma Dolata, jeżeli ma taką potrzebę. Natomiast
postawienie jednego lub dwóch kontenerów socjalnych, dla pracowników
obsługujących rampę, to już koszt symboliczny.
Wydaje mi się, że to wszystko jest do opanowania i
przygotowania w stosunkowo krótkim czasie, potrzebna jest tylko dobra wola
decydentów. A tej, jak widać, brakuje. Co tam protesty mieszkańców - przez
najbliższe 5 lat nikt nam nic nie zrobi. A krótko przed następnymi wyborami w
2023 r. znowu zaczniemy składać obietnice. Bo nikt już nie będzie pamiętał
wydarzeń z 2018 (spotkanie przedwyborcze z udziałem Marty Jamont i Pawła
Przepióry) i 2019 r. Niestety taka jest mentalność naszych włodarzy w gminie
Dopiewo.
Obserwatorka I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz