Dziś powracam do tematu, który
przewija się w moich tekstach od początku istnienia Bloga. Problemem tym jest planowanie i tworzenie ładu przestrzennego.
Jak już wielokrotnie
udowadniałam, planowanie przestrzenne w zasadzie od początku lat 90-tych
ubiegłego wieku, podporządkowane jest przede wszystkim zaspokajaniu potrzeb i
oczekiwań większych i mniejszych inwestorów lokalnych.
Tak było w czasach wójta Andrzeja
Strażyńskiego, gdzie bez żadnego uzasadnienia przeznaczano setki hektarów pod
zabudowę mieszkaniową (Dopiewiec), nie zastanawiając się, jakie będzie to miało
konsekwencje. Po latach okazuje się, że
Gmina nie jest w stanie zaspokoić potrzeb i oczekiwań tysięcy nowych
mieszkańców. Coraz większe braki w zaopatrzeniu w wodę, coraz większe
trudności komunikacyjne, oświatowe, to tylko niektóre narastające problemy.
Praktycznie żadnego wpływu na
planowanie przestrzenne nie ma Rada Gminy, która bezrefleksyjnie przyklepuje
kolejne plany zagospodarowania przestrzennego. No, ale trudno się dziwić,
jeżeli od lat reprezentują ją takie osoby, jak: Leszek Nowaczyk, Wojciech Dorna
czy Walenty Moskalik. Osoby, które o planowaniu przestrzennym nie mają
zielonego pojęcia a jego definicję rozumieją, jako zaspokajanie potrzeb różnej
maści krewnych i znajomych „królika”.
W obecnej kadencji nasilił się jeszcze jeden problem – ustalanie
warunków zabudowy na podstawie decyzji administracyjnych dla inwestycji
negatywnie oddziaływujących na środowisko i życie mieszkańców.
Sztandarowym przykładem jest z
pewnością powstanie wytwórni mas bitumicznych w Dąbrowie. Jak się jednak
okazuje, takich inwestycji pojawia się coraz więcej.
Jedną z nich może okazać się budowa magazynów przy ul. Polnej w Skórzewie.
Teren w obrębie ulic:
Batorowskiej, Ogrodowej, Porankowej, Księżycowej, Akacjowej i Poznańskiej w Skórzewie o powierzchni ok. 10 ha, od 15 lat nie jest
objęty planem zagospodarowania, chociaż stanowi ścisłe centrum wsi.
Uporządkowaniem tego terenu nie był zainteresowany były wójt Andrzej
Strażyński. Interesowało go jedynie wyznaczanie kolejnych terenów
inwestycyjnych. Była wójt Zofia Dobrowolska z kolei zajęta była zupełnie innymi
sprawami, jak stworzenie „elitarnego” liceum w Dopiewie.
Za to wójt Adrian Napierała konsekwentnie, jak się wydaje, zamierza
umożliwić realizację najbardziej absurdalnych i uciążliwych inwestycji,
planowanych przez inwestorów.
Taką małą próbką, niejako
rozgrzewającą uwerturą, była budowa
samochodowej myjni samoobsługowej przy ul. Łąkowej w Dopiewie. Nie dość, że
zbudowana prawie na środku drogi, to do tego pod oknami budynku mieszkalnego.
Nie inaczej jest w Skórzewie, w
obszarze w/w przeze mnie ulic.
Chaos przestrzenny w tym miejscu powstawał przez kilkadziesiąt lat.
Obok zabudowy mieszkaniowej funkcjonują zakłady przemysłowe, drukarnie itp.
Tych zaszłości nie da się wyeliminować. Trudno zmusić przedsiębiorcę do
przeniesienia firmy w inne miejsce. Można
jednak zahamować dalszy, niekontrolowany rozwój. Jednak przez 15 lat, nic w
tym zakresie, kolejni wójtowie nie zrobili.
Pierwszą, znaczącą inwestycją w
tym rejonie Skórzewa, w czasie kadencji wójta Adriana Napierały, było powstanie mini osiedla mieszkaniowego
przy ul. Batorowskiej 18. Pisałam o tym tutaj - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/03/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i.html.
Zamiast luźnej zabudowy jednorodzinnej, jaka dominuje w sąsiedztwie, na
niewielką działkę wciśnięto 5 przytłaczających swym ogromem budynków
wielorodzinnych. Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że budowa
osiedla kontynuowana będzie na kolejnych przyległych działkach nr ewid. 548/2 i
548/4, tym razem od strony ul. Polnej.
Może to być jedną z przyczyn, że
wójt Adrian Napierała, planując budowę ul. Polnej w Skórzewie, przewidział jej
poszerzenie tylko po północno-wschodniej stronie - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/05/ix-sesja-rady-gminy-dopiewo-27-maja_26.html.
Jak się okazuje, osiedle było
tylko preludium do tworzenia dalszego chaosu przestrzennego.
Po północno-wschodniej stronie
ul. Polnej, mniej więcej w połowie jej długości, zlokalizowane są dwie, jeszcze
niezabudowane nieruchomości. Na
posiedzeniu wspólnym Komisji Rady Gminy 17 czerwca 2019 r., pojawiła się
informacja o planowanej tam budowie magazynu o powierzchni ok. 1300 m2. Obiekt ten
sąsiadowałby z istniejącą i planowaną zabudową mieszkaniową przy ulicach:
Polnej i Księżycowej.
Jak zwykle, od urzędników trudno
było uzyskać uczciwą i jasną odpowiedź. Z tego, co powiedział kierownik referatu
planowania przestrzennego, Remigiusz Hemmerling wynika, że Wójt już zdążył wydać decyzję o warunkach zabudowy. Została ona
jednak zaskarżona, znowu nie do końca wiadomo, przez kogo?
Ze słów Kierownika Referatu można było
wywnioskować, że to Wójt postanowił zaskarżyć swoją własną decyzję do SKO – co
byłoby swoistym fenomenem, charakterystycznym jedynie dla gminy Dopiewo.
Prawdopodobnie jednak nie tylko
Wójt zaskarżył decyzję, ale i mieszkańcy sąsiednich nieruchomości. Dopiero ten
fakt spowodował, że Urząd Gminy z Wójtem na czele obudził się i postanowił
przystąpić do opracowania planu zagospodarowania przestrzennego dla tego
terenu.
Szkopuł jednak w tym, że
procedura opracowania planu trwa dość długo (minimum 1 rok) a jeżeli inwestor w
tym czasie uzyska pozwolenie na budowę, będzie to tzw. musztarda po obiedzie.
Wcale nie jest powiedziane, że
SKO w Poznaniu musi uchylić decyzję o warunkach zabudowy (tym bardziej, jak nie
będzie podstaw prawnych), natomiast pozwolenie na budowę wnioskodawca może
uzyskać w ciągu miesiąca.
Jest to kolejny przykład
katastrofalnej polityki przestrzennej wójta Adriana Napierały. Nikomu nie można zabronić składania
wniosków na dowolną inwestycję, natomiast władze samorządowe powinny ocenić,
jakie będzie ona miała konsekwencje dla gminy i mieszkańców.
Teren potencjalnej inwestycji, o
powierzchni ok. 2800 m2,
to 4 działki o typowo mieszkaniowym charakterze. Wydzielone one zostały z myślą
o powstaniu tam budynków jednorodzinnych. Jak
można było nie zauważyć, że budowa magazynu ewidentnie kłóci się z potencjalnym
ich przeznaczeniem? A twierdzenie Remigiusza Hemmerlinga, że ze względu na
sąsiedztwo np. firmy Meblobuk, trudno było odmówić warunków zabudowy - jest
kolejnym matactwem lub świadczy o braku kompetencji. Jak widać, Iwona
Brzostowska-Ceglarz, odpowiedzialna za decyzje wz, koncertowo „wywiązuje się”
ze swoich obowiązków. Jest m.in. współautorką myjni samochodowej na środku ul. Łąkowej w Dopiewie czy zasypania stawku w Dąbrówce.
Już w momencie złożenia wniosku na budowę hali, należało zawiesić
postępowanie w sprawie decyzji o warunkach zabudowy i przystąpić do opracowania
planu zagospodarowania. Działanie, jakie zaprezentował wójt Adrian
Napierała świadczy o tym, że kompletnie nie nadaje się do pełnienia tej
funkcji.
Kolejnym takim przykładem, który zbulwersował z kolei mieszkańców
Dąbrowy, jest planowana budowa 3 budynków produkcyjno-hadlowo-magazynowych o
łącznej powierzchni ponad 10 tys. m2, w rejonie ulic: Wiejskiej i Szafirowej.
Razem z drogami wewnętrznymi i parkingami, powierzchnia
zabudowy wyniesie ponad 21 tys. m2.
Wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach złożył nie
kto inny, tylko właściciel firmy Dolata. Wydaje się, że zamierza on
zawłaszczyć całą Dąbrowę, mieszkańców sprowadzając do roli pariasów. Północną
część wsi zajmuje jego dawna żwirownia, dzisiaj funkcjonuje tam węzeł
betoniarski oraz wytwórnia mas bitumicznych. W planach ma budowę kolejnego
węzła betoniarskiego.
Środkową część miejscowości
zajmuje jego baza transportowa oraz firm z nim współpracujących, jak np. M Caro.
Teraz postanowił zająć się
południową częścią Dąbrowy. Mieszkańcy wkrótce zostaną ze wszystkich stron
otoczeni przez firmy p. Michała Dolaty.
To, czego można było się spodziewać, to wielokrotne zapewnienie w
karcie informacyjnej przedsięwzięcia, że inwestycja nie będzie oddziaływać na
sąsiednie tereny. Jest to wyjątkowy przykład hipokryzji, ponieważ inwestor
wyraźnie zaznacza, że zamierza wynajmować hale na działalność
produkcyjno-magazynową, i w związku z tym nie wie, jakiego rodzaju
przedsięwzięcia będą tam realizowane. Informacje te dostępne są na stronie 9-10
kip. Przypomnę, że wytwórnia mas bitumicznych, położona w znacznie większej
odległości od zabudowy mieszkaniowej, również nie miała oddziaływać na
otoczenie.
Nie będę szczegółowo omawiać
zagadnień, dotyczących hałasu czy emisji zanieczyszczeń zawartych w kip, tym
bardziej, że nie na wszystkim się znam. Zwrócę
jedynie uwagę na sposób odprowadzania wód opadowych. Mimo olbrzymiej
powierzchni odwadnianej – prawie 22 tys. m2 – inwestor nie przewiduje żadnych
urządzeń, gromadzących wody opadowe. Zakłada, że uda się je rozprowadzić na
pozostałej, czynnej biologicznie powierzchni ok. 5 tys. m2.
Jest to totalna bzdura, wiele
przykładów to potwierdza, jak np. teren marketu Dino przy ul. Bukowskiej w
Dopiewie. Po każdym, nawet niewielkim deszczu, większość parkingu przy sklepie
jest zalana. A wszystko dlatego, że inwestor chciał zaoszczędzić na kosztach,
natomiast urzędnicy (w domyśle Iwona Brzostowska-Ceglarz), nie potrafili
narzucić budowy zbiornika na wody opadowe. Podobna inwestycja w Skórzewie przy
ul. Kozierowskiego realizowana jest już zupełnie inaczej.
Na dodatek wystarczy, że inwestor
w niewielkim stopniu podniesie powierzchnię gruntu – a jak wiadomo, materiałów
mu nie brakuje – i wszyscy wokół po każdym większym deszczu, będą tonąć w
wodzie.
Równie ciekawie będzie latem, gdy temperatura powietrza podniesie się do 35-38 st. C, a obiekty nagrzane do 45-50 st. C będą oddawały ciepło do otoczenia.
Równie ciekawie będzie latem, gdy temperatura powietrza podniesie się do 35-38 st. C, a obiekty nagrzane do 45-50 st. C będą oddawały ciepło do otoczenia.
Obiekt będzie graniczył bezpośrednio z terenami mieszkaniowymi – wzdłuż
południowo-wschodniej strony ul. Szafirowej wydzielono już 8 działek
budowlanych. Będą one przylegać bezpośrednio do terenów
magazynowo-przemysłowych. Dla mieszkańców ul. Szafirowej w Dąbrowie jedynym widokiem będzie ściana hali produkcyjno-magazynowej o długości 135 m.
Jak zauważyła jedna z
komentatorek, wnioskodawca przemyślał swoje działanie, wydzielając z całej
nieruchomości wąski pasek terenu (ok. 1,5 m), oddzielający go od sąsiednich
nieruchomości. Dzięki temu przy wydawaniu warunków zabudowy, będzie jedyną
stroną postępowania.
W przypadku tej inwestycji sprawa
wygląda nieco lepiej niż w przypadku magazynu na ul. Polnej w Skórzewie. Do uzyskania
ewentualnego pozwolenia na budowę potrzeba jeszcze trochę czasu.
Od razu trzeba zauważyć, że wydanie warunków zabudowy przez wójta Adriana
Napierałę będzie naruszeniem przepisów ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu
przestrzennym. Aby było możliwe wydanie decyzji, w sąsiedztwie musi
znajdować się zabudowa o podobnych parametrach. O ile dla mniejszych hal, o
powierzchni 2 tys. m2, można jeszcze znaleźć odpowiedniki w sąsiedztwie, to dla
hali o pow. 6 tys. m2 - już nie. Podobny obiekt w Dąbrowie znajduje się przy
ul. Batorowskiej lub w Dąbrówce przy ul. Polnej. W obu przypadkach jednak
trudno mówić o sąsiedztwie.
Co ciekawe, największa hala planowana jest w terenie, który w Studium Gminy
przewidziany jest pod budownictwo mieszkaniowe. Pozostałe 2 mniejsze hale
zlokalizowane są w miejscu, które w Studium przewidziano na usługi a nie
działalność produkcyjną.
Z góry można założyć, że obiekt zaproponowany przez inwestora,
spowoduje katastrofę dla okolicznych mieszkańców – ulic: Szafirowej, Lazurowej
i Krańcowej w Dąbrowie. Obiekt nie jest przeznaczony do obsługi mieszkańców
(może z wyjątkiem stacji paliw), za to spowoduje drastyczny spadek wartości
nieruchomości.
Dlatego też jedynym rozwiązaniem jest zażądanie od władz Gminy,
przystąpienia do opracowania planu zagospodarowania przestrzennego. Czasu z
pewnością wystarczy, aby całą procedurę doprowadzić do końca przed rozpoczęciem
budowy. Trzeba jedynie nadzorować pracę urzędników. Niewykluczone, że mogą oni
celowo przedłużać procedury.
Przed Radnym Dąbrowy stoi zatem
kolejne niełatwe zadanie. Mówię, przed Radnym, ponieważ Dąbrowa ma chyba tylko
jednego Radnego, który kwalifikuje się do tej funkcji. Drugi z Radnych potrafi
tylko rozkładać ręce, twierdząc że „co ja mogę zrobić”.
I niestety, trzeba przestać bawić
się w Wersal. Jak pokazują liczne przykłady, próby dyskusji zazwyczaj kończą
się niczym, a przez ekipę Adriana Napierały traktowane są jako oznaka słabości.
Z harcerskim pozdrowieniem i
życzeniami wakacyjnego wypoczynku
Obserwatorka I (Pierwsza)
P.S.2 Zastanawiająca jest zbieżność nazwiska jednego z projektantów, przygotowujących kip, z nazwiskiem dyrektorki szkoły w Dąbrowie. Czyżby zbieżność ta była całkowicie przypadkowa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz