Letnia kanikuła stała się w
ostatnich dniach mniej sprzyjająca wypoczynkowi na świeżym powietrzu, dlatego
też postanowiłam kontynuować swoją blogerską działalność.
Dziś kilka krótszych tematów o
różnym ciężarze gatunkowym.
Na początek refleksje po Dniach Gminy Dopiewo, które miały miejsce 2 tygodnie temu.
Od razu muszę podkreślić, że nie
jestem przeciwniczką organizowania lokalnych festynów dla mieszkańców, tym
bardziej, że z ustawy o samorządzie
gminnym wynika, iż do zadań własnych gminy należą sprawy kultury. Co prawda
ustawodawca miał na myśli przede wszystkim biblioteki gminne oraz ochronę
zabytków, ale nie bądźmy drobiazgowi.
W moim przekonaniu, jednak w
gminie Dopiewo mamy w tej dziedzinie przerost formy nad treścią. Zapraszanie
równocześnie 2 znanych artystów miało zapewne na celu stworzenie wrażenia, że
Gmina jest krainą mlekiem i miodem płynącą, gdzie jedynym problemem włodarzy
jest wypełnienie mieszkańcom wolnego czasu.
Pierwsze pytanie, jakie się w
związku z tym nasuwa, to jakie są koszty
tej imprezy i kto je pokrywa?
Edyta Górniak z pewnością nie
należy do artystów najtańszych. Dodam tylko, że podczas Sesji Absolutoryjnej,
padła informacja, że GBPiCK w Dopiewie, odpowiedzialna za organizację w/w
imprezy publicznej, przekroczyła koszty i ma straty. Radni podjęli uchwałę
uruchamiającą fundusz rezerwowy, aby placówka mogła działać.
Niewątpliwie nazwisko głównej
gwiazdy festynu miało spowodować olbrzymi napływ zainteresowanych (reklama Dni
pojawiła się nawet w środkach komunikacji publicznej w Poznaniu).
Czy Dopiewo
jest przygotowane na taki napływ gości? – z pewnością nie.
Podejrzewam, że liczba gości w
godzinach wieczornych dorównała z pewnością liczbie jego mieszkańców.
Spowodowało to paraliż znacznej
części wsi. Samochody zajęły wszystkie możliwe i dostępne miejsca – służbom z
trudem udało się jedynie utrzymanie przejezdności głównych ulic. Nad
pozostałymi miejscami - zupełnie nie panowały.
Duża część przyjezdnych sprawiała
wrażenie, że nie muszą liczyć się z potrzebami mieszkańców wsi ani z
jakimikolwiek przepisami. Samochody parkowały na chodnikach, trawnikach,
pomiędzy drzewami, blokując wjazdy na posesje. Jeden z kierowców zaparkował
nawet na trawniku obok wiaty przystankowej na pętli autobusowej.
Gdyby impreza miała miejsce po
większych opadach, wszystkie nieutwardzone powierzchnie zostałyby rozjechane.
Nowy parking przy stacji
kolejowej, jeszcze w godzinach popołudniowych był prawie pusty. Zapełniać się
zaczął dopiero wtedy, gdy na terenach wokół areny nie można było już wcisnąć
nawet szpilki.
To, co rzuciło mi się w oczy, to
że w Polsce już prawie nikt nie korzysta ze środków komunikacji publicznej. W
autobusie, dojeżdżającym z Poznania do Dopiewa ok. godz. 15:30, jechało
zaledwie kilka nastolatek.
Faktem jest, że komunikacja autobusowa w Gminie jest fatalna.
Dotyczy to szczególnie samego Dopiewa, z którego w dni wolne od pracy, autobusy
odjeżdżają co 2 godziny.
Stan ścieżek rowerowych jest
jeszcze gorszy – właściwie to ich nie ma.
Jest jednak jeszcze komunikacja
kolejowa, która umożliwia łatwy dojazd choćby z Dąbrówki i Palędzia.
Jednak nasi kochani rodacy już
nie potrafią poruszać się niczym innym, jak własnym samochodem.
Myślę, że przy organizacji
kolejnych imprez, jak np. gminne dożynki, należy wprowadzić większe
obostrzenia. A jeśli komuś to nie odpowiada, to nie musi przyjeżdżać.
To, co zwróciło moją uwagę, to zainteresowanie głównym koncertem a
właściwie jego brak. Wydaje się, że wiele osób tak naprawdę nie wiedziało,
po co przyjechało do Dopiewa. W czasie
koncertu Edyty Górniak tylko część widzów zainteresowana była występem. Natomiast duża część uczestników prowadziła w tym czasie ożywione rozmowy. Można
powiedzieć, że stworzyli oni swego rodzaju jazgot, uniemożliwiający odbiór
pozostałym widzom. Zastanawia mnie, po co takie osoby przychodzą na koncert?
Domyślam się, że większym zainteresowaniem cieszyłby się wykonawca z
gatunku disco polo. I tu minus dla osoby zajmującej się zapraszaniem gwiazd
na gminne imprezy – brak wyczucia w kwestii doboru artystów. Już wiele razy
Dopiewo odwiedzali artyści tzw. nietrafieni, chociaż zazwyczaj szanują każdą
widownie i chętnie odwiedzają gminne imprezy – łatwy zarobek. Osoba organizująca bezpłatne koncerty musi
być zawsze o krok przed widownią, aby wyczuć zainteresowanie. W przypadku
koncertu Edyty Górniak w Dopiewie – była o krok z tyłu za potrzebami widowni.
Podsumowując ten wątek odnoszę
wrażenie, że festyny to oczko w głowie wójta Adriana Napierały. Jeszcze nie
przebrzmiały echa Dni Gminy Dopiewo a już pojawiły się informacje o Gminnych
Dożynkach, zaplanowanych na 8 września br. Niewykluczone, że zaraz po Dożynkach
pojawią się kolejne informacje, tym razem dotyczące ubierania choinki.
Kolejny temat, to niepokojący trend, który pojawił się w
ostatnim czasie w zakresie planowania przestrzennego. Pisałam o tym
zaledwie tydzień temu - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/06/czy-w-gminie-dopiewo-istnieje.html,
dziś krótkie uzupełnienie.
W zasadzie o zamierzeniach inwestycyjnych, realizowanych na podstawie decyzji o
warunkach zabudowy, na etapie wstępnym możemy dowiedzieć tylko wówczas, gdy
poprzedzone są decyzjami o środowiskowych uwarunkowaniach. Gdyby nie one,
mieszkańcy dowiadywaliby się o nich w chwili wejścia na teren ciężkiego
sprzętu. Obecnie decyzje wz, to w gminie Dopiewo wielka czarna dziura.
Niewiele brakowało, aby taka
sytuacja miała miejsce przy ul. Polnej w Skórzewie, jeszcze gorzej może być w
Dąbrowie, w rejonie ulic: Szafirowej i Wiejskiej.
Dotarła do mnie informacja, że
dla działki nr ewid. 473/56, już została wydana decyzja o warunkach zabudowy,
tyle, że dla mniejszych obiektów.
Jeżeli inwestor zorientuje się,
że nie będzie miał możliwości budowy hal o łącznej powierzchni ponad 10 tys.
m2, może skorzystać z decyzji już wydanej. A wtedy ewentualne działania w
sprawie uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego stracą sens.
Dwa opisane przeze mnie przykłady, które wyszły na jaw w ostatnim
czasie, mogą być wierzchołkiem góry lodowej. Mamy przecież przykłady
inwestycji, forsowanych z naruszeniem prawa, jak np. budowa stacji paliw w
Dąbrówce, gdzie w ogóle nie poinformowano mieszkańców o postępowaniu w sprawie
decyzji środowiskowej. Zrobiono to 1,5 roku po terminie.
Dlatego uważam, że Rada Gminy powinna zainteresować się
wydawanymi przez wójta Adriana Napierałę decyzjami o warunkach zabudowy.
Mając takich pracowników, jak Iwona Brzostowska-Ceglarz czy Remigiusz
Hemmerling - mogą one wydać zgodę na każdą, nawet jednoznacznie szkodliwą
inwestycję.
A prawo umożliwia Radnym takie działanie. Wymienić tu należy w
pierwszej kolejności art. 3, ust. 1 ustawy z 2003 r. o planowaniu i
zagospodarowaniu przestrzennym; art. 18a ust. 1 ustawy z 1990 r. o samorządzie
gminnym; art. 1, ust. 1 w związku z art. 6, ust. 1, pkt 4, litera a), tiret
pierwszy ustawy z 2001 r. o dostępie do informacji publicznej.
Tematem tym powinni zainteresować
się nie tylko Radni z klubu JesteśMY na Tak, ale i pozostali Radni z komitetu
Adriana Napierały. Jak się wydaje, tym razem to radna Mariola Walich zrobiła
wyłom w tym zaklętym kręgu. Czas pokaże, na ile jej interwencja okaże się
skuteczna?
Za nami kolejny rok szkolny i kolejna mowa-trawa naszych włodarzy.
Mimo, iż wyniki, powiedzmy sobie
szczerze, są średnie, samoocena urzędników jest entuzjastyczna. Tak naprawdę to
na uwagę zasługuje byłe już gimnazjum w Skórzewie, oraz szkoły podstawowe: w
Konarzewie, Skórzewie i Dąbrówce.
Niezrażony tym zastępca wójta Paweł Przepióra próbował udowodnić, że
jest inaczej, po raz kolejny forsując metodę staninową, z której wycofała
się nawet była kierowniczka referatu oświaty Aleksandra Kuźniak, tut. Urzędu.
Jego tekst, opublikowany na
oficjalnej stronie Gminy 21 czerwca br., jest tak niezrozumiały, że trzeba by zatrudnić
tłumacza, aby zrozumieć, o co tak naprawdę autorowi chodziło.
Nie wiem, po co te wszystkie
tabelki i skale centylowe, jeżeli tak naprawdę liczą się tylko twarde wyniki
testów.
Odnoszę wrażenie, że nasi
urzędnicy w mydleniu oczu osiągnęli mistrzostwo świata. Widać to również w
kolejnych sprawozdaniach jak np. Raporcie o stanie gminy Dopiewo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz