Do podjęcia tematu skłoniła mnie
wypowiedź wójt Zofii Dobrowolskiej w
kwartalniku „Czas Dopiewa” z maja-lipca 2012 r. Otóż stwierdza ona m.in.
„Teraz stawiamy na rozwój gospodarczy. Wiem, że działania rozpoczęte w 2011
roku zaczną przynosić efekty także pod względem stanu finansów gminy”.
Zastanawiam się czy próbuje zamydlić oczy mieszkańcom, czy naprawdę w to wierzy?
Jak twierdzi, jest idealistką – czy aby na pewno?
Wydaje się, że wójt Zofia
Dobrowolska chciałaby powtórzyć sukces sąsiednich gmin, takich jak Tarnowo
Podgórne, Suchy Las czy Komorniki. Czy w obecnej sytuacji jest to możliwe i w
jakim przedziale czasowym?
Analizując wskaźniki rozwoju gmin
Komorniki, Tarnowo Podgórne, Suchy Las, Dopiewo i Rokietnica - widać wyraźnie,
że ostatnie dwie odstają od pierwszej trójki. Wszystkie położone są w
sąsiedztwie Poznania, przez wszystkie przebiegają ważne szlaki komunikacyjne.
Co prawda przez Tarnowo Podgórne, Suchy Las i Komorniki przebiegają drogi
krajowe, jednak na terenie Dopiewa i Rokietnicy zlokalizowane są drogi wojewódzkie
i ważne szlaki kolejowe. Co więc było
przyczyną nierównego rozwoju gospodarczego sąsiadujących ze sobą gmin? Czy
tylko dostępność komunikacyjna? Wydaje mi się, że nie.
Suchy Las, Tarnowo Podgórne i
Komorniki zaczęły dynamicznie rozwijać się jeszcze w latach 90-siątych
ubiegłego wieku – najwcześniej Tarnowo Podgórne. W tym czasie standard obecnych
dróg wojewódzkich i krajowych (ze względu na inny podział administracyjny, inne
również były kategorie dróg) był podobny. Znacznie większą rolę również
odgrywał transport kolejowy. Mimo to nie
wszystkie gminy rozwijały się w tym samym tempie. Przyczyn było z pewnością
więcej – analizę pozostawiam specjalistom.
Faktem jest, że obecnie gmina
Dopiewo, jak i Rokietnica próbują nadgonić stracony czas. Czy jest to możliwe?
Obawiam się, że nie – w każdym razie w perspektywie najbliższych kilkunastu
lat. Pozostałe gminy na swój sukces pracowały 15 do 20 lat.
Powszechnie wiadomo, że bycie
sypialnią Poznania, wbrew opiniom mieszkańców napływowych – płacę podatki i
wymagam, jest dla gminy gwoździem do trumny. Decydują o tym 2 elementy:
infrastruktura i oświata. Napływ nowych, zazwyczaj młodych mieszkańców, generuje
wyłącznie koszty przy minimalnych dochodach. Nowe tereny wymagają uzbrojenia –
woda, kanalizacja, drogi, a nowi mieszkańcy oczekują przedszkoli i szkół. W
Poznaniu władze miasta zamykają kolejne szkoły z braku uczniów, zmniejszając
tym samym wydatki na oświatę. W gminach podpoznańskich z kolei buduje się
kolejne obiekty oświatowe, aby zaspokoić rosnące potrzeby w tym zakresie.
Oprócz wydatków majątkowych, związanych z budową obiektów, zwiększają się
również wydatki bieżące - związane z utrzymaniem placówek. Jeśli ten trend się
utrzyma, gminy Dopiewo i Rokietnica może czekać zapaść finansowa.
Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji wydaje się ograniczenie napływu
nowych mieszkańców. Jakimi sposobami, na tym blogu już pisano. Może wkrótce
podejmę ten temat ponownie.
Drugim rozwiązaniem, niestety mało realnym, jest przyciągnięcie do gmin inwestorów. Niestety, warunki jakie
panowały 15 czy 20 lat temu, szybko się nie powtórzą. Inwestorów skłonnych do
inwestowania w gminach jest już znacznie mniej, ponadto oczekują oni od
samorządów określonych preferencji finansowych. Napływ inwestorów jest znacznie mniejszy choćby z tego powodu, że
znacznie atrakcyjniejsze są dla nich rynki azjatyckie – prostsze procedury
rejestracji, tańsza siła robocza, mniejsze wymagania w zakresie ochrony
środowiska i wiele innych. Co więcej, wiele firm prowadzących działalność
gospodarczą na terenie gmin, przeniosło się do Chin czy Tajlandii. Przykładem
może być firma PASO, która rozpoczynała działalność w Dopiewie – obecnie
zakłady produkcyjne znajdują się w Chinach, a w Polsce jedynie magazyny i
hurtownie. Co ciekawe, zbudowano je w Sierosławiu, na terenie Gminy Tarnowo
Podgórne. Widocznie Tarnowo zaproponowało lepsze warunki niż Dopiewo.
Aby przyciągnąć inwestorów można
tworzyć specjalne strefy ekonomiczne – umożliwia to ustawa z 20 października
1994 r. Przepisy te miały na celu aktywizację terenów podupadłych gospodarczo
po transformacji ustrojowej, o dużym bezrobociu. Zdaniem specjalistów, jak również moim, tworzenie stref przynosi
korzyści przede wszystkim inwestorom oraz prowadzi do zmniejszenia bezrobocia.
Ulgi preferencyjne stosowane w strefach ekonomicznych powodują, że samorządy o
ile mają z tego tytułu korzyści finansowe, to są one minimalne. Mam również
obawy, czy tworzenie stref przyczynia się do spadku bezrobocia. W zakładzie o
wysokiej technologii wymagane są również wysokie kwalifikacje pracowników. Może
się okazać, że na terenie gminy brak osób o wymaganych kwalifikacjach, a
specjalistów trzeba ściągać z innych rejonów kraju.
Wójt Zofii Dobrowolskiej marzy się zaktywizowanie terenów przy
zachodniej obwodnicy Poznania w Dąbrówce. Należy jednak pamiętać, że są to tereny prywatne, a zgodnie z ustawą o
specjalnych strefach ekonomicznych, grunty muszą być własnością Skarbu Państwa,
jednostek samorządu terytorialnego lub zarządzającego czyli potencjalnego
inwestora.
W tej sytuacji Gminie pozostaje jedynie
uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i oczekiwanie na cud. Oprócz dogodnych
połączeń drogowych tereny te nie oferują inwestorom żadnej infrastruktury
komunalnej. Gmina, aby zachęcić do
inwestowania musiałaby tereny te uzbroić – na gruntach prywatnych jest to
niemożliwe ze względu na przepisy o finansach publicznych. Z kolei właściciel
gruntów może nie posiadać środków na uzbrojenie terenu lub nie będzie
zainteresowany ponoszeniem kosztów. Tak więc trudno liczyć na to, że znajdzie
się wielu chętnych na nieuzbrojone grunty i to dodatkowo bez perspektywy ulg
podatkowych.
Nieco inna jest sytuacja w gminie Rokietnica. Tu tereny zlokalizowane
przy zachodniej obwodnicy są własnością Gminy. Istnieją jednak inne zagrożenia,
jak sąsiedztwo obszaru Natura 2000 – Dyrektywa Ptasia. Ogranicza to możliwość
realizacji inwestycji, mających wpływ na środowisko. Gmina rozważa 3 koncepcje
zagospodarowania. Najmniej realną i korzystną ze względu na finanse Gminy
wydaje mi się lokalizacja osiedla rezydencji. Popyt na tego typu nieruchomości
jest stosunkowo nieduży, ponadto sąsiedztwo drogi ekspresowej oraz linii
kolejowej może zniechęcać wielu nabywców. Nie bez znaczenia jest również fakt,
że tego typu nieruchomości nabywają osoby zamożne. Niestety, z doświadczenia
wiem, że ludzie ci nie są skłonni do dobroczynności. Wręcz przeciwnie, ich
wymagania wobec samorządów lokalnych są znacznie wyższe, niż przeciętnych
mieszkańców. Gmina, aby znaleźć chętnych, musiałaby iść na daleko posunięty
kompromis. W rezultacie mogłoby się okazać, że zamiast spodziewanych zysków,
samorząd ponosi wyłącznie koszty związane z zaspokojeniem roszczeń nowych
mieszkańców.
Jedynym realnym rozwiązaniem w
najbliższym czasie wydaje się być ograniczenie napływu nowych mieszkańców.
Opracowywanie planów zagospodarowania przestrzennego dla terenów przeznaczonych
w Studium Gminy na cele rolnicze i leśne, blokujących dziką zabudowę będzie znacznie
tańsze, niż próby ściągnięcia inwestorów za wszelką cenę. Koszt opracowania
planu dla kilku czy kilkunastu hektarów jest znacznie niższy, niż budowa
kilometra drogi czy sieci kanalizacyjnej.
Kontynuacja tematu na stronie: link
Kontynuacja tematu na stronie: link
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz