Wracam do tematu poruszonego również przeze mnie 13 kwietnia
2013 r. -link ponieważ coraz większe emocje
wzbudza, nie tylko planowany przebieg linii, ale sam fakt możliwości jej
powstania. Niestety, jak zwykle w takiej sytuacji emocje biorą górę nad
racjonalnym myśleniem. Z opinii mieszkańców wynika, że domagają się zaniechania
inwestycji - link.
Niestety, postępu cywilizacyjnego cofnąć się nie da, ale o tym potem.
Muszę wyraźnie podkreślić, że nie
jestem ekspertem w dziedzinie energetyki i bezpieczeństwa energetycznego
Polski. Nie zamierzam więc, wypowiadać się na temat celowości i zasadności
planowanej inwestycji. Zakładam jednak, że budowa nowej linii, ewentualnie
przebudowa jednej z istniejących linii jest uzasadniona.
Co innego jej lokalizacja. Całkowicie zgadzam się z mieszkańcami
Gołusek, że poprowadzenie linii przez środek miejscowości jest pomysłem
poronionym. Mieszkańcy, którzy
osiedlili się na tym terenie (m.in. ul. Sowiej), jak również mieszkający od
pokoleń, mogą czuć się oszukani. W
przypadku, gdyby doszło do budowy zgodnie z tą koncepcją, mają pełne prawo
domagać się jak najwyższych odszkodowań od państwa. Na marginesie zastanawiam
się, jaka była przyczyna wyboru takiej lokalizacji – być może przeważyły
względy techniczne i związane z tym koszty. Może budowa linii wzdłuż drogi
ekspresowej S11 i węzła z autostradą znacznie zwiększyłaby koszty budowy.
Jednak wydaje mi się, że poprowadzenie linii przez środek miejscowości znacznie
zwiększy koszty społeczne, a w efekcie i koszty związane z odszkodowaniami.
Uważam natomiast, że domaganie się zaniechania budowy nowej
linii jest działaniem nieracjonalnym. Inwestycja o znaczeniu krajowym,
jeśli nie międzynarodowym, z pewnością nie zostanie zablokowana przez
kilkudziesięciu lub nawet kilkuset mieszkańców. W takiej sytuacji pójście w
zaparte do niczego nie doprowadzi. Trzeba
dążyć do wypracowania odpowiedniego kompromisu i na tym przede wszystkim
powinni się skupić mieszkańcy zagrożeni inwestycją. Jak słusznie zauważył „pawelek” na forum Moje Dopiewo - link
, należy zacząć szukać sojuszników w rozmowach z PSE.
Jak wynika z dostępnych informacji,
protestujący dysponują pomocą prawną. Jednak na razie prawnicy dostosowują się
do postulatów mieszkańców. To oni
powinni ustalić i narzucić kierunki działania a nie odwrotnie. W pierwszej kolejności należy ustalić listę
instytucji i organów, które mogą być stroną w postępowaniu. Atakowanie
Wójta, Rady i Urzędu Gminy jest drogą do nikąd. Gmina przy tego typu
inwestycjach ma ograniczone kompetencje. Należy więc w pierwszej kolejności
wytypować organy takie jak np. Wojewodę Wielkopolskiego jako przedstawiciela
Rady Ministrów, Urząd Marszałkowski jako organ samorządowy województwa,
Ministerstwo Gospodarki, którego jednym z zadań jest zapewnienie „funkcjonowania
krajowych systemów energetycznych, z uwzględnieniem zasad racjonalnej
gospodarki i potrzeb bezpieczeństwa energetycznego kraju”. No i należy włączyć do
działania organy samorządowe gminy Dopiewo. Należy ustalić zakres kompetencji poszczególnych organów i
egzekwować właściwe wywiązywanie się z obowiązków – zgodnie z zasadą, że to
„urząd jest dla obywatela, a nie obywatel dla urzędu”.
Na razie jednak działania
mieszkańców przypominają pospolite ruszenie – „nie pozwalam”. Sceptycznie
odnoszę się do informacji przekazanych w petycji i tzw. ekspertyz specjalistów.
Punkt widzenia zależy od punktu
siedzenia. Zazwyczaj ekspertyzy oraz
wynikające z nich wnioski zależą od tego, kto zleca i płaci za ich wykonanie.
Z pewnością PSE jest w stanie przedstawić ekspertyzy z wnioskami całkowicie
przeciwnymi. Tak na marginesie, ostatnio pojawiły się w Internecie informacje, że masło naturalne
(przez kilkadziesiąt lat uważane za szkodliwe) jest znacznie zdrowsze od
tłuszczów roślinnych.
Uważam więc, że przerzucanie się argumentami, do niczego
nie doprowadzi, a rząd i tak zrealizuje inwestycję zgodnie z założeniami. Należy
wypracować taki kompromis, aby inwestycja była jak najmniej uciążliwa i
szkodliwa dla mieszkańców.
Podtrzymuję swoje stanowisko, że najlepszym rozwiązaniem będzie
poprowadzenie linii wzdłuż S11 do wiaduktu nad autostradą i dalej wzdłuż A2.
Przy takim rozwiązaniu najbliżej położone budynki mieszkalne przy ul. Szkolnej
w Gołuskach oddalone będą od linii energetycznej o ok. 350 m, natomiast ul. Lipowej,
Klonowej czy os. Leśnego o ok. 600
m. W moim przekonaniu jest to odległość wystarczająco
bezpieczna. W znacznie gorszej sytuacji będą mieszkańcy ul. Wiśniowej i Leśnej
w Dopiewie, czy Dopiewskiej i Szafirowej w Konarzewie. Tu odległość od
planowanej linii wyniesie zaledwie 150-200 m.
Nietrafionym pomysłem jest również propozycja skablowania linii –
świadczy niestety o braku rozeznania w temacie. Sprawa ta była już przeze mnie
poruszana dwukrotnie - link1
link2
Na taką inwestycję decydują się tylko kraje najbogatsze i to w wyjątkowych
sytuacjach. Mimo, że budowa podziemnej linii kablowej, nawet 400 kV,
technicznie możliwa, praktycznie z przyczyn ekonomicznych jest nierealna.
Chcę pocieszyć mieszkańców
Gołusek, że są w lepszej sytuacji niż mieszkańcy Kamionek w gminie Mosina. Tam
sprawa dotyczyła przebudowy istniejącej linii energetycznej – ostatecznie PSE
przeforsowały jej modernizację bez zmiany lokalizacji. W naszym przypadku jest
mowa o budowie całkowicie nowej linii – ostateczny przebieg będzie w dużej
mierze zależał od determinacji mieszkańców oraz władz lokalnych, także szczebla
wojewódzkiego. Nie polecam za to powoływania się na przykład Kiekrza i
Rogierówka w gminie Rokietnica. Tam linie energetyczne stoją ponad 50 lat,
natomiast budynki mieszkalne kilka lub kilkanaście.
Na koniec osobista refleksja.
Przed postępem cywilizacyjnym nie uciekniemy – no chyba że cofniemy się do
XVIII wieku, do okresu sprzed wynalezienia maszyny parowej. Coraz liczniejsze
protesty przeciwko kolejnym inwestycjom infrastrukturalnym, nie tylko w Polsce
ale i na świecie, świadczą o jednostronnym podejściu do tematu. Z jednej strony
nie chcemy żadnych inwestycji oddziaływujących na nasze środowisko, z drugiej
wręcz domagamy się jego niszczenia. Przykładem mogą być ostatnie protesty
mieszkańców Podlasia, domagających się gospodarczej eksploatacji resztek
Puszczy Białowieskiej – rzekomo marnuje się tam drewno wartości kilku miliardów
złotych. Każde wycięte drzewo, każde zasypane mokradło, każdy ogród
potraktowany środkiem owado- czy chwastobójczym, każdy litr spalonego niepotrzebnie
paliwa (np. wyjazd po papierosy do sklepu oddalonego o 150 m) przyczynia się do
pogorszenia stanu środowiska naturalnego i warunków życia. Tych zagrożeń jednak
większość ludzi nie zauważa.
Dzień Dobry,
OdpowiedzUsuńJestem jedną z osób skupionych w ramach inicjatywy nie400kv.pl.
Musze przyznać, że działania od początku chaotyczne wynikały z braku możliwości uzyskania dokładnych i potwierdzonych informacji na temat projektu PSE (np. stadium realizacji, kontaktu do osób odpowiedzialnych).
Na szczęście z dnia na dzień - informacje te są coraz bardziej dostępne.
Ciszy mnie Pani wpis, jak i popełniony wcześniej: http://blogdopiewo.blogspot.com/2013/04/linia-400-kv-w-dopiewie.html
gdyż jest to głos rozsądku "z zewnątrz" z którym w większości się zgadzam (wyłączając dyskusję na temat miejsca pojawienia się ww. linii 400 kV, do której każda ze stron musi się przygotować).
Uważam, że na tym etapie należy podjąć dyskusję w ramach wszystkich zainteresowanych stron, aby wypracować dogodne dla każdego rozwiązanie (które w mojej opinii jest możliwe).
Czekamy na decyzję osób odpowiedzialnych w Gminie i spotkania, których czeka nas w najbliższym czasie sporo.
Dodatkowo trzeba tu nadmienić, że sama inicjatywa nie400kv.pl jak i film http://www.youtube.com/watch?v=NGRxGp-geCI nie miały na celu atakowania organizacji, organów publicznych, czy osób prywatnych, jednak zwrócenie uwagi publicznej na problem, z którym wielu mieszkańców Gminy nie było zaznajomionych.
Ciszy nas, że akcja powoli zaczyna odnosić skutek i skupia coraz więcej osób wokół rozmów.
Pozdrawiam,
Jakub