W ostatnią niedzielę 22 maja br.
postanowiłam odwiedzić jedne z najbardziej zapomnianych, także i przeze mnie,
miejscowości gminy Dopiewo. Mimo, iż od ostatniej wizyty minęło kilka lat,
niewiele się tam zmieniło. Może to i dobrze, coś niezurbanizowanego wypadałoby
pozostawić naszym dzieciom i wnukom. Jednak i tu budownictwo mieszkaniowe
powoli się wciska, i to w sposób nie zaplanowany. Przykładem może być
powstający budynek mieszkalny przy drodze Trzcielin-Konarzewo, oddalony od
najbliższej zabudowy o ponad 700
m. Takie zagospodarowywanie terenu nie ma żadnego
racjonalnego uzasadnienia. Wręcz przeciwnie, jest przykładem urbanistycznego
chaosu i praktycznym zastosowaniem starego powiedzenia – „wolność Tomku w swoim
domku”.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po
przyjeździe busem do Trzcielina, to
powstający u zbiegu ul. Środkowej i ul. Płk. A. Kopy - teren rekreacyjny. Nie
odmawiam mieszkańcom, żadnej z miejscowości, prawa do posiadania terenu
wypoczynkowo-rekreacyjnego, ale obawiam się, że będzie to kolejna kosztowna
atrapa, mająca zaspokoić ambicje lokalnych włodarzy. Przemawiają za tym m.in. wielkość
wsi oraz sposób realizacji przedsięwzięcia.
Trzcielin na dzień 2 marca 2016
r. liczył, wraz z osobami tymczasowo zameldowanymi - 327 mieszkańców.
Przypuszczam, że z osobami nie zameldowanymi będzie niewiele więcej. Od lat
przyrost liczby mieszkańców jest tu symboliczny – od 2008 roku w Trzcielinie
przybyło 30 osób, mieszkających na stałe lub tymczasowo. Ile osób z tej liczby
będzie skłonnych korzystać z urządzeń i obiektów, budowanych za publiczne
pieniądze? Według ostrożnych szacunków, Trzcielin pod względem liczby
mieszkańców, jest 20-krotnie mniejszy od Skórzewa lub Dąbrówki.
Drugi problem, to sposób
realizacji inwestycji. Jak na razie na
placu powstało boisko, a w zasadzie pół boiska z jednym koszem, do gry w
koszykówkę. To co najbardziej zadziwia na tym boisku, to nawierzchnia wykonana
z betonowej kostki. Każdy upadek na takiej nawierzchni może grozić poważną
kontuzją. No chyba, że pomysłodawcy przewidują jedynie rozgrywki stacjonarne,
polegające na rzutach za 3 punkty.
Przez środek placu wytyczono
ścieżkę dla pieszych, która ze względu na rodzaj wysypanego materiału – sypki,
głęboki żwir – nie nadaje się do użytkowania. Przejazd dziecięcym wózkiem
wymagać będzie wyjątkowej siły oraz samozaparcia.
Jak można zauważyć, standardowym wyposażeniem placu, będzie
stół do tenisa stołowego (drugi zamontowany jest na placu zabaw). Wydaje mi
się, że to urządzenie będzie stałym elementem wszystkich terenów
rekreacyjno-wypoczynkowych w gminie Dopiewo. Czyżby w Gminie był to
najpopularniejszy sport? Wystarczy nawet niewielki wiatr, aby uniemożliwić grę.
Może Gmina zakupiła większą ilość stołów
na wyprzedaży? - a teraz próbuje je zagospodarować.
Kolejna sprawa to roślinność na
placu. Aby był on atrakcyjny dla użytkowników, nie może być betonową pustynią.
Nie wiem, jak plac wyglądał przed rozpoczęciem inwestycji, ale ze sprawozdania
finansowego za 2015 r. wynika, że rosły na nim drzewa, które zostały wycięte. Coraz wyraźniej widać, że w Gminie
powszechna jest, wręcz patologiczna niechęć do rodzimych gatunków drzew. Na
potęgę wycina się wierzby, topole, jesiony lub graby, a w zamian sadząc
rachityczne jarząby szwedzkie oraz iglaki, oczywiście karłowate. Zapewne na
placu w Trzcielinie również zaplanowano urządzenie zieleni w ramach „przemyślanej
polityki nasadzeniowej”. Powstaną enklawy jałowców, cyprysów,
żywotników kosodrzewiny lub karłowatych drzew liściastych, które nie sprawdzają
się w naszych warunkach glebowo-klimatycznych. Jak na razie cały teren porasta
lebioda, która nie wymaga żadnej pielęgnacji.
W 2015 r. na budowę terenu
rekreacyjno-wypoczynkowego na działce nr ewid. 22/46 w Trzcielinie wydano 31.814,00
złotych, w 2016 r. przewidziano w budżecie kolejne 60 tys. złotych. Zastanawia
mnie, czy nie będą to kolejne pieniądze, „wyrzucone w błoto”?
W 2004 r. na ul. Płk. A. Kopy w
Trzcielinie zbudowano chodnik z kostki
betonowej. Niestety, gospodarze wsi chyba o nim zapomnieli, ponieważ
wygląda on tak, jak do niedawna prezentował się chodnik przy ul. Poznańskiej w
Dopiewie – większa jego część zarośnięta jest chwastami.
Aby wrażenie nie było tak
przygnębiające, bardzo pozytywnie
prezentuje się plac zabaw przy ul. Środkowej. Cały teren porośnięty jest
trawą, do tego nie wycięte jeszcze drzewa, dają cień w upalne dni.
W Trzcielinie chyba najbardziej rzuca się w oczy degradacja zabytków.
Budynki podworskie przy ul. Płk. A. Kopy, kilka lat temu istniejące jeszcze w
szczątkowej formie, zniknęły całkowicie – widocznie cegła rozbiórkowa w dalszym
ciągu jest w cenie.
Równie przygnębiający widok
sprawiają resztki parku dworskiego przy ul. Parkowej i Środkowej. Mniej więcej
1/3 starodrzewu uschła i straszy kikutami pni i konarów. Nie mam pewności, ale
wydaje mi się, że w/w park jest własnością Gminy lub Skarbu Państwa. Zastanawia
mnie, czy pracownicy UG Dopiewo, odpowiedzialni za ochronę środowiska, znają
aktualny stan terenu? W końcu z budynku przy ul. Leśnej 1C w Dopiewie do ul. Parkowej w
Trzcielinie jest raptem 4,5
km.
Jednak największym dla mnie zaskoczeniem, i to w pozytywnym sensie, był
widok dwóch żółwi, wygrzewających się w słońcu na kłodzie drewna, leżącej na
środku stawu. Nie jestem z wykształcenia herpetologiem, reptiliologiem a
tym bardziej chelonologiem, jednak w mojej ocenie były to żółwie błotne,
reprezentujące jedyny gatunek występujący w Polsce – obecnie zdarza się, że
hodowcy wypuszczają na wolność gatunki egzotyczne.
Żółw błotny od 1935 r. objęty jest całkowitą ochroną jako gatunek
zagrożony. Wpisany został również do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt z
kategorią EN, czyli gatunek bardzo wysokiego ryzyka, zagrożony wyginięciem. W
Polsce występuje tylko w kilku miejscach.
Nie udało mi się znaleźć żadnej
informacji nt. ewentualnego występowania żółwia błotnego na terenie gminy
Dopiewo – najbliższa lokalizacja to Puszcza Zielonka. Mam nadzieję, że
informacja ta zostanie wykorzystana przez służby, odpowiedzialne za ochronę
środowiska. W pierwszej kolejności mam na myśli Urząd Gminy w Dopiewie. Mam
również nadzieję, że nasi włodarze nie zamierzają przeprowadzić rekultywacji
stawu w Trzcielinie, jak to miało wcześniej miejsce w czterech przypadkach na
terenie Gminy.
Jak już wspomniałam na początku,
mimo iż Trzcielin sprawia wrażenie miejsca zapomnianego przez Boga i ludzi, tu
również rozwija się budownictwo mieszkaniowe.
Przykładem może być ul. Topolowa, przy której powstało 7 budynków mieszkalnych.
Istniejące podziały geodezyjne jednoznacznie sugerują, że to dopiero początek.
Myślę, że władze Gminy, nie zakazując całkowicie zabudowy, powinny ograniczyć
ją do rozsądnych rozmiarów. Gwarantuje to m.in. obecne Studium Gminy Dopiewo,
pod warunkiem jednak, że opracowany zostanie plan zagospodarowania
przestrzennego. W innym wypadku zabudowa może zatrzymać się przy granicy
Wielkopolskiego Parku Narodowego.
Przy okazji omawiania
zagospodarowania przestrzennego Trzcielina pragnę nadmienić, że w 2004 r.
podjęta została uchwała w sprawie przystąpienia do opracowania miejscowego
planu (XXVIII/241/04 z 30.08.2004 r.). Uchwała obejmowała znaczną część
Trzcielina, a jej założeniem było ograniczenie hodowli trzody chlewnej. Plan
ten nie doczekał się uchwalenia, jak zresztą wiele innych w czasach byłego
wójta Andrzeja Strażyńskiego. Na temat w/w uchwały brak również informacji w
BiP Dopiewo, w zakładce dotyczącej planowania przestrzennego.
Najpiękniejszą miejscowością w gminie Dopiewo, szczególnie o tej porze
roku, są w moim przekonaniu Lisówki (wiele urokliwych miejsc). A to
dlatego, że mieszka tam niewiele osób – w samej wsi, bez DPS, ok. 120 osób.
Gdyby władze dopuściły do realizacji osiedli deweloperskich, byłoby to
katastrofą dla tej miejscowości. Informacje takie pojawiły się w ubiegłym roku
- link.
Póki co Lisówki są oazą ciszy i spokoju, chociaż nie do końca. Niepokoi mnie
pazerność niektórych użytkowników gruntów rolnych. Okazuje się, że nawet
nasadzenia drzew przy drogach nie są w stanie ich powstrzymać.
Droga z Trzcielina do Lisówek jest w części obsadzona m.in. lipami,
mającymi 20-30 lat. Tam gdzie drzew brakuje, zarządca drogi prowadzi nowe
nasadzenia. Jak się okazuje, przestrzenie pomiędzy sąsiednimi drzewami są w
dalszym ciągu zaorywane przez rolników. W miejscach, gdzie nie dokonano jeszcze
nasadzeń, pług rolniczy dotarł prawie do nawierzchni asfaltowej. Uważam, że
zarządcy dróg (omawiana droga z Trzcielina do Lisówek jest w zarządzie ZDP w
Poznaniu) powinni podjąć stanowcze działania, zapobiegające zaorywaniu poboczy
dróg. Za chwilę może się okazać, że użytkownicy gruntów przylegających do dróg
publicznych zaczną występować o tzw. zasiedzenie.
W samych Lisówkach moją
szczególną uwagę zwróciła sołecka
tablica ogłoszeniowa, ustawiona przy ul. Trzcielińskiej. Odnoszę wrażenie,
że Sołtys Trzcielina dawno nie odwiedzał tego terenu.
Na koniec odwiedziłam Żarnowiec. Po raz kolejny potwierdziły
się moje opinie – większość osób odwiedzających to miejsce, woli wypoczywać w
spartańskich warunkach przy źródełku - niż z dostępem do bieżącej wody i
toalety pod wiatą. Włodarze próbują ożywić to miejsce (wiata plus plac zabaw), udostępniając
je organizatorom różnego rodzaju małych imprez. Niewiele to jednak pomoże –
inwestycja nie była trafiona i nie zmienią tego żadne doraźne akcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz