wtorek, 24 maja 2016

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – nowa odsłona (5) – Trzcielin i Lisówki



W ostatnią niedzielę 22 maja br. postanowiłam odwiedzić jedne z najbardziej zapomnianych, także i przeze mnie, miejscowości gminy Dopiewo. Mimo, iż od ostatniej wizyty minęło kilka lat, niewiele się tam zmieniło. Może to i dobrze, coś niezurbanizowanego wypadałoby pozostawić naszym dzieciom i wnukom. Jednak i tu budownictwo mieszkaniowe powoli się wciska, i to w sposób nie zaplanowany. Przykładem może być powstający budynek mieszkalny przy drodze Trzcielin-Konarzewo, oddalony od najbliższej zabudowy o ponad 700 m. Takie zagospodarowywanie terenu nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Wręcz przeciwnie, jest przykładem urbanistycznego chaosu i praktycznym zastosowaniem starego powiedzenia – „wolność Tomku w swoim domku”.


Pierwsze, co rzuca się w oczy po przyjeździe busem do Trzcielina, to powstający u zbiegu ul. Środkowej i ul. Płk. A. Kopy - teren rekreacyjny. Nie odmawiam mieszkańcom, żadnej z miejscowości, prawa do posiadania terenu wypoczynkowo-rekreacyjnego, ale obawiam się, że będzie to kolejna kosztowna atrapa, mająca zaspokoić ambicje lokalnych włodarzy. Przemawiają za tym m.in. wielkość wsi oraz sposób realizacji przedsięwzięcia.
Trzcielin na dzień 2 marca 2016 r. liczył, wraz z osobami tymczasowo zameldowanymi - 327 mieszkańców. Przypuszczam, że z osobami nie zameldowanymi będzie niewiele więcej. Od lat przyrost liczby mieszkańców jest tu symboliczny – od 2008 roku w Trzcielinie przybyło 30 osób, mieszkających na stałe lub tymczasowo. Ile osób z tej liczby będzie skłonnych korzystać z urządzeń i obiektów, budowanych za publiczne pieniądze? Według ostrożnych szacunków, Trzcielin pod względem liczby mieszkańców, jest 20-krotnie mniejszy od Skórzewa lub Dąbrówki.

Drugi problem, to sposób realizacji inwestycji. Jak na razie na placu powstało boisko, a w zasadzie pół boiska z jednym koszem, do gry w koszykówkę. To co najbardziej zadziwia na tym boisku, to nawierzchnia wykonana z betonowej kostki. Każdy upadek na takiej nawierzchni może grozić poważną kontuzją. No chyba, że pomysłodawcy przewidują jedynie rozgrywki stacjonarne, polegające na rzutach za 3 punkty.
Przez środek placu wytyczono ścieżkę dla pieszych, która ze względu na rodzaj wysypanego materiału – sypki, głęboki żwir – nie nadaje się do użytkowania. Przejazd dziecięcym wózkiem wymagać będzie wyjątkowej siły oraz samozaparcia.
Jak można zauważyć, standardowym wyposażeniem placu, będzie stół do tenisa stołowego (drugi zamontowany jest na placu zabaw). Wydaje mi się, że to urządzenie będzie stałym elementem wszystkich terenów rekreacyjno-wypoczynkowych w gminie Dopiewo. Czyżby w Gminie był to najpopularniejszy sport? Wystarczy nawet niewielki wiatr, aby uniemożliwić grę. Może Gmina zakupiła większą ilość stołów na wyprzedaży? - a teraz próbuje je zagospodarować.

Kolejna sprawa to roślinność na placu. Aby był on atrakcyjny dla użytkowników, nie może być betonową pustynią. Nie wiem, jak plac wyglądał przed rozpoczęciem inwestycji, ale ze sprawozdania finansowego za 2015 r. wynika, że rosły na nim drzewa, które zostały wycięte. Coraz wyraźniej widać, że w Gminie powszechna jest, wręcz patologiczna niechęć do rodzimych gatunków drzew. Na potęgę wycina się wierzby, topole, jesiony lub graby, a w zamian sadząc rachityczne jarząby szwedzkie oraz iglaki, oczywiście karłowate. Zapewne na placu w Trzcielinie również zaplanowano urządzenie zieleni w ramach „przemyślanej polityki nasadzeniowej”. Powstaną enklawy jałowców, cyprysów, żywotników kosodrzewiny lub karłowatych drzew liściastych, które nie sprawdzają się w naszych warunkach glebowo-klimatycznych. Jak na razie cały teren porasta lebioda, która nie wymaga żadnej pielęgnacji.

W 2015 r. na budowę terenu rekreacyjno-wypoczynkowego na działce nr ewid. 22/46 w Trzcielinie wydano 31.814,00 złotych, w 2016 r. przewidziano w budżecie kolejne 60 tys. złotych. Zastanawia mnie, czy nie będą to kolejne pieniądze, „wyrzucone w błoto”?

W 2004 r. na ul. Płk. A. Kopy w Trzcielinie zbudowano chodnik z kostki betonowej. Niestety, gospodarze wsi chyba o nim zapomnieli, ponieważ wygląda on tak, jak do niedawna prezentował się chodnik przy ul. Poznańskiej w Dopiewie – większa jego część zarośnięta jest chwastami.
Aby wrażenie nie było tak przygnębiające, bardzo pozytywnie prezentuje się plac zabaw przy ul. Środkowej. Cały teren porośnięty jest trawą, do tego nie wycięte jeszcze drzewa, dają cień w upalne dni.

W Trzcielinie chyba najbardziej rzuca się w oczy degradacja zabytków. Budynki podworskie przy ul. Płk. A. Kopy, kilka lat temu istniejące jeszcze w szczątkowej formie, zniknęły całkowicie – widocznie cegła rozbiórkowa w dalszym ciągu jest w cenie.
Równie przygnębiający widok sprawiają resztki parku dworskiego przy ul. Parkowej i Środkowej. Mniej więcej 1/3 starodrzewu uschła i straszy kikutami pni i konarów. Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że w/w park jest własnością Gminy lub Skarbu Państwa. Zastanawia mnie, czy pracownicy UG Dopiewo, odpowiedzialni za ochronę środowiska, znają aktualny stan terenu? W końcu z budynku przy ul. Leśnej 1C w Dopiewie do ul. Parkowej w Trzcielinie jest raptem 4,5 km.
Jednak największym dla mnie zaskoczeniem, i to w pozytywnym sensie, był widok dwóch żółwi, wygrzewających się w słońcu na kłodzie drewna, leżącej na środku stawu. Nie jestem z wykształcenia herpetologiem, reptiliologiem a tym bardziej chelonologiem, jednak w mojej ocenie były to żółwie błotne, reprezentujące jedyny gatunek występujący w Polsce – obecnie zdarza się, że hodowcy wypuszczają na wolność gatunki egzotyczne.
Żółw błotny od 1935 r. objęty jest całkowitą ochroną jako gatunek zagrożony. Wpisany został również do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt z kategorią EN, czyli gatunek bardzo wysokiego ryzyka, zagrożony wyginięciem. W Polsce występuje tylko w kilku miejscach.
Nie udało mi się znaleźć żadnej informacji nt. ewentualnego występowania żółwia błotnego na terenie gminy Dopiewo – najbliższa lokalizacja to Puszcza Zielonka. Mam nadzieję, że informacja ta zostanie wykorzystana przez służby, odpowiedzialne za ochronę środowiska. W pierwszej kolejności mam na myśli Urząd Gminy w Dopiewie. Mam również nadzieję, że nasi włodarze nie zamierzają przeprowadzić rekultywacji stawu w Trzcielinie, jak to miało wcześniej miejsce w czterech przypadkach na terenie Gminy.

Jak już wspomniałam na początku, mimo iż Trzcielin sprawia wrażenie miejsca zapomnianego przez Boga i ludzi, tu również rozwija się budownictwo mieszkaniowe. Przykładem może być ul. Topolowa, przy której powstało 7 budynków mieszkalnych. Istniejące podziały geodezyjne jednoznacznie sugerują, że to dopiero początek. Myślę, że władze Gminy, nie zakazując całkowicie zabudowy, powinny ograniczyć ją do rozsądnych rozmiarów. Gwarantuje to m.in. obecne Studium Gminy Dopiewo, pod warunkiem jednak, że opracowany zostanie plan zagospodarowania przestrzennego. W innym wypadku zabudowa może zatrzymać się przy granicy Wielkopolskiego Parku Narodowego.
Przy okazji omawiania zagospodarowania przestrzennego Trzcielina pragnę nadmienić, że w 2004 r. podjęta została uchwała w sprawie przystąpienia do opracowania miejscowego planu (XXVIII/241/04 z 30.08.2004 r.). Uchwała obejmowała znaczną część Trzcielina, a jej założeniem było ograniczenie hodowli trzody chlewnej. Plan ten nie doczekał się uchwalenia, jak zresztą wiele innych w czasach byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego. Na temat w/w uchwały brak również informacji w BiP Dopiewo, w zakładce dotyczącej planowania przestrzennego.

Najpiękniejszą miejscowością w gminie Dopiewo, szczególnie o tej porze roku, są w moim przekonaniu Lisówki (wiele urokliwych miejsc). A to dlatego, że mieszka tam niewiele osób – w samej wsi, bez DPS, ok. 120 osób. Gdyby władze dopuściły do realizacji osiedli deweloperskich, byłoby to katastrofą dla tej miejscowości. Informacje takie pojawiły się w ubiegłym roku - link. Póki co Lisówki są oazą ciszy i spokoju, chociaż nie do końca. Niepokoi mnie pazerność niektórych użytkowników gruntów rolnych. Okazuje się, że nawet nasadzenia drzew przy drogach nie są w stanie ich powstrzymać.
Droga z Trzcielina do Lisówek jest w części obsadzona m.in. lipami, mającymi 20-30 lat. Tam gdzie drzew brakuje, zarządca drogi prowadzi nowe nasadzenia. Jak się okazuje, przestrzenie pomiędzy sąsiednimi drzewami są w dalszym ciągu zaorywane przez rolników. W miejscach, gdzie nie dokonano jeszcze nasadzeń, pług rolniczy dotarł prawie do nawierzchni asfaltowej. Uważam, że zarządcy dróg (omawiana droga z Trzcielina do Lisówek jest w zarządzie ZDP w Poznaniu) powinni podjąć stanowcze działania, zapobiegające zaorywaniu poboczy dróg. Za chwilę może się okazać, że użytkownicy gruntów przylegających do dróg publicznych zaczną występować o tzw. zasiedzenie.

W samych Lisówkach moją szczególną uwagę zwróciła sołecka tablica ogłoszeniowa, ustawiona przy ul. Trzcielińskiej. Odnoszę wrażenie, że Sołtys Trzcielina dawno nie odwiedzał tego terenu.

Na koniec odwiedziłam Żarnowiec. Po raz kolejny potwierdziły się moje opinie – większość osób odwiedzających to miejsce, woli wypoczywać w spartańskich warunkach przy źródełku - niż z dostępem do bieżącej wody i toalety pod wiatą. Włodarze próbują ożywić to miejsce (wiata plus plac zabaw), udostępniając je organizatorom różnego rodzaju małych imprez. Niewiele to jednak pomoże – inwestycja nie była trafiona i nie zmienią tego żadne doraźne akcje.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz