sobota, 13 lipca 2019

„Przemyślana polityka nasadzeniowa” w gminie Dopiewo (3) – zaradność jednych, bezmyślność drugich?



Dzisiejsza pogoda nie sprzyja wędrówkom, choć na szczęście jest zbawienna dla wegetacji, dlatego postanowiłam dokończyć sprawozdanie z mojej małej wycieczki po Gminie.
Zacznę od tematu terenu rekreacyjno-wypoczynkowego przy ul. Komornickiej w Dąbrówce. Walka o jego stworzenie trwała kilka lat a jakie będą efekty, czas pokaże. W czwartek, 11 lipca br., nic się na placu budowy nie działo – może ekipa budowlana miała przerwę śniadaniową?


To, co zobaczyłam, budzi moje obawy. Dominującym elementem, jak na razie, jest beton i kruszywo kamienne:


Czy w tej sytuacji, znajdzie się miejsce na chociaż skrawki zieleni? 
Po drugie, już w tej chwili należałoby ustalić zasady pielęgnacji placu, żeby nie okazało się w przyszłości, że co roku trzeba wymieniać nasadzenia, jak to ma miejsce na placu zabaw przy ul. Malinowej w Skórzewie a obecnie, już prawie w każdym miejscu Gminy.
Może należałoby pomyśleć o jakimś zbiorniku retencyjnym w sąsiedztwie, który umożliwiałby nawadnianie bez korzystania z gminnej sieci wodociągowej? Budowa studni też nie jest rozwiązaniem, ponieważ wody podziemne przy coraz częstszych suszach odnawiają się coraz wolniej.
Chyba, że od razu wstawi się sztuczne rośliny, jak to coraz częściej jest stosowane np. w galeriach handlowych i wówczas nie będzie problemu.

Niepowodzeniem najprawdopodobniej zakończyła się próba zazielenienia parkingu przy stacji kolejowej Palędzie. W ubiegłym roku posadzono kilkanaście brzóz, które jak się okazuje, nie bardzo garną się do życia:

Jako naturalna osłona od hałasu z rampy i linii kolejowej raczej nie spełnią swego zadania.
Za to doskonale radzą sobie drzewa pozostawione przy zakręcie ul. Kolejowej, naprzeciwko stacji PKP, które jakimś cudem ocalały z hekatomby, związanej z budową węzła przesiadkowego.

Sytuacja powtarza się przy drodze wzdłuż torów w Palędziu, gdzie posadzono cały szpaler mioteł, szumnie nazywanych drzewami. Już wiosną w kwietniu wiele z nich wyglądało kiepsko.

Od tego czasu sytuacja chyba się pogorszyła.
Zauważyłam kilka pustych miejsc po usuniętych już roślinach

Wkrótce takich miejsc pojawi się jeszcze więcej. Widocznie urzędnicy doszli do wniosku, że puste miejsca nie będą się tak rzucać w oczy, jak stojące suche drzewa.
Wydaje się, że podejmowane były próby ratowania alei – ślady wskazują, że drzewka ktoś podlewał. Jak jednak w większości przypadków w naszej Gminie, zrobiono to niezbyt starannie i chyba za późno, o czym świadczą poniższe przykłady:

Za to z aleją drzew, rosnącą wzdłuż ul. Jesionowej w Dopiewcu rzeczywiście dzieje się coś niepokojącego.
Drzewa na pierwszym odcinku, od skrzyżowania z ul. Promenada do ul. Promyk, wyglądają stosunkowo zdrowo. Jedynie pojedyncze gałęzie wymagają usunięcia – no chyba, że urzędnicy czekają, aż się same obłamią:

Również odcinek od ul. Leśna Polana (przy budowanym przedszkolu) do torów kolejowych nie budzi większych zastrzeżeń:

Za to środkowy odcinek ul. Jesionowej, między ulicami: Promyk i Leśna Osada sprawia wrażenie, jakby drzewa zaatakował jakiś szkodnik. Najpewniej jest nim człowiek.


Do niedawna tylko jedno drzewo na tym odcinku było suche już od kilku lat, jednak nie wzbudzało większego zainteresowania dewelopera ani urzędników, mimo, iż stanowiło rzeczywiste zagrożenie dla użytkowników drogi:
 
W/w odcinek ul. Jesionowej jest nieutwardzony, a od września będzie stanowił dojazd do nowego przedszkola. Wypadałoby w tej sytuacji wyłożyć go kostką betonową.
Jednak drzewa rosnące przy drodze w znacznym stopniu utrudniają budowę drogi. Z pewnością wielu kierowców przyjmie tą decyzję z zadowoleniem.  Dlatego postanowiono je wyciąć, o czym świadczą cyfrowe oznaczenia na pniach:

Aby było mniej protestów, lepiej żeby wycinka była uzasadniona np. chorobą drzew. Jak się wydaje, wykorzystano tu metodę, zastosowaną kilkanaście lat temu przy stawie w Palędziu.

Teraz coś o zaradności.
O tym, że w naszej Gminie panuje susza, nie trzeba nikogo przekonywać. Aby była szansa na zebranie np. warzyw i owoców z ogródka, trzeba go dość intensywnie podlewać. A woda, niestety, trochę kosztuje.
Ze zdziwieniem zauważyłam, że do hydrantu przy ul. Jesionowej podłączony jest gruby wąż a woda z szumem płynie gdzieś na tyły przyległej posesji. Ponieważ nie było w okolicy żadnego wozu straży pożarnej, nic się również nie paliło, należy założyć, że zaradny mieszkaniec postanowił skorzystać z darmowego źródła wody.

Co ciekawe, zdarzenie miało miejsce przy głównej drodze, z której obecnie korzysta coraz więcej mieszkańców. Osoba, która skorzystała z darmowej wody, założyła zapewne, że nikt się tym nie zainteresuje – wspólne to przecież niczyje. I prawie się nie pomyliła.

Równie beztrosko z gminnych wodociągów korzystają samorządowcy. Po drugiej stronie torów, przy boisku w Dopiewcu, zobaczyłam podobny obrazek. Do hydrantu podłączono wąż a woda szerokim strumieniem lała się na łąkę.

Prawdopodobnie chodziło o podlanie posadzonych przy boisku drzewek, jednak w efekcie podlano łąkę, która nawet nie jest boiskiem. Przy hydrancie nie zauważyłam nikogo, kto nadzorowałby podlewanie.
Jak widać, w tej Gminie nikt, dosłownie nikt, nie potrafi nic zrobić porządnie. Wszystko robione jest na odpieprz – byle było. Kazali mi podlać, no to podlałem. A że przy okazji woda dopłynęła prawie do torów, to nic na to nie poradzę.
W tej sytuacji apele do mieszkańców o oszczędzanie wody, brzmią jak ponury żart.

W Dopiewcu udało mi się zaobserwować roślinę, która potwierdza tezę, że tzw. chwasty przetrwają każdy kataklizm, w przeciwieństwie do roślin uprawnych. Przy trafostacji na ul. Szkolnej wyrósł oset, który zadziwił mnie swym ogromem:

Nie sądzę, aby był przez kogokolwiek pielęgnowany. Osoby przeczulone uprzedzam, nie jest to barszcz Sosnowskiego i nie ma potrzeby go usuwać. Jedyną uciążliwością tej rośliny są kolce, które mogą dość boleśnie pokłuć.

Na koniec obrazek, przedstawiający dogorywanie alei jarząbu szwedzkiego przy ul. Szkolnej w tej samej miejscowości. Jeszcze kilka lat temu szpaler ciągnął się na odcinku prawie 800 m. Jego likwidacja to zasługa urzędników w czasie kadencji byłej wójt Zofii Dobrowolskiej.

Obecnie smętne jej resztki kończą żywot. Dla Urzędu Gminy i służb komunalnych to najlepsze rozwiązanie – zniknie potrzeba ich pielęgnacji a wykaszanie trawy na poboczach, będzie znacznie łatwiejsze.
To w kwestii drzewostanu gminnego byłoby na tyle. Gdy pojawią się jakieś ciekawe informacje, do tematu ponownie wrócę.

Obserwatorka (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz