Dzisiejsza pogoda nie sprzyja
wędrówkom, choć na szczęście jest zbawienna dla wegetacji, dlatego postanowiłam
dokończyć sprawozdanie z mojej małej wycieczki po Gminie.
Zacznę od tematu terenu rekreacyjno-wypoczynkowego przy ul.
Komornickiej w Dąbrówce. Walka o jego stworzenie trwała kilka lat a jakie
będą efekty, czas pokaże. W czwartek, 11 lipca br., nic się na placu budowy nie
działo – może ekipa budowlana miała przerwę śniadaniową?
To, co zobaczyłam, budzi moje
obawy. Dominującym elementem, jak na razie, jest beton i kruszywo kamienne:
Czy w tej sytuacji, znajdzie się
miejsce na chociaż skrawki zieleni?
Po drugie, już w tej chwili należałoby
ustalić zasady pielęgnacji placu, żeby nie okazało się w przyszłości, że co
roku trzeba wymieniać nasadzenia, jak to ma miejsce na placu zabaw przy ul.
Malinowej w Skórzewie a obecnie, już prawie w każdym miejscu Gminy.
Może należałoby pomyśleć o jakimś
zbiorniku retencyjnym w sąsiedztwie, który umożliwiałby nawadnianie bez
korzystania z gminnej sieci wodociągowej? Budowa studni też nie jest
rozwiązaniem, ponieważ wody podziemne przy coraz częstszych suszach odnawiają
się coraz wolniej.
Chyba, że od razu wstawi się sztuczne
rośliny, jak to coraz częściej jest stosowane np. w galeriach handlowych i
wówczas nie będzie problemu.
Niepowodzeniem najprawdopodobniej zakończyła się próba zazielenienia
parkingu przy stacji kolejowej Palędzie. W ubiegłym roku posadzono
kilkanaście brzóz, które jak się okazuje, nie bardzo garną się do życia:
Jako naturalna osłona od hałasu z rampy i linii kolejowej raczej nie spełnią swego zadania.
Za to doskonale radzą sobie drzewa pozostawione przy zakręcie ul. Kolejowej,
naprzeciwko stacji PKP, które jakimś cudem ocalały z hekatomby, związanej z
budową węzła przesiadkowego.
Sytuacja powtarza się przy drodze wzdłuż torów w Palędziu, gdzie
posadzono cały szpaler mioteł, szumnie nazywanych drzewami. Już wiosną w kwietniu
wiele z nich wyglądało kiepsko.
Od tego czasu sytuacja chyba się
pogorszyła.
Zauważyłam kilka pustych miejsc po usuniętych już roślinach.
Wkrótce takich miejsc pojawi się jeszcze więcej. Widocznie urzędnicy doszli do
wniosku, że puste miejsca nie będą się tak rzucać w oczy, jak stojące suche
drzewa.
Wydaje się, że podejmowane były
próby ratowania alei – ślady wskazują, że drzewka ktoś podlewał. Jak jednak w
większości przypadków w naszej Gminie, zrobiono to niezbyt starannie i chyba za
późno, o czym świadczą poniższe przykłady:
Za to z aleją drzew, rosnącą wzdłuż ul. Jesionowej w Dopiewcu rzeczywiście
dzieje się coś niepokojącego.
Drzewa na pierwszym odcinku, od
skrzyżowania z ul. Promenada do ul. Promyk, wyglądają stosunkowo zdrowo.
Jedynie pojedyncze gałęzie wymagają usunięcia – no chyba, że urzędnicy czekają,
aż się same obłamią:
Również odcinek od ul. Leśna
Polana (przy budowanym przedszkolu) do torów kolejowych nie budzi większych
zastrzeżeń:
Za to środkowy odcinek ul. Jesionowej, między ulicami: Promyk i Leśna
Osada sprawia wrażenie, jakby drzewa
zaatakował jakiś szkodnik. Najpewniej jest nim człowiek.
Do niedawna tylko jedno drzewo na tym odcinku było suche już od kilku lat, jednak nie wzbudzało większego zainteresowania dewelopera ani urzędników, mimo, iż stanowiło rzeczywiste zagrożenie dla użytkowników drogi:
W/w odcinek ul. Jesionowej jest
nieutwardzony, a od września będzie stanowił dojazd do nowego przedszkola.
Wypadałoby w tej sytuacji wyłożyć go kostką betonową.
Jednak drzewa rosnące przy drodze
w znacznym stopniu utrudniają budowę drogi. Z pewnością wielu kierowców
przyjmie tą decyzję z zadowoleniem.
Dlatego postanowiono je wyciąć, o czym świadczą cyfrowe oznaczenia na
pniach:
Aby było mniej protestów, lepiej
żeby wycinka była uzasadniona np. chorobą drzew. Jak się wydaje, wykorzystano
tu metodę, zastosowaną kilkanaście lat temu przy stawie w Palędziu.
Teraz coś o zaradności.
O tym, że w naszej Gminie panuje
susza, nie trzeba nikogo przekonywać. Aby
była szansa na zebranie np. warzyw i owoców z ogródka, trzeba go dość
intensywnie podlewać. A woda, niestety, trochę kosztuje.
Ze zdziwieniem zauważyłam, że do hydrantu przy ul. Jesionowej
podłączony jest gruby wąż a woda z szumem płynie gdzieś na tyły przyległej
posesji. Ponieważ nie było w okolicy żadnego wozu straży pożarnej, nic się
również nie paliło, należy założyć, że zaradny mieszkaniec postanowił
skorzystać z darmowego źródła wody.
Co ciekawe, zdarzenie miało
miejsce przy głównej drodze, z której obecnie korzysta coraz więcej mieszkańców. Osoba,
która skorzystała z darmowej wody, założyła zapewne, że nikt się tym nie
zainteresuje – wspólne to przecież niczyje. I prawie się nie pomyliła.
Równie beztrosko z gminnych wodociągów korzystają samorządowcy. Po
drugiej stronie torów, przy boisku w
Dopiewcu, zobaczyłam podobny obrazek. Do hydrantu podłączono wąż a woda
szerokim strumieniem lała się na łąkę.
Prawdopodobnie chodziło o
podlanie posadzonych przy boisku drzewek, jednak w efekcie podlano łąkę, która
nawet nie jest boiskiem. Przy hydrancie nie zauważyłam nikogo, kto nadzorowałby
podlewanie.
Jak widać, w tej Gminie nikt, dosłownie nikt, nie potrafi nic zrobić porządnie.
Wszystko robione jest na odpieprz – byle było. Kazali mi podlać, no to
podlałem. A że przy okazji woda dopłynęła prawie do torów, to nic na to nie
poradzę.
W tej sytuacji apele do mieszkańców o oszczędzanie wody, brzmią jak
ponury żart.
W Dopiewcu udało mi się zaobserwować roślinę, która potwierdza
tezę, że tzw. chwasty przetrwają każdy kataklizm, w przeciwieństwie do roślin uprawnych. Przy trafostacji na ul. Szkolnej wyrósł
oset, który zadziwił mnie swym ogromem:
Nie sądzę, aby był przez
kogokolwiek pielęgnowany. Osoby przeczulone uprzedzam, nie jest to barszcz
Sosnowskiego i nie ma potrzeby go usuwać. Jedyną uciążliwością tej rośliny są
kolce, które mogą dość boleśnie pokłuć.
Na koniec obrazek,
przedstawiający dogorywanie alei jarząbu
szwedzkiego przy ul. Szkolnej w tej samej miejscowości. Jeszcze kilka
lat temu szpaler ciągnął się na odcinku prawie 800 m. Jego likwidacja to zasługa urzędników w
czasie kadencji byłej wójt Zofii Dobrowolskiej.
Obecnie smętne jej resztki kończą
żywot. Dla Urzędu Gminy i służb komunalnych to najlepsze rozwiązanie – zniknie
potrzeba ich pielęgnacji a wykaszanie trawy na poboczach, będzie znacznie
łatwiejsze.
To w kwestii drzewostanu gminnego
byłoby na tyle. Gdy pojawią się jakieś ciekawe informacje, do tematu ponownie
wrócę.
Obserwatorka (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz