Dziś dokończenie tematów,
omawianych na Komisji, czyli kolejny raz sprawa
lasku przy ul. Brzozowej w Dąbrowie.
Temat ten od kilku miesięcy, tj.
od chwili, kiedy na terenie działki nr ewid. 442/2, zaczęto usuwać krzewy i
mniejsze drzewka, bulwersuje wielu mieszkańców Dąbrowy - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/01/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i.html.
Przypomnę, że jest to ostatnia zwarta
enklawa zieleni w tej części wsi.
Wówczas, w styczniu br., naiwnie
sądziłam, że większości mieszkańców zależy na zachowaniu tego miejsca w obecnym
stanie. Sugerowałam także możliwość zamiany gruntów i przejęcie działki przez
Gminę - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/02/gmina-dopiewo-w-telegraficznym-skrocie.html.
Posiedzenie Komisji Rolnictwa z 8
lipca br. jednoznacznie pokazało, że tak naprawdę nikomu nie zależy na
pozostawieniu lasku – Wójtowi, Radnym ani nawet mieszkańcom Dąbrowy.
O zamianie gruntów nikt już nie wspomina, ponieważ jak wynikało z
dyskusji, wójta Adrian Napierała stwierdził, że wykup nieruchomości jest dla
Gminy niekorzystny a poza tym, byłby to niebezpieczny precedens. Odnoszę
wrażenie, że opinie Wójta przez większość radnych i mieszkańców, są traktowane
jak dogmat, nie podlegający dyskusji. Czyżby w gminie Dopiewo powstało coś na
kształt Dekalogu, z którym się nie polemizuje?
Takie podejście do sprawy może
być niebezpiecznym epizodem i to, z innego powodu. Jeżeli Radni podejmą uchwałę
o wyłączeniu działki z planu zagospodarowania przestrzennego, wówczas każdy właściciel, któremu ustalenia planu
nie będą się podobać, będzie miał prawo powołać się na ten przypadek,
żądając podobnego potraktowania.
Natomiast ewentualna zamiana takich konsekwencji nie niesie.
W Gminie enklaw zieleni, nie stanowiących w świetle przepisów lasu, praktycznie
nie ma. Wystarczy uważnie przestudiować mapę Studium Gminy.
Do tego zamiana nieruchomości nie
wiązałaby się dla Gminy z dużymi kosztami. Gmina Dopiewo posiada sporo
nieruchomości, które od ręki kwalifikują się do zamiany. W samym Zakrzewie, na
przedłużeniu ul. Długiej, do dziś Gmina dysponuje prawie 50-ma działkami o
powierzchni od 950 do 1500
m2. Są to działki objęte planem zagospodarowania,
przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową.
Nie twierdzę, że właścicieli lasku w Dąbrowie należy pozbawić prawa do
uzyskania korzyści z nieruchomości. Wystarczy zaproponować im uczciwą zamianę.
A z zachowania pełnomocnika właściciela terenu wynikało, że jest on skłonny do
kompromisu. Poza tym, jak stwierdził sam kierownik referatu planowania przestrzennego
Remigiusz Hemmerling, to władze gminy mają władztwo planistyczne. Wynika to
wprost z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
Całkowicie zawiedli natomiast mieszkańcy Dąbrowy, którzy ponoć
walczyli o zachowanie lasku. W posiedzeniu Komisji wzięły udział 2 osoby,
rzekomo reprezentujące pozostałych mieszkańców, chociaż śmiem w to wątpić. Z
przebiegu spotkania wynika, że tak naprawdę chodzi im wyłącznie o ochronę
nieruchomości przed podtapianiem wodami opadowymi.
Na posiedzenie, wspólnie z
właścicielami lasku, dostarczyli oni 3 koncepcje zagospodarowania terenu.
Wszystkie zakładają prawie całkowitą likwidację lasu.
Właścicielka lasku trochę naiwnie
podchodzi do tematu twierdząc, że nie dopuści tam żadnego dewelopera oraz że
zrobi wszystko, aby ewentualni przyszli właściciele, pozostawili drzewa na
swoich nieruchomościach. O tym może
decydować tak długo, jak jest właścicielem terenu. Po jej sprzedaży może
zapomnieć o jakichkolwiek prawach do współdecydowania.
Wiele do życzenia pozostawia również postawa niektórych radnych, jak:
Marta Jamont i Walenty Moskalik. Oboje zaczęli wymieniać zagrożenia, jakie
może ze sobą nieść pozostawienie dużych drzew. Wychodząc z takiego założenia,
należałoby wyciąć wszystkie drzewa w Polsce, mające więcej niż 4-5 m, ponieważ każde z nich
stanowi potencjalne zagrożenie. Zastanawiam się jak to się stało, że radna
Marta Jamont nie zauważyła jeszcze bardzo dużego i starego drzewa przed szkołą
im. Kazimierza Nowaka w Dąbrówce – najwyżej położone konary są suche od
dłuższego czasu i to jest już prawdziwe zagrożenie, nie tylko dla dzieci.
Wracając do tematu, w tej
sytuacji należałoby przede wszystkim wyciąć lasy, ponieważ one stanowią
największe zagrożenie. Nie dalej, jak 2 lata temu, w trakcie wichury pod
Rytlem, zginęły 2 harcerki. Kilka lat wcześniej trąba powietrzna przeszła nad
lasami na Pomorzu, w których przebywało wielu grzybiarzy. Cudem uniknęli oni śmierci.
Czy w tej sytuacji należy wyciąć wszystkie lasy i pozostawić wyłącznie
młodniki?
Wydaje mi się, że w tym zakresie
coraz więcej osób popada w paranoję. Wystarczy
w przypadku takiego lasku, z jakim mamy do czynienia w Dąbrowie, na jego
obrzeżach prowadzić co jakiś czas przegląd i usuwać suche i zagrażające
bezpieczeństwu konary.
Równie oryginalne stanowisko
zademonstrował radny Walenty Moskalik. Stwierdził on, że nie jest to las,
ponieważ są to tylko samosiejki. Natomiast z lasem mamy do czynienia tylko
wtedy, gdy został on posadzony ręką człowieka. Wychodząc z takiego założenia,
wszystkie lasy pierwotne, składające się wyłącznie z samosiejek, to tak
naprawdę nie są lasy. Jeszcze kilkaset lat temu w Polsce nie było lasów
sadzonych przez ludzi, tak więc nie mieliśmy ich w ogóle?
Na koniec coś na temat tytułowego
„efektu motyla”. Wycięcie lub
pozostawienie lasu, to nie tylko problem mieszkańców ul. Brzozowej w Dąbrowie.
Takie działanie ma wpływ na nas wszystkich. Każde kolejne wycięte drzewo,
każdy zlikwidowany las, to negatywne oddziaływanie na całe środowisko. Lasy
absorbują CO2, produkując tlen a gazy te rozchodzą się we wszystkich
kierunkach. Dlatego uważam, że
pozostawienie lasku w Dąbrowie jest w interesie nas wszystkich. Pomijam tu
fakt, że stanowi on siedlisko dla wielu
gatunków roślin i zwierząt, zubażając tym samym biosferę, bo to już mało kogo
obchodzi. Większość obecnych tzw. ogrodów przydomowych, to sterylne
miejsca, gdzie likwiduje się wszystkie niechciane gatunki roślin i zwierząt.
Podsumowując uważam, że lasek w Dąbrowie powinien pozostać w
obecnym stanie z minimalną ingerencją ze strony ludzi. Aby to osiągnąć,
Gmina musiałaby go przejąć, natomiast okoliczni mieszkańcy powinni chronić go
przed dewastacją.
Na marginesie dodam, że wkrótce
likwidacji ulegnie kolejny teren zielony w Skórzewie przy ul. Cisowej. W jego
miejscu powstanie kolejne potężne blokowisko. Działkę, przez wiele lat
nieużytkowaną gospodarczo, w posiadanie ponownie objęła natura. W najbliższym
czasie muszę udokumentować aktualny stan, zanim pojawią się spychacze i
koparki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz