niedziela, 28 sierpnia 2022

To i owo z gminy Dopiewo 2022 (7)

 

Tematy kluczowe: kolejna bulwersująca wycinka drzew w Dopiewie, czystość i porządek w wydaniu ZUK Dopiewo, posiedzenie wspólne Komisji RG – Strategia Rozwoju Gminy, przestrzenna ruletka

Dzisiaj chciałam przedstawić swoje refleksje po posiedzeniu wspólnym Komisji Rady Gminy Dopiewo, które miało miejsce 22 sierpnia br. Zacząć muszę jednak od innych spraw, co do których powinnam się już przyzwyczaić, ale w dalszym ciągu mnie bulwersują.

Jedną z nich jest rabunkowe traktowanie środowiska naturalnego jako coś, na co nie można nic poradzić. Nie dziwi mnie już, że zwykli mieszkańcy, jak i większość samorządowców, ochronę środowiska traktują jako zło konieczne, jakąś fanaberię. Trudno jednak przejść do porządku dziennego, jeżeli przyrodę przedmiotowo traktują ludzi wykształceni, którzy powinni być wzorem dla innych i dawać dobry przykład.

W maju br. pisałam o wizycie gminnej urzędniczki Ewy Hejwosz, odpowiedzialnej m.in. za ochronę przyrody i wycinkę drzew (głównie za to drugie), na terenie parafii w Dopiewie - okiem-obserwatorki. Nietrudno było się domyślić, że nie jest to kurtuazyjna wizyta, ale chodzi o wycięcie drzew, rosnących przy kościele. Była to jedyna oaza zieleni, pozwalająca w czasie religijnych uroczystości, odbywających się na zewnątrz kościoła, odetchnąć w cieniu w czasie upałów. Również dostojni seniorzy, często zatrzymywali się pod nią, kierując się w stronę kościoła.

Tak okolica kościoła w Dopiewie wyglądała pod koniec maja 2022 r.:


A tak wygląda obecnie:


W poniedziałek 22 sierpnia br., w godzinach popołudniowych drzewa zostały wycięte.

Interesują mnie dwie kwestie: jakie było uzasadnienie wniosku o wycinkę, złożonego przez proboszcza oraz jak została uzasadniona decyzja wójta, zezwalająca na wycinkę? Dokonano jej w okresie ochronnym dla ptaków, który obowiązuje od 1 marca do 15 października, ale jak wiadomo na przykładzie np. Dąbrówki, jest to martwy zapis w gminie Dopiewo.

Czynem tym proboszcz parafii w Dopiewie, wpisuje się w długą listę niszczycieli środowiska, dla których jedynym mottem życiowym jest – „po nas choćby potop”. Czy tak ma wyglądać interpretacja słów: czyńcie sobie ziemię poddaną? Na marginesie można dodać, że proboszcz parafii Marek Kina nie jest jej właścicielem. Został tylko oddelegowany do niej przez przełożonych.

Wycięte morwy rosły na długo przed tym, nim obecny proboszcz rozpoczął w Dopiewie posługę. Przetrwały burze, ulewne deszcze, ostre mrozy ale nie przetrwały barbarzyństwa człowieka, bo inaczej tego nie można nazwać. Jak widać postanowił zostawić po sobie „betonową pustynię”.

Drugi temat jest w tej sytuacji, drobiazgiem. Stare powiedzenie mówi, iż „najciemniej jest pod latarnią”. Idealnie pasuje ono do gminnych włodarzy. Przed marketem Dino na ul. Wyzwolenia w Dopiewie, ale w pasie drogowym, stoi kosz uliczny na odpady:

Kosz stoi 15 m od wejścia do siedziby ZUK. Najwyraźniej prezesa Sławomira Skrzypczaka przytłacza nadmiar obowiązków i nie jest w stanie zauważyć, co się w najbliższym otoczeniu dzieje. Nie jest to pierwszy przypadek „ślepoty” Prezesa.

Kilka lat temu na ul. Bukowskiej w Dopiewie, przez kilka dni leżał na chodniku przewrócony znak drogowy, zagrażający przechodniom - jak-pracuja-suzby-komunalne. S. Skrzypczak nie był wówczas jeszcze prezesem ZUK, ale w firmie pracował.

Przypomnę również przypadek, gdy przez 4 dni, na chodniku obok jezdni, również na ul. Bukowskiej w Dopiewie, leżał martwy kot - wojt-gminy-dopiewo.

Co ciekawe, Prezes ZUKu kilka razy dziennie pokonuje tą drogę samochodem. Reaguje jedynie wtedy, gdy problem zostanie mu pokazany palcem. Tak było również w przypadku przystanku na pętli autobusowej w Dopiewie. Prezes nie zauważył, że jeden mały kosz na odpady nie wystarcza i śmieci zalegają na przystanku. Po moim wpisie, praktycznie z dnia na dzień, został zamontowany drugi kosz.

No, ale tak pracuje kadra urzędnicza nie tylko w gminie Dopiewo, ale w całej Polsce.

Przejdźmy teraz do ostatniego posiedzenia wspólnego Komisji Rady Gminy z 22 sierpnia 2022 r.

Posiedzenie rozpoczęło się od omówienia przez Zbigniewa Mamysa wyników ankiety, zorganizowanej w związku z opracowaniem nowej Strategii Rozwoju Gminy. Ankietę wypełniły zaledwie 283 osoby (w gminie liczącej 30 tys. mieszkańców), co nie jest wynikiem oszałamiającym. Wyniki częściowo omówił radny Krzysztof Kołodziejczyk na swoim profilu, dołączając także analizę Urzędu, więc nie będę powielać jego wniosków - link.

Dlaczego tak mało osób jest zainteresowanych nową Strategią Gminy? – powodów jest kilka.

Pierwszy to fakt, że duża część mieszkańców jest kompletnie niezainteresowana tym, co się w Gminie dzieje. Budzą się tylko wtedy, gdy problem dotyczy ich osobiście. Dzięki tej milczącej większości, władze Gminy mogą robić co chcą i nikt im w tym nie próbuje przeszkodzić.

Innym powodem jest to, że wnioski i uwagi ankietowanych nie mają żadnej mocy wiążącej dla władz Gminy. Ma to charakter wyłącznie wizerunkowy, że włodarze liczą się z opinią publiczną. Jak to wygląda w praktyce, przykładów mamy dziesiątki, o ile nie setki. Dla włodarzy ważne są tylko potrzeby i oczekiwania „krewnych i znajomych królika”, oraz dużych inwestorów. Zwykły mieszkaniec powinien się cieszyć z gminnej imprezy w stylu disco polo.

Ważną przyczyną małego zainteresowania Strategią jest to, iż jest to dokument nie mający żadnego znaczenia. Pisałam o tym już 6 lat temu - strategia-rozwoju-gminy. Sam zastępca wójta Paweł Jazy, na styczniowym Zebraniu Wiejskim w Dopiewie, powiedział, że Strategia potrzebna jest przede wszystkim do tego, aby Gmina mogła ubiegać się o środki zewnętrzne. Zatem po uchwaleniu zostanie złożona na dnie szuflady i wyjęta wówczas, gdy trzeba będzie ją, po raz kolejny, zmienić.

Na początku obecnej kadencji, wójt Adrian Napierała próbował udowodnić, iż Strategia zawiera m.in. program budowy dróg lokalnych, co jest zupełnym nonsensem - drogi-publiczne.

Strategia Rozwoju Gminy nie służy nikomu ani niczemu i dlatego też, nie wzięłam udziału w ankiecie.

Jak już pisałam w poprzednich postach z 21 i 22 sierpnia br., program Komisji, jak i jutrzejszej Sesji zawiera, aż 8 projektów planów zagospodarowania przestrzennego. Potwierdziło się moje podejrzenie, że Urząd Gminy (czytaj: Remigiusz Hemmerling), postanowił przepchnąć jak najwięcej uchwał, licząc na to, że Radni nie będą ich analizować. Część z projektów uchwał wzbudziła moje zastrzeżenia.

Radnych z klubu JesteśMY na Tak zaniepokoiły zapisy planu dla Żarnowca, które mogą doprowadzić do dewastacji terenu, który należy do najcenniejszych pod względem przyrodniczym w gminie Dopiewo. Dość obszernie wyartykułował to radny Krzysztof Kołodziejczyk - link.

Po raz kolejny, swoistym słowotokiem popisał się kier. ref. planowania przestrzennego Remigiusz Hemmerling. Z jego wypowiedzi wynikało, jakby to on był właścicielem terenu i od niego zależały, jego dalsze losy. Ponadto, jak się okazuje, największą dla niego tragedią jest ewentualne wycofanie uchwały i po zmianach, ponowne wyłożenie planu do publicznego wglądu. Można odnieść wrażenie, że to nie on jest dla mieszkańców, ale odwrotnie, mieszkańcy dla niego. Postawa tego urzędnika jest hańbą dla samorządu gminy Dopiewo, jednak wydaje się on nieusuwalny, bo na stanowisko powołał go ówczesny wójt Adrian Napierała.

Duże zaniepokojenie, wywołała również zmiana planu dla terenów w rejonie ul. Klonowej w Dopiewie. Jak już pisałam, zapisy projektu planu umożliwią właścicielowi nieruchomości realizację kilku budynków mieszkalnych, mimo iż deklaruje on tylko powstanie zabudowy zagrodowej.

Jednym z radnych, którzy mieli największe zastrzeżenia, był Tadeusz Bartkowiak, jednak w końcu i tak z nich się wycofał. A z pewnością jest coś na rzeczy, bo np. radny Wojciech Dorna stanął w obronie „biednego rolnika” apelując, żeby nie rzucać mu kłód pod nogi. Zaczął coś mówić o utworzeniu 2 stawów, chociaż z mapy widać, że są to wyrobiska, które mogą być w każdej chwili zasypane.

Z pewnością rolnikowi (o ile nim jest) nie jest potrzebne prawie 1,5 ha na zabudowę zagrodową. Hodowli, ze względu na sąsiedztwo osiedli mieszkaniowych, raczej prowadzić nie będzie. A maszyny rolnicze, niezbędne do prac polowych, rolnicy z Dopiewa zazwyczaj wynajmują z SKR-u. Ponadto dysponuje on już terenem pod zabudowę zagrodową. Natomiast „dopiewska wieść” niesie, że plan w tej formie, jest oddaną „przysługą” za „przysługę” sprzed lat.

Słusznie więc, zauważył radny Tadeusz Bartkowiak, że wniosków o rzekomą zabudowę zagrodową na terenach rolnych, wkrótce może pojawić się więcej.

Kierownik Remigiusz Hemmerling po raz kolejny zaliczył wpadkę, twierdząc, iż wielkość terenu jest zgodna z wnioskiem. A gdyby właściciel wnioskował o przeznaczenie całej nieruchomości na zabudowę zagrodową, to też otrzymałby zgodę? Jak widać w/w urzędnik stosuje bardzo wybiórcze podejście do składanych wniosków. I zależy to nie tyle od ich zasadności, ale od tego, przez kogo jest składany. Przykładem może być, jego sprzeciw wobec przystąpienia do planu zagospodarowania w rejonie ul. Szkolnej w Dopiewcu i ul. Poznańskiej w Dopiewie – komisja-rolnictwa.

Kierownik ref. planowania przestrzennego, najprawdopodobniej dostał pozwolenie na kierowanie się zasadą, że najważniejszy jest interes inwestora i zaprzyjaźnionego z włodarzami, właściciela terenu. I tego się trzyma. Niewątpliwie jest pewien, że kiedy okaże się, że plan jest zły lub szkodliwy dla mieszkańców i Gminy, nie poniesie żadnych konsekwencji. Bo to przecież Rada Gminy uchwala każdy plan. A jaka jest wiedza radnych, dotycząca podejmowanych decyzji, pokazał Justin Nnorom, który zazwyczaj zabiera glos po czasie, i to gdy temat już został omówiony i zamknięty.

Na tym kończę, zwłaszcza, iż jest to ostatni wakacyjny weekend.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz