środa, 19 marca 2014

Jak pracują służby komunalne w gminie Dopiewo?



Zastanawiam się, czy w naszej Gminie pod rządami wójt Zofii Dobrowolskiej cokolwiek jeszcze funkcjonuje, tak jak powinno? W sobotę 15 marca przy ul. Bukowskiej 11b w Dopiewie, uległ zniszczeniu znak drogowy B36 (zakaz zatrzymywania się) - w moim przekonaniu, jest to jedna z najważniejszych ulic w Dopiewie. Dziś mamy 19 marca (a więc piąty dzień), a znak jak leżał na chodniku, tak leży. Z chodnika codziennie korzystają setki osób – zarówno mieszkańcy, jak i dzieci uczęszczające do szkoły podstawowej i gimnazjum w Dopiewie. Na szczęście znak leży wzdłuż chodnika, a nie w poprzek, ale mimo to stanowi zagrożenie dla użytkowników, szczególnie po zmierzchu.
Mimo iż w Gminie mamy wiele służb - pracownicy Urzędu Gminy odpowiedzialni za drogi, Straż Gminną, Policję, Zakład Usług Komunalnych, Ochotniczą Straż Pożarną, Sołtysa/Radnego, nauczycieli szkół – jak na razie nikomu przewrócony znak nie przeszkadza.

Faktem jest, że ul. Bukowska to droga powiatowa – być może wszyscy odpowiedzialni liczą na to, że Zarząd Dróg Powiatowych w Poznaniu zorientuje się w sytuacji i uszkodzone oznakowanie naprawi. Jednak wydaje się, że to służby gminne powinny w pierwszej kolejności zareagować. Niestety odnoszę wrażenie, że wszyscy pracownicy, odpowiedzialni za bezpieczeństwo w Gminie, poruszają się samochodami i nie są w stanie zauważyć, co dzieje się poza pasem jezdni. 

Przy ul. Bukowskiej mieszka jeden z pracowników ZUK - Sławomir Skrzypczak i należałoby oczekiwać, że chociaż zgłosi swojemu szefowi, Adrianowi Napierale, konieczność usunięcia znaku z chodnika. Widać on również ma klapki na oczach i nie jest w stanie, zauważyć niczego poza czubkiem swojego nosa.

Ciekawi mnie, jak długo przewrócony znak drogowy będzie czekał, aż ktoś nim się wreszcie zainteresuje?

P.S.1 Przepraszam, że trochę mnie poniosło, ale to, co obecnie ma miejsce w gminie Dopiewo, zaczyna wołać o pomstę do nieba. Może trzeba wezwać Państwową Straż Pożarną z Poznania, aby usunąć przeszkodę z chodnika, jeżeli lokalne służby nie radzą sobie z problemem?

P.S.2 O dziwo, po ok. 2,5 godz. znak został usunięty a miejsce zabezpieczone słupkiem z taśmami ostrzegawczymi. Chyba jednak służby porządkowe w Gminie istnieją, tylko nie bardzo chce im się wychodzić z ciepłego pomieszczenia. Na reakcję, i to dopiero po moim wpisie, trzeba było czekać prawie 5 dni. Moim zdaniem, jest to kolejny temat, przy rozliczeniu i podsumowaniu przez Mieszkańców, działań obecnych władz Gminy. Zdaniem wójt Zofii Dobrowolskiej zarówno ZUK, jak i pracownicy Urzędu, odpowiedzialni za sprawy bieżące, pracują bez zarzutu.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz