Tematy kluczowe: krótka powyborcza refleksja; jak skutecznie utrudnić dostęp do informacji publicznej; o odpadach komunalnych raz jeszcze.
Zastanawiałam się, o czym dzisiaj pisać. Początkowo chciałam podsumować wybory prezydenckie, ale zrezygnowałam z tego. Wynik wyborów podsumować można krótko – Aby źli ludzie zwyciężyli, wystarczy, żeby dobrzy nie robili nic. Najwyraźniej tych dobrych jest w Polsce zbyt mało, żeby coś się zmieniło na lepsze. W dalszym ciągu jesteśmy zaściankiem Europy i nie wiem, czy kiedykolwiek przestaniemy nim być? Potwierdza się powiedzenie – jakie społeczeństwo, taka władza. I mam tu na myśli, nie tylko skrajnie patologiczny PiS czy Konfederację, ale i dużą część reprezentantów pozostałych partii, dla których osobiste ambicje są ważniejsze niż dobro kraju.
Pozostają więc sprawy lokalne, ale i tutaj dzieje się źle. Włodarze coraz częściej rzucają nam kłody pod nogi. Wójt Sławomir Skrzypczak obiecywał jawność i transparentność, ale dostęp do informacji publicznej, jest coraz bardziej utrudniany.
Przykładem mogą być nagrania z sesji. Dotychczas, od czasu wejścia w życie przepisów, publikowane były w miarę regularnie. Jest to wręcz ustawowy obowiązek, wynikający z ustawy o samorządzie gminnym:
Kluczowe jest tu słowo „są”. Oznacza to, że nagrania te muszą być bezwzględnie publikowane a nie zależeć od widzimisię włodarzy.
Jednak od majowej Sesji RG Dopiewo minęły już 2 tygodnie, a nagrania wideo, jak nie było, tak nie ma. Czyżby Rada Gminy wstydziła się swojego zachowania? A trzeba przyznać, że większość radnych tym razem dała popis wyjątkowej arogancji, wręcz pogardy wobec swoich wyborców. Do tego dochodzi coraz bezczelniejsze kumoterstwo i nepotyzm niektórych przedstawicieli naszego samorządu – mam tu znowu na myśli radnego Wojciecha Dornę, który coraz bardziej staje się „czarną owcą” Gminy.
W jego ślady idzie niedawny przedstawiciel opozycji gminnej, a obecnie największy apologeta aktualnej grupy „trzymającej” władzę, radny Krzysztof Kołodziejczyk. Odnoszę wrażenie, że stał się bardziej „papieski” od papieża. Być może w ten sposób chce podkreślić swoją przydatność w koalicji, którą przed II turą wyborów na wójta - wyśmiał, jak i Sławomira Skrzypczaka: Sorry Sławek ale nie kupuję hasła „zmiany”, którą obiecujesz w najnowszym liście do wyborców. Nie zmieniam zdania. Mój głos w II turze oddam na Katarzynę Tomaszewską. Jednak już po II turze, koalicja z „ekipą Sławka”, była jedyną opcją w jego ocenie, która zapewniała mu chociaż funkcję przewodniczącego Komisji Budżetu i radnemu Klemensowi Krzywosądzkiemu – funkcję wiceprzewodniczącego RG.
Krzysztof Kołodziejczyk, próbuje narzucać innym radnym, nie po raz pierwszy zresztą, co wolno, a czego nie wolno, mówić na posiedzeniach oraz jakie pytania zadawać.
Po otrzymanym, od niego mailu (3 czerwca br.), odnoszę wrażenie, że w błyskawicznym tempie traci kontakt z rzeczywistością. Tym razem, powstrzymał się od wulgaryzmów pod moim adresem. Przesłał mi, mianowicie wypowiedź byłego wójta a obecnie radnego powiatowego Andrzeja Strażyńskiego:
ze swoim komentarzem:
Zachodzę w głowę, o co radnemu chodziło? To, że były wójt/obecnie radny powiatowy nie jest z mojej „bajki”, nie oznacza, że nie mogę mieć podobnego spojrzenia na dany temat. Z wypowiedzi radnego może wynikać jeden wniosek – jako skrajny pisowiec, za wroga uważa każdego, kto myśli inaczej. Dlatego, uważana jestem przez radnego Krzysztofa Kołodziejczyka za trolla internetowego, zapewne z powodu tego, że mam własne zdanie, które umiem poprzeć argumentami, opartymi na faktach i przepisach.
Jeżeli w/w radny, nie zgadza się z moim zdaniem (od czasu, gdy stał się marionetką) – każdy temat może wywołać na swoim profilu fb, bez podawania źródła przekazu lub na profilu fb Skórzewo360. Chociaż swój oficjalny profil radny Krzysztof Kołodziejczyk, wykorzystuje do grzecznych informacji np. o bocianach, które każdego roku przylatują do Palędzia, o drzewie, które zakwitło na wiosnę lub pokazuje jak wyglądała ul. Berłowa w Dąbrówce w 2017 r., a jak prezentuje się w 2025 r. – brak tylko informacji, że została wybudowana w czasie rządów wójta Adriana Napierały.
Na marginesie radnemu K. Kołodziejczykowi zwrócę uwagę, że wysyłane do mnie maile z epitetami typu: gnoju, sklerotyku, mały móżdżku itp. nie są korespondencją prywatną, tylko kontaktem listowym dostarczanym przez Internet, od osoby publicznej-samorządowca gminy Dopiewo na adres prywatny i dotyczą spraw publicznych. Oprócz tego radny Krzysztof Kołodziejczyk, prywatnie jest póki co, nauczycielem akademickim. Dalszy komentarz sobie odpuszczę.
Żeby w/w radni z koalicji nie czuli się osamotnieni, do tego samego „worka” można wrzucić większość pozostałych radnych. To, jak potraktowani zostali mieszkańcy ul. Wesołej w Skórzewie, zapisze się w annałach Gminy, jako przykład skrajnej buty i arogancji oraz jawnej pogardy dla wyborców.
Kolejnym utrudnieniem dla mieszkańców, jest coraz częstsze blokowanie dostępu do BIP-u (w dniu dzisiejszym BIP niedostępny jest od godzin porannych):
Może ktoś mi wyjaśni, na czym polegają te prace serwisowe i czy są one konieczne? Większość stron w sieci dostępna jest cały czas i nie potrzebuje prac serwisowych, aby funkcjonować. A może chodzi wyłącznie o utrudnienie dostępu do informacji? – wszak w niedzielę (wówczas najczęściej BIP jest zamykany) mieszkańcy mają więcej czasu, aby zapoznać się z nowymi informacjami. Skądinąd moi przeciwnicy wiedzą, że do niedawna, swoje teksty pisałam i publikowałam przede wszystkim w niedzielę.
Tak więc, sprawozdanie z majowej sesji musi jeszcze poczekać. Podobnie ma się sprawa z Raportem o stanie Gminy. Pobieżny przegląd tego „dzieła” mówi mi, że także tam znajdę wiele ciekawych „kwiatków”.
Na koniec wracam do sprawy dzikich wysypisk śmieci. Jak wiadomo, udało się uprzątnąć w końcu hałdę odzieży z parkingu marketu Netto - https://blogdopiewo.blogspot.com/2025/06/baagan-w-skorzewie-szczyt-nieudolnosci.html.
Nie wiem, czyja to zasługa, ale doszły do mnie informacje, że dwa dni przed usunięciem odpadów, ktoś mnie widział koło Netto. Ponoć to było impulsem, aby osoby odpowiedzialne za tą sytuację, wreszcie zadziałały. Pytanie, jakie się nasuwa – kto poniesie koszty wywozu odpadów?
Jak wiadomo, nie jest to jedyne miejsce, gdzie składowane były lub są, zużyta odzież i tekstylia. Najwyraźniej Skórzewo stało się ulubionym miejscem dla firm, ustawiających pojemniki na takie odpady.
Kolejnym punktem była ul. Skórzewska:
Co prawda, pojemniki zniknęły, ale śmieci pozostały. Zastanawia mnie, kto będzie poczuwał się do ich uprzątnięcia? Miejsce to znajduje się na terenie Poznania, ale zabudowa mieszkaniowa jest po stronie Skórzewa i to jego mieszkańcy, mają widok na wysypisko.
Jak pokazuje życie, miejsca takie mają tendencję do „puchnięcia”. Fakt, że śmieci już tam leżą, prowokuje wiele osób, żeby dorzucić tam swoje odpady. Ciekawe, ile potrzeba czasu, aby samorządy uzgodniły, kto ma się zająć tą sprawą?
Kolejne problematyczne miejsce, o którym pisałam w poprzednim poście, to skrzyżowanie ulic: Miłej i ks. S. Kozierowskiego, również w Skórzewie:
Z dochodzących do mnie plotek wynika, że gminni urzędnicy mają problem z ustaleniem, kto jest właścicielem terenu, na którym stoją pojemniki? Aby ułatwić im rozwiązanie tego zadania, porównałam dostępną na stronie Gminy mapę ze zdjęciem:
Co prawda, jednoznacznie rozstrzygnąć mógłby to wyłącznie geodeta, jednak nawet laik może się zorientować, że jest to działka, należąca do zakładu energetycznego. Czy rozwiązanie tego problemu, przerasta możliwości intelektualne gminnych urzędników?
Na dziś to tyle. Szerzej rozwinę niektóre tematy, gdy wójt Sławomir Skrzypczak zacznie się wreszcie wywiązywać ze swoich obowiązków, jako kierownik jednostki i nakłoni pracowników Urzędu Gminy do pracy. Bo przecież przed wyborami zapewniał: dotychczas pełnione funkcje … dały mi niezbędne kompetencje do kierowania i zarządzania zespołem ludzi.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz