niedziela, 29 czerwca 2025

To i owo z gminy Dopiewo 2025 (9)

 

Tematy kluczowe: czy w gminie Dopiewo rozwiązano już wszystkie problemy?; drogowi wybrańcy?; lokalna transparentność; chaosu przestrzennego ciąg dalszy- magazyny energii.

Mimo, iż rozpoczyna się letnia kanikuła, a radni gminy Dopiewo, zmęczeni „intensywną pracą”, zrobili sobie przerwę wakacyjną, nie chcę sobie odpuszczać intelektualnej aktywności. Niestety, póki co, nagranie z Sesji Absolutoryjnej jest niedostępne, więc postanowiłam zająć się innymi tematami.

Raport o stanie Gminy za 2024 rok – w żaden sposób nie zachęca do lektury, przypomina codzienny przekaz informacyjny, jest w zasadzie tylko listą sukcesów lokalnych włodarzy z wójtem Sławomirem Skrzypczakiem na czele. Jeżeli ktokolwiek opierałby swoją wiedzę tylko na oficjalnej stronie Gminy, miesięczniku „Czas Dopiewa” i właśnie Raporcie o stanie Gminy, mógłby odnieść wrażenie, że w zasadzie rozwiązano już wszystkie lokalne problemy. Mieszkańcom i włodarzom pozostało już tylko bawić się i korzystać z „owoców”, wypracowanych wcześniej. Niektórzy chyba rzeczywiście tak myślą, ponieważ Dni Gminy Dopiewo, trwające dotychczas 1-1/2 dnia, tym razem rozciągnięto na całe 3 dni. Chciałabym wiedzieć, jaki był koszt tego szaleństwa? - tym bardziej, że zadłużenie Gminy systematycznie rośnie i osiągnęło w 2024 r. 106 mln złotych. W 2023 r. było to „tylko” 74 mln złotych.

Przejdźmy jednak do konkretnych tematów. Jednym z nieśmiertelnych problemów, jest podział mieszkańców na równych i równiejszych. Widać to szczególnie w przypadku inwestycji drogowych.

Wiadomo nie od dziś, że budowa dróg, to jeden z dwóch tematów, gdzie kumoterstwo i układy, odciskają największe piętno. Drugim jest planowanie przestrzenne, podporządkowane lokalnym kacykom i dużym inwestorom.

Chyba najświeższym przykładem kumoterstwa przy budowie dróg, jest utwardzenie w Skórzewie ulic: Porankowej, Tęczowej, Strumykowej, Księżycowej i Jowisza. Co prawda temat ten pojawił się jeszcze w czasie kadencji wójta Adriana Napierały, ale realizacja zadania, to już rządy wójta Sławomira Skrzypczaka.

Najbardziej interesujący jest fakt, że obecny Wójt systematycznie powtarza, iż realizowane będą tylko te projekty drogowe, na które Gmina otrzyma dofinansowanie. Mimo, iż cała inwestycja ma kosztować ponad 5,34 mln złotych:

nie znalazłam żadnej informacji, aby uzyskano choć jedną złotówkę dofinansowania.

Najwyraźniej w tej części Gminy i Skórzewa mieszka wyjątkowa „kasta” obywateli. Kiedyś o pozycji danej osoby decydowało pochodzenie, m.in. tzw. „błękitna krew”. Jakie kryteria obowiązują obecnie, trudno dociec? Plotka gminna głosi, że przy ul. Jowisza w Skórzewie, mieszka jakaś persona, ważna dla lokalnych włodarzy.

Analizując sens i zakres inwestycji, można powiedzieć, że teraz praktycznie każdy mieszkaniec Gminy, ma pełne prawo zażądać budowy drogi do swojej nieruchomości. Nawet, gdyby znajdowała się na kompletnym odludziu.

Rejon w/w ulic stanowi zamkniętą enklawę, tzn. że służy wyłącznie ich mieszkańcom. Jedyne połączenie z resztą wsi jest poprzez ul. Akacjową:

Przy podejmowaniu decyzji o budowie w/w ulic, nie uwzględniono żadnych racjonalnych kryteriów.

Jedyną, w pełni zabudowaną jest ul. Strumykowa:

Ul. Tęczowa zabudowana jest tylko po jednej stronie:

Podobnie jak ul. Księżycowa:

 

Najbardziej jednak uprzywilejowana została ul. Jowisza. Zbudowano na niej nie tylko jezdnię, ale i chodniki, jak by była ważną arterią komunikacyjną, mimo iż zlokalizowane są przy niej raptem 4 domy:

 


Ulica Porankowa, stanowi dojazd do ulic: Tęczowej i Strumykowej, jednak nie oznacza to, że ruch pieszych jest tam wyjątkowo duży – najłatwiej spotkać tam można właścicieli psów ze swoimi pupilami. Mimo to, na dużym odcinku zbudowano chodniki po obu stronach drogi, nawet po stronie niezabudowanej:

Zatem, nie tylko jest to inwestycja, zrealizowana poza kolejnością dla „krewnych i znajomych królika”, ale i znacznie przedrożona.

To, co zostało zupełnie pominięte przy budowie w/w ulic, to zieleń przydrożna. Trudno za taką uznać rachityczne trawniki:

Co prawda, pozostało kilka starszych drzew przy ul. Porankowej, ale nie wykluczone, że niedługo mogą zniknąć.

Kolejny temat, to kontakt wójta Sławomira Skrzypczaka z mieszkańcami. Prawdę mówiąc, w przypadku niektórych odpowiedzi na pytania obywateli, „nóż się w kieszeni otwiera”.

Takim tematem, jest planowana budowa centrum handlowo-usługowego przy ul. Poznańskiej w Skórzewie, w sąsiedztwie os. Przyjaznego. Okoliczni mieszkańcy, nie wiem, na ile słusznie, obawiają się uciążliwości, związanych z funkcjonowaniem takiego centrum. Być może przesadzają, ale odpowiedź urzędników, to kompromitacja Urzędu:

W planie zagospodarowania przestrzennego nie umieszcza się zapisów, określających lokalizację ramp rozładunkowych czy klimatyzatorów. W każdym razie, w obowiązującym tam planie, nie ma takich zapisów:

Są one określane dopiero na etapie projektu budowlanego.

To samo dotyczy tzw. pasa zieleni. Zapis ten stanowi, że w tym miejscu nie można realizować żadnych obiektów budowlanych, jednak utworzenie pasa zieleni zależy wyłącznie od dobrej woli właściciela terenu. Generalnie plany miejscowe określają, czego nie można realizować na danym terenie, jednak dopuszczony w zapisach sposób zagospodarowania, nie jest obowiązkowy - można, ale nie trzeba.

Blisko z powyższym, związany jest temat kolejny – informacja publiczna.

W poniedziałek, 23 czerwca Rada Gminy podjęła uchwałę w sprawie zmiany planu zagospodarowania dla Trzcielina - https://blogdopiewo.blogspot.com/2025/06/xv-sesja-rady-gminy-dopiewo-23-czerwca.html.

Już 25 czerwca br., ukazał się komunikat o uchwale i możliwości składania wniosków:

 
 

Problem w tym, że do dziś niedostępny jest tekst uchwały - brak uchwał z czerwcowej sesji RG:

– prawdopodobnie ze względu na nieobecność pracownika biura Radny Gminy. Żeby się z nim zapoznać, trzeba pofatygować się do Urzędu Gminy:

Najwyraźniej poszczególne referaty nie potrafią ze sobą współpracować. Nadmienię, że w komunikacie określony został termin składania wniosków, i w związku z brakiem dokumentacji, powinien zostać przesunięty.

Kolejną kwestią jest informacja niekompletna. Bardzo często w BIP-ie umieszczane jest tylko ogłoszenie o przystąpieniu do opracowania lub zmiany planu. Aby się zapoznać z uchwałą, trzeba jej szukać pod zupełnie innymi linkami. Czy naprawdę tak trudno, umieścić uchwałę razem z ogłoszeniem?

Żeby jednak nie było, iż wszystko krytykuję, jest jedna pozytywna informacja. Otóż w zakładce, dotyczącej decyzji środowiskowych, zestawienie spraw zaczęto publikować w formie opisowej:

a nie jak dotychczas, wyłącznie numeracji porządkowej:

Dzięki temu szybko można odnaleźć właściwy temat. Nie wiem, czyja to zasługa, ale nie podejrzewam o taką kurtuazję Zbigniewa Kobielę? Jego nadrzędnym celem, zawsze było utrudnianie dostępu do informacji publicznej. O tym problemie pisałam jeszcze w czasie kadencji wójta Adriana Napierały – niestety, było to, jak „rzucanie grochem o ścianę”. Przypomnę tylko, jaki problem dla Zbigniewa Kobieli, stanowiło udostępnienie KIP-ów przy decyzjach środowiskowych – bronił się przed tym „rękami i nogami”.

Planowanie przestrzenne, to w dalszym ciągu najgorszy element działalności gminnego samorządu. Radnym i urzędnikom taki bałagan odpowiada, ponieważ „w mętnej wodzie łatwiej łowić ryby”. Skutek jest taki, że mamy coraz większy chaos przestrzenny, a za kilka lat gmina Dopiewo, stanie się całkiem nieprzyjazna dla mieszkańców.

Niedawno pisałam o planach budowy olbrzymich farm fotowoltaicznych, na terenach jeszcze nie zdewastowanych przez rabunkową gospodarkę kapitalistyczną - https://blogdopiewo.blogspot.com/2025/01/to-i-owo-z-gminy-dopiewo-2025-1.html, https://blogdopiewo.blogspot.com/2025/02/to-i-owo-z-gminy-dopiewo-2025-3.html, https://blogdopiewo.blogspot.com/2025/03/kolejne-zagrozenia-dla-mieszkancow-i.html.

Teraz pojawia się kolejny problem – magazyny energii. Jeden z nich, planowany w Gołuskach, w sąsiedztwie GPZ Plewiska, raczej nie będzie stanowił uciążliwości.

Jednak mamy już kolejną lokalizację, tym razem w Dopiewie, na działkach nr ewid. 520/6 i 520/7:

Temat ten bardziej dotyczy Konarzewa, ponieważ działki są zlokalizowane w sąsiedztwie ulic: Młyńskiej i Dopiewskiej.

Nie jestem przeciwniczką energii odnawialnej, w przeciwieństwie np. do obu tzw. prezydentów RP, obecnego i elekta. Jednak to, co obecnie dzieje się w Polsce, nie ma nic wspólnego z racjonalnym przechodzeniem na odnawialne źródła energii. Po prostu grupa cwaniaków, chce na tym zbić majątek i to jest ich jedyny cel.

Jednym z dowodów jest zupełna przypadkowość lokalizacji, takich inwestycji. W KIP przedsięwzięcia, usiłowałam znaleźć uzasadnienie tej lokalizacji. Jak się okazało, jedynym powodem są pieniądze – najwyraźniej w/w działki były najtańsze:

Natomiast w KIP-ie, można znaleźć ewidentne przekłamania. Wg dokumentu, odległość planowanego magazynu energii od zabudowy mieszkaniowej, wynosi 400 m:

Nie jest to prawdą, budynki mieszkalne znajdują się w odległości 200 m.

Magazyn ma posiadać powierzchnię 9990 m2 – od 1 ha zalicza się już do przedsięwzięć mogących znacząco negatywnie oddziaływać na środowisko. Po co zatem, inwestorowi potrzebne są 2 działki, o łącznej powierzchni prawie 2,5 ha, do tego położone po dwóch stronach autostrady?

Z podanych informacji wynika, że magazyn będzie składał się z kontenerów o powierzchni 100 m2 każdy:

Obiekt nie będzie oddziaływał – czytaj „szpecił” krajobrazu – ma się w niego wtapiać:


Najwyraźniej przedsiębiorca wychodzi z założenia, że jak coś nie śmierdzi i nie hałasuje, to jest obojętne dla otoczenia.

Pojawia się jeszcze jedna kwestia – bezpieczeństwo pożarowe. Jak wiadomo, baterie litowo-jonowe – a takie mają zostać użyte – są wyjątkowo trudne do ugaszenia:

Kilka dni temu zatonął statek, wiozący 3000 samochodów, z powodu pożaru baterii litowo-jonowych. Aby ugasić taki pożar, potrzeba gigantycznych ilości wody. Być może dlatego, wybrano lokalizację w sąsiedztwie Kanału Trzcielińskiego.

Gdyby na lokalizację wybrano tereny przemysłowe, np. w Dąbrowie czy Zakrzewie, nie miałabym większych zastrzeżeń. Jednak kolejna lokalizacja w gruntach rolnych, do tego w sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej, to zwykłe barbarzyństwo. Mieszkańcy tej części Konarzewa, już mają wystarczająco dużo uciążliwości, związanych z funkcjonowaniem autostrady.

Niestety, wszystkich tych, opisanych przez mnie informacji, przeciętny Czytelnik nie znajdzie w Raporcie o stanie Gminy, „Czasie Dopiewa” czy stronie internetowej – jak to się ma do słów wójta Sławomira Skrzypczaka „nie mam nic do ukrycia”? Natomiast, na fb mamy tylko zdjęcia z kolejnych Dni Gminy Dopiewo:

Zgodnie z zasadą, „hulaj dusza, piekła nie ma”.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz