Od pewnego czasu z
zainteresowaniem obserwuję, heroiczny
bój mieszkańca Dąbrówki, Krzysztofa
Kołodziejczyka, o tworzenie stref
publicznych, na coraz gęściej zaludnionych obszarach gminy Dopiewo.
Prowadzi go na swoim profilu na Facebooku – link
oraz na forum Moje Dopiewo – link.
Jak na razie przypomina to „walkę z wiatrakami”, a to dlatego, że tak naprawdę
niewiele osób jest zainteresowanych propagowaną przez niego ideą. Deweloperów i
prywatnych właścicieli gruntów interesuje wyłącznie zysk ze sprzedaży
nieruchomości, natomiast władze Gminy kierują się przesłankami często niewiele
mającymi coś wspólnego z interesem publicznym. Jeżeli do tego dodać brak
elementarnej wiedzy naszych włodarzy nt. tworzenia ładu przestrzennego i
harmonijnego rozwoju, jak również nikłe zaangażowanie mieszkańców - to trzeba
wykazać się wyjątkowym uporem, aby zmienić dotychczasowe trendy.
Przestrzeń publiczna, przez
ostatnie 25 lat w zasadzie zawsze, traktowana była przez władze Gminy po
macoszemu. Szczególne „zasługi”
można tu przypisać byłemu wójtowi Andrzejowi Strażyńskiemu oraz ówczesnej
Radzie Gminy z przewodniczącym Leszkiem Nowaczykiem. To w latach 1993-2010 uchwalono najwięcej planów zagospodarowania
przestrzennego dla osiedli deweloperskich. Na terenie gminy Dopiewo działa
obecnie 5 większych deweloperów: Ławica Zachód, Przedsiębiorstwo A. Grzegorczyk
i Lepiko Developer w Skórzewie oraz Linea i Nickel w Dąbrówce. To na ich
potrzeby uchwalono kilkanaście planów oraz wydano wiele decyzji o warunkach
zabudowy o łącznej powierzchni kilkuset hektarów. Ile z tego przeznaczono na
cele publiczne – jeżeli nie liczyć dróg dojazdowych oraz terenów przeznaczonych
na obiekty użyteczności publicznej, jak np. szkoły - to tyle co nic. Teren przy
ul. Malinowej w Skórzewie obejmuje powierzchnię 2,5 tys. m2, przy ul.
Koleżeńskiej na tzw. os. Przyjaznym „aż” 500 m2. Zaplanowano co prawda pas
zieleni przy ul. Figowej na os. Cytrusowym, ale odbyło się to kosztem drogi
zbiorczej, która mogła połączyć Dąbrowę ze Skórzewem i stanowić alternatywę dla
ul. Kozierowskiego i Batorowskiej.
W czasach rządów Andrzeja
Strażyńskiego nawet okrawano tereny już
przeznaczone na cele publiczne. Tak stało się w przypadku enklawy zieleni
przy ul. Poznańskiej w Skórzewie, pomiędzy ul. Szarotkową a sklepem Chata
Polska. Część gruntu Gmina odsprzedała w 2005 r. z przeznaczeniem na rozbudowę
kompleksu handlowo-usługowego.
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w
Dąbrówce. Firma Nickel, która
dotychczas budowała na podstawie decyzji o warunkach zabudowy, nie pozostawiła
ani skrawka terenu na przestrzeń publiczną. Jak wynika z opinii mieszkańców, na
terenie osiedla brak nawet wystarczającej ilości miejsc parkingowych. Natomiast
Linea wyznaczyła, co prawda teren na
cele publiczne, ale grunty przeznaczone na szkołę czy kościół trudno nazwać
przestrzenią publiczną. Nikt nie będzie budował skateparku czy siłowni przed
wejściem do kościoła. Moim zdaniem, można było inaczej zagospodarować teren
pomiędzy szkołą a ul. Platanową – rozległe trawniki z rachitycznymi krzewami
nie stwarzają możliwości czynnego wypoczynku.
Czy deweloperzy są zainteresowani tworzeniem przestrzeni publicznej dla
swoich mieszkańców? Z oświadczeń opublikowanych ostatnio przez firmy Nickel
i Lepiko Deweloper niewiele wynika. Poza nic nie znaczącymi ogólnikowymi
deklaracjami, nie przedstawiono żadnych konkretnych rozwiązań. W przypadku
osiedla przy ul. Kozierowskiego deklaracje dewelopera są wręcz śmieszne. Co
można stworzyć na działce o szerokości od 3,5 do 20 m? – co najwyżej ścieżkę
rowerową dla przedszkolaków.
Jeszcze trudniejsze zadanie stoi
przed Krzysztofem Kołodziejczykiem w przypadku wyegzekwowania przestrzeni
publicznej na planowanym osiedlu przy
ul. Komornickiej w Dąbrówce. Skupiają się tu interesy głównie dwóch
podmiotów – dewelopera i władz Gminy. Obawiam się, że w tej sytuacji interes
trzeciego podmiotu, czyli mieszkańców, który de facto powinien być
najważniejszy, zejdzie na dalszy plan. Deweloper zainteresowany jest
utworzeniem jak największej liczby mieszkań i do tego będzie dążyć. Z kolei
interesy władz Gminy można podzielić na oficjalne i zakulisowe. Do oficjalnych
zaliczyć można konieczność zapewnienia
infrastruktury komunalnej, jak budowa dróg dojazdowych, zapewnienie dostaw wody
i odbioru ścieków. W przypadku, jeżeli deweloper rzeczywiście planuje
osiedle na 3 tysiące mieszkańców, zapewnienie właściwej infrastruktury może być
prawdziwym wyzwaniem – obecnie całą Dąbrówkę zamieszkuje niewiele więcej osób.
Budowa magistrali wodociągowej z Joanki staje się w tej sytuacji priorytetem.
Problemem będzie również brak dróg wyjazdowych z Dąbrówki – obecnie cały ruch
przejmuje ul. Poznańska, która ma ograniczoną przepustowość. Uważam, że planowana
przez powiat poznański przebudowa drogi, niewiele w tej sytuacji pomoże.
W przypadku przyszłego osiedla przy ul. Komornickiej w Dąbrówce sprawę
dodatkowo komplikuje fakt, że władze Gminy oczekują od dewelopera partycypacji
w kosztach budowy infrastruktury komunalnej. Sądzę, że przyparty do muru
deweloper, na pewne ustępstwa z pewnością się zgodzi, jednak nie na wszystkie.
Jeżeli zadeklaruje udział w utwardzeniu ul. Komornickiej lub budowie sieci
wodociągowej, to z pewnością będzie przeciwny powiększeniu przestrzeni
publicznej na swoim terenie. A niestety większą siłę przebicia będą miały
władze Gminy niż mieszkańcy.
Z dostępnych informacji wynika,
że głównym celem Wójta jest ograniczenie
liczby przyszłych mieszkańców, natomiast tworzenie przestrzeni publicznej to
sprawa drugorzędna - link.
Jest to stanowisko oficjalne, czy są jakieś inne cele, możemy się tylko
domyślać. Z pewnością włodarze Gminy tak będą rozgrywać temat z deweloperem,
aby uzyskać jak największe korzyści dla swoich postulatów. Inicjatywa
Krzysztofa Kołodziejczyka może okazać się wkładaniem kija w szprychy.
Jak wskazują minione lata, ale
również ostatnie miesiące, władze Gminy przy podejmowaniu decyzji w sprawie
zagospodarowywania terenów, kierowały się nie tylko interesem publicznym. Można
powiedzieć, że interes publiczny znajdował się najczęściej na końcu listy. Nie
chcę tego tematu szerzej rozwijać, aby nie załapać się na art. 212 kodeksu
karnego. Jednak ostatnio uchwalane plany zagospodarowania przestrzennego dają
do myślenia. Niedawno uchwalony plan miejscowy przy drodze wojewódzkiej w
Więckowicach czy najnowszy przy ul. Trzcielińskiej w Dopiewie jednoznacznie
wskazują, że prawo w gminie Dopiewo jest traktowane z przymrużeniem oka. Jak
słusznie zauważył „fox” w swoim komentarzu, w przypadku terenu przy ul.
Trzcielińskiej w Dopiewie sprytnie ominięto wymagania Studium Gminy. Wyznaczona
w uchwale intensywność zabudowy, wynosząca maksymalnie 2,0 oznacza, że inwestor
pod zabudowę może przeznaczyć 90% powierzchni działki – 10% zarezerwowano na
teren biologicznie czynny. Wróćmy jednak do głównego wątku.
Naturalnym sprzymierzeńcem mieszkańców w realizacji ich postulatów i
potrzeb, w tym tworzeniu przestrzeni publicznych, powinni być radni.
Wybrani przez mieszkańców jako strażnicy praworządności, przede wszystkim
powinni reprezentować interesy wyborców. Mam wątpliwości, czy tak jest
rzeczywiście?
Składa się na to kilka elementów.
Przede wszystkim w większości reprezentują zwycięski obóz Szansy dla Gminy i chociażby z tego powodu zmuszeni są do pewnych
ograniczeń. Po drugie większość osób kandydujących w wyborach ma na uwadze
interesy swoje i najbliższego otoczenia, które niekoniecznie muszą być tożsame
z potrzebami pozostałych mieszkańców. Temat ten był wielokrotnie przeze mnie
omawiany i dlatego nie będę go w tej chwili rozwijać. Trzecim elementem,
uniemożliwiającym właściwe reprezentowanie mieszkańców, są kompetencje do
podejmowania decyzji. A z tym niestety, jest bardzo źle, co unaoczniły uchwały
w sprawie planów miejscowych, podjęte w ciągu zaledwie kilku miesięcy obecnej
kadencji.
Cały czas nurtuje mnie pytanie,
jakimi intencjami kierowała się Marta Jamont, obejmując stanowisko
przewodniczącej Komisji Rolnictwa i Ładu Przestrzennego? Jako muzyk z zawodu
raczej nie posiada w tym zakresie odpowiedniej wiedzy (mimo, iż jest Radną już 3
kadencję) – potwierdza to zresztą jej niewielka aktywność na komisjach i
sesjach RG. Nie przejawia również zaangażowania w sprawach planowania
przestrzennego przy wspieraniu inicjatyw mieszkańców – mam tu na myśli, przede
wszystkim działania podjęte przez Krzysztofa Kołodziejczyka w Dąbrówce. W tym
przypadku wręcz unikała udziału w spotkaniach. Z wywiadu udzielonego przez
Martę Jamont w grudniowym numerze „Czasu Dopiewa” możemy się dowiedzieć, że „Musimy
uporządkować niedokończone plany, przyjrzeć się wariantom możliwych rozwiązań,
zgłoszonym problemom. Komisja będzie opierać swoje działanie na wiedzy. Na
czele będzie ład przestrzenny…”. Jak na razie jej rola ogranicza się do
bezrefleksyjnego podnoszenia ręki przy uchwalaniu kolejnych, niezgodnych z
prawem lub nie mających nic wspólnego z interesem publicznym - planów tj.
Więckowice, Fiałkowo, Dopiewo. Może jednak należałoby zrezygnować z funkcji,
której pełnienie sprawia tyle problemów?
Podsumowując, jak na razie
jedynym zainteresowanym tak istotnym tematem, jak tworzenie przestrzeni
publicznej dla coraz liczniejszej społeczności lokalnej, jest osoba spoza kręgu
decydentów. W tej sytuacji zadanie, jakiego podjął się Krzysztof Kołodziejczyk,
jest naprawdę karkołomne – samotny biały żagiel w bezmiarze oceanu. Moim
skromnym zdaniem, należałoby skupić się na 2 sprawach: zgromadzeniu wokół siebie jak największej liczby mieszkańców, mających
ten sam cel oraz wyznaczeniu
terenów, które jeszcze nadają się do wykorzystania, na stworzenie przyjaznej
przestrzeni publicznej. W pierwszym przypadku należałoby zachęcić do
udziału osoby uprawiające czynnie sport – Dąbrówka jest stosunkowo dobrze
usportowiona. W drugim przypadku w pierwszej kolejności chodzi o zarezerwowanie
odpowiednich terenów – szczegółowe zagospodarowanie to w chwili obecnej sprawa
drugorzędna. W Dąbrówce, oprócz terenów Nickla przy ul. Komornickiej można
wykorzystać również niezagospodarowane grunty przy ul. Kolejowej wzdłuż torów.
Może się to nawet okazać łatwiejsze do realizacji. Należałoby tak zaplanować
budowę drogi wzdłuż torów, aby jak najwięcej miejsca wygospodarować na tereny
rekreacyjne. Jest to możliwe nawet w przypadku lokalizacji na tym obszarze np.
komisariatu policji. Jest to już ostatni dzwonek na takie inicjatywy.
Dziękuję pięknie za post poświęcony w całości przestrzeni publicznej, której faktycznie poświęcam szczególną uwagę w mojej aktywności publicznej. Podzielam większość spostrzeżeń, nurtują mnie identyczne bądź bardzo podobne kwestie. I najważniejsze, stwierdzam 100% zgodności co do spraw, na których należy się skupić z myślą o skuteczności dalszych działań. :)
OdpowiedzUsuń"Z wywiadu udzielonego przez Martę Jamont w grudniowym numerze „Czasu Dopiewa” możemy się dowiedzieć, że „Musimy uporządkować niedokończone plany, przyjrzeć się wariantom możliwych rozwiązań, zgłoszonym problemom. Komisja będzie opierać swoje działanie na wiedzy. Na czele będzie ład przestrzenny…"
OdpowiedzUsuńPrzypomina to przemówienie dyrektora z filmu Poszukiwany, poszukiwana.
Przewodnicząca Komisji Ładu może wnieśc twórczy wkład poprzez wprowadzenie zmian na makietach: jezioro damy tutaj.
https://www.youtube.com/watch?v=tVG0FYQ7Q8Q
Czy Komornicka to własnośc gminy?
Głowy nie dam ale na 99,99% jest własnością Gminy. To jedna z najstarszych ulic w Dąbrówce.
Usuń"Od pewnego czasu z zainteresowaniem obserwuję, heroiczny bój mieszkańca Dąbrówki, Krzysztofa Kołodziejczyka, o tworzenie stref publicznych, na coraz gęściej zaludnionych obszarach gminy Dopiewo"
OdpowiedzUsuńNiech Krzysztof Kołodziejczyk nie narzeka-jest przecież wiata w Żarnowcu.
Bliżej znajdzie się wiata przystankowa. Niedawno w tivi można było zobaczyć materiał o sołtysie, który w takim miejscu zwołuje posiedzenia rady. :)
UsuńA co do „heroicznego boju”, z mojego punktu widzenia widzę to zdecydowanie mniej dramatycznie. :) Jak na razie jest przede wszystkim temat, który staram się promować i wyjaśniać jego strategiczne znaczenie dla naszych społeczności. Zapewniam jednak solennie, że moje działania ws. przestrzeni nie ograniczają się do tych widocznych na profilu fb. Najbliższe miesiące pokażą czy starania te przyniosą oczekiwane rezultaty. Jeśli uznam je za niewystarczające dla skutecznego zabiegania o przestrzeń publiczną, z pewnością nie będę brnąć w kierunku zasługującym na miano donkiszoterii. :)
OdpowiedzUsuńNie chcesz byc Kichotem Donem, to zakładaj stowarzyszenie. :)
OdpowiedzUsuńChociaż może już tam coś takiego macie. Nie mam tu na myśli polityki, ale
stworzenie możliwości opiniowania planów czy innych kruszarni betonu.
Nawet sołectwo nie może byc stroną i dlatego w pęczniejącej miejscowości to konieczne. Niekoniecznie trzeba byc zawsze przeciw, ale ewentualnym partnerem można byc będąc stroną postępowania.
Tych którzy dyskusji nie podjęli w Gminie Dopiewo jest nadmiar.
Są też tacy, którzy w poprzedniej kadencji chętnie podejmowali, a teraz tylko
merdają ogonkiem.
Wójt Melchior na pewno się ze mną zgadza. :)