W ostatnim czasie cykl „Gmina
Dopiewo okiem Obserwatorki” pojawia się dosyć nieregularnie. Mam jednak
nadzieję, że to się zmieni. W moim przekonaniu istnieje taka potrzeba, ponieważ
to, co przekazują nam władze w komunikatach, dość często rozmijają się z
rzeczywistością.
Jak co miesiąc, tak w lutowym
wydaniu „Czasu Dopiewa”, ukazał się dość obszerny tekst wójta Adriana
Napierały, zatytułowany „Tempo rozwoju”.
Nasz włodarz udowadnia nim, że
władze samorządowe robią wszystko, aby poprawić warunki życia mieszkańców,
natomiast przeszkodą jest zbyt szybki przyrost ludności Gminy.
Po części ma rację – wzrost liczby mieszkańców jest szybszy niż
możliwości finansowe Gminy w realizacji infrastruktury. Jednak jest to
tylko część prawdy.
To, że infrastruktura komunalna nie nadąża za urbanizacją, wynika m.in. z
zaniedbań lat minionych, wyznaczania zbyt dużych terenów pod zabudowę mieszkaniową
oraz braku planowania. Ten ostatni czynnik jest, moim zdaniem, obecnie
decydujący.
O tym, jakie inwestycje są podejmowane, nie decydują rzeczywiste
potrzeby, ale układy i znajomości. Pisałam o tym wielokrotnie, więc nie
będę po raz kolejny wymieniać przykładów.
Wójt chwali się, że władze dbają
o rozwój komunikacji publicznej, chociaż powinien uderzyć się w pierś. Rozwój
komunikacji kolejowej to nie jego zasługa ale władz województwa
wielkopolskiego, natomiast komunikacja
autobusowa zanotowała regres w stosunku do kadencji byłej wójt Zofii
Dobrowolskiej. Przykładem może być ograniczenie liczby połączeń Dopiewa,
Dopiewca i Palędzia z Poznaniem. Jako dowód może służyć odpowiedź na petycję w
sprawie wydłużenia linii nr 727 do Dopiewa – link.
Również blado wypada argumentacja wójta Adriana Napierały, dotycząca inwestycji
niechcianych, takich jak budowa linii energetycznych wysokiego napięcia.
Twierdzenie, że Gmina nie ma
żadnego wpływu na decyzje i może liczyć tylko na to, „że głos nasz zostanie
uwzględniony”, nie jest do końca prawdą. Władze Gminy mają wpływ większy, niż
chciałby tego obecny Wójt. Przykładem może być budowa trasy S11, gdzie na
etapie projektowania udało się dodać węzeł Dąbrówka – początkowo miał być to
tylko wiadukt nad ekspresówką. Udało się również doprowadzić do wydłużenia
wiaduktu S11 nad torami – dzięki temu możliwe jest poprowadzenie drogi wzdłuż
torów w kierunku Poznania.
Linię 2x400 kV Plewiska-Piła Krzewina również można było poprowadzić
inną trasą. Gestor sieci, PSE Zachód, kilka lat temu proponował
przeprowadzenie linii wzdłuż autostrady – było to rozwiązanie najmniej
kolidujące z zabudową mieszkaniową. Najprawdopodobniej jednak prywatne interesy
były ważniejsze niż dobro mieszkańców Dąbrowy.
Niewykluczone, że kolejna linia
400 kV Plewiska-Baczyna (koło Gorzowa Wlkp.), na terenie gminy Dopiewo
pobiegnie wzdłuż autostrady, wyłączając spod
zagospodarowania kolejny pas terenu. A można było obydwie linie poprowadzić
jednym torem – z technicznego punktu widzenia nie jest to żaden problem. No
chyba, że kolejna linia również zostanie poprowadzona przez Dąbrowę –
mieszkańcy tej miejscowości powinni zachować wyjątkową czujność.
Ani słowem natomiast Wójt nie wspomina, mówiąc o niechcianych inwestycjach, o
planowanej na terenie Gminy budowie wytwórni mas bitumicznych. Również ta
inwestycja nie będzie służyć mieszkańcom – powstaje na cele związane z
modernizacją autostrady. Trudno jednak w tym wypadku mówić, że władze nie mają
żadnego wpływu na w/w inwestycję.
Artykuł wójta Adriana Napierały kończy się tradycyjnym apelem o
podawanie adresu zamieszkania w gminie Dopiewo w deklaracjach podatkowych.
Jeżeli jednak mieszkańcy nie mają żadnego wpływu na to, jak wydawane są
pieniądze z ich podatków, to po co mają je zostawiać w Gminie?
Przejdźmy jednak do głównego
tematu, jakim są refleksje po krótkiej
wycieczce po Dąbrowie. Trzeba powiedzieć wprost, że infrastruktura tej wsi
robi przygnębiające wrażenie. W zasadzie to można powiedzieć, że tej
infrastruktury praktycznie nie widać. Obraz ten stoi w jaskrawej sprzeczności
ze słowami wójta Adriana Napierały – „Robimy wszystko, co możliwe, by w Gminie
Dopiewo maksymalizować wydatki inwestycyjne”. Powiem szczerze, że w Dąbrowie
tego nie widać.
I nie mam tu na myśli terenów,
które zostały zagospodarowane w ostatnich latach ani bocznych osiedlowych
uliczek. Dąbrowa rozbudowuje się od
dobrych dwudziestu kilku lat, natomiast infrastruktura pozostaje ciągle na tym
samym poziomie.
Udało mi się, chociaż nie bez
trudności, przejść ulicami: Leśną
(odcinek między ul. Wiejską i Rolną), Rolną, Ogrodową i Poprzeczną. Nie są
to uliczki osiedlowe, prowadzące do kilku budynków mieszkalnych, ale drogi zbiorcze, które stanowią jedyny
dojazd do przyległych osiedli. Co więcej, drogi te są w większości
zabudowane.
Widać, że nawierzchnia tych ulic
jest dość często równana i uzupełniana tłuczniem. Podejrzewam jednak, że tylko
dlatego udało mi się je w miarę bezpiecznie pokonać ze względu na warunki
atmosferyczne. Niewielki mróz ściął nawierzchnię dróg, do tego w ostatnim
czasie nie było większych opadów deszczu. W przeciwnym wypadku taka wycieczka
możliwa byłaby tylko w kaloszach.
W tej sytuacji może tylko dziwić,
że najważniejszym oczekiwaniem radnych Dąbrowy (Krzysztof Dorna, Mariusz
Ostrowski) jest budowa wigwamu indiańskiego lub świetlicy wiejskiej. Czy Radni
naprawdę utracili kontakt z rzeczywistością?
Aby nikt nie posądził mnie o
czarnowidztwo, kilka słów o pozytywach.
Na terenie Dąbrowy zlokalizowane są co najmniej 2 place zabaw –
przy ulicach: Rolnej i Sadowej. Oba zagospodarowane sensownie i sprawiające
przytulne wrażenie. Są jednak chyba dość rzadko odwiedzane przez mieszkańców. W
Dąbrowie prawie każdy ma swój ogródek, do tego dotarcie z dziećmi na plac zabaw
lokalnymi drogami może być karkołomnym przedsięwzięciem.
Drugim pozytywnym elementem jest zlikwidowanie linii średniego
napięcia, biegnącej środkiem ul. Jaśminowej. Skablowanie tej linii z
pewnością sfinansowała Gmina, a tak naprawdę koszty powinna ponieść osoba,
która przejęła drogę z dobrodziejstwem inwentarza na rzecz samorządu.
Przystanki autobusowe w dalszym ciągu pozostawiają wiele do życzenia.
Mimo, iż zostały w ostatnim czasie posprzątane, to jednak nie do końca.
Na przystanku Dąbrowa/Szkolna (kierunek do Poznania)
stoją dwa słupki ze znakiem D-15. Jeden jest nowy, natomiast drugi pamięta
jeszcze XX wiek. Świadczy o tym umieszczona na nim cyfra 108 – autobus o takim
numerze jeździł w Gminie na początku XXI wieku. Podejrzewam, że większość
mieszkańców nie wie, co ta liczba oznacza.
Niewykluczone, że znak ten
pozostawiono, ponieważ został objęty opieką konserwatora zabytków, jako obiekt
o wartości historycznej. Szkoda, że z podobnym pietyzmem władze nie podeszły do
starych budynków szkolnych w Dopiewie i Więckowicach.
Z Dąbrowy udałam się do Dąbrówki. Przy okazji musiałam pokonać
najbardziej newralgiczne miejsce w Gminie – drogę powiatową przy zasypanym
stawie. Przy okazji przypomnę, że w nagrodę za całkowite zniszczenie tego
terenu, „sprawcom w ramach rekompensaty” - obecna Rada Gminy uchwaliła plan
zagospodarowania pod budowę mini osiedla.
Skrzyżowanie ul. Poznańskiej w Dąbrówce z drogą na Zakrzewo i Dąbrowę
to jedno z najbardziej zapomnianych, przez Zarząd Dróg Powiatowych w Poznaniu,
miejsc. Kałuża, która ma już charakter trwały (być może zastępuje zasypany
staw), dziury i błoto oraz brak pobocza - uniemożliwiają bezpieczne przejście.
Przypuszczam, że codziennie przejeżdża tam wicestarosta Tomasz Łubiński, jednak
z okien samochodu nie potrafi dostrzec szczegółów. Proponuję, aby wybrał się w
to miejsce na pieszy spacer.
Ulica Komornicka w Dąbrówce na chwilę obecną prezentuje się dość
dobrze. Gorzej wygląda teren przy Placu Szlaku Bursztynowego, który stanowić
miał przestrzeń publiczną dla mieszkańców Dąbrówki. Po raz kolejny zaczyna
przypominać teren księżycowy – chyba jest to kara nałożona przez włodarzy za
nieposłuszeństwo niektórych mieszkańców.
To co, rzuciło mi się w oczy, to
nieprawdopodobnie duża liczba lamp ulicznych na krótkim odcinku ul.
Komornickiej, pomiędzy ulicami: Berłową i Herbową. W sytuacji, gdy wiele ulic w
Gminie (m.in. Dąbrowa) jest w ogóle nie oświetlonych lub oświetlonych
symbolicznie, ta ilość lamp każe się zastanowić, jaka ważna figura tam mieszka?
Trwają prace przy budowie I i II odcinka drogi wzdłuż torów oraz węzła
przesiadkowego na stacji Palędzie. Powiem szczerze, że inwestycje te budzą
we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony ma to poprawić warunki komunikacyjne
(co moim zdaniem nie do końca jest prawdą), z drugiej jednak strony spowodowało to całkowitą dewastację
środowiska.
Zostało już tylko kilka drzew na
ul. Kolejowej w sąsiedztwie stacji, ale i one też są przeznaczone do wycinki. Za
to mieszkańcy ul. Różany Zakątek w Dąbrówce otrzymają jako rekompensatę 5
metrowej wysokości ekran akustyczny. Zastanawia mnie, czy wszyscy będą z tego
prezentu zadowoleni?
Również odnoszę wrażenie, że
prace budowlane przy węźle przesiadkowym prowadzone są bez nadzoru Urzędu
Gminy. Wykonawca przywiózł duże ilości żwiru, ale wysypał go wprost do rowu
odwadniającego, płynącego wzdłuż ul. Kolejowej. Wcale nie zdziwi mnie, jeżeli
wkrótce pojawią się podtopienia – szczególnie w rejonie ul. Różany Zakątek.
Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. Budowa drogi wzdłuż torów miała
być realizowana razem z przebudową ul. Poznańskiej w Dąbrówce. Ponieważ
Starostwo, ze względu na wybory samorządowe, zrezygnowało ze swojej inwestycji,
nie powstanie rondo, na którym krzyżować się miały drogi. W związku z tym rodzi
się pytanie – w którym miejscu kończyć się będą odcinki drogi wzdłuż torów,
dochodzące do ul. Poznańskiej?
Jeżeli inwestycja zostanie
zrealizowana podobnie, jak budowa ulic: Komornickiej i Lipowej w Dąbrówce, powstaną
kilkudziesięciometrowe przerwy. Czy Gmina w tej sytuacji również zamierza
położyć płyty drogowe, umożliwiające dojazd do ul. Poznańskiej? Zgodnie ze
specyfikacją przetargową, budowa I odcinka drogi wzdłuż torów ma zostać
zakończona 31 maja br. a odcinka II wraz z węzłem przesiadkowym 31 lipca br.
Natomiast przebudowa ul. Poznańskiej może rozpocząć się najwcześniej w 2019 r.
Powyższy przykład może sugerować, że włodarze przy podejmowaniu
decyzji, kierują się głównie przesłankami politycznymi a nie dobrem mieszkańców.
Podsumowując, po raz kolejny
muszę stwierdzić, że w naszej Gminie nikt z decydentów nie potrafi myśleć
przyszłościowo i racjonalnie. Pomysłodawcom budowy ul. Jowisza w Skórzewie czy
ul. Piastowskiej w Dąbrówce (prezes ZUK Sławomir Skrzypczak, zapowiedział
skanalizowanie praktycznie niezamieszkałej ul. Piastowskiej w Dąbrówce)
proponuję najpierw rozejrzeć się po gminie Dopiewo i dopiero później podejmować
decyzje. W innym przypadku postulat
podawania w zeznaniach podatkowych gminy Dopiewo, jako miejsca zamieszkania,
jest zwykłą bezczelnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz