niedziela, 15 stycznia 2012

Chore prawo czy może III władza? - samorządy mają pod górkę

Dziś absurdów polskiej rzeczywistości ciąg dalszy.
Napisanie poniższego tekstu nastręczyło mi jak na razie najwięcej trudności. Temat, który staram się poruszyć, jest jednak na tyle istotny, że nie można przejść nad nim do porządku dziennego. Działania władzy sądowniczej mogą mieć nieodwracalne skutki dla samorządów i dlatego nie można milczeć.
Wpadła mi ostatnio w ręce opinia prawna, dotycząca ustalania warunków zabudowy dla nieruchomości zlokalizowanych przy drogach nie spełniających parametrów wymaganych przepisami – dotyczy przede wszystkim przypadków, gdy droga nie posiada odpowiedniej szerokości.
Opinia ta została przygotowana w związku z wątpliwościami, czy można ustalić warunki dla działki zlokalizowanej przy drodze o szerokości np. 3 m. Opinia powołuje się nie tyle na przepisy prawa, ale orzecznictwo sądów administracyjnych.
Można jednoznacznie stwierdzić, że wyroki sądów pozbawiają gminy części przysługujących im praw, wynikających z obowiązujących przepisów.
Zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym „kształtowanie i prowadzenie polityki przestrzennej na terenie gminy, … należy do zadań własnych gminy”. Niestety to tylko teoria, praktyka wygląda zupełnie inaczej.

Jednym z podstawowych elementów planowania przestrzennego jest układ komunikacyjny gminy. Od niego w dużym stopniu zależy rozwój i funkcjonowanie gminy. Jako przykład można podać Gminę Tarnowo Podgórne. Jednym z podstawowych elementów szybkiego rozwoju gminy było funkcjonowanie na jej obszarze drogi szybkiego ruchu A2. Sąsiednie gminy jak Rokietnica czy Dopiewo, pozbawione takiej arterii, rozwijają się znacznie wolniej.

Gmina, jako zarządca dróg gminnych, winna więc posiadać prawo do decydowania w sprawie rozbudowy infrastruktury drogowej na swoim terenie. Niestety orzecznictwo sądów administracyjnych jest tu jednoznacznie dla gmin niekorzystne.

Prawa i zadania gmin w zakresie zarządzania drogami, określone zostały w kilku ustawach oraz przepisach wykonawczych.
Art. 7 ust. 1 pkt 2 ustawy o samorządzie gminnym stanowi, że „zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty należy do zadań własnych gminy; w szczególności zadania własne obejmują sprawy gminnych dróg, ulic, mostów, placów oraz organizacji ruchu drogowego” -
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20011421591.
Art. 20 pkt 1 ustawy o drogach publicznych stanowi, że „do zarządcy drogi należy w szczególności: opracowywanie projektów planów rozwoju sieci drogowej oraz bieżące informowanie o tych planach organów właściwych do sporządzania miejscowych” -
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19850140060&min=1.
Art. 53 ust. 4 pkt 9 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym stanowi z kolei, że decyzje o warunkach zabudowy wydaje się w uzgodnieniu „właściwym zarządcą drogi - w odniesieniu do obszarów przyległych do pasa drogowego” –
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20030800717. Ustawa nie precyzuje, jaki powinien być zakres uzgodnienia, dlatego interpretacja przepisów przez sądy jest dla gmin niekorzystna.
§ 7 pkt 1 rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi i ich usytuowanie, określa minimalną szerokość dróg w liniach rozgraniczających –
http://www.abc.com.pl/serwis/du/1999/0430.htm. Z przepisu tego wynika, iż minimalna szerokość drogi w terenie zabudowanym winna wynosić 10 m. Przepis ten co prawda dotyczy wyłącznie dróg publicznych, jednak wiele wydzielanych dróg wewnętrznych jest później przejmowanych przez gminę i zaliczanych do dróg gminnych. Gmina często musi przejąć drogę o niewystarczających parametrach, bez możliwości jej poszerzenia.

Z przepisów tych wynika, że zarządca drogi, przypadku dróg gminnych jest nim gmina, ma prawo do kształtowania własnej polityki w zakresie planowania systemów komunikacyjnych.
Niestety orzeczenia sądów administracyjnych pozbawiają gminy tego prawa i przekazują je organom wydającym pozwolenia na budowę, czyli starostwom powiatowym.

Starostwo przy wydaniu pozwolenia na budowę kieruje się natomiast przepisami prawa budowlanego, m.in. rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie –
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2002/0690.htm.
Zgodnie z § 14 w/w rozporządzenia minimalna szerokość jezdni do działek budowlanych winna wynosić 3 m, szerokość ciągu pieszo-jezdnego do działek budowlanych powinna mieć 5 m szerokości, natomiast dojście do budynku i urządzeń z nim związanych 4,5 m. Jak więc z tego wynika, starostwo nie ma obowiązku analizowania wniosku o pozwolenie na budowę pod względem zagospodarowania przestrzennego terenu, w tym układów komunikacyjnych na terenie gminy. Jest zobowiązane wyłącznie do sprawdzenia, czy dojazd do nieruchomości posiada minimalne parametry określone przepisami prawa budowlanego. Ponadto art. 64 w związku z art. 55 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym stanowi, że decyzja o warunkach zabudowy wiąże organ wydający decyzję o pozwoleniu na budowę. Oznacza to, że starostwo nie może odmówić pozwolenia na budowę, jeżeli została wydana decyzja o warunkach zabudowy, nawet narzucona przez organy wyższego stopnia.

Niestety orzeczenia sądów jednoznacznie pozbawiają gminy możliwości zabezpieczenia swoich interesów w zakresie planowania systemów komunikacyjnych. Mimo, iż gmina planuje np. realizację drogi o wymaganych parametrach, starostwo musi wydać pozwolenie na budowę uniemożliwiające w przyszłości realizację inwestycji drogowej. Jest to ewidentne działanie sądów na szkodę nie tylko interesu publicznego ale również mieszkańców.

Jedynym rozwiązaniem jest uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. W obecnej sytuacji jest to mało realne – plany miejscowe obejmują zazwyczaj niewielki procent powierzchni gmin. Objęcie w krótkim czasie większości terenu gminy planami nie jest możliwe ze względów finansowych i proceduralnych.
Do niedawna gmina mogła zawiesić postępowanie w sprawie ustalenia warunków zabudowy na 1 rok pod warunkiem, że w tym czasie uchwali miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a wówczas pozwolenie na budowę będzie wydane zgodnie z ustaleniami planu. Niestety, komuś bardzo zależało, aby utrudnić życie gminom. Termin zawieszenia postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy skrócono do 9 miesięcy. W tej sytuacji uchwalenie planu miejscowego w wyznaczonym terminie jest praktycznie nierealne.

Należy więc stwierdzić, że w Polsce działają siły, dla których liczy się wyłącznie interes prywatny. Interes publiczny próbuje się zepchnąć na dalszy plan. Mają w tym udział ustawodawca, czyli sejm RP, wymiar sprawiedliwości oraz interes prywatny, głównie deweloperzy. W tym zestawieniu decydentów samorządy lokalne nie mają żadnych szans na realizację celów publicznych. Jak napisał jeden z naszych poetów „ideał sięgnął bruku”.

PS. Dziękuję Czytelnikom za słowa poparcia. Dzięki temu uzyskuję pewność, że podjęte przeze mnie działania mają sens.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz