niedziela, 15 października 2023

Posiedzenie Komisji Rolnictwa i Planowania Przestrzennego 3 października 2023 r. (3) – dobro mieszkańców nie ma żadnej wartości w lokalnym wydaniu?

 

Temat kluczowy: plan miejscowy w Skórzewie przy ul. Poznańskiej

Dzisiaj przedstawię ostatnią odsłonę, związaną z posiedzeniem Komisji Rolnictwa Rady Gminy Dopiewo. Temat jest wyjątkowo kontrowersyjny i dotyczy projektu planu zagospodarowania w Skórzewie, w sąsiedztwie ulic: Poznańskiej, Miłej i Uroczej:

W mojej, i nie tylko ocenie, plan ten jest przykładem kumoterstwa, nepotyzmu, lokalnych układów i nie wiem czego jeszcze. Jest on forsowany wbrew woli mieszkańców i części Radnych a zaspokoić ma wyłącznie interes inwestorów. Można go umieścić w tej samej kategorii, co próbę zmiany Studium Gminy oraz opracowanie planu miejscowego dla sąsiedniego terenu w Dąbrówce - posiedzenie-komisji-rolnictwa. Zacznijmy jednak od początku, najpierw trochę historii.

Pierwsze przymiarki do przekształcenia w/w terenów rolnych pod budownictwo mieszkaniowe i usługi, miało miejsce już w czasach Andrzeja Strażyńskiego. W styczniu 2002 r., a więc prawie 22 lata temu, Rada Gminy podjęła uchwałę w sprawie przystąpienia do opracowania planu dla obszaru pomiędzy dzisiejszą ul. ks. S. Kozierowskiego i ul. Poznańską w Skórzewie:

Niestety, w sieci nie jest dostępna mapa, pokazująca planowany zasięg opracowania.

Ponieważ część terenu stanowiły grunty III klasy, konieczna była zgoda właściwego ministra, której jednak nie uzyskano. Ostatecznie plan zagospodarowania, uchwalony w 2004 r., zaznaczył obszar, obejmujący dzisiejszą szkołę podstawową nr 2 oraz tzw. os. Przyjazne:

Pozostała część, obejmująca grunty III klasy, przez kilkanaście następnych lat, była użytkowana rolniczo.

Nagle, na początku 2021 r., okazało się, że w/w teren uległ „degradacji” i grunty nie mają już III klasy bonitacyjnej. Pisałam o tym kilkakrotnie, m.in. tutaj - bezkrolewie-w-gminie-dopiewo komisja-budzetu-i-rolnictwa.

Było to dość dziwne, ponieważ tzw. degradacji, ulegają w gminie Dopiewo jedynie te grunty, które są w zainteresowaniu dużych inwestorów – firm logistycznych, handlowych czy deweloperów. Podobną sytuację mieliśmy w Więckowicach, gdzie bazę logistyczną postanowiła zbudować firma Panattoni. W innych przypadkach, nawet najmniejszy fragment gruntów III klasy, wymaga zgody właściwego ministra. Najchętniej jednak zwykłych mieszkańców „odsyła się” z kwitkiem, jak miało to miejsce na tejże Komisji - posiedzenie-komisji-rolnictwa.

Po nagłośnieniu przeze mnie tej sprawy, włodarze Gminy próbowali bagatelizować problem, przerzucając odpowiedzialność na Starostwo Powiatowe w Poznaniu.

Owszem, to Starosta wydaje decyzje o zmianie bonitacji terenu, ale władze i urzędnicy Gminy musieli mieć w tym udział. Świadczy o tym tekst, autorstwa Remigiusza Hemmerlinga, który ukazał w „Czasie Dopiewa”, w maju 2021 r.:

Co więcej, do zmiany bonitacji gruntu przystąpiono zapewne już w 2020 r., ponieważ wówczas został złożony pierwszy wniosek o warunki zabudowy dla obiektu usługowego.

Jak wiadomo, okoliczni mieszkańcy o budowie marketu Biedronka, dowiedzieli się w momencie pojawienia się ekipy budowlanej na placu budowy. Wcześniej, na etapie postępowania, nikt z Urzędu Gminy nie raczył ich powiadomić o złożeniu przez inwestora wniosku. Jest to przykład skrajnego lekceważenia, wręcz pogardy wójta Pawła Przepióry i jego urzędników, wobec mieszkańców.

Jakby tego było mało, na pytania obywateli, dotyczące inwestycji, Wójt próbował przerzucić odpowiedzialność na Starostę Poznańskiego - bałamuctwa-wojta-gminy.

Obrony stanowiska wójta Pawła Przepióry, podjęła się redaktor „Pulsu Gminy” Agnieszka Wilczyńska, wykazując działania uruchomione przez Starostwo, a „zapominając” o najważniejszym fakcie, że są one następstwem wcześniejszych decyzji Urzędu Gminy w Dopiewie. Ot, taka „rzetelność” dziennikarska?! - redaktor-agnieszka-wilczynska.

No i teraz, na omawianym posiedzeniu Komisji Rolnictwa 3 października br., pojawił się w końcu projekt planu – mapka na początku tekstu. I cóż z niego wynika?

Otóż, jak już pisałam w tekście z 8 października br., zmiany w przepisach, wynikające z aktualizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, nie dotyczą projektów planów miejscowych, które miały swoje wyłożenie wcześniej, tzn. przed nowelizacją. Procedowane są w dotychczasowym, starym trybie. A narzuca on zgodność planu z obowiązującym Studium Gminy:

Postanowiłam zatem pobieżnie przyjrzeć się ustaleniom w/w projektu planu i porównać je z zapisami w Studium Gminy. W Studium teren objęty planem przewidziany jest pod grunty rolne, tereny zielone oraz zabudowę mieszkaniowo-usługową, oznaczoną jako M1.

Symbol M1 obejmuje bardzo szeroką gamę obiektów mieszkalnych i usługowych oraz określa ich podstawowe gabaryty:

W przypadku budynków mieszkalnych jednorodzinnych, powierzchnia zabudowy nie może przekraczać 25% powierzchni działki, natomiast obszar biologicznie czynny musi stanowić min. 55% jej powierzchni.

W projekcie planu, dla terenów zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, oznaczonych 1MN, 2MN i 3MN, powierzchnię biologicznie czynną ustalono na poziomie 50%. Z kolei dla terenu 4MN, również dla zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, powierzchnię zabudowy ustalono na poziomie 35% a biologicznie czynną na poziomie zaledwie 45% całkowitej powierzchni działki.

W przypadku zabudowy usługowej, Studium przewiduje minimum 30% powierzchni biologicznie czynnej, natomiast w planie ustalono ją na poziomie 10%.

Odstępstwo mamy również w przypadku terenów zielonych, które zwężającym się klinem powinny dochodzić do ul. Poznańskiej:

Zamiast zieleni w projekcie planu, wprowadzono teren usługowy.

Tak więc, odstępstwa od ustaleń Studium są wyraźnie. Myślę, że powinny one wystarczyć do zaskarżenia planu miejscowego, gdyby został uchwalony w obecnej postaci. Mówię to pod adresem radnej Magdaleny Kaczmarek, która dość jednoznacznie, jest przeciwna jego zatwierdzeniu przez Radę Gminy.

Oczywiście, zarówno wójt Paweł Przepióra, jak i Bartosz Burzyński, referujący temat, próbowali mataczyć. Urzędnik gminny robił wszystko, aby Radnym wmówić, iż pas zieleni zlikwidowano dlatego, że wydana już została decyzja o warunkach zabudowy i trzeba było do niej dostosować się. Jest to totalna bzdura – ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym w żadnym miejscu nie mówi o dostosowaniu planu do wydanych wuzetek, tylko do studium gminy.

Wójt może o tym nie wiedzieć lub udawać, że nie wie. Urzędnik zajmujący się planowaniem przestrzennym, już tak twierdzić nie może.

Bartosz Burzyński zaczął coś mówić o groźbie roszczeń odszkodowawczych, jakie mogą wyniknąć z wprowadzenia zieleni. Jest to kolejna bzdura. Plan miejscowy określa przyszły sposób zagospodarowania terenu, i w żaden sposób nie wpływa na istniejącą infrastrukturę. Jeżeli dla omawianego terenu, wydane zostało pozwolenie na budowę, to zapisy w planie nie mają żadnego znaczenia. Będzie to istotne w przypadku, gdy użytkownik terenu będzie chciał zmienić sposób jego zagospodarowania.

Przy okazji dyskusji nad projektem planu, wyszło na jaw, że wydane zostały wuzetki dla 2 obiektów usługowych, w pasie wzdłuż ul. Poznańskiej w Skórzewie. Z kolei dla gruntów leżących w głębi, prowadzone są postępowania dla dwóch następnych obiektów usługowych:

Wygląda więc na to, że mieszkańcom os. Przyjaznego szykuje się swoiste centrum handlowo-usługowe.

Co ciekawe, radny Jakub Kortus poparł stanowisko wójta Pawła Przepióry, dążącego do jak najszybszego uchwalenia planu. Stwierdził, że Skórzewo się rozrasta i potrzeba coraz więcej usług. Czyżby?

We wsi funkcjonuje już 7 marketów spożywczych a wkrótce zostanie otwarty kolejny. Wypada zatem jeden market na tysiąc mieszkańców. Do tego dochodzi kilka małych punktów spożywczych. Obiektów handlowo-usługowych innego rodzaju także jest mnóstwo, jak choćby w najbliższym sąsiedztwie 2 budynki Bizparku, do dziś tylko częściowo zasiedlone. Jedno, czego jest coraz mniej, to zieleni.

Jedyny problem, jaki nurtuje radnych, takich jak Jakub Kortus, to zbyt mała ilość miejsc parkingowych przy obiektach handlowych. Najwyraźniej Radny już zupełnie „odkleił się” od rzeczywistości.

Jak widać, władze Gminy na pierwszym miejscu stawiają interes dużych inwestorów, potrzeby mieszkańców się nie liczą. Kolejne obiekty handlowo-usługowe nie zaspokoją wszystkich potrzeb, za to wygenerują kolejne problemy.

W 2021 r. mieszkańcy Skórzewa złożyli petycję, domagając się ograniczenia zabudowy, głównie mieszkaniowej. I co? I nic. „Zrównoważony rozwój” w wydaniu wójta Pawła Przepióry, trwa nadal.

Na tym kończę sprawozdanie z posiedzenia Komisji Rolnictwa. Mam nadzieję, że każdy znajdzie w nim jakiś temat do przemyśleń.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz