Kluczowe tematy: modernizacja linii kolejowej Poznań-Kunowice, publikacja projektów planów zagospodarowania przestrzennego, odbiór odpadów wielkogabarytowych i przestrzeganie ograniczeń w związku z pandemią.
Dziś
zajmę się wyłącznie końcową częścią posiedzenia, obejmującą wolne głosy i
wnioski, składane przez Radnych.
Zazwyczaj
ta część sesji, szczególnie w poprzedniej kadencji, traktowana była bardzo
luźno. Radni zajmowali się drobnymi problemami, wnioskując np. o obcięcie
gałęzi, naprawę chodnika czy zgłaszając awarie oświetlenia ulicznego. Dyskusja
w takich przypadkach była bezpieczna dla włodarzy, ponieważ nie poruszano
żadnych istotnych kwestii i dawało możliwość pokazania się, jako troskliwych
gospodarzy.
W
rzeczywistości zazwyczaj była obrazem niekompetencji i miałkości władz gminy
Dopiewo, pokazując, że tak naprawdę większość Radnych nie potrafi wyjść poza
najbardziej przyziemne problemy.
Na
ostatniej Sesji część posiedzenia, dotycząca wolnych głosów i wniosków, miała
zupełnie inny charakter. Do tego trwała równą godzinę.
Istotne
jednak jest to, że włodarze naszej Gminy, przede
wszystkim wójt Adrian Napierała i przewodniczący RG Leszek Nowaczyk, pokazali,
chyba najdobitniej w obecnej kadencji, swoją prawdziwą twarz. Twarz ludzi,
którzy uważają się za nieomylnych, wręcz wyrocznie i ojców narodu. Próbują nie dopuszczać do głosu ludzi
niezależnie myślących, zadających niewygodne lub trudne pytania - reagują z
pogardą i lekceważeniem. Postawa taka do złudzenia przypomina zachowanie
przedstawicieli PiS-u w polityce naczelnych władz Polski.
Burza na ostatniej
Sesji wywołana została przez radnego Krzysztofa Kołodziejczyka, który naiwnie
zaczął się domagać podstawowych praw obywatelskich, przede wszystkim prawa do
informacji.
Sprawa, jak już zapewne
wiele osób wie, dotyczy przygotowań do modernizacji linii kolejowej Poznań –
Kunowice. W/w Radny zarzucił Wójtowi brak informacji w
sprawie prowadzonej z PKP korespondencji.
Początkowo
można było odnieść nawet wrażenie, że władze Gminy zignorowały pismo wysłane
przez firmę przygotowującą studium wykonalności. Dopiero po złożeniu przez
Radnego interpelacji okazało się, że Wójt odpowiedź przygotował i wysłał.
Zachowanie
wójta Adriana Napierały jest, w mojej ocenie, skandaliczne i potwierdza przedstawioną
przeze mnie wyżej ocenę jego osoby.
Jak
wiadomo, w każdej gminie, realizowane są zadania o znaczeniu lokalnym, mające
niewielki wpływ na warunki życia mieszkańców i nie wymagające nagłośnienia. Są
jednak również realizowane zadania o znaczeniu strategicznym, które odciskają
znaczące piętno na sytuację w gminie.
Gmina
Dopiewo jest tu szczególnym przykładem.
Przebiegają przez nią drogi o znaczeniu krajowym i międzynarodowym (autostrada
A2, drogi ekspresowe S5 i S11), sieci energetyczne wysokich napięć czy wreszcie
linia kolejowa o znaczeniu międzynarodowym.
W
tych przypadkach modernizacja, budowa czy przebudowa takich elementów
infrastruktury, obowiązkowo wymaga szerokich konsultacji, nie tylko z radnymi
ale z całym społeczeństwem gminy.
A
co zrobił Wójt Gminy Dopiewo? Nie konsultując się z nikim przygotował własną,
autorską wersję odpowiedzi, zawierającą listę wniosków, postulatów i pobożnych
życzeń, którą wysłał jako oczekiwanie społeczne. Przyznam, że trudno znaleźć
podobny przykład arogancji władzy.
Nie
miałam za bardzo czasu zajmować się tym problemem, mogę tylko podziękować
radnemu Krzysztofowi Kołodziejczykowi za czujność i upór. Jak możemy się
przekonać, odpowiedź Wójta na wniosek firmy BBF, jest obszerna i szczegółowa.
Sprawiać może wrażenie, że została przygotowana przez wybitnych specjalistów,
chociaż jest to złudne odczucie. Jego analiza wymaga osobnego tekstu z mojej
strony, który przy czasie postaram się przygotować.
Na pierwszy rzut oka pismo
Wójta jest dość chaotyczne a proponowane rozwiązania techniczne, w wielu przypadkach
absurdalne. Zapewne zostało ono przygotowane przy biurku, bez analizy w terenie.
Zatem zarzut radnego
Krzysztofa Kołodziejczyka o zlekceważeniu części Radnych oraz mieszkańców,
którzy nie zostali poinformowani o prowadzonym postępowaniu, jest jak
najbardziej uzasadniony.
A
jaka była reakcja Wójta i Przewodniczącego na przedstawione zarzuty, możemy
prześledzić w transmisji z posiedzenia.
Przewodniczący RG
Leszek Nowaczyk coraz bardziej sprawia wrażenie, jakby już całkowicie oderwał
się od rzeczywistości. W jego ocenie pytania, chyba wszystkie
zadawane przez radnego Krzysztofa Kołodziejczyka, wydają się dziwne. Chyba
dlatego, że jego wiedza merytoryczna i kompetencje są równe zeru.
Nie
ma pytań dziwnych. Mogą być tylko mądre lub głupie, uzasadnione lub bezzasadne.
Pytania zadawane przez radnego Krzysztofa Kołodziejczyka, mogę to potwierdzić z
dotychczasowej obserwacji, zawsze mają jakieś głębsze uzasadnienie i wynikają z
przemyślenia. Problem w tym, że Przewodniczący nie potrafi na nie konstruktywnie odpowiadać. Już kiedyś stwierdziłam, że Leszek Nowaczyk najlepiej czuje się
jako celebryta, ograniczając się do powitań i zdawkowych uwag o niczym. Gdy
trzeba wykazać się wiedzą, staje się bezradny jak "dziecko we mgle".
Przewodniczący Leszek
Nowaczyk stwierdził, że zadawanie pytań, czy Radni wiedzieli o piśmie BBF, jest
nie na miejscu. Zastanawiam się dlaczego? Radny
Krzysztof Kołodziejczyk, jak wynika z jego wypowiedzi, o temacie dowiedział się
nieoficjalnymi kanałami, po przeprowadzeniu prywatnego dochodzenia. W mojej
ocenie, szczytem bezczelności przewodniczącego Leszka Nowaczyka było
stwierdzenie, że za brak wiedzy odpowiedzialność ponosi sam Radny, który nie
utrzymuje właściwego kontaktu z Urzędem. Uwagi te dyskredytują Leszka Nowaczyka
nie tylko jako przewodniczącego RG, ale i radnego. Uważam, że taka osoba naraża
gminę Dopiewo na pośmiewisko.
Wypowiedź
wójta Adriana Napierały zawierała również podobne, absurdalne wytłumaczenie.
Stwierdzenie, że do Urzędu Gminy wpływa rocznie ok. 20 tys. pism, jest wyjątkowo
prymitywne. Doświadczony urzędnik, a ponoć tylko takich zatrudnia Wójt Gminy
Dopiewo, bez problemu potrafi wyłowić sprawy o znaczeniu strategicznym dla Gminy.
Z
kolei uwaga, iż pismo BBF nie było skierowane do Radnych ani mieszkańców,
świadczy o tym, że wójt Adrian Napierała zachował się jak przedszkolak, którego
trzeba prowadzić za rękę. To wójt
powinien umieć ocenić, którą sprawę można załatwić w ramach kompetencji urzędu,
a która wymaga szerszych konsultacji. Jeżeli tego nie potrafi, to powinien
jak najszybciej złożyć mandat, bo swoją postawą również, podobnie jak
Przewodniczący, ośmiesza władze gminy Dopiewo.
Natomiast
wypowiedzi Wójta na temat działalności publicznej radnego Krzysztofa
Kołodziejczyka są wręcz obraźliwe i mają zapewne na celu podważenie jego niewątpliwego
autorytetu.
Wójt Adrian Napierała
tak się zapętlił w swojej wypowiedzi, iż w pewnym momencie sam sobie zaczął
zaprzeczać. Z jednej strony stwierdził, że obecnie
przygotowywane jest jedynie studium wykonalności modernizacji linii kolejowej,
które nie zawiera szczegółowych rozwiązań a równocześnie w swojej pisemnej odpowiedzi
do BBF, takie rozwiązania umieścił.
Muszę
przyznać, że radny Krzysztof Kołodziejczyk, bardzo dobrze poradził sobie z tym
atakiem na jego osobę. Ponieważ całkowicie się z nim zgadzam, nie będę powielać
jego wypowiedzi.
Dalsze
sugestie Przewodniczącego były tak żenujące, że nawet trudno je skomentować.
Zarzuca on radnemu Krzysztofowi Kołodziejczykowi brak zaufania do siebie i
Wójta, ponieważ o informacje zwraca się on do podmiotów zewnętrznych. Trudno jednak mieć zaufanie do włodarzy,
jeżeli o istotnych sprawach można dowiedzieć się np. wyłącznie przez przypadek
lub ze źródeł niezależnych.
Jak
się wydaje, pierwsza informacja o planowanej modernizacji linii kolejowej
pojawiła się na forum Moje Dopiewo, i to ze złośliwym komentarzem
administratora pod adresem Radnych z klubu JesteśMY na Tak - https://blogdopiewo.blogspot.com/2020/07/informacja-publiczna-w-gminie-dopiewo.html.
Włodarze
Gminy wielokrotnie udowodnili, że nie prowadzą otwartego dialogu z mieszkańcami
a wiele spraw załatwianych jest bez informowania opinii publicznej, nawet z
naruszeniem obowiązujących przepisów. Takim przykładem może być budowa stacji
paliw w Dąbrówce. Plan budowy dróg, i nie tylko, to już całkowity skandal –
lista inwestycji ustalana jest arbitralnie przez zaufane grono. Utrudniany jest
dostęp do informacji nt. inwestycji realizowanych na podstawie decyzji o
warunkach zabudowy – przykładem może być planowany kompleks biurowo-usługowy
przy ul. Ks. S. Kozierowskiego w Skórzewie. Dostęp do projektów planów
zagospodarowania został wymuszony ustawą sejmową. Takich przykładów zakulisowego
działania jest mnóstwo, pisałam o tym wielokrotnie.
Czy
w tej sytuacji radny Krzysztof Kołodziejczyk może mieć choć cień zaufania do
Wójta lub Przewodniczącego? – moim zdaniem, absolutnie nie. A wójt Adrian
Napierała i przewodniczący RG Leszek Nowaczyk, zamiast ubolewać nad
postępowaniem radnego Krzysztofa Kołodziejczyka, który większe zaufanie okazał
instytucjom zewnętrznym, powinni w pierwszej kolejności zastanowić się nad
sobą. Ale na to jest już chyba za późno – arogancja władzy jest już w zbyt
zaawansowanym stadium.
Podsumowując,
najbardziej przykry był fakt, że żaden z pozostałych Radnych nie wziął udziału
w dyskusji na temat linii kolejowej, mimo iż trwała prawie pół godziny. Dla
przypomnienia dodam, że linia kolejowa przebiega przez: Palędzie/Dąbrówkę,
Dopiewiec i Dopiewo – dwukrotnie.
Kolejny
temat w punkcie wolnych wniosków posiedzenia, dotyczył sprawy publikacji projektów planów zagospodarowania przestrzennego.
Jak wiadomo, żeby zapoznać się z projektem, trzeba było każdorazowo fatygować
się do Urzędu Gminy.
W
tym przypadku kierownik referatu
planowania przestrzennego Remigiusz Hemmerling, po raz kolejny wykazał się
nie tylko zuchwalstwem, ale i niekompetencją.
Na pytanie o możliwość
publikacji projektów uchwał w BIP-ie stwierdził że:
-
nie ma takiego obowiązku,
-
projekty uchwał publikowane są na stronie Metropolii Poznań.
W obu przypadkach minął
się z prawdą. Pierwsza odpowiedź świadczy o
nieznajomości prawa - obowiązek taki istnieje od 23 czerwca br. W drugim
przypadku również nie ma racji, ponieważ na stronie Metropolii Poznań
publikowane są jedynie mapy i to w wersji, w zasadzie nieczytelnej. Dodam, że
dotychczasowe przepisy nie nakazywały publikacji projektów na stronie
Metropolii Poznań. Jak się domyślam, strona ta jest mniej popularna niż BIP
Gminy i dlatego, tam je umieszczano.
Na
szczęście, jeszcze w trakcie swojej wypowiedzi Remigiusz Hemmerling dostał
informację o obowiązku publikacji planów w BIP-ie. Przykre jest to, że dopiero ustawa musiała wymusić zmianę
stanowiska samorządowców. Jest to kolejny przykład na potwierdzenie zarzutu, że
włodarzom gminy Dopiewo wierzyć nie można.
Na
marginesie dodam, że w Urzędzie Gminy w Dopiewie na stałe zatrudniony jest
radca prawny Michał Kublicki a na umowę zlecenie, pracuje jeszcze kilku innych.
W tej sytuacji, informowanie urzędników o zmianach w prawie, powinno być
realizowane na bieżąco. Czyżby kolejny przykład nieudolności wójta Adriana
Napierały jako kierownika jednostki?
Interesującym
tematem była również sprawa odbioru
odpadów wielkogabarytowych. Pretensje, że odbiór trwał zbyt długo, uważam
za w części nieusprawiedliwione. Ilości odpadów były tak duże, że liczba kursów
samochodów zbierających z pewnością znacznie zwiększyła się w stosunku do
zaplanowanych. Czasem wystarczyło objechać 2-3 posesje, aby samochód był pełny.
Mam natomiast wątpliwości
co do faktu, że część gabarytów nie została od mieszkańców odebrana.
Sekretarz Małgorzata Wzgarda stwierdziła, że nie wszystkie wystawione gabaryty
znajdują się na liście do odbioru. Co w tej sytuacji mają zrobić osoby, którym
nie odebrano rur plastikowych, pojemników na farby, szkła okiennego czy
zderzaków samochodowych – wywieźć je do lasu?
Po
pierwsze uważam, że przy obecnych cenach
(27 złotych od osoby miesięcznie), bezwzględnie powinny być odbierane wszystkie
odpady, także niebezpieczne. Nie każdy ma możliwość i chęć samodzielnego
wywożenia odpadów na PSZOK, tym bardziej, że znajduje się on na peryferiach
Gminy.
Po
drugie, do roznoszonych po Gminie
grafików z terminami odbioru odpadów, powinna być dołączona instrukcja, jak
segregować odpady. Informacje dostępne w Internecie bardzo często różnią
się w tej kwestii. Tak samo luźne ulotki czy publikacje w „Czasie Dopiewa” (którego
chyba nikt nie czyta) nie spełniają swojej roli.
No
i po trzecie, może wreszcie Wójt
podejmie się rozwiązania problemu, unikania płacenia za odpady przez część
mieszkańców, szczególnie tych, którzy podnajmują lokale osobom z zewnątrz.
Szczególnie dotyczy to pracowników z Ukrainy.
Na
koniec dodam, że art. 3 ust. 2, pkt 6
ustawy o czystości i porządku w gminach - zobowiązuje samorządy do odbioru
wszelkich odpadów, także niebezpiecznych. Co prawda, mowa jest tam o
tworzeniu punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych, tzw. pszoków. Jeżeli jednak z posesji odbierane są meble,
sprzęt agd itp. (które zgodnie z ustawą mieszkańcy powinni sami dostarczać do
pszoku), to również pozostałe odpady, nie wymienione w komunikacie o wywozie
gabarytów, Gmina jest w stanie odebrać. Zależy to tylko od właściwej
organizacji i dobrej woli.
Zastanawia
mnie, kto ustalał listę odpadów, które teoretycznie mieszkańcy powinni sami
oddawać do pszoków, a które odbierane są z posesji? Wydaje mi się, że została
ona ustalona dość przypadkowo i arbitralnie.
Z
informacji, które posiadam, za współpracę z SELEKT-em odpowiada sekretarz Gminy
Małgorzata Wzgarda. Z przebiegu Sesji wynika, że część jej obowiązków przejął
Remigiusz Hemmerling. Czyżby Pani Sekretarz z tym tematem również sobie nie
radziła?
P.s.
Na koniec uwaga, nie związana z Sesją
ale dotycząca panującej epidemii i przestrzegania narzuconych ograniczeń.
Obowiązek noszenia maseczek w publicznie dostępnych obiektach zamkniętych, jak
sklepy czy przychodnie jest dość rygorystycznie przestrzegany.
Znacznie gorzej
sytuacja wygląda w środkach transportu publicznego na terenie gminy Dopiewo.
Mam tu na myśli przede wszystkim busy, obsługujące trasy wewnątrz gminne.
Odnoszę wrażenie, że zarówno kierowcy, jak i przytłaczająca większość pasażerów
zapomniała o panującym zagrożeniu i wprowadzonych obowiązkach. Ze względu na
wielkość tych pojazdów, zachowanie dystansu jest po prostu niemożliwe.
Np.
w środę, 5 sierpnia br, w busie jadącym ok. godz. 16:30 ze Skórzewa, na siedem osób,
podróżujących, tylko jedna miała maseczkę. Maseczek nie używają również kierowcy,
mimo iż nie mają możliwości odizolowania się od pasażerów, a dodatkowo
sprzedają bilety.
Nie
interesuje mnie, czy pasażerowie mają gdzieś swoje bezpieczeństwo.
Nie
interesuje mnie również, że kierowcy narażają na niebezpieczeństwo siebie i
funkcjonowanie linii, które w razie pozytywnego testu mogą zostać zawieszone.
Nie
interesuje mnie również fakt, że w przypadku stwierdzenia naruszenia przepisów
przez kierowców i właściciela, firma może być narażona na roszczenia
odszkodowawcze.
Interesuje mnie jednak
moje własne zdrowie, które inni użytkownicy transportu publicznego, przez swoją
głupotę i bezmyślność, zupełnie niepotrzebnie narażają.
Z
doświadczenia wiem, że zwracanie uwagi mija się z celem – osoby lekceważące
obowiązek noszenia maseczek zazwyczaj cechuje bezczelność. Może w tej sytuacji
trzeba będzie zawiadomić SANEPID, który karą administracyjną w wysokości 30
tys. złotych może obudzić uśpiony rozum?
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz