Zbliża
się koniec roku, należałoby więc jakoś go podsumować. Póki co, nie za bardzo
mam na to ochotę. Nie chce mi się również zgłębiać trudniejszych tematów.
A ponieważ zebrało mi się sporo zdjęć, których dotychczas nie wykorzystałam, dziś kontynuacja tytułowego cyklu.
Zacznę
od najważniejszego wydarzenia bieżącego roku – śmierci wójta Adriana Napierały.
Staram
się być tolerancyjna, mimo iż brak do tego stosownych przesłanek, jednak to, co
dzieje się w naszej Gminie, zaczyna trącić jakąś psychozą.
Odnoszę
wrażenie, że dla samorządowców gminy Dopiewo czas zatrzymał się 9 grudnia 2020
r. Od tego dnia oficjalna strona Urzędu Gminy jest czarno-biała. Niedługo zatem
będziemy mieli miesięcznicę.
Mogę zrozumieć przejawy żałoby, polegające na umieszczeniu w wejściu do budynku Urzędu zdjęcia zmarłego Wójta.
Mogę także zrozumieć ustawianie obok wejścia zniczy:
Jednak
ustawianie zniczy na miejscu postojowym, na którym Wójt parkował służbowy (nie
prywatny) samochód, to już chyba lekkie przegięcie:
Należałoby
się przy tym zastanowić, ile w tej demonstracji jest faktycznego żalu a ile
zwykłej pokazówki? Z przekazu osób, które odwiedzały Urząd Gminy w dniach
pomiędzy pogrzebem a świętami wynika, że urzędnicy raczej nie wyglądali na
zasmuconych.
Natomiast w dalszym ciągu brak jakiejkolwiek informacji na temat dalszego funkcjonowania samorządu lokalnego. Rodzi to niestety różnego rodzaju domysły i spekulacje. No, ale widocznie już taka uroda samorządowców w gminie Dopiewo, którzy tak przyzwyczaili się do zakulisowych działań, że inaczej nie potrafią funkcjonować.
Przechodząc
do innych tematów zacznę od otoczenia
budynku Urzędu Gminy. Jeszcze kilka lat temu w jego sąsiedztwie rósł
dorodny świerk oraz wiekowe wierzby, po których nie pozostał żaden ślad.
Natomiast
kilkanaście lat temu przed budynkiem, od strony ul. Leśnej posadzono pierwsze
miotły – teraz zaczynają dominować w całej Gminie.
Jak
się okazuje, drzewa te, a raczej ich karykatura,
mają krótką żywotność. Pnie, na których zaszczepiono miotły, zaczynają
pękać i rozpadać się:
Z
pewnością niebawem trzeba będzie je wymienić.
Daję to pod rozwagę mieszkańcom Dąbrówki, którzy dostali 100 tys. złotych za frekwencję w wyborach prezydenckich i postanowili przeznaczyć je na zieleń. Jeszcze raz sugeruję, aby nasadzenia – co, jak i gdzie – uzgodnić ze specjalistami. Pracownicy Urzędu Gminy raczej do tego się nie nadają. W takim przypadku będą to zmarnowane pieniądze.
Kolejnym
przykładem radosnej twórczości naszych samorządowców jest teren pomiędzy szkołą, placem zabaw i ul. Bukowską w Dopiewie.
Kilkanaście
lat temu placyk oraz dojście do szkoły obsadzono sosnami i świerkami. Okazuje
się, że większość z nich została przeznaczona do wycinki:
Najwyraźniej
w gminie Dopiewo funkcjonuje moda na tzw. „zieleń przechodnią”. Sadzimy drzewa,
po kilku latach je wycinamy i sadzimy kolejne. W mojej ocenie, jest to przykład
totalnej paranoi.
Mogę
zrozumieć, że drzewa sadzono po amatorsku i po czasie okazało się, że rosną za
gęsto. Wówczas należy niektóre z nich usunąć, żeby umożliwić właściwy wzrost
pozostałych.
W omawianym przypadku, ktoś postanowił wyciąć wszystkie drzewa. Na razie pozostawiono w spokoju drzewa rosnące w obrębie placu zabaw – zastanawiam się, na jak długo.
Przykładem „zieleni
przechodniej” może być roślinność sadzona wzdłuż placu przy ul. Malinowej w
Skórzewie, od strony ul. Zielnej. Po raz kolejny, nie wiem
już który, wymieniono tam drzewa i krzewy:
Z dziwnym uporem żadna roślinność nie chce się tam rozwijać.
Podobna
sytuacja jest przy ul. ks. S. Kozierowskiego, również w Skórzewie. Wymieniono
tam lipy, posadzone zaledwie kilka lat temu:
Co ciekawe, drzewa sadzone ponad 20 lat wcześniej, doskonale sobie radzą.
Szaleństwo
wycinki panuje nie tylko w Dopiewie.
Wzdłuż rowu, będącego
granicą między Dąbrową i Skórzewem, rósł gęsty pas krzewów.
Roślinność taka pełni wiele funkcji: stanowi ochronę przed wiatrem i
wywiewaniem gleby z pól, schronie dla wielu gatunków zwierząt, jak również
pozwala zachować różnorodność biologiczną. Krzewy te rosły na szczycie skarpy
rowu i w żaden sposób, nie tamowały przepływu wody.
Niestety, decydenci w swej bezdennej głupocie, idą po najmniejszej linii oporu, wycinając wszystko, co żywe na swojej drodze. Zapewne najchętniej wybetonowaliby wszystkie rowy, gdyby mieli dość środków.
W Dopiewie, jako
zadanie sołeckie, zbudowano kilkadziesiąt metrów chodnika na ul. Wyzwolenia.
Łączy on chodnik na ul. Łąkowej z istniejącym odcinkiem na ul. Wyzwolenia przy
siedzibie ZUK-u.
Od
początku miałam wątpliwości, czy jest on rzeczywiście potrzebny - https://blogdopiewo.blogspot.com/2020/03/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i.html.
Obawiałam się, że jego budowa będzie pretekstem do wycinki rosnących tam drzew.
Na
szczęście, nie zdecydowano się na ich usunięcie a chodnik odsunięto od jezdni.
Nie
sądzę jednak, aby osoby idące od strony ul. Łąkowej, obchodziły chodnikiem skrzyżowanie
ulic: Łąkowej i Wyzwolenia. Z pewnością będą skracały drogę przez trawnik, na
którym już pojawiły się pierwsze ślady. Do wiosny trawa w tym miejscu zostanie
zapewne wydeptana.
Aby
nie kończyć tak minorowo, jeden pozytywny przykład.
Kilka lat temu rozpoczęto
obsadzanie terenów gminnych wokół cmentarza w Dopiewie.
Ze względu na jego sąsiedztwo nie można tam (na szczęście) realizować zabudowy mieszkaniowej.
Posadzono kilkadziesiąt
lip, które doskonale się przyjęły:
Za kilka, kilkanaście lat miejsce to będzie w miarę zacienione, pozwalające na wypoczynek na świeżym powietrzu. Może by ten przykład wykorzystać w innych miejscowościach, np. na placu przy ul. Figowej w Skórzewie. Czas wreszcie skończyć z milionowymi nakładami na budowę kolejnych terenów rekreacyjnych w naszej Gminie i zacząć je zagospodarowywać małymi krokami, ale systematycznie. I przede wszystkim, realizować rzeczywiste, a nie wyimaginowane potrzeby mieszkańców. Temat ten wkrótce będę kontynuować.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz