niedziela, 11 marca 2012

Kto się boi mojego bloga (3) – Obserwatorka II w akcji

Jeszcze raz chcę poruszyć temat plagiatu, jaki miał miejsce w Internecie. Chodzi oczywiści o stworzenie strony, do złudzenia przypominającej mój blog.
Zazwyczaj, w cywilizowanym środowisku, stosuje się polemikę na argumenty merytoryczne. Ktoś, kto nie zgadza się z poglądami innej osoby, stara się przedstawić argumenty na potwierdzenie swoich racji.
W tym wypadku osoby nie zgadzające się z moim sposobem widzenia świata, nie próbują w żaden sposób udowodnić, że nie mam racji. Jedyne, na co było ich stać, to stworzenie bliźniaczej strony z identyczną grafiką, prawie takim samym adresem oraz pseudonimem autora.
Staram się zazwyczaj tonować swoje wypowiedzi na blogu, mimo iż ręka czasem świerzbi. Tym razem jednak muszę stwierdzić, że arogancja i bezczelność „autorów” blogu przekroczyła wszelkie granice. Plagiat jest tak oczywisty, że nie wymaga postępowania dowodowego. Każdy sąd przyznałby mi rację, że strona jest ewidentną kopią mojej strony. Nie zamierzam jednak bawić się w sądowe rozgrywki. Myślę, że prawda i tak wyjdzie na jaw.
Dotychczas w Internecie podszywano się zazwyczaj pod strony banków w celu kradzieży pieniędzy z kont klientów. Zjawisko podszywania się pod strony społeczne, gdzie jak wiadomo, że nie można uzyskać korzyści finansowych, jest dla mnie nowym zjawiskiem.Chyba, że chodzi o korzyści polityczne.
Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jest to, że moi oponenci nie mają żadnych argumentów, a ich poziom intelektualny pozostawia wiele do życzenia. Ich działania mają jedynie na celu zmylenie internatów i skierowanie na swoją stronę, na której notabene brak jakichkolwiek merytorycznych treści. Ma to również przekonać nowych Czytelników, po raz pierwszy odwiedzających moją stronę, że Obserwatorka I tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia – nie każdy zauważy o jedną kreseczkę więcej przy nazwie autora.
Tak jak stwierdził jeden z moich Czytelników, „twórcy” bliźniaczego bloga prawdopodobnie obawiają się mojego udziału w najbliższych wyborach samorządowych, w sposób bezpośredni lub pośredni. Młodsze pokolenie, które stanowi znaczną część mieszkańców Gminy, mogłoby swoje głosy oddać na osoby prowadzące wyważoną i konstruktywną polemikę. Myślący człowiek ma dosyć „bicia piany”, za którą nie idzie nic konkretnego.
Podsumowując można zauważyć, że tak naprawdę osoby tworzące nowy blog nie mają nic do zaproponowania mieszkańcom, a jeżeli dodatkowo dążą do zdobycia władzy w Gminie Dopiewo, to „ratuj się kto może”.
Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz