niedziela, 2 grudnia 2012

Przydomowe oczyszczalnie ścieków – dobrodziejstwo czy przekleństwo?



Wracam do tematu, który był przeze mnie poruszany marginalnie przy innych okazjach – „Co należy sprawdzić przed kupnem nieruchomości”. Temat ten jest często pomijany przy okazji spraw związanych z podtopieniami, które w ostatnich latach coraz częściej mają miejsce na naszych terenach. Pragnę uczulić aktualnych i przyszłych mieszkańców na ten problem i kierowanie się zdrowym rozsądkiem a nie zachętami producentów przydomowych oczyszczalni ścieków. Do podjęcia tematu skłoniła mnie zbliżająca się zima i coroczne zagrożenie podtopieniami.

W Internecie znaleźć można mnóstwo ofert zachęcających do instalowania przydomowych oczyszczalni, jako panaceum na wszystkie problemy związane z utylizacją ścieków. Wszyscy podkreślają zalety oczyszczalni, trudno jednak znaleźć jakiekolwiek informacje na temat potencjalnych zagrożeń. Na szczęście na terenach, na których funkcjonuje kanalizacja sanitarna, właściciele nieruchomości mają obowiązek podłączenia się do niej i w tym przypadku budowa przydomowej oczyszczalni ścieków nie jest możliwa.

Gorzej jest z terenami, na których kanalizacji brak, a prawo budowlane wymaga rozwiązania sprawy odprowadzenia i zagospodarowania ścieków. Co najciekawsze, dla zbiorników bezodpływowych, tzw. szamb wymagane jest uzyskanie pozwolenia na budowę. O ile zbiorniki betonowe, budowane bezpośrednio na działce mogą stanowić zagrożenie dla środowiska (możliwość przecieków), o tyle gotowe wpuszczane bezpośrednio do ziemi takiego zagrożenia nie stanowią. Coraz popularniejsze są gotowe zbiorniki betonowe, montowane m.in. przez firmę Czyżbet z Palędzia, czy zbiorniki plastikowe. Te ostatnie dają największą gwarancję bezpieczeństwa. Mimo tego zbiorniki bezodpływowe są traktowane przez obowiązujące przepisy jako większe zagrożenie dla środowiska, niż przydomowe oczyszczalnie ścieków.

W przeciwieństwie do szamb, przydomowe oczyszczalnie ścieków stanowić mogą poważne zagrożenie i to w kilku aspektach. Przyczynia się do tego liberalne prawo. Na budowę oczyszczalni wystarczy tylko zgłoszenie w starostwie – art. 29 ust. 1, ust. 3 prawa budowlanego. Jeśli organ w ciągu 30 dni od daty zgłoszenia nie wniesie sprzeciwu, można rozpoczynać budowę. Zazwyczaj nie wnosi, bo nie ma do tego podstaw. Tak więc, bez żadnych problemów możemy uzyskać zgodę na odprowadzanie na przyległy do budynku teren do 7,5 m3 (75000 litrów) oczyszczonych ścieków na dobę. Jeżeli ilość ścieków nie przekroczy 5 m3 na dobę, nie ma potrzeby uzyskania pozwolenia wodnoprawnego (art. 36 ust. 3 pkt. 4 ustawy wodne prawo). Bez żadnych przeszkód każdy właściciel może dziennie wprowadzić do gruntu co najmniej 50000 litrów oczyszczonych ścieków. Jakie to może rodzić konsekwencje?

Zazwyczaj przeciętna, nawet wieloosobowa rodzina, nie jest w stanie wyprodukować 7,5 m3 czy choćby 5 m3 na dobę. Jeżeli jednak będzie to budynek wielorodzinny, sytuacja będzie już inna. Coraz częściej się zdarza, że w wyniku wydania warunków zabudowy, czy uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, na działkach o stosunkowo niewielkiej powierzchni realizowana jest gęsta zabudowa wielorodzinna. Jeżeli dotyczy to terenu, na którym brak kanalizacji sanitarnej, budowa przydomowej oczyszczalni będzie problemem, zarówno dla przyszłych mieszkańców, jak i dla terenów przyległych. Jeżeli dojdą do tego trudne warunki gruntowe – ciężkie i nieprzepuszczalne warstwy gruntu – problemy z podtopieniami są zagwarantowane.

Jednym z warunków wydania zgody na budowę przydomowej oczyszczalni ścieków jest maksymalny, występujący na danym terenie, poziom wód gruntowych. Inwestor do wniosku powinien dołączyć informację o najwyższym użytkowym poziomie wód podziemnych - co najmniej 1,5 m pod dnem urządzenia. Jest to wymóg czysto wirtualny, niemożliwy do zweryfikowania przez organ rozpatrujący zgłoszenie, czyli starostwo. Aby ustalić w/w parametr w miarę realnie, należałoby badać poziom wód gruntowych na danej nieruchomości przez wiele lat. Ze względu na wahania atmosferyczne, zmiany stanu wód gruntowych mogą sięgać kilku metrów. Z własnego przykładu wiem, jak zmienne są stany wód gruntowych. Posiadam na działce suchy staw o głębokości 1,3 m. Zazwyczaj nie ma w nim wody, zdarzyła się jednak sytuacja, że poziom lustra wody znajdował się 50 cm poniżej powierzchni terenu. Nie sądzę, aby ktokolwiek był skłonny prowadzić pomiary poziomu wód gruntowych przez 10 lub więcej lat.

Kolejna sprawa to woda, a raczej ścieki oczyszczone, powstające w przydomowej oczyszczalni. Nie nadają się one do ponownego wykorzystania – można je wykorzystać co najwyżej do podlewania trawnika. Jeżeli ktoś uprawia warzywa, winien powstrzymać się od podlewania warzyw. Znam smak i zapach kwaszonych ogórków, podlewanych wodą z oczyszczalni.

W ostatnich latach na terenie gminy Dopiewo, ale również innych, np. Rokietnicy, coraz częściej zdarzają się podtopienia terenów mieszkalnych. Przyczyn, jak wiadomo jest wiele. Jedną z nich są niewątpliwie przydomowe oczyszczalnie ścieków. Znam wiele przykładów, gdzie budowa oczyszczalni nie powinna mieć w ogóle miejsca. Kilka lat temu w Dąbrowie był przypadek, że właściciel nieruchomości nie mogąc zagospodarować ścieków na swojej nieruchomości, wyprowadził rurę na pole sąsiada. Również obecnie często spotykam się z przypadkami budowy oczyszczalni w tzw. depresjach czy na nieprzepuszczalnych gruntach. Wiele osób kieruje się sugestią, że budowa oczyszczalni bardzo szybko im się zwróci – odbiór ścieków, zwłaszcza ze zbiornika bezodpływowego, jest dużym wydatkiem dla rodzin wielodzietnych. Po czasie okazuje się, że koszty są większe niż obiecane korzyści.

Jak wiadomo z codziennego doświadczenia, za wszelkie niedogodności codziennego życia, w tym również podtopienia, mieszkańcy obwiniają władze gmin. Jest to najłatwiejsze, odpowiedzialność za własne błędy przerzucić na innych. Należy jednak sobie uświadomić, że to często nasze własne nieprzemyślane decyzje przyczyniają się do powstania problemów. Gmina Dopiewo posiada wiele terenów, na których budowa przydomowych oczyszczalni powinna być zabroniona. Niestety obowiązujące przepisy uniemożliwiają prowadzenie racjonalnej gospodarki ściekowej przez Gminę. O ile po wybudowaniu kanalizacji sanitarnej mieszkańcy posiadający zbiorniki bezodpływowe mają obowiązek podłączenia do sieci, o tyle właściciele oczyszczalni nie są do tego zobowiązani. Tak więc, mogą bezkarnie i w majestacie prawa podtapiać siebie i sąsiadów, zrzucając równocześnie winę na władze gminy.

Apeluję więc do wszystkich przyszłych mieszkańców, którym prawo nie zabrania budowy oczyszczalni, aby przed powzięciem ostatecznej decyzji, poważnie się zastanowili. Konsekwencje nieprzemyślanej decyzji mogą być bardzo poważne i długotrwałe. Natomiast przebudowa instalacji to dodatkowe koszty.

Obserwatorka I (Pierwsza)

4 komentarze:

  1. Przed kupnem nieruchomosci na pewno trzeba sprawdzić czy nas na nią stać hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety w tym zakresie występuje duża samowolka. Dobrym rozwiązaniem jest budowa oczyszczalni, która obsługuje kilka gospodarstw jak np tutajhttp://www.ekopan.pl/oczyszczalnie-osiedlowe.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie miałam okazji korzystać z przydomowej oczyszczalni ścieków, gdyż u nas my jesteśmy podłączeni do sieci miejskiej. Myślę, że zasadza działania jest bardzo podobna i trzeba o nią dbać regularnie. Ostatnio zatkała nam się rura kanalizacyjna i mąż zadzwonił po https://www.stankan.pl/udraznianie-rur-kanalizacyjnych czyli po specjalistów, którzy przyjechali i bez problemu udrożnili nasz odpływ kanalizacyjny.

    OdpowiedzUsuń
  4. W różnych sytuacjach możecie też poprosić rzeczoznawcę budowlanego o wykonanie dla Was ekspertyzy budowlanej. Na stronie https://bieglyrzeczoznawca.pl/ekspertyzy_techniczne.php znajdziecie wszystkie informacje na ten temat.

    OdpowiedzUsuń