Na temat polityki kadrowej w
obecnej i poprzedniej kadencji wypowiadałam się wielokrotnie. Powiem szczerze,
że decyzje podejmowane przez włodarzy były często dla mnie całkowicie niezrozumiałe.
Do wznowienia tematu skłoniły mnie komunikaty
o kolejnych naborach na stanowiska urzędnicze, które w ostatnim czasie
ukazały się w oficjalnych mediach.
Dotychczas informacje o naborze
na stanowisko urzędnicze ukazywały się wyłącznie w Biuletynie Informacji
Publicznej. W ostatnim czasie odstąpiono od tej zasady. W dniu 10 czerwca br. na oficjalnej stronie Gminy ukazało się
ogłoszenie o pracy na zastępstwo w referacie planowania przestrzennego - link.
W kolejnych dniach opublikowano 2 dalsze ogłoszenia, dotyczące pracy w
referacie inwestycji. W pierwszym przypadku komunikat o naborze ukazał się
również na 3 stronie czerwcowego wydania „Czasu Dopiewa”. Czyżby Gminie
dramatycznie zaczęło brakować wykwalifikowanych kadr?
Zanim przejdę do analizy obecnej
sytuacji, muszę się cofnąć w czasie, do
10 czerwca 2015 r. Wówczas to
opublikowano komunikat o naborze na stanowisko inspektora ds. planowania
przestrzennego. Pisałam o tym tutaj - link,
więc nie będę tematu rozwijać. Moja konkluzja była taka, że na to stanowisko
może się zgłosić tylko desperat. Okazało się, że taki kandydat się znalazł i to bynajmniej nie był desperat.
W dniu 27 listopada 2015 r.
ukazało się kolejne ogłoszenie dotyczące
naboru do referatu planowania przestrzennego. Nowy pracownik miał zająć się
naliczaniem opłaty adiacenckiej, a więc częścią tych obowiązków, które należały
do pracownika wyłonionego w wyniku naboru, ogłoszonego 10 czerwca 2015 r. Przy
okazji mała ciekawostka. Na stanowisku podinspektora ds. naliczania opłaty
adiacenckiej zatrudniona jest zupełnie inna osoba, niż wyłoniona w konkursie w
grudniu 2015 r.
W dniu 10 czerwca 2016 r., a więc
równo 1 rok po pierwszym naborze, ukazał się komunikat dotyczący naboru
kolejnego pracownika do referatu planowania przestrzennego. Co prawda z
ogłoszenia wynika, że jest to praca na zastępstwo, jednak nie trudno się
zorientować, że chodzi o coś innego. Nowy
pracownik ma się zajmować m.in.
przygotowaniem projektów decyzji o warunkach zabudowy oraz decyzji lokalizacji
inwestycji celu publicznego, czyli tymi zadaniami,
które miał realizować pracownik zatrudniony w wyniku konkursu ogłoszonego 10
czerwca 2015 r.
Tak więc, moje wątpliwości
zostały ostatecznie rozwiane. Pracownik
zatrudniony w referacie planowania przestrzennego, wybrany w wyniku naboru z 10
czerwca 2015 r., został zwolniony z mniej więcej 3/4 ciążących na nim
obowiązków – pozostanie mu tylko przygotowywanie planów zagospodarowania
przestrzennego.
Jest to rzeczywiście idealna
metoda, pozwalająca na zatrudnianie wybranych wcześniej osób. Tym samym jest to
potwierdzenie, że przepisy ustawy o pracownikach samorządowych są fikcją i
można je bez wysiłku ominąć. Zaznaczam, że jest to tylko jeden z wielu sposobów
na zatrudnianie „krewnych i znajomych królika”.
Przy okazji nasuwa mi się
refleksja, że były Sekretarz Gminy Dopiewo prawdopodobnie w dalszym ciągu
posiada duże wpływy w gminie Dopiewo, co nie rokuje dobrze na przyszłość.
W poprzedniej kadencji
obowiązywała zasada, że pracownikowi Urzędu nie radzącemu sobie z wykonywaniem
obowiązków, zatrudniano do pomocy następnego. Czyżby ten zwyczaj zaczynał
powracać? Za chwilę może się okazać, że większość urzędników ma do pomocy
suflerów, którzy z pewnością nie będą wypełniać obowiązków charytatywnie.
Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa, czy
zwalnianie z kolejnych obowiązków, których pracownik podpisujący umowę o pracę
się podjął, skutkuje obniżeniem uposażenia? Jeżeli nie, oznacza to, że
koszty utrzymania coraz większej kadry urzędniczej będą systematycznie
wzrastać. Można by to zaakceptować, gdyby równocześnie wzrastała jakość usług,
a właściwie ich rezultaty. A z tego, co się orientuję, z jakością nie jest
najlepiej. Świadczą o tym sprawy, z którymi coraz częściej się spotykam. Żeby
zarzuty nie były gołosłowne, oto kilka przykładów:
-
protest wyborczy w sprawie wyborów sołeckich w
Dopiewie,
-
ciągnąca się kilka lat sprawa samowoli budowlanej przy
ul. Tysiąclecia w Dopiewie,
-
problem dotyczący własności ul. Łanowej w Skórzewie,
-
zajęcie poboczy przy ul. Lawendowej w Skórzewie,
-
brak zgody na działalność gospodarczą przy ul.
Akacjowej w Skórzewie,
-
kardynalne błędy w projektach uchwał, skutkujące
rozstrzygnięciami nadzorczymi Wojewody Wielkopolskiego.
Listę tą można ciągnąć bardzo
długo, a część spraw toczy się od wielu lat i jak się wydaje, nikomu z urzędników
nie zależy na ich zakończeniu. Wójt Adrian Napierała ma jeszcze co prawda 2
lata na poprawę sytuacji, jeżeli jednak zmiany będą postępować w takim tempie,
jak obecnie, to końcowy bilans nie zapowiada się interesująco. W świetle tego,
że informacje o naborze pracowników do Urzędu Gminy ukazują się na oficjalnej
stronie Gminy oraz w „Czasie Dopiewa”, można odnieść wrażenie, iż sytuacja
kadrowa staje się coraz trudniejsza.
Jak się wydaje, kolejni włodarze
stają się zakładnikami swoich doradców, którym tak naprawdę chodzi wyłącznie o
osobiste profity. A włodarzom pozostaje tylko
wrażenie, że rządzą.
W tej sytuacji zrozumiały jest
gwałtowny opór wobec inicjatyw społecznych, które na szczęście zaczynają się
pojawiać coraz częściej. Mam tu na myśli grupę mieszkańców, którzy chcą
uratować budynek starej szkoły w Więckowicach oraz stowarzyszenie Wspólna
Przestrzeń w Dąbrówce. Mam nadzieję, że osobom tym wystarczy determinacji i
samozaparcia. Jeżeli nie, to w gminie Dopiewo w dalszym ciągu karty będą
rozdawać radni z wieloletnim stażem samorządowym. Uważam, że to byłaby
katastrofa dla naszej społeczności. Trochę odbiegłam w tym momencie od tematu,
ale trudno nie odnieść wrażenia, że urzędnicy są posłusznymi wykonawcami
oczekiwań włodarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz