Idąc za ciosem kontynuuję opis
tego, co wpadło mi w oko podczas spaceru po Konarzewie. Do pozytywnych wrażeń zaliczyć można samo położenie
miejscowości, przede wszystkim walory przyrodnicze, jak również niektóre
elementy działalności mieszkańców. Negatywne wrażenia, których jest znacznie
więcej, potrafią zgasić największy optymizm.
Na początek to, co mieszkańców
najbardziej boli, czyli stan dróg. Podobnie, jak w całej Gminie, ich stan
pozostawia wiele do życzenia. Najważniejsze drogi zbiorcze i przelotowe to
drogi powiatowe – ul. Kościelna do Trzcielina, ul. Dopiewska do Dopiewa, ul.
Szkolna do Dopiewca i ul. Poznańska do Chomęcic. Poza niewielkim fragmentem ul.
Kościelnej, pozostałe drogi powiatowe lata świetności mają już za sobą.
Na zebraniu wiejskim dużo czasu
poświęcono ul. Dopiewskiej, a konkretnie
sprawie chodnika wzdłuż drogi.
Podnosiły się głosy, że budowa chodnika
przed naprawą jezdni była błędem. Pobocze, a konkretnie ściek wzdłuż chodnika
został w znacznym stopniu zniszczony. Nie
wydaje mi się, aby budowa chodnika, w sytuacji, gdy zarządca drogi nie
potrafi określić terminu remontu nawierzchni, była błędem. Tak mogą twierdzić jedynie osoby, które z niego nie
korzystają. Dla pieszych i rowerzystów chodnik ten to gwarancja bezpieczeństwa.
Niestety, moim zdaniem, został on wykonany niewłaściwie. Po
pierwsze, wyniesiono go za bardzo ponad powierzchnię jezdni oraz nieruchomości
przyległych do ulicy – w niektórych miejscach nachylenia zjazdów są podobne jak
na ul. Konarzewskiej w Dopiewie. Ponadto ściek z kostki betonowej posadowiono -
uwzględniając przyszłą nakładkę na jezdni. Przez to w wielu miejscach jest
wyniesiony znacznie ponad jezdnię, a tym samym narażony na uszkodzenia
mechaniczne. Efekt jest taki, że w wielu miejscach ściek został całkowicie zniszczony. Lepiej było dostosować ściek do
istniejącej nawierzchni – w przypadku budowy nakładki wykonawca musiałby się
ograniczyć do niewielkich korekt. A tak, w przypadku remontu nawierzchni ściek
trzeba będzie przebudować na całej długości ul. Dopiewskiej. No, ale takich
mamy fachowców w UG Dopiewo.
Za uszkodzenia chodnika, spowodowane parkowaniem samochodów
ciężarowych, w moim przekonaniu odpowiadają przede wszystkim mieszkańcy ul.
Dopiewskiej. Jest mało prawdopodobne, aby kierowcy przejeżdżający tranzytem
przez Konarzewo, jako miejsce postoju wybierali chodnik. Uszkodzenia spowodowane są przez pojazdy mieszkańców lub dowożące
materiały do nieruchomości.
Mieszkańcy Konarzewa domagają się
naprawy nawierzchni na ul. Dopiewskiej. Moim skromnym zdaniem w gorszym stanie jest ul. Poznańska na
odcinku od ul. Kwiatowej do pętli autobusowej przy ul. Stęszewskiej. Hałdy
ziemi pomiędzy jezdnią i chodnikiem, wąska i kręta jezdnia, a przede wszystkim
fakt, że jest to ścisłe centrum miejscowości o największym natężeniu ruchu
sugerują, że ten odcinek drogi powiatowej powinien zostać wyremontowany w pierwszej kolejności.
Kolejny temat to równanie dróg
gruntowych. Wydaje mi się, że pracownik Urzędu Gminy, odpowiedzialny za bieżące
naprawy, nie do końca orientuje się w temacie. Krótko przed zebraniem sołeckim wyrównano odcinek ul. Bukowskiej pomiędzy
Kanałem Trzcielińskim a drogą powiatową Dopiewo-Trzcielin. Zgodnie ze
sztuką budowlaną droga została wyprofilowana, tzn. pogłębiono pobocza wynosząc
równocześnie środek drogi – technologia ta pozwala na swobodny spływ wody ze
środka drogi na pobocze. Chyba jednak wykonawca podszedł do tematu zbyt
dosłownie. W niektórych miejscach różnica wysokości między środkiem drogi a
poboczem wynosi kilkadziesiąt centymetrów. Do tego całą darń wraz z ziemią
wyrzucono na środek drogi. Efekt jest taki, że droga ta stanowi tor przeszkód
dla pieszych i rowerzystów. Pytanie kolejne, czy równanie tej drogi było
konieczne? Korzystają z niej wyłącznie pojazdy rolnicze oraz
sobotnio-niedzielni spacerowicze i rowerzyści. Na co dzień nie stanowi ona
żadnego dojazdu dla kierowców – no chyba, że mamy na myśli przejazd z Konarzewa
do Podłozin.
Przy okazji spaceru ul. Bukowską
w Konarzewie rzuciły mi się w oczy dwie sprawy. Pomiędzy ul. Dopiewską i
Bukowską zlokalizowany jest sad brzoskwiniowy (chyba jeden z ostatnich
użytkowanych gospodarczo na terenie Gminy). Widać, że właściciele wkładają dużo
pracy w jego utrzymanie. Jest to naprawdę godne podziwu w czasach, kiedy coraz
więcej osób liczy wyłącznie na zysk, przy jak najmniejszym nakładzie pracy. Sad
graniczy z terenami budowlanymi i jego właściciele z pewnością więcej
zarobiliby na sprzedaży działek budowlanych niż owoców. Jednak nie ulegli
presji i jak na razie prowadzą działalność rolniczą. Naprawdę należy im się
szacunek.
Zupełnie inaczej do sprawy uprawy
ziemi podchodzą właściciele lub dzierżawcy pól
położonych po północnej stronie ul. Bukowskiej, pomiędzy drogą
Dopiewo-Trzcielin a w/w sadem. Tu, jak odnoszę wrażenie, liczy się tylko zysk.
W miejscach, gdzie zniknęły przydrożne wierzby, a wygląda na to, że ktoś im
pomagał uschnąć, grunty rolne natychmiast przysunęły się do drogi. Zniknęło pobocze, zwężony został również
pas drogowy. Za kilka lat może okazać się, że ul. Bukowska, ze względu na
swoją szerokość, będzie przejezdna tylko dla rowerów. Notabene, jest to
zjawisko powszechne w Wielkopolsce. I tak np. pobocze ul. Bukowskiej w
Dopiewie, w rejonie skrzyżowania z ul. Wiśniową, zostało zaorane do samego
asfaltu. W tym przypadku właściciel gruntu wszedł w pas drogowy na głębokość co
najmniej 3 m.
Niestety, zarządcy dróg nawet nie próbują walczyć z tym procederem.
Dla niektórych „rolników” nawet
drzewa przydrożne nie stanowią przeszkody. Na ul. Bukowskiej, przy wjeździe na
drogę powiatową Dopiewo-Trzcielin rosną 3 wierzby. Nie czekając na ich
uschnięcie i likwidację, użytkownik pola zaorał teren wokół drzew, wraz z
poboczem drogi. Droga, która w tym miejscu powinna mieć 11 m szerokości, ma w porywach
5 m.
To co odróżnia Konarzewo od
innych miejscowości, to wyjątkowo duża liczba tzw. nieformalnych ogródków
alkoholowych. W każdej wsi jest grupa osób, które wzorem „ławeczki” z kultowego
serialu, spędza czas przy butelce na świeżym powietrzu. Generalnie mi to nie
przeszkadza – każdy ma prawo do spędzania wolnego czasu według swojego uznania,
pod warunkiem, że nie stwarza zagrożenia dla osób postronnych. Przeszkadza mi
jednak to, że osoby te nie potrafią zachować porządku. Pomiędzy garażami przy ul. Kwiatowej zalegają dziesiątki,
jeśli nie setki tzw. „szczeniaczków”. I nie są to odpady podrzucone, ale
pozostawione po spożyciu. Czy tak trudno zabrać ze sobą puste opakowanie i
wrzucić do pojemnika na odpady? Teoretycznie każdy mieszkaniec musi obecnie
płacić za wywóz śmieci.
Muszę jeszcze poruszyć sprawę
dostępu do drogi publicznej mieszkańców bloku
przy ul. Stęszewskiej 2. Blok ten, na działce nr ewid. 562/5, podobnie jak przynależne do niego
garaże na działce nr ewid. 562/11, wydzielone zostały w okresie powojennym z
nieruchomości, na której zlokalizowany jest zespół pałacowo-parkowy. Na chwilę obecną jedyny przejazd możliwy
jest przez działkę nr ewid. 562/12, na której znajduje się pałac w Konarzewie.
Pojawiły się informacje, że Czartoryscy zamierzają nieruchomość sprzedać. Jakie
będzie przeznaczenie nieruchomości – prywatna rezydencja, hotel, centrum
konferencyjne itp. - zależy od przyszłego właściciela. Nie wiadomo, czy będzie
mu odpowiadał fakt, że z jego nieruchomości korzystają osoby postronne? Jeżeli
mieszkańcy bloku mają w księgach wieczystych zagwarantowaną służebność przechodu i przejazdu, nowy właściciel
będzie musiał się z nimi porozumieć. Jeżeli takiego zapisu brak, może odciąć
mieszkańców od dostępu do drogi publicznej. A wówczas cały problem spadnie na
Urząd Gminy i Wójta. Wytyczenie nowych dojazdów nie będzie sprawą łatwą i
tanią, przede wszystkim ze względu na ukształtowanie terenu.
Na koniec sprawa rekultywacji
stawu. Zamiast dążyć do udrożnienia i oczyszczenia cieków wodnych na terenie
Gminy, wójt Zofia Dobrowolska postanowiła zająć się rekultywacją stawów. Jednym
z nich będzie staw w Konarzewie. Jak
na razie rekultywacja ograniczyła się do wycinki największych i
najdorodniejszych drzew w jego sąsiedztwie. Zastanawiam się, czy rekultywacja
będzie wyglądała podobnie jak np. w Dopiewcu? Staw ten odgrodzono od
mieszkańców wysokim płotem, obsadzono roślinnością, która pasuje jak „pięść do
nosa”, a woda w stawie i tak posiada konsystencję zupy – wody opadowe z ul.
Wodnej są odprowadzane bezpośrednio do stawu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz