W czwartek tj., 17 maja br., w
godzinach wieczornych doszło do zdarzenia, które po raz kolejny postawiło pod
znakiem zapytania skuteczność naszych służb, czyli Policji i Straży Gminnej. Wydarzenie,
które miało miejsce, rozpoczęło się od dewastacji samochodów przez mieszkańca
Dopiewa, zaparkowanych na parkingu przy stacji kolejowej w Dopiewie a
zakończyło się jego upadkiem na tory kolejowe i zatrzymaniem ruchu pociągów. Czy można było zapobiec temu wypadkowi?
W felietonie, dotyczącym
bezpieczeństwa na terenie gminy Dopiewo, wójt Adrian Napierała m.in. napisał: „Bezpieczeństwo
jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka, nie docenianą, zwłaszcza gdy wokół
nas nie dzieje się nic złego… Komisariat jest jednym z elementów skutecznego
systemu bezpieczeństwa w Gminie. Dostosowanie liczby funkcjonariuszy policji do
liczby mieszkańców z pewnością stwarza szansę na odpowiednie reagowanie na
zagrożenia, biorąc pod uwagę środki i czas. (Czas Dopiewa, październik
2017)
Z kolei były komendant
Komisariatu w Dopiewie, Sławomir Pawlaczyk w tekście „Bezpieczeństwo na Komisji” stwierdził m.in., że „… dysponujemy
narzędziami, które służą poprawie bezpieczeństwa… Uczestniczymy też w programie
„Dzielnicowy obok nas”. Nasz telefon czynny jest 24 godziny na dobę i znajduje
się bezpośrednio przy policjantach pełniących służbę. Każdy mieszkaniec może do
nas zadzwonić, wybierając numer 519 064 612. (Czas Dopiewa,
luty 2018)
Do w/w deklaracji kilka słów
dorzucił również obecny komendant Komisariatu, Piotr Wiczyński – „Dołożę
wszelkich starań, aby ulepszyć struktury, nadciągnąć zaległości, poprawić
współpracę z samorządem”. (Czas Dopiewa, kwiecień 2018)
Tyle teoria, a jak wygląda
praktyka?
W czwartek tj. 17 maja br. ok.
godz. 20:40 kierowcy samochodów osobowych, jadących od strony Konarzewa i
oczekujących na przejazd przez tory kolejowe w kierunku centrum Dopiewa,
zauważyli mężczyznę dewastującego auta zaparkowane na tymczasowym parkingu przy
peronie kolejowym. Należy dodać, że parking nie posiada monitoringu. Podjęto
próbę rozmowy (niestety mężczyzna był nietrzeźwy) oraz dodzwonienia się na
policję (997).
W momencie, gdy przejazd został
otwarty, świadkowie zajścia (1 kobieta i 2 mężczyźni) udali się na Komisariat Policji w Dopiewie, odległy o 250 m od miejsca zdarzenia.
Przypomnę, że w czasie Zebrania
Wiejskiego w Dopiewie, policjantka Karolina Kunkel, poinformowała mieszkańców, iż
wszelkie zagrożenia, zdarzenia należy zgłaszać na internetową stronę Krajowej
Mapy Zagrożeń (ciekawe, co ma zrobić ktoś nie mający dostępu do Internetu) –
wówczas policja jest zobowiązana do podjęcia działania.
W Komisariacie świadkowie
zdarzenia zostali mimo to wysłuchani przez panią (ubraną po cywilnemu), która
obiecała zająć się sprawą. W tym czasie na Komisariacie przebywał jeszcze jeden
policjant, jednak zupełnie nie był zainteresowany zgłoszonym zdarzeniem.
Kiedy świadkowie zdarzenia
wrócili na parking przy stacji, zauważyli, że desperat przeniósł się na peron.
Chwiejnym krokiem próbował spacerować po krawędzi peronu, w bardzo
niebezpiecznej odległości od torów - był wulgarny i agresywny wobec osób
próbujących nawiązać z nim kontakt. Mijały kolejne minuty a policji nie było. Kobieta
obserwująca rozwój wydarzeń zadzwoniła na numer: 519 064 612 (numer do
kontaktu z lokalną policją po godz. 15:30) – bezskutecznie, nikt nie odbierał. Przy
okazji, zastanawia mnie, dlaczego po 15:30 trzeba dzwonić na telefon komórkowy,
jeżeli Komisariat powinien działać całą dobę?
Na marginesie dodam, że nie tak
dawno, bo 21 kwietnia br., również próbowałam skontaktować się telefonicznie z policją
i nikt nie odebrał - link.
W pewnym momencie opuszczone
zostały rogatki, ponieważ od strony Buku zbliżał się pociąg. Nietrzeźwy osobnik
w dalszym ciągu przemieszczał się po peronie w niedozwolonej odległości od
torów (tory znajdują się ok. 1 m
poniżej). W pewnym momencie mężczyzna spadł na tory a pociąg towarowy zaczął
ostro hamować. Minął miejsce, w którym spadł mężczyzna. Po zatrzymaniu pociągu
maszynista wysiadł, a świadkowie poinformowali go, że policja została
powiadomiona kilkanaście minut wcześniej o niebezpiecznym zachowaniu mężczyzny
w okolicach stacji kolejowej, ale póki co, nie zdążyła dojechać. Maszynista
wezwał Straż Ochrony Kolei, która pojawiła się bardzo szybko. Niestety, policjantów
z Komisariatu w Dopiewie nadal nie było na miejscu zdarzenia. Wezwana została
karetka pogotowia oraz powiadomiono jednego z dzielnicowych. W końcu pojawił
się nie oznakowany radiowóz policyjny.
Mężczyzna spadając na tory,
najprawdopodobniej odbił się od nich – leżał na pasie oddzielającym tory.
Rannego zabrała karetka pogotowia.
Po 20-30 minutach pojawił się
drugi radiowóz i rozpoczęły się procedury śledcze. Na miejsce dociera również
dzielnicowy mieszkający w Dopiewie.
W międzyczasie w pobliżu
zdarzenia przejeżdżał samochód Straży
Gminnej – strażnicy nie wykazali żadnego zainteresowania zbiegowiskiem.
Powyższy materiał powstał na
podstawie relacji świadka.
Zamiast komentarza cytat z
oficjalnej strony Komisariatu Policji w Dopiewie – „Poczucie
bezpieczeństwa należy do podstawowych potrzeb każdego człowieka i ma
decydujący wpływ na funkcjonowanie każdej społeczności.”
Ciężko winić służby za takie sytuacje. Po prostu niektórzy ludzie nie powinni być dopuszczani do ruchu skoro nie potrafią stosować się do zasad ruchu drogowego. Niestety takie sytuację się zdarzają i będę się zdarzać. Weźmy sobie za przykład niedawną sytuację z Ostrowa Wielkopolskiego opisaną tutaj: https://ostrow-wielkopolski.dziennikarstwoobywatelskie.pl/zderzenie-dwoch-samochodow-na-skrzyzowaniu-w-ostrowie-wielkopolskim/
OdpowiedzUsuńSłużby bezpieczeństwa nie miały możliwości zapobiec takiej sytuacji, ponieważ, to zależy tylko i wyłącznie od kierującego.
Proponuję jeszcze raz przeczytać tekst ze zrozumieniem. Chyba nie bardzo go Pan zrozumiał,a może celowo próbuje usprawiedliwiać policję i straż gminną?
Usuń