niedziela, 27 maja 2018

Kto się boi mojego bloga (4) – wyrafinowane metody PR czy żałosna małostkowość?



Dość dawno nie pisałam na temat podstępnych metod, mających na celu zdyskredytowanie mojej działalności. Wydawało mi się, że wystarczy ignorować żałosne działania, aby przeciwnicy zniechęcili się. Pojawiły się jednak nowe okoliczności, które zmusiły mnie do zajęcia się sprawą. Najpierw krótko trochę historii.
Mój Blog od początku, tj. od listopada 2011 roku, spotykał się z różnymi reakcjami. W pierwszym okresie był traktowany jako niechciana konkurencja dla istniejącego już wówczas portalu Moje Dopiewo, którego administrator „pawelek”, występujący pod wieloma Nickami, za wszelką cenę próbował zniechęcić do mnie internautów i utrudnić dostęp do Bloga. Pisałam o tym tutaj - link.


Następnym etapem, już na początku 2012 r., było pojawienie się bloga, do złudzenia przypominającego moją stronę internetową - http://blog-dopiewo.blogspot.com/. Był to jednak słomiany zapał pomysłodawców, bo żeby coś sensownego napisać, trzeba posiadać choć trochę kreatywności i wiedzy. Akcja zakończyła się po 5 krótkich wpisach. Temat ten omówiony został tutaj - link i link2.

Po wyborach w 2014 r. Blog stał się niewygodny nie tylko dla osób prywatnych, ale i dla władz samorządowych. Atak na mój Blog rozpoczął się od, jakżeby inaczej, ataków administratora Mojego Dopiewa, „pawelka”, obecnie zatrudnionego w Urzędzie Gminy - link.
Przyjęto również inne metody działania. Nie tyle chodziło o utrudnienie dostępu do tekstów przeze mnie publikowanych, ile o stworzenie wrażenia na mnie, że niewiele osób je czyta.
W tym celu zaczęto kopiować moje posty i umieszczać je na stronie systemia.pl - http://systemia.pl/inwestycje-komunalne-w-gminie-dopiewo-rowni-i-rowniejsi/. Kopiowanie tekstów  bez mojej zgody trwało przez kilka miesięcy w 2015 r. Autorzy tej mistyfikacji byli tak bezczelni, że umieszczali linki do moich artykułów, publikowanych na systemia.pl. Miało to miejsce m.in. na portalu Moje Konarzewo, którego Administratorka na moją prośbę je usuwała.

W ostatnim czasie moi adwersarze wpadli na kolejny pomysł. Zamiast umieszczać moje posty na różnych stronach, postawili kopiować cały Blog. W ciągu kilku minut udało mi się znaleźć 3 strony, identyczne z moją - http://blogdopiewo.blogspot.nl/, http://blogdopiewo.blogspot.hu/, http://blogdopiewo.blogspot.de/. Różnią się wyłącznie adresem internetowym, poza tym nie da się ich odróżnić od mojego Bloga. Czy jest ich więcej, trudno powiedzieć.
Z pewnością w/w strony nie powstały same, ktoś musiał je stworzyć. I nie był to z pewnością mój zwolennik, bo raczej skontaktowałby się ze mną w takiej sprawie.

Kto i po co zadał sobie trud, aby lokalny Blog w ten sposób propagować? Czy pomysłodawcom zależało na większej liczbie Czytelników? – nie sądzę. Chodzi raczej o to, aby sprawić na mnie wrażenie, iż mało kto czyta Bloga, licząc zapewne na to, że możliwe zmniejszenie zainteresowania, zniechęci mnie do pisania.
Myślę, że autorzy pomysłu dobrze oceniają bierność dużej części, jeżeli nie większości, lokalnej społeczności. Zdają sobie sprawę, że wiele osób, nawet jak przeczyta mój tekst, to i tak nie wyciągnie żadnych wniosków.
Jeżeli więc głównym powodem stworzenia pirackich stron (bo inaczej tego nie można nazwać) było zniechęcenie mnie do działalności publicznej, to pomysł nie wypalił. Nie mam zamiaru rezygnować z pisania, zwłaszcza ze zbliżają się wybory samorządowe.
Zastanawia mnie jedno – czy jest w Polsce strona internetowa, która cieszyłaby się takim „zainteresowaniem” władz samorządowych?

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz