niedziela, 15 lipca 2018

Sobiepaństwo i bezkarność samorządów i urzędów w Wielkopolsce – przykład Stobnicy i gminy Dopiewo



Od kilku dni dochodzą nas bulwersujące informacje nt. powstawania olbrzymiej budowli na terenie Puszczy Noteckiej, w Obszarze Specjalnej Ochrony Natura 2000. Artykułów na ten temat w prasie, telewizji i Internecie, mniej lub bardziej prawdziwych, jest mnóstwo, więc nie będę ich powielać. Skupię się tylko na kilku aspektach, które poprzez niektóre osoby i organy, wiążą się z gminą Dopiewo.


Trudno mieć tu pretensje do inwestora, chociaż taka inwestycja to przejaw wyjątkowej arogancji i pogardy dla społeczeństwa, jednak główną odpowiedzialność ponoszą organy, które powinny stać na straży prawa. Ludzie bardzo bogaci zawsze będą uważać, że im należy się więcej a prawo jest dla maluczkich. Dlatego też, to organy państwa wszystkich szczebli powinny te zapędy hamować. Faktem jest, że wiele przepisów jest niedoskonałych ale w tym przypadku, nawet te obowiązujące musiały zostać złamane. Jeżeli można taką budowlę postawić w środku obszaru chronionego, to można w zasadzie wszystko – nawet pobudować daczę na szczycie Giewontu.

Oczywiście, pojawiły się głosy w obronie inwestycji, jak np. opinia Marcina Witkowskiego, porównująca omawianą budowlę do zamku w Książu. Ponieważ w/w jest właścicielem biura nieruchomości, uważam, że jego stanowisko jest mało wiarygodne. Ponadto, pomylił on epoki – czasy feudalne z teoretyczną demokracją i równością, jakie mamy obecnie.
Natomiast jeden z profesorów, biorących udział w przygotowaniu stosownych opinii, umożliwiających rozpoczęcie inwestycji, stwierdził, iż obiekt znajduje się blisko granicy obszaru Natura 2000 i w związku z tym, nie stanowi on zagrożenia dla środowiska. Śmieszy mnie, gdy ktoś z tytułem naukowym próbuje się usprawiedliwiać, jak przedszkolak.

Z dostępnych informacji wynika, że inwestor przed rozpoczęciem budowy uzyskał wszystkie wymagane pozwolenia, zatem lista organów współodpowiedzialnych jest bardzo długa.
Jest to nie tylko RDOŚ, opiniujący wniosek o wydanie decyzji środowiskowej. Nie znam szczegółów sprawy, ale zgodnie z art. 75 ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko, w tym przypadku decyzję środowiskową wydał burmistrz Obornik. Ponadto, o czym nie wspomniano, decyzje środowiskowe opiniowane są również przez Powiatowego Inspektora Sanitarnego.

To jednak nie koniec listy. Aby uzyskać pozwolenie na budowę, konieczne było opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Zanim dojdzie do uchwalenia planu, trzeba przeprowadzić długotrwałą procedurę, uzyskując opinie i uzgodnienia organów takich jak: wojewoda, urząd marszałkowski, zarząd powiatu itp. Jeżeli organy opiniujące i uzgadniające nie miały żadnych zastrzeżeń do ustaleń planu, to i one ponoszą odpowiedzialność.
Odpowiedzialność ponosi również Rada Miejska miasta i gminy Oborniki, z ówczesnym przewodniczącym Krzysztofem Hetmańskim, która jednogłośnie, bez żadnych pytań (podobnie jak zazwyczaj zachowuje się Rada Gminy Dopiewo), uchwaliła kontrowersyjny plan.

Dziś z pewnością wszystkie instytucje będą umywać ręce i zanosi się na to, że jedynym kozłem ofiarnym zostanie Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Najciekawsza jest jednak informacja, dotycząca autorki projektu planu. Jest to urbanistka Magdalena Kalinowska, przez wiele lat hołubiona przez kolejnych wójtów gminy Dopiewo.

Ostatnio czytałam komentarz, ubolewający nad faktem, że obecnie projekty decyzji o warunkach zabudowy i planów zagospodarowania przestrzennego nie muszą być przygotowywane przez architektów i urbanistów z uprawnieniami. Prawdę mówiąc nie ma to większego znaczenia, ponieważ osoby z uprawnieniami nie gwarantowały żadnej jakości opracowywanych dokumentów. Duża część z tych osób i firm przygotowywały materiały planistyczne, zgodnie z życzeniem władz samorządowych oraz inwestorów.

Takim klasycznym przykładem urbanisty, skrupulatnie realizującym oczekiwania wnioskodawców, jest właśnie Magdalena Kalinowska.
To ona przygotowała projekt decyzji budowy miniosiedla na miejscu dawnego stawku w Dąbrówce. Pisałam o tym wielokrotnie - link, dziś tylko uzupełnienie.
Postępowanie w tej sprawie, od początku prowadzone było z naruszeniem prawa. Jednoznacznie w tej sprawie wypowiedziało się Starostwo Powiatowe w Poznaniu i to już na samym początku postępowania, jeszcze przed przygotowaniem projektu decyzji wz. Z pewnością mało kto pamięta treść pisma z 2008 r., zresztą już niedostępnego w sieci, dlatego pozwolę je sobie zacytować:
„W odpowiedzi na Wasze (Urzędu Gminy Dopiewo – przypis mój) pismo nr RB/7331/051/K/2008 z 27 marca br., Wydział Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Poznaniu informuje, że z punktu widzenia prawnego opisana w nim sprawa jest bezprzedmiotowa.
Przepływowy staw (zbiornik) położony na działce o numerze ewidencyjnym 18/5 w Dąbrówce, wraz z odcinkiem rzeki Witrynki w granicach tej działki, stanowi tzw. publiczną, powierzchniową wodę płynącą, która jest własnością Skarbu Państwa, w stosunku do której uprawnienia właścicielskie sprawuje Marszałek Województwa Wielkopolskiego (art. 11 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 18 lipca 2001 roku Prawo Wodne – Dz. U. Nr 239/05 poz. 2019 wraz z późn. zmian.).
Bezpośrednim administratorem tego cieku jest Inspektorat Wielkopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Przeźmierowie, który jest przeciwny zasypaniu (nawet częściowemu), położonego na nim stawu (kopia pisma w załączeniu).
Powierzchniowe, publiczne wody płynące, stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegają obrotowi cywilno-prawnemu (nie mogą być zbyte na rzecz osób fizycznych); a grunty pokryte tymi wodami są zasobem nieruchomości Skarbu Państwa (art. 10 ust. 1 pkt 2 i pkt 3 oraz art. 14 a ustawy).
Nieprawidłowością więc jest, że według aktualnego wypisu z rejestru gruntów dla działki nr ewid. 18/5 w Dąbrówce, w/w wody i grunty stanowią własność osób fizycznych.
Dla doprowadzenia stanu na gruncie do zgodności z obowiązującym prawem należy wydzielić geodezyjnie z obszaru działki 18/5 powierzchnię stawu (zbiornika) i rzeki Witrynki w górnej krawędzi skarp i założyć dla nich osobną księgę wieczystą z ustanowieniem Skarbu Państwa jako ich właściciela.
Do czasu wykonania powyższych czynności geodezyjnych i prawnych wszelka działalność inwestycyjna na częściach składowych działki nr ewid. 18/5 w Dąbrówce, takich jak rzeka Witrynka i przepływowy staw nie może mieć miejsca.”

Stanowisko Starostwa było otóż jednoznaczne, jednak nie zrobiło wrażenia na ówczesnym wójcie Andrzeju Strażyńskim, urbanistce Magdalenie Kalinowskiej oraz inwestorze, znanym poznańskim kardiochirurgu dziecięcym. Z tego co wiem, wbrew wszelkim przepisom decyzja została wydana a teren działki totalnie zdewastowany – wycięto kilkadziesiąt drzew i zasypano większość stawu. Dopiero Starosta zatrzymał wszystko, odmawiając pozwolenia na budowę.
Stanowisko Starosty nie zrobiło również wrażenia na Urzędzie Marszałkowskim, który otrzymał pismo do wiadomości i w takiej sytuacji, powinien z urzędu rozpocząć procedurę przejęcia terenu. Nic takiego nie miało miejsca do dziś, a minęło już przecież 10 lat. Być może nie ma to związku ze sprawą ale wówczas, jak i dzisiaj wicemarszałkiem województwa wielkopolskiego jest nie kto inny, ale Wojciech Jankowiak, zaprzyjaźniony od lat z Andrzejem Strażyńskim.

Od czasu decyzji zasypania stawu, urbanistka Magdalena Kalinowska stała się jedną z najważniejszych osób, współpracujących z władzami gminy Dopiewo. Nie tylko dla Andrzeja Strażyńskiego, ale i dla Zofii Dobrowolskiej oraz do 2015 r. dla obecnego wójta Adriana Napierały.
O tym jakim Magdalena Kalinowska jest fachowcem, świadczyć mogą jej projekty decyzji wz. Takim przykładem może być powstanie myjni samochodowej pod oknami budynku mieszkalnego na ul. Łąkowej w Dopiewie czy przeoczenie samowoli budowlanej (dokumentacja po wizji lokalnej) przy ul. Tysiąclecia też w Dopiewie. Być może takich przykładów znalazłoby się więcej, jednak dostęp do decyzji wz osobom postronnym, jest utrudniony.

Również na wójcie Adrianie Napierale nie robią wrażenia ustawy i opinie organów nadrzędnych. Wbrew stanowisku Starostwa Poznańskiego, przedstawionego w w/w piśmie z 2008 r., nie zrealizowano żadnego z zaleceń. Zamiast tego, jakby w nagrodę za zdewastowanie terenu, Rada Gminy Dopiewo, uchwaliła plan zagospodarowania, przeznaczając większość dawnego stawu pod budownictwo mieszkaniowe - link.
Jak więc widać, takie sprawy, gdy nagina się lub wręcz łamie przepisy, są zjawiskiem dość częstym. I o ile zwykły Kowalski często ma problem, aby uzyskać decyzję, która jest zgodna z przepisami - istnieje grupa osób, dla których urzędnicy dopuszczą się wszystkiego, aby zadowolić klienta.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz: