Pomimo upału postanowiłam wczoraj
odwiedzić Konarzewo, które od
pewnego czasu było w kręgu mojego zainteresowania.
Pierwsze spostrzeżenie, to niekończąca się budowa drogi S11. Otwarto w końcu
przejazd z Konarzewa do Chomęcic, ale jest to czysta prowizorka, bez chodników
i ścieżek rowerowych. W zasadzie droga ta umożliwia jedynie przejazd
samochodów. Być może dlatego pozostawiono przy ul. Poznańskiej znaki drogowe,
informujące o tym, że jest to droga bez przejazdu a także drogowskazy kierujące
na objazd przez Gołuski.
Co do samej S11 - jest to totalna katastrofa. W zasadzie nie widać
żadnych postępów w pracach budowlanych – stan zaawansowania niewiele różni się
od tego, jaki był w maju 2017 r. Również wczoraj na budowie panował niczym
niezmącony spokój. Może Włosi nie są przyzwyczajeni do naszych upałów?
Nieco ponad rok temu, pisałam o fatalnym stanie drogi dojazdowej
do CRK w Konarzewie - link.
Była wójt Zofia Dobrowolska zbudowała parkingi przy sali widowiskowej,
zapomniała jednak o dojeździe do nich.
Jak widać, wójt Adrian Napierała
wziął sobie do serca moje uwagi – prace drogowe są już na ukończeniu.
Niestety, nie napisałam wówczas o
równie złym dojeździe do drugiej części
obiektu, w której mieści się ośrodek dla osób niepełnosprawnych. Droga
dojazdowa wyłożona jest płytami betonowymi, które zapewne pamiętają czasy
gierkowskie. No, ale z tej drogi nie korzystają oficjele i goście,
przyjeżdżający na wręczenie Dopiewskich Filarów a osoby niepełnosprawne, raczej
nie upomną się o naprawę drogi.
Włodarze Konarzewa (sołtys Hanna
Antkowiak-Janaszak i radni: Henryk Kapciński, Paweł Jazy) nie zauważyli, że
pewne miejsca wymagają od czasu do czasu interwencji. Tak jest np. z chodnikiem
przy ul. Poznańskiej, prowadzącym od skrzyżowania z ul. Kwiatową do wjazdu do
CRK. Widać, że służby porządkowe dawno tam się nie pojawiały – chodnik w dużym
stopniu jest zarośnięty. Podobnie, jak fragment chodnika na tej samej ulicy
przy skrzyżowaniu z ul. Szkolną.
Odejdę na chwilę od głównego
wątku, aby przedstawić 2 dość bulwersujące fakty, związane z działaniem
dyrekcji Gminnej Biblioteki Publicznej i Centrum Kultury w Dopiewie, której
podlega CRK w Konarzewie. Zaznaczam, że są to ustne informacje, jednak pochodzą
z wiarygodnego źródła i dlatego postanowiłam je opublikować.
Otóż z pomieszczeń CRK korzysta teatr amatorski BAJ, założony przez
mieszkańców i działający już 11 lat. Grupa chciałaby ze swoimi występami wyjść
poza gminę Dopiewo i o pomoc w promocji, poprosiła dyrektorkę GBPiCK Elżbietę
Nowicką. Niestety, okazało się, że przekracza chyba to możliwości Pani
Dyrektor, która od ponad roku zwodzi artystów, tłumacząc się m.in. brakiem
czasu. A trzeba pamiętać, że występy lokalnych artystów to doskonała promocja Gminy.
Należy dodać, że w/w jest członkiem kapituły przyznającej Dopiewskie Filary.
Drugim bulwersującym tematem jest
to, że dyrektor Elżbieta Nowicka z pomieszczeń GBPiCK uczyniła prywatne przedszkole.
Od pewnego czasu przywożona jest wnuczka do jej miejsca pracy na kilka godzin
dziennie, którą muszą zajmować się pracownice. Dezorganizuje to pracę placówki.
W związku z tym mam pytanie, czy w gminie Dopiewo w okresie letnim nie ma
czynnych przedszkoli?
Za to w pełni oficjalna jest
informacja, że dyrektor Elżbieta Nowicka w sierpniu br. osiągnie wiek
emerytalny. Może więc czas pomyśleć o odmłodzeniu kadr i świeżości w działaniu?
– bo spolegliwość wobec władz, nie może być najważniejszym kryterium zawodowym.
Odwiedziłam również, zmodernizowany dzięki środkom z DBO, teren
rekreacyjno-wypoczynkowy na tzw. Dołach Konarzewskich. Muszę powiedzieć
wprost, że inicjatorom pomysłu zabrakło wyobraźni, chociaż jak twierdzili,
chodziło im o „stworzenie w Konarzewie estetycznego miejsca rekreacji i wypoczynku dla
mieszkańców i gości”.
Prawie cały teren pozbawiony jest
drzew – tylko kilka ocalało od strony północno-zachodniej. Efekt jest taki, że
już o godz. 11 było tam potwornie gorąco. Przebywanie w takich warunkach z
dziećmi jest w zasadzie niemożliwe.
Jeszcze kilka lat temu nad stawem
rosło wiele dorodnych topól, jednak przeszkadzały one radnemu Henrykowi
Kapcińskiemu, który doprowadził do ich wycięcia.
Na placu pojawiło się kilkoro
dzieci, ale zajęły jedyną zacienioną ławkę, natomiast na trawie pod drzewami
ulokowało się kilku amatorów „innego wypoczynku”.
Pomysł na uporządkowanie terenu w centrum Konarzewa był bardzo dobry,
jednak nie do końca przemyślany. Jeżeli mieszkańcy, a zwłaszcza
pomysłodawcy tzw. „Zielonego Zacisza” nie pomyślą o nasadzeniach, mogą
zapomnieć o „powszechności wykorzystania tej inwestycji”.
Refleksja, jaka mi się jeszcze
nasunęła w związku ze stworzeniem
„Zielonego Zacisza” to fakt, że realizacja pomysłu, to jedno, a właściwe
utrzymanie, to drugie. Wydaje się, że pomysłodawcy wyszli z założenia, iż
skoro doprowadzili do utworzenia miejsca wypoczynku, to już nie muszą się
troszczyć o jego pielęgnację. Daje się zauważyć, wyraźny brak gospodarza. W
rabatach z bylinami pojawiają się chwasty, które niedługo zdominują posadzone
rośliny. Chwasty pojawiają się również na wybrukowanych alejkach oraz na
wysypanym piaskiem placu zabaw.
Przy okazji budowy magistrali wodociągowej z Joanki, na ul. Szkolnej w
Konarzewie położono nową nawierzchnię jezdni. W wyniku remontu znacznie ją
obniżono, co spowodowało, że na wjazdach
na posesję pojawiły się 10-cio centymetrowe progi. Jak zwykle włodarze i
urzędnicy nie widzieliby w tym żadnego problemu, gdyby nie jeden z mieszkańców
Konarzewa. Wytłumaczył on
łopatologicznie, że konieczne jest obniżenie progów, ponieważ stwarzają one
niebezpieczeństwo dla użytkowników drogi. Okazało się, że władze
skorzystały z dobrej rady i wszystkie zjazdy zostały obniżone. Co prawda chodnik
ma coraz bardziej nierówną nawierzchnię, ale widocznie w gminie Dopiewo nie
można mieć wszystkiego. Szkoda, że włodarze i urzędnicy nie potrafią sami
podejmować właściwych decyzji.
Wójt Adrian Napierała po raz kolejny pokazał, że jest zbieraczem nagród
niewiele mających wspólnego z rzeczywistymi osiągnięciami. Tym razem
pochwalił się otrzymaniem przez gminę Dopiewo tytułu „Ekojanosika 2018”
w związku z sukcesami „w zakresie obniżenia niskiej emisji”
(urzędnicza nowomowa). Jak się wydaje, ci co przyznają te nagrody, mają takie
samo pojęcie o ochronie środowiska, jak ci, co je odbierają. Jest to kolejny
przykład towarzystwa wzajemnej adoracji, które naprzemiennie obdarowuje się
nagrodami i dyplomami.
Faktem jest, że w budżecie Gminy
umieszczono pozycję „Ochrona powietrza atmosferycznego i klimatu”
z kwotą 850 tys. złotych. Z tego 250 tys. złotych przeznaczone jest na
dofinansowanie wymiany kotłów grzewczych w budynkach mieszkalnych. Biorąc pod
uwagę liczbę mieszkańców Gminy, daje to 10 złotych na osobę.
Chociaż kwota jest symboliczna,
ważniejsze jest to, czy zostanie wykorzystana? Niestety, brak informacji, ile
osób i na jaką kwotę złożyło wnioski na dofinansowanie? Również na co Gmina
zamierza przeznaczyć pozostałe 600 tys. złotych? - nie wiadomo.
A jak wójt Adrian Napierała „dba” o środowisko naturalne, mogliśmy
przekonać się wielokrotnie. Wycinka drzew przy ul. Długiej w Zakrzewie,
wykarczowanie całej roślinności przy ul. Kolejowej w Dąbrówce i stacji PKP w
Dopiewie. W tym drugim przypadku wycinki dokonano na 1 rok przed rozpoczęciem
inwestycji.
Aby ułatwić sobie wycinkę drzew,
w ubiegłym roku na wniosek Wójta, Rada Gminy podjęła uchwałę, umożliwiającą
wycinkę drzew na terenach gminnych bez uzyskania zezwolenia. Na szczęście
uchwała ta nie weszła w życie ze względu na zmianę przepisów ustawy o ochronie
przyrody.
Takim odwrotnym działaniem jest również fatalna komunikacja autobusowa.
Wiele osób, które chciałyby korzystać z komunikacji publicznej, zmuszone są
dojeżdżać własnymi samochodami. A smog,
wbrew powszechnemu przekonaniu, to nie tylko dym z kominów ale też spaliny z
rur wydechowych.
Do antyekologicznych działań Wójta zaliczyć niewątpliwie należy:
forsowanie budowy wytwórni mas bitumicznych na terenie Gminy, utajnienie
informacji na temat budowy stacji paliw w Dąbrówce czy zmiana planu
zagospodarowania terenu w Skórzewie w celu umożliwienia budowy kolejnej stacji
paliw.
Na marginesie tych faktów
pojawiła się kolejna informacja
dotycząca niedoszłej lokalizacji asfaltowni w Dąbrówce – chociaż
postępowanie dalej się toczy. W dalszym ciągu prowadzone są tam jakieś prace,
głównie polegające na zwożeniu materiału, raczej nie przypominającego humusu.
Ponoć transporty te odbywają się w weekendy. Myślę, że reakcja mieszkańców
powinna być stanowcza i natychmiastowa. Profilaktycznie należy wystąpić do
Wójta Gminy z żądaniem wyjaśnień, jak i Starosty, RDOŚ i Sanepidu. Nie
wykluczam również Prokuratury.
Jeżeli będziemy biernie się
przyglądać, wkrótce będzie nas otaczał krajobraz księżycowy i byle jakość
prowadzonych inwestycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz