niedziela, 29 lipca 2018

To i owo z gminy Dopiewo (8) – wizyta w Konarzewie, Ekojanosik, tajemnicze ruchy wokół asfaltowni



Pomimo upału postanowiłam wczoraj odwiedzić Konarzewo, które od pewnego czasu było w kręgu mojego zainteresowania.
Pierwsze spostrzeżenie, to niekończąca się  budowa drogi S11. Otwarto w końcu przejazd z Konarzewa do Chomęcic, ale jest to czysta prowizorka, bez chodników i ścieżek rowerowych. W zasadzie droga ta umożliwia jedynie przejazd samochodów. Być może dlatego pozostawiono przy ul. Poznańskiej znaki drogowe, informujące o tym, że jest to droga bez przejazdu a także drogowskazy kierujące na objazd przez Gołuski.

Co do samej S11 - jest to totalna katastrofa. W zasadzie nie widać żadnych postępów w pracach budowlanych – stan zaawansowania niewiele różni się od tego, jaki był w maju 2017 r. Również wczoraj na budowie panował niczym niezmącony spokój. Może Włosi nie są przyzwyczajeni do naszych upałów?

Nieco ponad rok temu, pisałam o fatalnym stanie drogi dojazdowej do CRK w Konarzewie - link. Była wójt Zofia Dobrowolska zbudowała parkingi przy sali widowiskowej, zapomniała jednak o dojeździe do nich.
Jak widać, wójt Adrian Napierała wziął sobie do serca moje uwagi – prace drogowe są już na ukończeniu.
Niestety, nie napisałam wówczas o równie złym dojeździe do drugiej części obiektu, w której mieści się ośrodek dla osób niepełnosprawnych. Droga dojazdowa wyłożona jest płytami betonowymi, które zapewne pamiętają czasy gierkowskie. No, ale z tej drogi nie korzystają oficjele i goście, przyjeżdżający na wręczenie Dopiewskich Filarów a osoby niepełnosprawne, raczej nie upomną się o naprawę drogi.

Włodarze Konarzewa (sołtys Hanna Antkowiak-Janaszak i radni: Henryk Kapciński, Paweł Jazy) nie zauważyli, że pewne miejsca wymagają od czasu do czasu interwencji. Tak jest np. z chodnikiem przy ul. Poznańskiej, prowadzącym od skrzyżowania z ul. Kwiatową do wjazdu do CRK. Widać, że służby porządkowe dawno tam się nie pojawiały – chodnik w dużym stopniu jest zarośnięty. Podobnie, jak fragment chodnika na tej samej ulicy przy skrzyżowaniu z ul. Szkolną.

Odejdę na chwilę od głównego wątku, aby przedstawić 2 dość bulwersujące fakty, związane z działaniem dyrekcji Gminnej Biblioteki Publicznej i Centrum Kultury w Dopiewie, której podlega CRK w Konarzewie. Zaznaczam, że są to ustne informacje, jednak pochodzą z wiarygodnego źródła i dlatego postanowiłam je opublikować.
Otóż z pomieszczeń CRK korzysta teatr amatorski BAJ, założony przez mieszkańców i działający już 11 lat. Grupa chciałaby ze swoimi występami wyjść poza gminę Dopiewo i o pomoc w promocji, poprosiła dyrektorkę GBPiCK Elżbietę Nowicką. Niestety, okazało się, że przekracza chyba to możliwości Pani Dyrektor, która od ponad roku zwodzi artystów, tłumacząc się m.in. brakiem czasu. A trzeba pamiętać, że występy lokalnych artystów to doskonała promocja Gminy. Należy dodać, że w/w jest członkiem kapituły przyznającej Dopiewskie Filary.
Drugim bulwersującym tematem jest to, że dyrektor Elżbieta Nowicka z pomieszczeń GBPiCK uczyniła prywatne przedszkole. Od pewnego czasu przywożona jest wnuczka do jej miejsca pracy na kilka godzin dziennie, którą muszą zajmować się pracownice. Dezorganizuje to pracę placówki. W związku z tym mam pytanie, czy w gminie Dopiewo w okresie letnim nie ma czynnych przedszkoli?
Za to w pełni oficjalna jest informacja, że dyrektor Elżbieta Nowicka w sierpniu br. osiągnie wiek emerytalny. Może więc czas pomyśleć o odmłodzeniu kadr i świeżości w działaniu? – bo spolegliwość wobec władz, nie może być najważniejszym kryterium zawodowym.

Odwiedziłam również, zmodernizowany dzięki środkom z DBO, teren rekreacyjno-wypoczynkowy na tzw. Dołach Konarzewskich. Muszę powiedzieć wprost, że inicjatorom pomysłu zabrakło wyobraźni, chociaż jak twierdzili, chodziło im o „stworzenie w Konarzewie estetycznego miejsca rekreacji i wypoczynku dla mieszkańców i gości”.
Prawie cały teren pozbawiony jest drzew – tylko kilka ocalało od strony północno-zachodniej. Efekt jest taki, że już o godz. 11 było tam potwornie gorąco. Przebywanie w takich warunkach z dziećmi jest w zasadzie niemożliwe.
Jeszcze kilka lat temu nad stawem rosło wiele dorodnych topól, jednak przeszkadzały one radnemu Henrykowi Kapcińskiemu, który doprowadził do ich wycięcia.
Na placu pojawiło się kilkoro dzieci, ale zajęły jedyną zacienioną ławkę, natomiast na trawie pod drzewami ulokowało się kilku amatorów „innego wypoczynku”.

Pomysł na uporządkowanie terenu w centrum Konarzewa był bardzo dobry, jednak nie do końca przemyślany. Jeżeli mieszkańcy, a zwłaszcza pomysłodawcy tzw. „Zielonego Zacisza” nie pomyślą o nasadzeniach, mogą zapomnieć o „powszechności wykorzystania tej inwestycji”.
Refleksja, jaka mi się jeszcze nasunęła w związku ze stworzeniem „Zielonego Zacisza” to fakt, że realizacja pomysłu, to jedno, a właściwe utrzymanie, to drugie. Wydaje się, że pomysłodawcy wyszli z założenia, iż skoro doprowadzili do utworzenia miejsca wypoczynku, to już nie muszą się troszczyć o jego pielęgnację. Daje się zauważyć, wyraźny brak gospodarza. W rabatach z bylinami pojawiają się chwasty, które niedługo zdominują posadzone rośliny. Chwasty pojawiają się również na wybrukowanych alejkach oraz na wysypanym piaskiem placu zabaw.

Przy okazji budowy magistrali wodociągowej z Joanki, na ul. Szkolnej w Konarzewie położono nową nawierzchnię jezdni. W wyniku remontu znacznie ją obniżono, co spowodowało, że na wjazdach na posesję pojawiły się 10-cio centymetrowe progi. Jak zwykle włodarze i urzędnicy nie widzieliby w tym żadnego problemu, gdyby nie jeden z mieszkańców Konarzewa. Wytłumaczył on łopatologicznie, że konieczne jest obniżenie progów, ponieważ stwarzają one niebezpieczeństwo dla użytkowników drogi. Okazało się, że władze skorzystały z dobrej rady i wszystkie zjazdy zostały obniżone. Co prawda chodnik ma coraz bardziej nierówną nawierzchnię, ale widocznie w gminie Dopiewo nie można mieć wszystkiego. Szkoda, że włodarze i urzędnicy nie potrafią sami podejmować właściwych decyzji.

Wójt Adrian Napierała po raz kolejny pokazał, że jest zbieraczem nagród niewiele mających wspólnego z rzeczywistymi osiągnięciami. Tym razem pochwalił się otrzymaniem przez gminę Dopiewo tytułu „Ekojanosika 2018” w związku z sukcesami „w zakresie obniżenia niskiej emisji” (urzędnicza nowomowa). Jak się wydaje, ci co przyznają te nagrody, mają takie samo pojęcie o ochronie środowiska, jak ci, co je odbierają. Jest to kolejny przykład towarzystwa wzajemnej adoracji, które naprzemiennie obdarowuje się nagrodami i dyplomami.
Faktem jest, że w budżecie Gminy umieszczono pozycję „Ochrona powietrza atmosferycznego i klimatu” z kwotą 850 tys. złotych. Z tego 250 tys. złotych przeznaczone jest na dofinansowanie wymiany kotłów grzewczych w budynkach mieszkalnych. Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców Gminy, daje to 10 złotych na osobę.
Chociaż kwota jest symboliczna, ważniejsze jest to, czy zostanie wykorzystana? Niestety, brak informacji, ile osób i na jaką kwotę złożyło wnioski na dofinansowanie? Również na co Gmina zamierza przeznaczyć pozostałe 600 tys. złotych? - nie wiadomo.

A jak wójt Adrian Napierała „dba” o środowisko naturalne, mogliśmy przekonać się wielokrotnie. Wycinka drzew przy ul. Długiej w Zakrzewie, wykarczowanie całej roślinności przy ul. Kolejowej w Dąbrówce i stacji PKP w Dopiewie. W tym drugim przypadku wycinki dokonano na 1 rok przed rozpoczęciem inwestycji.
Aby ułatwić sobie wycinkę drzew, w ubiegłym roku na wniosek Wójta, Rada Gminy podjęła uchwałę, umożliwiającą wycinkę drzew na terenach gminnych bez uzyskania zezwolenia. Na szczęście uchwała ta nie weszła w życie ze względu na zmianę przepisów ustawy o ochronie przyrody.
Takim odwrotnym działaniem jest również fatalna komunikacja autobusowa. Wiele osób, które chciałyby korzystać z komunikacji publicznej, zmuszone są dojeżdżać własnymi samochodami. A smog, wbrew powszechnemu przekonaniu, to nie tylko dym z kominów ale też spaliny z rur wydechowych.

Do antyekologicznych działań Wójta zaliczyć niewątpliwie należy: forsowanie budowy wytwórni mas bitumicznych na terenie Gminy, utajnienie informacji na temat budowy stacji paliw w Dąbrówce czy zmiana planu zagospodarowania terenu w Skórzewie w celu umożliwienia budowy kolejnej stacji paliw.

Na marginesie tych faktów pojawiła się kolejna informacja dotycząca niedoszłej lokalizacji asfaltowni w Dąbrówce – chociaż postępowanie dalej się toczy. W dalszym ciągu prowadzone są tam jakieś prace, głównie polegające na zwożeniu materiału, raczej nie przypominającego humusu. Ponoć transporty te odbywają się w weekendy. Myślę, że reakcja mieszkańców powinna być stanowcza i natychmiastowa. Profilaktycznie należy wystąpić do Wójta Gminy z żądaniem wyjaśnień, jak i Starosty, RDOŚ i Sanepidu. Nie wykluczam również Prokuratury.
Jeżeli będziemy biernie się przyglądać, wkrótce będzie nas otaczał krajobraz księżycowy i byle jakość prowadzonych inwestycji.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz