niedziela, 29 marca 2020

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – edycja 2020 (5) – Skórzewo, Dąbrówka, Palędzie, Dopiewiec


Wbrew panującej psychozie strachu i zaleceniom, wybrałam się wczoraj na kolejny spacer po Gminie. Uprzedzając ewentualną krytykę uważam, że znacznie łatwiej zarazić się w markecie, zakładzie pracy czy autobusie, niż na pustym polu. Poza tym i tak jestem zmuszona dojeżdżać do pracy i nie mam możliwości schować się w domu na kilka tygodni, jak zrobił to np. jeden z głównych włodarzy gminy Dopiewo. Oczywiście, że zachowuję wszelkie środki ostrożności.
Muszę przyznać, że służby porządkowe zostały postawione w stan gotowości i wywiązują się z tych obowiązków, ponieważ radiowozy spotkać można tam, gdzie nikt by ich się nie spodziewał.
Zanim przejdę do omówienia wczorajszych wrażeń, 2 fakty z terenu Skórzewa.


W drodze do pracy, 19 marca br., zauważyłam złamaną (wręcz zmiażdżoną) lampę uliczną na parkingu przy rondzie Ojca M. Żelazka.


Siła uderzenia była z pewnością bardzo duża. Mogę zrozumieć, jeśli taka sytuacja ma miejsce przy głównej, ruchliwej drodze - jednak na parkingu, gdzie pojazdy poruszają się z minimalną prędkością, takie coś nie ma prawa się zdarzyć.
Zastanawia mnie, co kierowca ma w głowie (bo szarych komórek, raczej brak) i czym się musiał zajmować, jeżeli potrafił zmiażdżyć stojącą poza parkingiem lampę?
Ciekawi mnie, czy organa ścigania zajęły się tą sprawą i próbowały ustalić sprawcę zdarzenia?

Drugi temat również dotyczy bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Jak wiadomo, natężenie ruchu pojazdów na ul. Kolejowej w Skórzewie systematycznie wzrasta. Jest to droga gminna i to władze Gminy, a szczególnie Radni Skórzewa powinni dążyć do zwiększania bezpieczeństwa użytkowników dróg, zwłaszcza pieszych i rowerzystów, o których bardzo często się zapomina.
Swego czasu wzdłuż ul. Kolejowej biegł rów przydrożny – na pewnych odcinkach istnieje on w dalszym ciągu. Jednak fragment rowu na najbardziej newralgicznym odcinku ulicy, od ronda Ojca M. Żelazka do kwiaciarni, został jakiś czas temu zasypany gruzem. Prawdopodobnie zlikwidowano go dla bezpieczeństwa kierowców.
Ten fragment pobocza obecnie do niczego nie służy. Nie można tam zaparkować, przejść pieszo ani przejechać rowerem. Nie utworzono tam również pasa zieleni. Przypomina on obecnie żleb wyschniętego potoku.


Co prawda nieco wyżej, po prawej stronie biegnie chodnik, ale aż prosi się, żeby na tym odcinku stworzyć drogę dla rowerów, która w przyszłości mogłaby być systematycznie przedłużana do granicy Gminy. Koszt jej budowy z pewnością byłby niewielki, gdyby ułożyć tam dywanik z masy bitumicznej.
Z pewnością taka inwestycja byłaby bardziej wskazana, niż budowa np. chodnika na ul. Leśnej w Palędziu. W tym drugim przypadku jednak, inwestycji tej oczekują biegacze, dla których bieganie po ażurowych płytach nawierzchni drogi, jest dość uciążliwe.

Przejdźmy teraz do wczorajszych wrażeń. Jeżeli włodarze w dalszym ciągu twierdzą, że nie śledzą mojego Bloga, to wczorajsza wędrówka zadała temu kłam.
Spacer rozpoczęłam od ul. Majątkowej w Dąbrówce i terenu wokół starej szkoły. Miejsce to poprzedni raz odwiedziłam w lipcu 2019 r. - przemyślana polityka nasadzeniowa, zwracając uwagę na zaniedbaną część parku, będącą we władaniu Gminy oraz zagrożenia ze strony suchych drzew, stojących przy drodze do szkoły.
Okazało się, że suche drzewa zostały usunięte:


a teren parku uporządkowany:


Dzięki temu można już zauważyć, że w sąsiedztwie szkoły jest staw, a na terenie parku pojawiły się nasadzenia.

Nowe drzewka pojawiły się również na nasypie otaczającym park w Dąbrówce. Zaopatrzono je nawet w dreny, umożliwiające podlewanie.


Nasuwa się w tej sytuacji pytanie, w zasadzie retoryczne, po co ten drenaż został zainstalowany? Do drzewek tych nie da się dojechać cysterną, co najwyżej można podtoczyć beczkę ręcznym wózkiem. W czasach, kiedy najmniejszy nawet wysiłek fizyczny przerasta możliwości przeciętnego człowieka (pomijam tu bezmyślne zużywanie energii na siłowniach), nikt nie będzie zajmował się tak błahą sprawą, jak podlewanie drzew.

Natomiast bardzo przygnębiające wrażenie sprawia całkowicie łysa ul. Komornicka w Dąbrówce. Z pewnością latem będzie tam, jak w piekarniku. Co prawda, w ubiegłym roku próbowano zadrzewić trawnik w sąsiedztwie placu rekreacyjno-sportowego, ale niewiele z tych działań pozostało.


To, co mnie uderzyło, to całkowity brak samochodów, parkujących wzdłuż ul. Komornickiej. Jeszcze nie tak dawno, trwała zażarta walka o możliwość parkowania na jezdni. Obecnie, mimo iż duża część mieszkańców, z powodu koronawirusa przebywa w domach, na przydomowych parkingach miejsc dla pojazdów wystarcza i nie ma potrzeby blokowania ulicy.

W zasadzie na każdym kroku spotykam się z bylejakością inwestycji publicznych, jednak ciągle mnie to drażni. Takim przykładem może być studzienka, zlokalizowana na ul. Komornickiej.


Stwarza ona z pewnością zagrożenie dla pieszych czy dzieci na rowerkach, szczególnie po zmroku. Czy tak trudno było, w czasie budowy drogi, przestawić studzienkę na pas jezdni lub chodnika? Z tego, co pamiętam, inwestycję odbierał osobiście wójt Adrian Napierała, w towarzystwie kierownika referatu inwestycji, Aleksandry Rutyny.

Kolejna niedoróbka, to skrzyżowanie ulic: Berłowej i Komornickiej. Tu z kolei „zapomniano” o ułożeniu kawałka chodnika oraz zabezpieczeniu trawnika przed rozjeżdżaniem przez kierowców.


Co prawda, jedna z mieszkanek nieśmiało zwróciła na ten problem uwagę, na profilu radnego Krzysztofa Kołodziejczyka, ale jej apel został przez Wójta i Urząd, zignorowany.

Za to błyskawicznie zareagowano na mój wpis z 8 marca br., dotyczący niedokończonych chodników na skrzyżowaniu ulic: Berłowej i Kolejowej - gmina dopiewo okiem obserwatorki.
Brakujące odcinki chodników uzupełniono w ekspresowym tempie:



Codzienna praca zamarła w Polsce w wielu dziedzinach gospodarki, jednak nie dotyczy to firmy Dolata. Tu praca wre pełną parą i to zazwyczaj w soboty.
Wczoraj, o godz. 12:30, nie tylko rozchodził się hałas z rampy, spowodowany pracą przy rozładunku, ale i kłęby pyłu.


Nie inaczej było miesiąc wcześniej, 29 lutego br.:


Wówczas dodatkową atrakcją były kłęby spalin z lokomotywy, dochodzące do osiedli w Dąbrówce.

Koronawirus to nie jedyne zagrożenie współczesnej cywilizacji. Równie groźne jest zanieczyszczenie środowiska. Rów odwadniający na granicy Palędzia i Dąbrówki, przecinający ul. Malinową, bardziej przypomina ściek, niż ciek wodny.


Co ciekawe, w tej wodzie (o ile można ją tak nazwać), żyją żaby. Zastanawia mnie, jak długo uda im się przetrwać w takim środowisku?
Współczesna cywilizacja jest coraz większym zagrożeniem, nie tylko dla samych jej twórców (na co akurat sami sobie zapracowaliśmy) ale dla wszystkich istot żyjących. Poniżej przykład wędrówki kreta, usiłującego bezskutecznie przejść pod ziemią na drugą stronę drogi wzdłuż torów.


Ale nic to, nie będziemy mieć środowiska naturalnego, za to przy każdej ulicy będzie stał market. Jeszcze miesiąc temu w najlepsze trwała budowa marketu Netto przy ul. Malinowej w Palędziu,



obecnie obiekt jest prawie gotowy.



W lipcu ubiegłego roku pisałam o zamiarze wycinki drzew przy ul. Jesionowej w Dopiewcu - przemyślana polityka nasadzeniowa.
Nie wiem, czy pomysłodawcy wzięli sobie mój komentarz do serca, bo wymyślili inny sposób na pozbycie się drzew. Nie wycięto ich w całości ale starannie ogolono z większości gałęzi. 


Co ciekawe, prace wykonano wyjątkowo niestarannie, ponieważ pozostawiono suche konary. Jeżeli po tym zabiegu drzewa uschną, będzie to pretekst do ich całkowitego usunięcia. Wkrótce się o tym przekonamy.

Kolejnym przykładem głupoty lub bezmyślności albo obu naraz, jest układanie linii światłowodowej na ul. Jesionowej w Dopiewcu. Zamiast iść przeciskiem pod ziemią, ktoś postanowił wykopać rów, niszcząc przy okazji system korzeniowy przydrożnych drzew.


Podejrzewam, że było to celowe działanie – jest większa szansa, iż tak uszkodzone drzewa szybciej zmarnieją i będzie można z czystym sumieniem, je wyciąć.

Na zakończenie jeszcze jeden przykład bezmyślności.
Nie od dziś naukowcy ostrzegają, że Polska, a szczególnie Wielkopolska pustynnieje. Nie trzeba być specjalistą, żeby to zauważyć. Postuluje się już nie tylko utrzymanie istniejących bagien, budowę zbiorników retencyjnych ale wręcz odtwarzanie mokradeł, swego czasu osuszonych. Takim mokradłem był kiedyś teren, na którym radny Justin Nnorom chce zbudować pumptrack w Dąbrówce.
Nie tylko jednak radni są odporni na wiedzę. Dotyczy to dużej części zwykłych obywateli, w tym rolników.
Luty był w tym roku wyjątkowo mokry i na polach w wielu miejscach, utworzyły się zbiorniki wody powierzchniowej. Po kilkunastu dniach suszy w większości już zniknęły.
Niektórzy z rolników potraktowali je jednak jako zagrożenie dla swoich zbiorów, mimo iż zajmowały niewielką powierzchnię.
Na polu pomiędzy Dopiewcem i Palędziem rolnik wykopał 2 rowy, aby odprowadzić wodę do przydrożnego rowu.


Pole już jest przesuszone – mamy obecnie nie tylko suszę atmosferyczną ale rozpoczyna się także, susza rolnicza.
Podejrzewam, że jeżeli w tym roku znowu pojawi się susza, rolnik ten może jako jeden z pierwszych, złoży wniosek do Gminy o pomoc.
Podsumowując, jeżeli wirus nas nie zniszczy, zrobimy to w inny sposób, równie skuteczny.

Obserwatorka I (Pierwsza)

2 komentarze:

  1. Dzień dobry

    Jest Pani mało żetelna w swoich wypowiedziach

    Po pierwsze - siła udeżenia była mała bo na aucie nie mam żadnych wiekszych uszkodzeń oprócz porysowanego lakieru na zderzaku oraz wyłupanego "grilla" , a prędkość nie była większa niż 15 km/h

    Po 2 - kierowca miał w głowie śmierć matki i był poirytowany tym że kolejny raz podjeżdża na parking i stwierdza ża MemmentoMori jest nadal zamknięte !!!

    Po 3 - odpowiednia osoba w gminie została poinformowana o zdarzeniu

    Po 4 - słup był wielokrotnie wcześniej udeżony przez innych kierowców przy cofaniu autem na wysokości najbardziej wrażliwej na złamanie- kratka rewizyjna

    Po 5 - słup stoi w miejscu nieprzepisowym ( przylega do krawężnika ) a odległość od krawężnika to minimum 50 cm

    Proszę o pisemne przeprosiny oraz napisanie sprostowania

    Pozdrawiam

    Dawid Magdziarek

    OdpowiedzUsuń