niedziela, 15 marca 2020

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – edycja 2020 (4) – z koronawirusem w tle – Dopiewo i Palędzie


Zanim przejdę do głównego wątku, krótko o najważniejszej obecnie na świecie sprawie.
W ostatnich dniach przestrzeń publiczną i medialną w całości zdominował jeden temat – epidemia koronawirusa. Nie może zatem tego, zabraknąć i u mnie. Swoim zwyczajem jednak podejdę do problemu od innej strony.
W mediach główne wątki to: profilaktyka, liczba chorych i zmarłych oraz koszty ekonomiczne, wywołane przez epidemię.
Brak jednak głębszych refleksji nad istotniejszą sprawą. Obecna epidemia pokazuje nam słabość współczesnej cywilizacji, która nie jest przygotowana na takie sytuacje. Póki co, liczba zachorowań na całym świecie przekroczyła 150 tys. osób, natomiast zmarło niecałe 6 tys. osób. W przypadku chorych stanowi to 0,002% (słownie: dwie tysięczne procenta) całej populacji.


Mimo to, epidemia już spowodowała olbrzymie szkody a konsekwencje zapewne potrwają wiele miesięcy. Bankrutują i upadają całe branże gospodarki, staje produkcja i handel.
A trzeba pamiętać, że obecna epidemia nie jest jedynym i największym zagrożeniem dla naszej cywilizacji.
Epidemia koronawirusa za kilka miesięcy się skończy. Niestety, inne zagrożenia nie przeminą, co więcej, będą się nasilać.
Największym z nich jest niepohamowana konsumpcja połączona z gigantycznym marnotrawstwem, która jest rzeczywistą pandemią współczesnego świata i jeżeli nie zostanie ograniczona, prędzej czy później (moim skromnym zdaniem prędzej), doprowadzi do upadku.
Paradoksalnie obecna epidemia koronawirusa może opóźnić ten proces. Ograniczenie produkcji i konsumpcji, nawet na kilka miesięcy, z pewnością wpłynie pozytywnie na nasze środowisko, bez którego nie możemy funkcjonować. Już teraz nad znacznymi połaciami globu (np. we Włoszech czy Chinach) jakość powietrza znacznie się poprawiła. Po ustąpieniu epidemii jednak wszystko z pewnością wróci do dotychczasowej normy.
Epidemia wirusa jest również okazją dla ludzi o złych intencjach, kierujących się wyłącznie własnymi korzyściami. Podobnie, jak w przypadku wojen czy klęsk żywiołowych pojawia się grupa ludzi (chociaż mam wątpliwości, czy ich tak nazywać), którzy dorobią się na nieszczęściu innych.

Podobnie może być w przypadku osób, dysponujących władzą. Wielu włodarzy, korzystając z chaosu i uwagi większości, skierowanej na jeden temat, może próbować przepchnąć i zrealizować pomysły, które nie spotkałyby się z aprobata społeczeństwa. Dlatego należy cały czas zachować czujność, co w przypadku gminy Dopiewo jest całkowicie uzasadnione.
To, co robią obecne władze, z pewnością będzie niosło konsekwencje równie poważne, jak nie poważniejsze, niż korona wirus, który póki co, jeszcze się w naszej Gminie nie pojawił. Poniżej kilka przykładów.

W ostatnich dniach odwiedziłam teren budowy ul. Strażackiej z zagospodarowaniem stawu w Dopiewie. Wygląda on jak po bombardowaniu.


Oczywiście, co było do przewidzenia, wycięto nie tylko wszystkie drzewa i krzewy, wykarczowano również całą wodną roślinność, głównie pałkę wodną, zwaną również tatarakiem. Przybrzeżne szuwary stanowiły miejsce schronienia i żerowania dla ptaków wodnych. Były również miejscem dla narybku.
Zamiast dotychczasowego, ziemnego nabrzeża, budowane jest sztuczne z elementów stalowych lub tworzywa sztucznego.

Powstały w ten sposób zbiornik nie będzie miał nic wspólnego z naturalnym akwenem wodnym. Bardziej będzie przypominał zbiornik przeciwpożarowy.
Jak widać, wójt Adrian Napierała wie lepiej, czego potrzeba mieszkańcom. Storpedował budowę Strefy Rodzinnej w Dopiewie, zapewne tylko dlatego, iż zgłosiły go osoby, chyba będące w stosunku do niego w opozycji. Narzucił swoje rozwiązania w przypadku terenu przy ul. Komornickiej w Dąbrówce – i tu koncepcja, zgłoszona przez mieszkańców, została odrzucona. Obecnie wszyscy zastanawiają się, co zrobić z ohydną betonową ścianą, która nadaje się tylko na strzelnicę. Brak również pomysłów, do czego mogłaby służyć wiata, stojąca pośrodku terenu?

Podobnie zapewne będzie z terenem wokół stawu w Dopiewie. Czy ktokolwiek z mieszkańców miał wpływ na sposób jego zagospodarowania? – nie sądzę.
Nie tak dawno Wójt chwalił się otrzymaniem tytułu Ekojanosika. Jak wskazują liczne przykłady, jest to tytuł, nie mający nic wspólnego z rzeczywistością a przyznawany tylko dla zaspokojenia próżności włodarzy samorządowych.
Gdyby ogłoszono konkurs na Ekobarbarzyńcę, wójt Adrian Napierała z pewnością miałby duże szanse na zwycięstwo.

Odwiedziłam również ul. Akacjową w Dopiewie, która praktycznie została ukończona.
Podtrzymuję swoje stanowisko, iż twierdzenie władz, że ul. Akacjowa usprawni komunikację w tej części wsi, jest bajeczką dla ubogich.
Droga kończy się ok. 20 m przed skrzyżowaniem z ul. Ks. A. Majcherka. Nie dochodzi nawet do ostatniej zabudowanej nieruchomości.


Wynika z tego, że zbudowana została nie dla obecnych, ale przyszłych mieszkańców, którzy dopiero przymierzają się do budowy.
Świadczą o tym trzy utwardzone zjazdy, prowadzące na puste pole.


Co ciekawe, z mapy Gminy wynika, że zarezerwowano aż 7 numerów porządkowych. Tak więc, zjazdy w większości zlokalizowano na chybił trafił. Może się okazać, że trzeba będzie je przebudowywać lub budować dodatkowe.
Dla porównania, zjazdy do pustych, niezagospodarowanych działek przy ul. Ogrodowej w Dopiewie wyglądają tak:


Dodam, że ulica powstała również w czasie kadencji obecnego Wójta.

Z Palędzia 3 krótkie tematy – jeden pozytywny i 2 negatywne. Zacznijmy od pozytywów.
Jak się okazuje, przy odrobinie dobrej woli, można coś dobrego zrobić.
Uporządkowano wreszcie teren wokół tablicy, upamiętniającej Ojca Mariana Żelazka, stojącej u zbiegu ul. Nowej i Ojca M. Żelazka.

Przypomnę, że była ona z wielką pompą odsłaniana przez lokalnych oficjeli, z wójtem Adrianem Napierałą, przewodniczącym RG Leszkiem Nowaczykiem i wicestarostą Tomaszem Łubińskim na czele.
Niestety, odwiedzając to miejsce kilka miesięcy później, ze smutkiem zauważyłam, że został on całkowicie zapomniany.
Przypuszczam, że gdyby nie moje zainteresowanie, z pewnością miejsce to wyglądałoby znacznie gorzej.
Nic się natomiast nie zmieniło w zakresie bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów na ul. Ojca Żelazka w Palędziu. Jak chodnika nie było, tak nie ma. A przymiarki do jego budowy trwają prawie 10 lat.
A pobocze w/w drogi pomiędzy ulicami: Morską i Pocztową wygląda wręcz tragicznie:



Należy stwierdzić, że sołtys/radna Agnieszka Grześkowiak bardziej interesuje się funkcjonowaniem na stawie fontanny, niż bezpieczeństwem dzieci i młodzieży.
Zastanowiło mnie również, dlaczego lampy uliczne na ul. Nowej, na wysokości wytwórni mas bitumicznych Colas, oświetlają teren firmy, a nie ulicę?



Zarówno z wizji w terenie, jak i z mapy gminnej wynika, że lampy stoją w pasie drogi. Powinny więc oświetlać drogę a nie teren prywatny. Jeżeli właściciel wytwórni chce mieć oświetlony swój teren, powinien zamontować oświetlenie na swojej nieruchomości.
Jak zwykle nie wyczerpałam wszystkich tematów. Będę je systematycznie publikować w kolejnych odsłonach. A absurdów w gminie Dopiewo nie brakuje i z każdym dniem pojawiają się nowe.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz