Mimo iż sprawa lokalizacji
sortowni odpadów w Bytkowie, w gminie Rokietnica, nie została jeszcze
rozstrzygnięta – brak opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Powiatowej
Państwowej Inspekcji Sanitarnej – chcę się pokusić o podsumowanie
dotychczasowego przebiegu postępowania.
Otóż wydaje mi się, że zamieszanie wokół sortowni odpadów
spowodowane jest przez wszystkie strony postępowania: inwestora, Gminę,
mieszkańców oraz obowiązujące przepisy.
Zacznijmy od przepisów. Ustawa z
3 października 2008 r. o udostępnieniu informacji o środowisku i jego ochronie,
udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na
środowisko (Dz. U. z 2008 r. Nr 199, poz 1227). Jak to z polskim prawem zazwyczaj się dzieje, jest ono nieprecyzyjne i
powoduje wiele zamieszania. Art. 33 ust. 1 pkt 5 w/w ustawy stanowi, że do
publicznej wiadomości podaje się informacje o możliwościach zapoznania się z
niezbędną dokumentacją sprawy oraz miejscu, w którym jest ona wyłożona do
wglądu. Natomiast art. 33 ust. 2 pkt 2 ppkt b stanowi, że do niezbędnej
dokumentacji sprawy należą stanowiska innych organów, jeżeli stanowiska są
dostępne w terminie składania uwag i wniosków. Wynika z tego pewna dowolność –
organ wydający decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach może wyznaczyć termin
rozprawy administracyjnej przed uzyskaniem opinii RDOŚ i PPIS, może jednak
poczekać z rozprawą do czasu uzyskania opinii – ustawa nie wiąże terminu
składania wniosków z terminem rozprawy. W
przypadku tak kontrowersyjnej inwestycji, budzącej społeczne emocje
(złożono ponad 2800 wniosków), należało
jednak poczekać z rozprawą administracyjną do czasu otrzymania wymaganych
opinii. Może się okazać, że organy opiniujące nakażą wprowadzenie istotnych
zmian w raporcie oddziaływania na środowisko i konieczne będzie przeprowadzenie
ponownej rozprawy administracyjnej i rozpatrzenie zupełnie innych uwarunkowań
związanych z planowaną inwestycją.
Kolejnym istotnym elementem w układance jest Gmina. Głosami swoich
przedstawicieli uchwaliła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Plan
ten pozwala na realizację inwestycji mogących zawsze znacząco oddziaływać na
środowisko. Obowiązujący plan
zagospodarowania przestrzennego, z wyłączeniem inwestycji realizowanych na
podstawie przepisów odrębnych jak elektrownie jądrowe, pozwala w zasadzie na realizację dowolnych przedsięwzięć, mogących
znacząco wpływać na środowisko. Przypuszczam że Gmina, a zwłaszcza radni,
uchwalając plan zagospodarowania przestrzennego, nie do końca zdawali sobie
sprawę, jaki prezent sobie szykują. W terenie objętym planem, poza
oczyszczalnią ścieków, powstały magazyny i hurtownie, które nie mają
negatywnego wpływu na środowisko i tereny sąsiednie. Wydawać więc by się mogło,
że zagospodarowanie pozostałych terenów będzie podobne. Rzeczywistość jednak
okazała się mniej różowa. Podjęcie w tej chwili uchwały o zmianie planu jest
nie tylko spóźnione, świadczy również o tym, że tak do końca Gmina nie wie,
jakie zająć stanowisko.
Teren działalności gospodarczej
oddzielony jest od zabudowy mieszkaniowej pasem drogi powiatowej. W przypadku
inwestycji znacząco oddziaływującej na środowisko tereny zabudowy mieszkaniowej
mogą być narażone na jej negatywne oddziaływanie. Zapisy w ustawach oraz przepisach
prawa lokalnego o tym, że uciążliwości związane z prowadzoną działalnością nie
mogą przekraczać granic nieruchomości, jest pustym sloganem. Nie ma takiej
opcji, aby wszystkie uciążliwości jak: pyły, hałas, odory zatrzymać w
wyznaczonych granicach. Przy obecnej technologii jest niemożliwe – trzeba by
zastosować metody z powieści science-fiction i budować wokół nieruchomości pola
siłowe. Na obecnym etapie rozwoju technologii wiadomo, że pewne emisje będą
oddziaływać na tereny sąsiednie. Pytanie jest więc: jakie będą występować
uciążliwości oraz w jakim stężeniu – dopuszczalnym czy zagrażającym zdrowiu i
życiu mieszkańców. W pierwszej kolejności należałoby zbadać oddziaływanie
zakładu na pracowników w nim zatrudnionych – oczywiście w firmach już funkcjonujących.
Przechodzimy teraz do oceny stanowiska inwestora. Po zapoznaniu się
z protokołem z rozprawy administracyjnej należy zauważyć, że inwestor podszedł
do tematu zbyt lekko. Co do wartości merytorycznej raportu o oddziaływaniu na środowisko
nie będę się wypowiadać, od tego jest Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska
oraz Państwowy Inspektor Sanitarny. Uważam jednak, że należało zaproponować warunki, które pozwoliłyby na bardziej przychylne
stanowisko mieszkańców i władz Gminy. Zgodnie z deklaracją w sortowni mają
być utylizowane odpady sprowadzane z Poznania. Ilość odpadów wytwarzanych w
gminie Rokietnica jest nieporównywalnie mniejsza niż w Poznaniu. W chwili
obecnej Gmina ma podpisane porozumienie z Centrum Zagospodarowania Odpadów
Selekt Sp. z o.o. w Czempiniu. Jest to dość odległa lokalizacja i decydujący wpływ będą miały przede wszystkim koszty transportu. Gdyby utylizacja odbywała się na miejscu, koszty
transportu można byłoby zminimalizować, co przełożyłoby się na wysokość opłat
ponoszonych przez mieszkańców. Niestety, inwestor takiej propozycji Gminie
nie złożył. Stąd też sprzeciw części mieszkańców, którzy nie chcą, aby cudze
odpady były utylizowane w sąsiedztwie ich nieruchomości.
Kolejnym błędem inwestora jest brak koncepcji zagospodarowania terenu.
Działki przeznaczone pod inwestycję znajdują się w odległości od ok. 120 do
ponad 300 m
od najbliższej zabudowy. Zdając sobie sprawę z oporu społecznego w tego typu
przypadkach, należało przedstawić mieszkańcom optymalny sposób zagospodarowania terenu, tzn. tak zlokalizować
obiekty, aby te o potencjalnie największej uciążliwości znajdowały się najdalej
od zabudowy mieszkaniowej. Ponadto należało wyznaczyć strefę ochronną, zagospodarowaną pasem zieleni średniej i
wysokiej, która byłaby zdolna zatrzymać znaczną część uciążliwości,
wydostających się siłą rzeczy poza granice nieruchomości.
Na koniec zostawiam sobie mieszkańców gminy Rokietnica. Z
przykrością należy stwierdzić, że w
większości nie dorośli oni do merytorycznej i rzeczowej dyskusji. Jest to
tym bardziej dziwne, że nowe osiedla na terenie Gminy, a z tych terenów było
najwięcej protestów, zamieszkują stosunkowo zamożni i wykształceni mieszkańcy.
Można by więc oczekiwać od nich bardziej racjonalnego podejścia. Niestety,
większość tzw. pytań, zadanych na rozprawie administracyjnej, to tak naprawdę
ostateczne wnioski. Większość osób wypowiadających się na rozprawie była z góry
przekonana, że inwestycja przyniesie wyłącznie szkody takie jak: smród,
rozwiewane śmieci, szkodliwe gazy i pyły, gryzonie, owady oraz ptactwo
roznoszące zarazki (z obowiązującym słownictwem są to bakterie, wirusy i
grzyby). Osoby te nawet nie próbują wysłuchać argumentów strony przeciwnej,
przekonane o własnej nieomylności. Kuriozalnym jest np. stwierdzenie jednego z
mieszkańców, że sortownia odpadów będzie miała negatywne oddziaływanie na życie
osób zamieszkujących osiedle Zmysłowo w Mrowienie (odległe o ponad 3 km w kierunku zachodnim).
Nie jest to zresztą pierwszy przypadek protestu przeciw budowie jakiejkolwiek
infrastruktury komunalnej. Wystarczy przypomnieć zablokowanie budowy zachodniej
obwodnicy Poznania, żądanie kablowania linii wysokiego napięcia, protest
przeciwko rozbudowie oczyszczalni ścieków w Bytkowie, budowie stacji
przekaźnikowych telefonii komórkowej w Mrowinie czy wiatraków produkujących
energię elektryczną. Każda z tych inwestycji powodować miała masowy wzrost
zachorowalności i śmiertelności wśród mieszkańców. Przykłady można mnożyć i
dotyczą niestety nie tylko mieszkańców Rokietnicy. Chcemy korzystać ze zdobyczy
cywilizacji, ale wszelkie urządzenia związane z produkcją czy likwidacją odpadów
mają być zlokalizowane u sąsiadów. Jest to bardzo przykra konkluzja i nie
rokuje dobrze na przyszłość.
Wcześniejsze informacje można
znaleźć na stronie - Sortownia odpadów cz I
oraz Sortownia odpadów cz II
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz