Wracam do poruszanego już
wcześniej przeze mnie tematu - Sytuacja pracownika samorządowego
Sytuacja pracownika samorządowego - uzupełnienie. Tym razem zamierzam zając się sprawami odpowiedzialności
urzędników za prowadzone w gminach inwestycje infrastrukturalne.
Standardowo o wszystkie błędy i niepowodzenia przy realizacji inwestycji
gminnych obwinia się pracowników urzędu - Gmina w kanale. Jest to najprostsze i najłatwiejsze – nie potrzeba żadnych argumentów ani
dowodów. Urząd realizuje, to urząd ponosi pełną odpowiedzialność. Prawda
wygląda jednak nieco inaczej.
Sytuacja ta wynika przede
wszystkim z podejścia interesantów i mieszkańców zarówno do samego urzędnika,
jak i wykonywanej pracy. Wieloletnia nagonka mediów, do czego niestety
przyczyniają się sami urzędnicy - Menedżer Zofia Dobrowolska, zrobiła swoje. W chwili obecnej powszechna opinia to, że urzędnicy nic nie
robią, piją cały dzień kawę i spędzają cały dzień na plotkach. Opinia ta
powoduje, że osoby, które chcą efektywnie i wydajnie pracować, po pewnym czasie
zniechęcają się. Wiedzą, że ich praca i tak nie zostanie właściwie doceniona
przez interesantów, a często również przez przełożonych, którzy nieraz wolą
pracowników miernych, biernych ale wiernych niż kreatywnych. Przejdźmy jednak
do konkretów.
Urzędnik zajmujący się
przygotowaniem inwestycji często nie jest specjalistą z odpowiednimi
kwalifikacjami, doświadczeniem i uprawnienia. Nie jest on w stanie przeanalizować
projektu, zwłaszcza dużego i wyłapać wszystkie błędy. Przy naborze pracowników urząd zazwyczaj stawia określone wymagania.
Powiedzmy sobie jednak szczerze, nie ma
on szans na zatrudnienie pracownika o odpowiednich kwalifikacjach,
doświadczeniu i posiadającego stosowne uprawnienia. Nie za pieniądze
oferowane przez urząd. Wysokość zarobków w urzędach regulują przepisy i wójt,
nawet gdyby chciał, nie może zapłacić tyle, aby zatrudnić taką osobę, jaką by
chciał. Kilka lat temu w jednym z urzędów, bodajże w Luboniu, na etacie
pracownika ds. planowania przestrzennego zatrudniono urbanistkę z
uprawnieniami. Jak się wkrótce okazało, osoba ta bardzo szybko poszła na
zwolnienie lekarskie ze względu na ciążę a następnie na urlop macierzyński.
Zatrudnienie w gminie potrzebne jej było wyłącznie do otrzymania świadczeń. W
gminie Dopiewo również swego czasu ogłoszono konkurs na zatrudnienie urbanisty
przygotowującego projekty miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
Jak było do przewidzenia, nikt do konkursu się nie zgłosił.
Ponadto należy zauważyć, że branża budowlana obejmuje bardzo szeroki zakres
zagadnień. Nie znam osoby, która posiadałaby stosowne uprawnienia np. w
projektowaniu obiektów kubaturowych, instalacji infrastrukturalnych (woda,
kanalizacja, elektryka, gaz), urządzeń hydrologicznych czy drogownictwa. Wiedza
na te tematy jest tak obszerna, że obecnie konieczna jest coraz większa
specjalizacja. Niektórym malkontentom wydaje się jednak, że urzędnik gminny
powinien całą tą wiedzę posiadać w małym palcu. Jest to pogląd niedorzeczny i
świadczy o bezmyślności oponentów. Niestety w dalszym ciągu przoduje w tym
redakcja „U nas w Dopiewie”. Co prawda w majowym wydaniu jest to słabiej
wyartykułowane ale w dalszym ciągu występuje.
Tak więc trzeba powiedzieć wprost
- odpowiedzialność za projekt spada na
projektanta wyłonionego w przetargu oraz nadzór, powoływany również z zewnątrz.
Zmiana systemu, likwidacja państwowych biur projektowych, konkurencja zawodowa
dawały nadzieję na pozytywne zmiany – skrócenie terminów, obniżkę kosztów i
poprawę jakości. O ile w pierwszych dwóch przypadkach zmiany takie nastąpiły, o
tyle jakość przygotowywanych projektów
katastrofalnie spadła. Wolny rynek i konkurencja wbrew oczekiwaniom
doprowadziła do spadku jakości projektów budowlanych. Firmy walcząc o
kontrakty, maksymalnie obniżają ceny, godzą się na warunki ustalane przez
inwestorów a na efekty nie trzeba było długo czekać.
Trzydzieści lat temu mapy
topograficzne wykonywane były ręcznie przez kreślarzy. Jeden arkusz czasami
kreślono kilka miesięcy. Jednak efekt pracy był rewelacyjny – mapy te do dziś
stanowią niedościgły wzór. Obecnie, przy pomocy techniki komputerowej, mapy
wykonywane są niemal na poczekaniu. Jakie są tego efekty, wystarczy przejrzeć
mapy dostępne w Internecie. Osoba znająca topografię danego terenu od razu może
się zorientować, ile zawierają błędów.
Największym błędem, popełnianym przez zleceniodawców ale wymuszanym
przez realia, jest stosowanie w
przetargach ceny jako jedynego kryterium. Jest to głównym powodem obecnej
patologii w dziedzinie inwestycji publicznych. Nie pamiętam szczegółów, ale
wiem, że w Niemczech stosowanie ceny, jako jedynego kryterium w przetargach
zostało zabronionego jeszcze w XIX wieku. Zmiany te narzucono po zawaleniu się
mostu kolejowego nad jedną z rzek. Niestety w Polsce procedura ta jest w
dalszym ciągu stosowana i nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się
zmienić.
Zatem przestańmy za wszystko
winić urzędników. Są oni odpowiedzialni
za sprawy proceduralne, terminy, przygotowanie dokumentacji przetargowej.
Nie mogą jednak ponosić odpowiedzialności za błędy innych osób, które w pogoni
za kontaktami nie biorą pod uwagę możliwości wywiązania się z przyjętych zadań.
Należy wypracować takie mechanizmy,
które pozwolą na egzekwowanie odpowiedzialności finansowej od projektantów.
Jeżeli na to zasłużą, należy ich puścić w skarpetkach. Być może reszta się
wówczas opamięta i zacznie pracować tak, jak należy. Póki co będziemy mieli
wadliwe projektowanie i wadliwe wykonawstwo oraz tysiące osób, które za
wykonaną pracę nie mogą doprosić się wynagrodzenia – wide budowa autostrad i
stadionów na EURO 2012.
A krytykantom proponuję chociaż
przez miesiąc zasiąść na stanowisku urzędnika (mam na myśli pracowników
szeregowych) i za te same pieniądze, które otrzymują, wysłuchiwać obelg i
inwektyw od petentów.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń