niedziela, 10 marca 2013

Cuda i dziwy w Rokietnicy (2) – polemika z Maciejem Mikułą



Zgodnie z obietnicą, poniższą wypowiedzią, mam zamiar odnieść się do stanowiska Pana Macieja Mikuły w kwestii budowy sortowni odpadów w Rokietnicy. Chcę jednak zwrócić uwagę nie tyle na zarzuty wobec mojego stanowiska w sprawie lokalizacji sortowni odpadów na terenie Gminy, którego nie zamierzam zmienić, ale na cenną inicjatywę społeczną, za jaką uważam podjęcie i przedstawienie problemów z perspektywy zwykłego mieszkańca. Maciej Mikuła jest jak na razie jedynym światełkiem w tunelu marazmu społecznego i niechęci do podejmowania jakichkolwiek działań na rzecz społeczności lokalnej.

Jak zapewne twórca bloga Rokietnica24.pl miał okazję się przekonać, aktywność społeczna na szczeblu lokalnym jest praktycznie żadna. Zarówno w gminie Dopiewo jak i w gminie Rokietnica takich działań prawie nie widać. Pisze Pan, że na terenie gminy Rokietnica powstały i działają stowarzyszenia mieszkańców. Niestety o podejmowanych przez nie działaniach trudno znaleźć jakiekolwiek informacje. Ponadto należy zauważyć, że większość stowarzyszeń swoją działalność ogranicza do wąskiej grupy mieszkańców – ulicy bądź osiedla – brak działań obejmujących teren całej gminy. Kolejnym zarzutem wobec stowarzyszeń, jaki mi się nasuwa, to działalność ograniczająca się do przedstawiania władzom Gminy listy roszczeń – nieliczne są wyjątki oferty współpracy z władzami. Każdy, kto mieszka kilka lat w Gminie, nie może nie zauważyć, że na tle sąsiadów gmina Rokietnica przedstawia się jako ubogi krewny. Nie zamierzam się rozwodzić nad tym tematem, powiem tylko, że zaległości w zakresie infrastruktury komunalnej są na tyle duże, że ich likwidacja potrwa jeszcze wiele lat.

Tak więc uważam, że blog Rokietnica24.pl jest cennym wkładem w rozwój aktywności społeczności lokalnej. Podobnie jak mój blog, mogę to powiedzieć bez fałszywej skromności, przyczynia się w jakimś stopniu do rozbudzenia świadomości. Muszę jednak powiedzieć, że jak na razie, jest to orka na ugorze. Większość mieszkańców nie jest niestety zainteresowana włączeniem się w działania na rzecz Gminy – część nie potrafi, część się boi, jeszcze inni oczekują, aby za nich ktoś to zrobił. Zazwyczaj kończy się na narzekaniu w gronie rodziny i znajomych, ewentualnie na forum internetowym. Społeczeństwa obywatelskiego tak szybko się nie doczekamy.

Akcja protestacyjna w sprawie sortowni odpadów jest w mojej ocenie wypadkiem przy pracy. Apokaliptyczne wizje przedstawione przez przeciwników sortowni spowodowały, że mieszkańcy bez zastanowienia przyłączali się do protestu, również dlatego, że tak wypada. Podejrzewam, że wiele osób podpisujących protest nawet nie przeczytało ulotki. Nie oszukujmy się, większość nie zawsze ma rację – często decyduje tzw. instynkt stadny.

Na koniec krótko na temat zarzutów w sprawie sortowni odpadów w Bytkowie – temat ten został przeze mnie szeroko omówiony na blogu. W dalszym ciągu uważam, że rezygnacja z lokalizacji sortowni na terenie Gminy to błąd. Z pewnością odbije się to na kosztach utrzymania, jak i na stanie środowiska naturalnego. Twierdzi Pan, powołując się na przepisy, że planowana sortownia byłaby zlokalizowana zbyt blisko zabudowy mieszkaniowej. Nie będę zaprzeczać. Z drugiej jednak strony należy zauważyć, że gminy graniczące z Poznaniem są na tyle zurbanizowane, że trudno znaleźć miejsce na tego typu inwestycje, trzymając się ściśle przepisów. Gdyby rygorystycznie podchodzić do sprawy, trzeba by zamknąć autostradę, drogi szybkiego ruchu, linie wysokiego napięcia oraz wszystkie pozostałe zakłady, oddziaływujące na środowisko. Jak łatwo zgadnąć nikt tego nie chce.

Podobnie jest z utylizacją odpadów. Budowa molochów obejmujących swym zasięgiem pół województwa, wcale nie poprawi stanu środowiska. Należy pamiętać ile dodatkowych ton spalin wyprodukują pojazdy przewożące odpady – jak wynika z wywiadu Mariana Walnego w Pulsie Gminy, śmieci będą kilkakrotnie przewożone z miejsca na miejsce.
Ponadto, sortownia obsługująca 20 tys. mieszkańców to nie to samo, co przyjmująca odpady od 300-400 tys. mieszkańców. Przy odpowiedniej kontroli czynników społecznych (instytucje kontrolne jak służby sanitarne czy weterynaryjne zaczynają działać zazwyczaj po publikacji afery w mediach) wydaje mi się, że działalność takiego zakładu byłaby z pożytkiem dla mieszkańców.

Nie zgadzam się z zarzutem, jakoby z mojej strony padła informacja o zastraszaniu kogokolwiek przez Stowarzyszenie. Między zastraszaniem a wystraszeniem się, jest istotna różnica.
Z przyczyn ode mnie niezależnych nie będę się na razie oficjalnie podpisywać imieniem i nazwiskiem. Osoby zainteresowane i tak znają autora tekstów.

A propos dziennikarstwa społecznego. Zakładając blog nie było moim zamiarem dziennikarstwo społeczne. Chciałam po prostu mieć możliwość swobodnego wypowiedzenia się na tematy dla mnie istotne. Dostępne media nie umożliwiały mi tego, często nawet blokowały moje wypowiedzi. Stąd też powstał pomysł własnego bloga. Przedstawiam na nim swoje prywatne wnioski i opinie nie oczekując, że wszyscy będą je akceptować. Jeżeli moje nieprofesjonalne działania zostały potraktowane jako dziennikarstwo obywatelskie, to jest mi bardzo miło.

Na koniec jeszcze raz gratuluję inicjatywy w podejmowaniu problemów lokalnych – może kiedyś będą z tego owoce. Równocześnie pragnę zaznaczyć, że najlepsze pomysły rodzą się w toku dyskusji i polemiki. Nie musimy się we wszystkich sprawach zgadzać, ważne aby udało się wypracować kompromis. Dziękuję za zaproszenie, myślę że będę korzystać z informacji od Państwa. Nie znaczy to jednak, że zamierzam się pod każdym pomysłem podpisać – dotyczy to również sortowni odpadów.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz