sobota, 9 marca 2013

Czy można zwolnić mieszkańców z opłat za odbiór odpadów? (9) – wstępne podsumowanie



Po raz kolejny wracam do tematu, ponieważ jak mi się wydaje, obecnie obowiązujące przepisy wkrótce mogą się okazać kolejnym niewypałem, na którym obłowią się nieliczni, a zapłaci całe społeczeństwo.
Otóż 1 marca 2013 r. ukazała się informacja, że Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP zamierza zaskarżyć ustawę o czystości i porządku do Trybunału Konstytucyjnego link . Powodem jest brak ustalenia górnych stawek opłaty za odbiór odpadów, mimo iż nosi ona wszystkie cechy podatku lokalnego. Całkowicie zgadzam się z tym stanowiskiem.
Opłata za odbiór odpadów jest w moim przekonaniu takim samym podatkiem, jak podatek od nieruchomości, od środków transportu, opłata planistyczna, adiacencka czy opłata za umieszczenie infrastruktury w pasie drogowym. Co więcej, w/w podatki i opłaty dotyczą jedynie niektórych grup mieszkańców. W przeciwieństwie do nich opłata za odbiór odpadów dotyczyć będzie wszystkich, od noworodka do staruszka.
Ustawy dotyczące w/w podatków i opłat określają maksymalne stawki - kwotowo lub procentowo - rada gminy podejmując uchwałę nie może ich przekroczyć. Natomiast w przypadku opłat za odbiór odpadów ustawodawca, zgodnie z art. 6 ust. 2 ustawy o czystości i porządku w gminach, ustalanie górnych stawek opłaty scedował na rady gminy. Tak więc gminy, a w przypadku Dopiewa i 20 pozostałych samorządów, Związek SELEKT decydować będą o wysokości opłaty, nie mając żadnych ograniczeń w tym zakresie. Może się więc okazać, że już za rok miesięczna opłata na jednego mieszkańca wyniesie nie 10,00 zł ale 100,00 zł. Należy zaznaczyć, że będzie to zgodne z prawem.
Kolejna sprawa to zróżnicowanie stawek. Gminy należące do Związku scedowały na niego ustalenie stawek, zgodnie § 6 ust. 1 pkt 14 Statutu Związku. Przy okazji mała dygresja – większość czarnej roboty Związek przerzucił na urzędy gmin link8 dla siebie pozostawiając śmietankę. Pozostałe posty w tym temacie - link7 link5 link4 link3 Natomiast art. 6 ust. 4a w/w ustawy stanowi, że „rada gminy określając stawki opłat, …, może stosować zróżnicowane stawki w zależności od gęstości zaludnienia na danym obszarze gminy oraz odległości od miejsca unieszkodliwiania odpadów komunalnych”. Jak więc wyraźnie widać, gminy miały w zakresie ustalania stawek duże pole manewru. Ustawodawca przewidział, co niejednokrotnie podkreślałam na blogu, że koszty transportu będą stanowić duży udział w całkowitych kosztach unieszkodliwiania odpadów. Jednak w imię własnej wygody, można wręcz powiedzieć lenistwa, władze gmin dobrowolnie zrezygnowały ze swoich uprawnień.
Niestety za to wszystko zapłacą mieszkańcy. Najbardziej poszkodowani będą ci mieszkający w bezpośrednim sąsiedztwie sortowni w Czempiniu. Nie dość, że mogą być narażeni na różnego rodzaju uciążliwości związane z utylizacją odpadów, to płacić będą tyle samo, co mieszkańcy pozostałych gmin należących do Związku.
Im dalej w las, tym więcej drzew. Kolejne informacje nt. nowych zasad odbioru odpadów budzą coraz większe przerażenie. Wydaje się, że zarówno ustawa, jak i zasady przyjęte w Związku SELEKT przygotowane zostały pod konkretne zamówienie osób i firm, które chcą na śmieciach zrobić dobry interes. Dobrze ten proceder obrazuje wywiad przeprowadzony przez Puls Gminy z zastępcą burmistrza Lubonia, Marianem Walnym - link To, że w efekcie wszystko to odbije się na naszych portfelach, dla decydentów jest sprawą najmniej istotną.
Dlatego powtarzam po raz kolejny – gmina Dopiewo nie musi należeć do Związku SELEKT. Nie musi należeć do żadnego związku. Posiada odpowiedni potencjał i możliwości, pozwalają na to również obowiązujące przepisy, aby odbiór, selekcję, odzysk i utylizację prowadzić samodzielnie na swoim terenie. Wszelkie inwestycje mające na celu ochronę środowiska, są dofinansowywane z funduszy unijnych – podobno można otrzymać do 75% środków niezbędnych na inwestycję. Dotyczy to w tym samym stopniu sortowni. Działania takie wymagałyby jednak od władz Gminy (dotyczy to również prezesa ZUK w Dopiewie), znacznie większego wysiłku. Po co się jednak trudzić – trawestując stare powiedzenie „czy się stoi, czy się leży, 10 tysięcy się należy”.
Mam nadzieję, że są w Polsce takie samorządy, które jednak będą mieć na celu przede wszystkim dobro mieszkańców.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz