Wracam do jednego z pierwszych,
poruszanych przeze mnie tematów, ponieważ efekty nieprzemyślanej polityki
planistycznej, stają się dla wielu gmin coraz bardziej kosztowne - link
W ostatnim czasie artykuł jest coraz częściej czytany, chcę więc go trochę
poszerzyć. Skutki takiej polityki zostały dzisiaj przeze mnie przedstawione na
konkretnym przykładzie - Osiedle Zacisze
Niestety problem nie dotyczy
tylko gminy Rokietnica. W każdej gminie jest presja na przeznaczanie kolejnych
terenów pod budownictwo mieszkaniowe czy działalność gospodarczą. Chodzi przede
wszystkim o to, aby realizować te
zamierzenia, które nie będą w przyszłości generować nadmiernych kosztów, jakie
gmina poniesie na infrastrukturę. A żeby gmina mogła te cele realizować
niezależnie i samodzielnie, musi
zrezygnować z dofinansowania planów przez inwestorów.
Zagrożenia te w większości
wymienione zostały w artykule z 20 listopada 2011 r. Inwestor, ponoszący
faktycznie jedynie część kosztów związanych z opracowaniem planu, zazwyczaj
rości sobie prawo do wyłącznego decydowania o sposobie zagospodarowania terenu.
Powoduje to, że dąży do jak
najintensywniejszej zabudowy – upchnąć jak największą liczbę przyszłych
mieszkańców, na jak najmniejszym terenie. Forsuje się budowę coraz wyższych
budynków, z coraz większą ilością lokali. Tereny przeznaczone pod zabudowę zazwyczaj
pozbawione są infrastruktury komunalnej – dróg, sieci wodociągowych,
kanalizacji sanitarnej i deszczowej, oświetlenia ulicznego.
Pół biedy, jeśli inwestorem jest deweloper taki jak Linea, który zadba o pełną infrastrukturę w obrębie osiedla. W wielu wypadkach jednak deweloperzy ograniczają się jedynie do postawienia budynku, infrastrukturę pozostawiając gminie (drogi, chodniki, odwodnienie, oświetlenie). To samo jest w przypadku terenów zagospodarowywanych przez inwestorów indywidualnych. Właściciel gruntu dzieli nieruchomość, sprzedaje działki, kasuje pieniądze i reszta go nie obchodzi. Całą resztą winna się zająć gmina, jeszcze zapłacić za przejętą drogę.
Niestety, to co poza osiedlem, zawsze należy już do zadań gminy. Dlatego też obecnie gmina Dopiewo zmuszona jest rozbudowywać oczyszczalnię ścieków w Dąbrówce – bez tego nie będzie można podłączać kolejnych osiedli do sieci. Również Gmina będzie musiała zbudować nowe magistrale wodociągowe, doprowadzające wodę z Janki. Również Gmina, prędzej czy później, będzie musiała zbudować nowe drogi dojazdowe do nowych osiedli (np. w Dopiewcu).
Jak więc widać, skórka nie warta wyprawki. Inwestor, deklarując finansowanie planu miejscowego, ponosi symboliczne koszty – rzędu kilku lub kilkunastu tysięcy złotych. Natomiast koszty związane z budową infrastruktury, sięgające milionów zł, to już problem samorządu. A podatki od nowych mieszkańców, na które tak chętnie się oni powołują, to kropla w morzu potrzeb.
Uważam otóż, że gminy winny prowadzić niezależną politykę planistyczną. Ze względu na różnego rodzaju powiązania rodzinne, biznesowe czy koleżeńskie, nie jest to zadanie łatwe. Jak jednak można się było wielokrotnie przekonać, skutki takiej polityki prędzej czy później, odbijają się czkawką. Mieszkańcy, którzy liczyli na szybką realizację infrastruktury komunalnej, mimo iż nikt im tego na piśmie nie gwarantował, coraz natarczywiej domagają się spełnienia swoich oczekiwań.
Zgodnie z ustawą o planowaniu i
zagospodarowaniu przestrzennym, to samorząd jest odpowiedzialny za planowanie w
gminie, i to on powinien dyktować warunki, a nie inwestorzy indywidualni. Samorząd
również winien dążyć do zachowania równowagi między interesem publicznym a
indywidualnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz