niedziela, 3 marca 2013

„Nasza mała, wspólna Ojczyzna” (2) – zebranie wiejskie w Dopiewie 2013



Zgodnie z obietnicą druga część sprawozdania z zebrania wiejskiego w Dopiewie. Mimo iż od spotkania minęło już kilka dni (odbyło się 27 lutego br.), ciągle brak publicznych komentarzy i ocen nt. „twórczych” działań władz lokalnych. Jedynie niezawodny „pawełek” umieścił swój komentarz na forum Moje Dopiewo - link Mieszkańcy wylali na zebraniu swoje żale i na tym ich aktywność zapewne się zakończy. Jest to bardzo na rękę władzom Gminy z wójt Zofią Dobrowolską na czele. Doskonale zdają sobie sprawę, że mieszkańcy pokrzyczą, ale nic więcej nie zrobią. A władza będzie mogła dalej robić swoje w stylu iście sułtańskim.

Przy omawianiu koncepcji stworzenia Centrum Dopiewa – wójt Zofia Dobrowolska stwierdziła „… były zakusy, aby przenieść Urząd Gminy do Skórzewa ale nie pozwolimy na to…”. Dla mnie nie jest ważne, w jakiej miejscowości Gminy będzie znajdował się budynek Urzędu, bo najważniejsze są kompetencje urzędników i umiejętność stworzenia dobrych relacji władz z mieszkańcami a przede wszystkim odpowiedzialne gospodarowanie publicznymi pieniędzmi. Każda władza powinna mieć pomysł na działanie na rzecz mieszkańców, a nie tylko sposób na przetrwanie do końca kadencji. Niestety obecna władza zamierza jedynie pozostawić po sobie pomniki nieudolności, niegospodarności i niekompetencji.

Zazwyczaj oczekiwania mieszkańców są większe niż możliwości Gminy – lista potrzeb jest większa niż pozwala na to budżet. Dlatego też ograniczone środki powinny obligować do ich racjonalnego gospodarowania. Zdaję sobie sprawę, że wymagamy, jako mieszkańcy, więcej od wójt Zofii Dobrowolskiej niż wymagaliśmy od byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego. Dopiero po odejściu byłego wójta dostrzegliśmy rażące błędy jego polityki i wynikające z tego liczne zaniedbania. Natomiast Zofia Dobrowolska w kampanii przedwyborczej zapowiadała min. nową jakość pracy Urzędu. Należy przypomnieć, że Zofia Dobrowolska, w latach 2006-2010, pełniła funkcję Przewodniczącej Rady Gminy Dopiewo i w tut. Urzędzie spędzała bardzo dużo czasu. Obiecywała wykorzystać zdobyte doświadczenie, a błędy w funkcjonowaniu Urzędu natychmiast zlikwidować (swego czasu o tej obietnicy przypominali internauci na forum Moje Dopiewo). A w wywiadzie udzielonym w „Gońcu Dopiewskim” (luty 2011 r.) „Wdrażam program naprawczy” link  mówiła „Zarówno ja, jak i Urząd mamy być pomocni mieszkańcom” – jak te obietnice i słowa mają się do rzeczywistości, mogli przekonać się uczestnicy spotkania. Niemoc, brak kompetencji, jeszcze raz brak kompetencji … Ale po kolei.

Na spotkanie przyszli mieszkańcy, którzy na wizytę w Urzędzie umawiali się w 2011 r., w 2012 r. - jednak do chwili obecnej nie zostali przyjęci i wysłuchani przez władze Gminy. Dlaczego? Problemy są trudne: hałas dochodzący od strony autostrady i konieczność wybudowania ekranów akustycznych na pewnym odcinku – szczególnie w rejonie ul. Leśnej w Dopiewie. Jeżeli nawet mieszkańcy zostali przyjęci i wysłuchani przez zastępcę wójta Tadeusza Zimnego lub sekretarza Tomasza Zwolińskiego – to ich sprawy i problemy utknęły w martwym punkcie. Nawet w czasie tego spotkania Zastępca Wójta nie był w stanie udzielić merytorycznych odpowiedzi, lawirowanie między słowami „staramy się”, „zobaczymy”, „sprawdzimy”, w moim przekonaniu, jest lekceważące i świadczą o całkowitej bezradności i niechęci do podejmowania działań!

Kolejnym tematem była sprawa naliczania właścicielom nieruchomości przy ul. Młyńskiej w Dopiewie opłaty adiacenckiej za zbudowanie sieci kanalizacji sanitarnej. W ich ocenie, wartość nieruchomości uległa znacznemu obniżeniu. Pomimo licznych skarg składanych od ponad roku do Urzędu i Wójta Gminy, sprawa ta nie została do dziś wyjaśniona. Zazwyczaj budowa infrastruktury komunalnej (drogi, wodociągi, kanalizacja sanitarna), automatycznie podnosi wartość nieruchomości. W przypadku Dopiewa, chyba ewenement w skali kraju, inwestycje komunalne spowodowały spadek wartości. Nie chcę się wypowiadać, czy sytuacja taka rzeczywiście ma miejsce – sprawą tą powinien zająć się biegły z zakresu budownictwa a następnie rzeczoznawca majątkowy. Natomiast co do odliczeń darowizn na budowę sieci od opłaty adiacenckiej, sprawa jest bezdyskusyjna. Wynika to jednoznacznie z przepisów ustawy o gospodarce nieruchomościami – art. 148 ust. 4 - Przy ustaleniu opłaty adiacenckiej, różnicę między wartością, jaką nieruchomość ma po wybudowaniu urządzeń infrastruktury technicznej, a wartością, jaką miała przed ich wybudowaniem, pomniejsza się o wartość nakładów poniesionych przez właściciela lub użytkownika wieczystego nieruchomości, na rzecz budowy poszczególnych urządzeń infrastruktury technicznej – odliczenie to nie dotyczy kosztów poniesionych na budowę przyłącza. Obecności tych mieszkańców mogła spodziewać się Pani Wójt – a jednak nie była przygotowana na dyskusję, powtarzała informacje o darowiznach (chyba sama nie rozumie, o czym mówi) - nie mające nic wspólnego z problemami mieszkańców. W moim odczuciu władze Gminy nie rozumieją problemu. Nie będę podpowiadać, co należy w takiej sytuacji zrobić, bo w Urzędzie zatrudnieni są „fachowcy”.      

W końcu do akcji wkroczył „fachowiec nad fachowcami”, Marek Łodyga, specjalista od budowy i remontów dróg. Zarzuty mieszkańców ulic Konarzewskiej i Sportowej w Dopiewie, wysuwane w czasie budowy w/w dróg, zostały zlekceważone. Pan Łodyga zaprosił ich natomiast do Urzędu, w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, gdzie zapewne zostaną poddani manipulacji oraz praniu mózgu i wyjdą z niego całkowicie ogłupieni. Na spotkaniu przypomniano bezpośrednie rozmowy z nim, w trakcie budowy tych ulic, które Pan Łodyga całkowicie ignorował. Co prawda na sali znalazł się głos broniący „fachowca” z Urzędu, że w trakcie budowy czasem trzeba tolerować istniejące warunki. Zgadzam się, ale nie do końca. Zawsze, ale to zawsze trzeba tak realizować budowę, aby była w 100% bezpieczna. A korzystanie z chodnika przy ulicy Konarzewskiej grozi wypadkiem – złamano większość przepisów i norm obowiązujących przy budowie dróg - zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie - nachylenie poprzeczne chodnika winno mieć od 1% do 3%. Nawet dla laika jest jasne, że normy te zostały przekroczone. Chodnik na ul. Konarzewskiej powinien zostać natychmiast zgłoszony do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Poznaniu. Dlatego Markowi Łodydze proponuję przyznać nagrodę „najlepszego drogowca” roku 2012. Tak jak stwierdził jeden z geodetów, dzieła Pana Łodygi długo zostaną nie do podrobienia!

Jak już jestem przy temacie ulic – należy wspomnieć o pretensjach i złości mieszkańców ulic Pogodnej i Wiśniowej, którzy od początku ich istnienia, zawsze pokonują je w błocie lub kurzu. Złość tych mieszkańców, w moim przekonaniu, jest uzasadniona kiedy słucha się informacji o koncepcjach i audytach zamawianych za duże pieniądze, a które służą tak właściwie tylko Pani Wójt, która w ten sposób poprawia sobie humor. Jednym z głównych winowajców jest sołtys/radny Tadeusz Bartkowiak, który takich problemów nie zauważa – widocznie nie mieszka tam nikt ważny, z kim musiałby się liczyć. Sołtys Bartkowiak potrafi teraz tylko działać w oparciu o koncepcje i dane wirtualne. Dlatego nigdy nie zauważył ulicy Wodnej, jednej z najstarszych ulic Dopiewa. Ulica bardzo krótka, w miejscu centralnym Dopiewa, ale nigdy nie doczekała się remontu.       

Jednym z ostatnich tematów była droga powiatowa z Dopiewa do Więckowic, stanowiąca najszybsze połączenie z Poznaniem. Stan jej nawierzchni w tej chwili jest makabryczny. Obecny na spotkaniu radny powiatu Leszek Nowaczyk obiecał coś w tym temacie zrobić, ale poprosił wójt Zofię Dobrowolską o przedstawienie planów budowy kanalizacji sanitarnej dla Więckowic. Niestety nie zanosi się, aby w najbliższych latach budowa kanalizacji ruszyła – ważniejsza jest kolejna szkoła. Jednak jakieś działania zostaną podjęte w celu zlikwidowania  licznych nierówności i dziur.
Nie mam już ochoty wypowiadać się na temat pogotowia ratunkowego, które ma powstać w przejętym budynku PKP. Może tam co najwyżej powstać punkt opatrunkowy, ale nie punkt pogotowia ratunkowego. Wymagania w zakresie placówek medycznych są tak wysokie, że żadna koncepcja ich nie przeskoczy. Znacznie rozsądniejsze byłoby zlokalizowanie pogotowia przy budynku ośrodka zdrowia na ul. Łąkowej.

A jeszcze zwrócono uwagę na czas działania ZUK. Wszystkie zakłady i urzędy użytku publicznego raz w tygodniu działają dłużej, w celu przyjmowania petentów. Tylko ZUK działa zawsze do godz. 15-tej. Komu to służy?
Im dłużej trwało to spotkanie tym bardziej odkrywało niemoc i brak kompetencji sołtysa, władz Gminy i podległych im jednostek.

Wnioski, jakie się nasuwają, są bardzo smutne. Wójt Zofia Dobrowolska, zdaje się całkowicie bezradna. Otoczona przez doradców, za jedyny cel mających osiąganie własnych korzyści przy jak najmniejszym wysiłku, w zasadzie nie kontroluje już działań Urzędu. W Gminie rządzą wyłącznie osoby takie jak Zastępca Wójta, Sekretarz, Skarbnik, Prezes ZUK niektórzy radni z Panem Bartkowiakiem na czele, jak również dyrektorzy szkół. To oni decydują, co dla Gminy i jej mieszkańców jest dobre, a co nie. Taka polityka z pewnością nie pozwoli na wygraną w kolejnych wyborach. Gorsze jest to, że może doprowadzić do zapaści finansowej Gminy, za którą zapłacą przede wszystkim jej mieszkańcy. Niezaprzeczalnym faktem jest, że wójt Zofia Dobrowolska broni złej pracy pracowników urzędu (wide: totalna porażka kolejowa), która pogłębia przepaść między urzędem a mieszkańcami.


Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. Czytając ten blog, którego wcześniej nie zauważyłem zmuszony jestem do pewnego sprostowania. Powołując się na Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie..... chodnik na Konarzewskiej w ogóle nie powinien powstać zgodnie z pkt 2. Szerokość chodnika przy jezdni lub przy pasie postojowym nie powinna być mniejsza niż 2,0 m.. Pas drogowy ul. Konarzewskiej jest ograniczony. Jeżeli Obserwatorka jest samorządowcem to potrafi sobie wyobrazić sytuację w której urzędnik przekazuje P. Wójt informacje "chodnika nie może być pomimo wykonanego przez projektanta z uprawnieniami projektu zatwierdzonego przez Starostwo Powiatowe". Z drugiej strony w projekcie jest oświadczenie projektanta o wykonaniu zgodnie z przepisami bla. bla.bla. więc kogo skarżyć. Z mojego małego doświadczenia wynika też, że na terenach południowych Polski a także np w pobliskich Chybach gdzie występują deniwelacje terenu należałoby zlikwidować wszystkie chodniki. Zamieszczam powyższy tekst z prośbą o nie wystawianie zbyt pochopnych wniosków (nie czujący się spadochroniarzem mieszkaniec Naszej Gminy).

    OdpowiedzUsuń