Dziś trochę lżejszych informacji,
niż w ostatnim tygodniu. Chcę po raz kolejny poruszyć kilka tematów o mniejszym
kalibrze, które jednak mają wpływ na codzienne funkcjonowanie Gminy i warunki
życia mieszkańców.
Na początek komentarz do wywiadu,
jakiego udzielił w marcowym numerze „Pulsu
Gminy” sołtys/radny Tadeusz
Bartkowiak.
Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej pogrąża się on w rzeczywistości wirtualnej. Według jego opinii samorządowcem został, bo lubi pracować społecznie. Moim zdaniem praca społeczna, to działania nieodpłatnie świadczone na rzecz społeczności lokalnej. Natomiast Tadeusz Bartkowiak, jako sołtys otrzymuje dietę, jako radny również. Do tego dochodzi prowizja od zebranych podatków od nieruchomości. Można sądzić, że miesięczny dochód sołtysa/radnego Tadeusza Bartkowiaka z „działalności społecznej” jest porównywalny z przeciętną pensją pracownika Urzędu.
Sołtys/Radny chwali się, ile to
inwestycji dzięki niemu i innym radnym zrealizowano na terenie Dopiewa. Moim
zdaniem, nie jest to żaden powód do chwały – nawet w najbiedniejszych gminach
realizuje się inwestycje komunalne. Jest
to wręcz powinność władz samorządowych, a nie powód do samouwielbienia.
Należy zaznaczyć, że wiele z tych inwestycji, którymi tak chwali się
Sołtys/Radny zostało źle wykonanych – jak np. chodniki na ulicach: Konarzewskiej,
Sportowej czy Bukowskiej.
Tadeusz Bartkowiak z uporem godnym lepszej sprawy, dąży do budowy gimnazjum w Dopiewie, mimo iż brak racjonalnych przesłanek dla tej inwestycji. Budowa gimnazjum spowoduje wstrzymanie wielu ważniejszych inwestycji, i to nie tylko w Dopiewie, ale i całej Gminie. Jak się jednak wydaje, Sołtys/Radny coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością.
Również w sprawie budowy linii
energetycznej 400 kV, w jego wypowiedzi brak racjonalnych argumentów – jedynym
jest nie bo nie. Bezpieczeństwo
energetyczne kraju, w tym również mieszkańców Gminy, wymusza realizację
inwestycji, które nie wszystkim się podobają. Jeżeli Sołtys/Radny tak bardzo
troszczy się o mieszkańców, niech da przykład - sam rezygnując z energii
elektrycznej. Jeszcze 150 lat temu ludzie nie korzystali z energii
elektrycznej, a mimo to funkcjonowali.
Wracam do zimowego utrzymania dróg, a to za sprawą służb odpowiedzialnych za odśnieżanie. Uważam, że mieszkańcy, mimo iż w pewnych przypadkach nie są zobowiązani, powinni odśnieżać chodniki przed swoimi posesjami. Jednak to, jak służby odpowiedzialne za utrzymanie dróg, szanują ich pracę powoduje, że zaczynam zmieniać swoje stanowisko. Staram się odśnieżać chodnik przy każdym większym opadzie. Tak było też w poniedziałek 11 marca. Chodnik został przeze mnie odśnieżony ok. godz. 7.00, posypany solą – nawierzchnia była czarna i mokra. Śnieg nie został przeze mnie wyrzucony na jezdnię, tylko zgromadzony na trawniku. Piętnaście minut później ulicą przejechał pług, odśnieżający jezdnię i cały śnieg został przerzucony na dopiero co oczyszczony chodnik. Kierowca, zamiast jechać 15-20 km, poruszał się z prędkością 40-50 km, przez co nie spychał śniegu na pobocze, tylko odrzucał go na odległość 2-3 m, niwecząc całą pracę mieszkańców.
Przykład drugi. Pracownicy ZUKu w tym samym dniu rano, odśnieżali chodnik pomiędzy budynkiem stacji PKP a przystankiem autobusowym w Dopiewie. Zamiast wyrzucać śnieg na kilkunastometrowej szerokości trawnik, między chodnikiem a peronem, wpychali go pomiędzy zaparkowane przy chodniku samochody – wyjątkowy przykład lenistwa i bezmyślności.
Przykład trzeci. Od początku zimy
po Dopiewie jeździ piaskarka. Zadaniem tego urządzenia jest równomierne
posypanie całej jezdni. Model stosowany w Dopiewie jest jednak wyjątkowy.
Co kilkadziesiąt metrów piaskarka „wypluwa” na jezdnię bryłę piasku, do
złudzenia przypominającą koński nawóz. Reszta ulicy pozostaje nienagannie
biała. Najwyraźniej jednak kierowcy to nie przeszkadza. Co więcej, wydaje mu
się, że bierze udział w rajdzie Paryż-Dakar. Nowoczesny ciągnik pozwala na rozwijanie
dużych prędkości – któregoś dnia musiałam uskakiwać, aby nie dostać się pod
koła na zakręcie ulic Polnej i Tysiąclecia – w zakręt wjechał chyba przy
maksymalnej, możliwej prędkości. Sprzęt odśnieżający zaopatrzony jest w tej
chwili w urządzenia rejestrujące trasę przejazdu – niestety nie rejestrują one
jakości wykonanej pracy. A ta bardzo często jest skandaliczna.
Trzy dni temu otwarto nowy market Dino w Dopiewie na ul. Bukowskiej. Sklep odpowiada najnowszym standardom – jest przestronny, jasny, a zakupy robi się w nim z przyjemnością. Pewne rzeczy należy jednak poprawić. Przede wszystkim kierujący sklepem powinni pamiętać, że nie jest on tylko dla zmotoryzowanych. Z wielkim trudem odśnieżony został parking przy markecie, zapomniano natomiast o chodniku na ul. Bukowskiej. Czyżby odśnieżenie 34 metrów chodnika stanowiło aż tak duży problem? Mam nadzieję, że przy następnych opadach chodnik również będzie odśnieżony.
Odczuwa się również brak świeżych
bułek w niedzielne poranki – w markecie Lewiatan zawsze o godz. 9.00 można
kupić świeże pieczywo. Niestety to dostępne w Dino, o przedłużonym terminie
ważności, często przypomina glinę zmieszaną z trocinami. Proponuję poszukać
innego dostawcy.
Na koniec sprawa budynku stacji PKP w Dopiewie. Mieszkańcy korzystający z komunikacji kolejowej boleśnie odczuli zamknięcie budynku stacji. O ile bilet można kupić u konduktora (choć nie każdy), to brak poczekalni przy ostatnich mrozach był bardzo dotkliwy. Urząd Gminy wydał lakoniczny komunikat, z którego wynika, że to Przewozy Regionalne zlikwidowały kasę biletową. Wydaje mi się, że prawda jest nieco inna. Gdzieś przemknęła mi informacja, że Gmina przejęła od PKP nieruchomość wraz z budynkiem stacji. Nie mogę tego w tej chwili zweryfikować – winna być w tej sprawie podjęta uchwała Rady Gminy – niestety BIP jest w dalszym ciągu tak prowadzony, aby zniechęcić Czytelników do szukania informacji. Jeżeli tak jest rzeczywiście, to Gmina przejmując budynek, przejęła także obowiązki związane z jego utrzymaniem i prowadzeniem kas biletowych. Informacja o tym, że kasa ma być prowadzona przez Koleje Wielkopolskie, również nie napawa optymizmem – KW obecnie sprzedają bilety wyłącznie na trasy, na których jeżdżą ich pociągi. Nie można np. kupić biletu do Piły, Szamotuł, Gniezna czy Jarocina.
Obawiam się, że przy obecnej
efektywności władz Gminy, pasażerowie długo poczekają na jakieś konkretne
decyzje – decydenci raczej z usług kolei
nie korzystają. A budynek będzie stał pusty i generował koszty – ogrzewanie
gazowe cały czas funkcjonuje.
I to by było na tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz