Wbrew oczekiwaniom naszych
włodarzy, szczególnie radnych Leszka Nowaczyka i Tadeusza Bartkowiaka, sprawa złożonego 3 kwietnia protestu,
dotyczącego wyborów sołeckich w Dopiewie, nie została zakończona. Naszym
samorządowcom wydawało się, że odpowiadając na protest w sposób arogancki i
lekceważący, spuszczą protestującą „po brzytwie”. Na ich nieszczęście tak się
nie stało, a sprawa zaczyna zataczać coraz szersze kręgi.
W tej sytuacji wydaje mi się, że
stwierdzenie Agnieszki Wilczyńskiej, iż protest był nieskuteczny, może okazać
się przedwczesne - link.
Redaktor „Pulsu Gminy” swój wniosek oparła na opinii radcy prawnego, co do
rzetelności której mam poważne zastrzeżenia. Otóż, ów radca wywiódł konkluzję,
ż której wynika, iż konsekwencje błędów
lub braków w obowiązujących przepisach, ponoszą obywatele. Muszę przyznać,
że jest to ciekawy punkt widzenia, stanowiący w moim odczuciu, legitymizację
arogancji tzw. elit politycznych. O tym, że społeczeństwo zaczyna mieć coraz
bardziej dosyć tej arogancji, świadczy niedzielny wynik wyborów prezydenckich.
Znacznie szerzej do tematu
podszedł redaktor „Głosu Wielkopolskiego”, Robert Domżał - link.
Przede wszystkim nie przesądza on, że sprawa protestu jest zakończona. Powołuje
się przy tym na przypadki protestów w kilku gminach powiatu poznańskiego. Poza gminą Dopiewo, we wszystkich
pozostałych protesty rozstrzygane były przez tamtejsze rady gminy w formie
uchwały. Czyżby Rada Gminy Dopiewo działała w oparciu o inne przepisy i
posiadała odrębne kompetencje?
Artykuł w „Glosie Wielkopolskim”
potwierdza, że przedstawiciele władz Gminy nie do końca wiedzą, o co chodzi w
sprawie protestu – sprawiają wrażenie, jakby czytanie tekstów ze zrozumieniem
sprawiało im wyraźną trudność. Przewodniczący Rady Gminy Dopiewo Leszek Nowaczyk, zarazem przewodniczący
zebrania sołeckiego w Dopiewie, zarzeka się, że „o fałszowaniu wyników nikt nawet nie pomyślał”. Gdyby uważnie
przeczytał protest wyborczy z 3 kwietnia br., zauważyłby, że autorka nikomu nie zarzuca fałszerstwa.
Aby taki zarzut postawić, trzeba mieć twarde dowody. Protestująca zarzuciła, natomiast prowadzącym zebranie sołeckie naruszenie „zasad dotyczących przebiegu głosowania, ustalenia wyników głosowania
oraz tym samym ustalenia wyników wyborów”. Mówiąc językiem potocznym,
zarzuca ona nieprzestrzeganie procedur, które powinny obowiązywać w trakcie
wyborów. Czynniki te mogły mieć wpływ na wynik wyborów. Okazuje się, że Leszek
Nowaczyk, mimo iż funkcję radnego pełni już prawie 30 lat, w dalszym ciągu chyba
ma problem z czytaniem i zrozumieniem dokumentów.
Informacja o przenoszeniu urny do innego pomieszczenia w trakcie
wyborów, przekazana przez Leszka Nowaczyka, jest w zasadzie przyznaniem się do błędu. Zgodnie z przepisami
Kodeksu wyborczego, urny nie wolno
wynosić z lokalu wyborczego. Mimo, iż Kodeks wyborczy nie dotyczy wyborów
sołeckich, jego przepisy mają zastosowanie przez oczywistą analogię.
Jak się okazuje, sprawa będzie
miała ciąg dalszy. Protestująca złożyła bowiem do Rady Gminy Dopiewo skargę na
Wójta gminy Dopiewo. Skarga dotyczy
odpowiedzi, jakiej udzielił wójt Adrian Napierała na złożony protest wyborczy.
Mam nadzieję, że tym razem Rada Gminy podejdzie do tematu poważniej i
przygotuje odpowiedź opartą o obowiązujące przepisy oraz poinformuje
wnioskodawczynię o przysługujących jej prawach, także w sprawie ewentualnych
odwołań.
To, co może zastanawiać, to konsekwentne milczenie w całej sprawie
czynników oficjalnych. Ani w miesięczniku „Czas Dopiewa”, ani na oficjalnej
stronie Gminy, nie ukazała się najmniejsza wzmianka nt. protestu wyborczego.
Widocznie dla włodarzy temat nie istnieje. Takie działanie wpisuje się w
dotychczasową praktykę gminnych samorządowców. Sprawy niewygodne nie istnieją,
no chyba, że dotyczą poprzedników – przykładem mogą być: sposób finansowania
niepublicznej placówki oświatowej przy ul. Parkowej w Dąbrówce oraz defraudacja
środków publicznych w referacie oświaty UG.
Podsumowując, z uwagą będę
śledzić dalsze losy protestu wyborczego. Jest to o tyle istotne, że chodzi nie
tyle o uznanie protestu wyborczego za uzasadniony, ale o podmiotowe traktowanie
obywateli. Przedstawiciele władz muszą w
końcu zrozumieć, że zostali wybrani przez społeczeństwo po to, aby mu służyć.
Dotychczasowe praktyki urągają zasadom demokracji i są kontynuacją najgorszych
przykładów minionej epoki. Natomiast powołana 30 marca br. Komisja Statutowa,
powinna jak najszybciej zająć się poprawieniem statutów sołeckich,
obowiązujących w niezmienionej formie od 13 lat.
Spuszczanie po brzytwie to najgorszy sposób jaki Rada mogła wybrac.
OdpowiedzUsuńTo otwiera protestującej drogę do skierowania wniosku do Wojewody-pismo do Rady+odpowiedź. Organ nadzoru powinien zając w tej sprawie stanowisko zwłaszcza, że sprawa jest precedensowa. Jak Rada rozumie paragraf 39 statutów sołectw?
Ja nadal uważam nadal, że najwłaściwsza byłaby skarga do WSA, po wezwaniu do usunięcia naruszenia prawa. Skarga na wójta to też jakiś sposób tyle,że wynik jest w 100% przewidywalny.
O ile w poprzedniej kadencji docierały do opinii publicznej wiadomości o pracach Komisji Rewizyjnej, to teraz wyborcy mogą obejrzec tylko zdjęcie Przewodniczącej KR odbierającej kamerę z rąk biznesmana.
Zwracam też uwagę, że z protokołów sesji usunięto korespondencję do Rady i dzięki temu, jeśli sprawa nie zostanie nagłosniona, nikt się nie dowie o skardze na wójta, wezwaniu do usunięcia naruszenia prawa itp.
Spokojnie "fox". Osoby skarżącej, w przeciwieństwie do Wójta i Rady Gminy, nie obowiązują przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej. Nie musi informować opinii publicznej, jakie podejmuje działania, aby władze zaczęły traktować ją podmiotowo.
UsuńWydaje mi się, że pozytywnym skutkiem całego zamieszania będzie to, że wybory za 4 lata nie będą wyglądały tak:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=HOyhbCMZI38