sobota, 30 maja 2015

Dopiewskie smaczki (36) – gloryfikacja urzędników, dyskredytacja inaczej myślących, 2 kroki w przód 1 w tył informacji publicznej, finansowanie festynów


Dziś kolejny odcinek z cyklu krótkich informacji, czasem zaskakujących, czasem stanowiących kontynuację lub podsumowanie wcześniej omawianych tematów.
Na początek wydarzenie, które mogło mieć miejsce tylko w gminie Dopiewo. Na ostatniej sesji Rady Gminy 25 maja 2015 r. miało miejsce, wystąpienie radnej Marioli Walich (Skórzewo), po którym szczęka mi opadła. Otóż przekazała publicznie na ręce wójta Adriana Napierały podziękowanie dla urzędników, że zaczęli odpowiadać na pisma mieszkańców. Powiem szczerze, że nie bardzo wiem, jak skomentować to wydarzenie. To tak, jakby klienci zaczęli publicznie dziękować sprzedawcy, że pozwolił im zrobić zakupy w sklepie. Albo podziękowania od rodziców dla nauczycieli, że chce im się prowadzić lekcje z ich pociechami.
Wygląda na to, że do niedawna w gminie Dopiewo od widzimisię urzędników zależało, jak będą obsługiwać mieszkańców. Dotychczas wydawało mi się, że jeżeli ktoś podpisuje umowę o pracę, to powinien wykonywać zadania zgodnie z wyznaczonym zakresem obowiązków. W przypadku urzędników do ich obowiązków należy m.in. odpisywanie na wnioski mieszkańców. To zresztą wynika jednoznacznie z przepisów kodeksu postępowania administracyjnego.
Tak więc, zanim radna Mariola Walich zacznie wznosić hymny pochwalne pod adresem pracowników Urzędu Gminy, powinna najpierw zapoznać się z obowiązującym prawem. Odpowiadanie w terminie na pisma mieszkańców to obowiązek, a nie łaska ze strony urzędników. Natomiast w przypadku przewlekłego prowadzenia postępowania (w tym również nie odpowiadania na wnioski) - służy zażalenie. Niestety, większość mieszkańców nie wie, jakie prawa im przysługują. Jako przypadek niewłaściwego traktowania interesantów przez Urząd Gminy, Radna podała brak odpowiedzi na pismo mieszkańca Skórzewa, złożone w 2013 r. Niestety jest to przykład, do jakiego rozpasania, arogancji i lekceważenia obowiązków przez urzędników, doprowadziła była wójt Zofia Dobrowolska. Jedyną jej reakcją, na nie wywiązywanie się urzędników z obowiązków, było tworzenie kolejnych etatów.
Jeżeli Radni pójdą w tym kierunku, co Mariola Walich, to za chwilę po każdorazowym wywiązaniu się pracowników Urzędu z obowiązków służbowych , trzeba będzie publikować pochwały w lokalnej prasie.

Drugi temat to kontynuacja sprawy, związanej z rozszerzeniem obszaru jez. Niepruszewskiego, dostępnego dla sprzętu motorowodnego. Nie spodziewałam się, że mój post z 17 kwietnia br. – link, wywoła taką reakcję. Okazuje się, że zwolennicy sportów motorowodnych nie zamierzają składać broni i za wszelką cenę próbują zdyskredytować swoich przeciwników, a zarazem zwolenników ciszy i spokoju nad jeziorem (która i tak jest problematyczna, zwłaszcza latem). Dowodem na to jest dyskusja prowadzona i oczywiście moderowana przez nieocenionego „pawelka” na forum Moje Dopiewo. Zwolennicy skuterów i ślizgaczy zaczęli nawet powoływać się na wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Chyba najlepiej stosunek do innych ludzi i środowiska oddaje komentarz (pisownia oryginalna) – „Smiac mi sie chce jak czytam niektore komentarze i widze zamkniętych w sobie, zakompleksionych obywateli drugiej kat. zyjacych tworzeniem zakazow, nakazow i donosow. Zycie jest krotkie i zbyt piekne.”
Okazuje się, że każdy kto ma inne zdanie, niż hedoniści (do tej grupy należą również osoby rozjeżdżające quadami pola i lasy)  i domaga się respektowania swoich praw, jest zamkniętym w sobie, zakompleksionym obywatelem drugiej kategorii. Szczyt cynizmu, arogancji, bezczelności i zwykłego prymitywizmu, wręcz prostactwa osobników, którzy potrafią oceniać innych wyłącznie na podstawie grubości portfela. Uważam, że w tej sytuacji zachęcanie do dialogu, przez w/w „komentatora”, brzmi jak kpina lub ponury żart.
O sprawach ochrony środowiska nawet nie ma co wspominać – jezioro jest miejscem lęgowym ptaków, a jego część to Obszar Chronionego Krajobrazu. Jak się wydaje, zwolennicy sportów wodnych mogliby pływać nawet w basenie p-poż pod warunkiem, żeby miał odpowiednie wymiary.

Zwolenników uprawiania sportów motorowodnych na jez. Niepruszewskim pragnę poinformować, że pierwsza uchwała Rady Powiatu, dotycząca korzystania z jezior na terenie powiatu poznańskiego, podjęta została 24 czerwca 1999 r. (Nr IX/74/99). Od tego czasu co najmniej osiem razy zmieniano uchwały lub podejmowano nowe – wszystkie, oprócz pierwszej, są dostępne w Internecie. I co ciekawe, bardzo często prawo do korzystania z jezior przez sprzęt motorowodny było w kolejnych latach przez Radę Powiatu ograniczane, i to nie tylko w przypadku jez. Niepruszewskiego. Jedynym powodem wprowadzania ponownych ograniczeń, były skargi mieszkańców na hałas i uciążliwości związane z korzystaniem z jezior przez motorowodniaków. Jak widać, „zamkniętych w sobie, zakompleksionych obywateli drugiej kategorii” jest dość dużo i niestety nie podzielają oni entuzjazmu zwolenników ślizgaczy i skuterów wodnych.
Uchwała Rady Powiatu z 2007 r. w sprawie zakazu używania jednostek pływających napędzanych silnikami spalinowymi, wymienia 15 jezior na terenie powiatu poznańskiego. Z tego, tylko na 4 dopuszczone jest korzystanie w ograniczonym zakresie ze sprzętu motorowodnego. Np. na terenie gminy Pobiedziska znajduje się 6 jezior, a tylko na jednym dopuszczono używanie jednostek silnikowych. Na terenie gminy Kórnik, z 4 jezior tylko na 2 dopuszczono sprzęt motorowodny. W gminie Stęszew z 2 jezior tylko na 1 można korzystać ze sprzętu silnikowego. W Poznaniu na jez. Kierskim, Stęszewskim i Rusałką - również obowiązuje zakaz dla sprzętu silnikowego. Mieszkańcy w/w gmin, szukający ciszy i spokoju mają więc wybór, w przeciwieństwie do społeczności gminy Dopiewo. Dlaczego mieszkańcy gminy Dopiewo mają być pozbawieni prawa do wypoczynku zgodnie ze swoim oczekiwaniem? - na terenie której znajduje się tylko jedno jezioro i do tego dzielone wspólnie z gminą Buk. Dlaczego zwolennicy sportów motorowodnych nie kwestionują zakazów obowiązujących na pozostałych jeziorach powiatu poznańskiego, a domagają się zmiany zasad wyłącznie w przypadku jez. Niepruszewskiego? Wydaje mi się, że dla osób, które stać na zakup i użytkowanie skuterów wodnych, ślizgaczy czy motorówek - stać również na przejazd dodatkowych 20 czy 30 km na i korzystanie z innych akwenów. No chyba, że o dostęp do jeziora walczy tylko jedna osoba, zwana w Zborowie i Więckowicach „Filantropem”. A wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują, że zamierza zawłaszczyć co najmniej część jeziora, dla własnych potrzeb. Na razie rekompensatą dla mieszkańców ma być kamera do monitoringu.

W/w sprawa do złudzenia przypomina reakcję administratora Mojego Dopiewa na protest wyborczy, dotyczący wyborów sołeckich w Dopiewie. W tamtym przypadku, również chodziło przede wszystkim o ośmieszenie i skompromitowanie osoby, która nie zgadzała się z lekceważeniem prawa przez władze Gminy. Wydaje się, że jest to stała metoda polemiki z osobami niewygodnymi. A ponieważ zazwyczaj brak merytorycznych argumentów, stosuje się prymitywne chwyty, polegające na szkalowaniu i oczernianiu przeciwników, na które wiele osób daje się nabierać. Z komentarzy, opublikowanych na forum Moje Dopiewo wynika, że wiele osób nie ma żadnej wiedzy w temacie jez. Niepruszewskiego, ale uważa się za ekspertów uprawnionych do wydawania osądów.

Kolejny temat, który pojawił się 28 maja br., to opublikowanie kalendarza Wójta gminy Dopiewo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że został on udostępniony kilka godzin po informacji Krzysztofa Kołodziejczyka, że wójt Adrian Napierała otrzymał czerwoną kartkę od Sieci Obywatelskiej - link. Powodem było nie wywiązanie się z obietnic wyborczych. Tak szybka reakcja Wójta świadczy o tym, że elektroniczna wersja kalendarza funkcjonowała w Urzędzie od dawna, brakowało tylko woli na jej upublicznienie.

Od razu też pojawiły się klakierskie komentarze na forach, jaki to wójt Adrian Napierała jest wspaniały. Otóż trzeba przyznać, że w dziedzinie informacji publiczne powoli zaczyna się zmieniać na lepsze, ale wszystko jest wydzierane siłą. Gdyby nie wnioski Agnieszki Wilczyńskiej, krytyczne opinie grupy mieszkańców z Krzysztofem Kołodziejczykiem na czele oraz moje posty, sytuacja byłaby podobna, jak w czasach Andrzeja Strażyńskiego i Zofii Dobrowolskiej. Ponadto, w niektórych dziadzinach sytuacja się poprawia (publikacja projektów uchwał, nagrania z sesji, podawanie tematów na komisje), natomiast w innych pogarsza (odmowa udostępnienia protokołów z komisji). Podobnie, jak w poprzednich kadencjach, nagminne jest łamanie prawa. Nijakie i pozbawione podstaw prawnych odpowiedzi Wójta i Rady Gminy, dotyczące wniosków Agnieszki Wilczyńskiej w sprawie udostępnienia informacji publicznej czy protestu wyborczego mieszkanki Dopiewa, to nic innego, jak jawne łamanie prawa. Widać, że do włodarzy z dużym trudem dociera świadomość, iż najwyższy czas zacząć działać zgodnie z prawem.
Oczywiście nieoceniony „pawelek” na forum Moje Dopiewo również nie omieszkał usprawiedliwiać długiego zwlekania Wójta z opublikowaniem kalendarza spraw. To nie brak jednolitych standardów i systemowych rozwiązań stoi zazwyczaj na przeszkodzie publikowania informacji publicznych. Podstawową przyczyną jest brak dobrej woli ze strony włodarzy i paniczna obawa przed oceną ze strony społeczeństwa.

Jak się wydaje, coraz bardziej niejasne zasady obowiązują przy organizacji imprez publicznych, takich jak koncerty czy festyny. W czasie kadencji Zofii Dobrowolskiej sprawa była jasna. Imprezy były finansowane przez 3 sponsorów – Gminę Dopiewo, Bibliotekę Publiczną oraz ZUK Dopiewo. De facto więc, sponsor był jeden – społeczeństwo Gminy
Obecnie coraz trudniej zorientować się, kto finansuje liczne w okresie wiosenno-letnim imprezy. Na temat koncertu artystów Politechniki Poznańskiej i Poznańskiej Orkiestry Symfonicznej pisałam tutaj – link.
Z plakatu informującego o festynie, który w dniu dzisiejszym odbywa się w Skórzewie, dowiedzieć się możemy jedynie, kto jest organizatorem. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku II Zjazdu Szkół im. I. J. Paderewskiego – tu wymieniono organizatorów oraz patronów honorowych i medialnych. A przecież, już sam koncert zespołu PECTUS musiał kosztować kilkanaście tysięcy.
Jedyną imprezą, gdzie podano listę sponsorów, jest dzisiejszy festyn w Dąbrowie. Czyżby organizatorom imprezy, podobnie jak to miało miejsce w przypadku wystawy w Konarzewie, odmówiono dofinansowania?
Z pobieżnego przeglądu wynika jednoznacznie, że największą tajemnicą otoczony jest sposób finansowania imprez w Skórzewie. Może dlatego, że Skórzewo dysponuje najliczniejszą grupą radnych i do tego mających największą siłę przebicia?

Nie mam nic przeciwko organizowaniu imprez dla mieszkańców, zwłaszcza plenerowych w okresie wiosenno-letnim. Cieszą się one największym zainteresowaniem. Uważam jednak, że powinny obowiązywać jasne reguły finansowania, których założenia winny zawierać informację, że to nie Gmina powinna być głównym czy jedynym sponsorem. Przykład Dąbrowy, gdzie organizatorom udało się pozyskać kilkunastu sponsorów świadczy, że wystarczy trochę wysiłku, aby zdobyć pieniądze. Obawiam się, że część organizatorów w dalszym ciągu idzie po najmniejszej linii oporu, wyciągając rękę po publiczne pieniądze. Zwłaszcza jeżeli lokują się wystarczająco wysoko w hierarchii władz lokalnych.

Obserwatorka I (Pierwsza)

5 komentarzy:

  1. "Otóż przekazała publicznie na ręce wójta Adriana Napierały podziękowanie dla urzędników, że zaczęli odpowiadać na pisma mieszkańców"
    To i ja podziękuję za pośrednictwem Twojego bloga.
    Dziękuję Wójtowi Napierale za to, że zmądrzał i zamieścił na BIP brakujący
    17 załącznik do audytu. Czekałem tylko 876 dni(125 tygodni i jeden dzień).
    Dzięki oświeceniu wójta, wystarczyły 4 wyroki i niepotrzeba było piątego)
    Gros czasu przypada na Siłę Rozkwitu Zofii, ale i Napierała dołożył swoje i
    chciał w praktyce wypróbowac umiejętności prawnicze.
    Gdyby wszyscy mieli świadomośc radnej, to biegalibyśmy odziani w skóry.
    Historykom pozostawiam ustalenie, kto był Prometeuszem i przyniósł
    do UG światło. Ręki bym sobie nie dał uciąc, ale palec bym postawił, że wiem kto to.
    Wiem, że kiedy około roku 2011 złożyłem pierwszy wniosek,
    to nikt nie wiedział z czym to się je. Nie złożyłem wielu wniosków, ale poza tym jednym dotyczącycym audytu (mam tam swój prywatny rozdział :) ),inne
    były realizowane w terminie. Zanim UG Dopiewo zakumał o co chodzi, trzeba
    było upowszechnic Ustawę o dostępie w WSA w Poznaniu. Bez NSA to byłoby niemożliwe. Nie tylko ja zresztą dotarłem do NSA, ale niektórzy zmienili wektory i stracili ciekawośc. Podobnie było z zażaleniem na nieprzesłanie akt do WSA w terminie. Gdy p.Zosia zabuliła opanowała właściwy termin. Gdy zapłaciła koszty za bezczynnośc organu, przyswoiła sobie, że termin na udzielenie informacji wynosi 14 dni. W pewnym momencie ciemny człowiek zwany Zwolińskim zaczął wydawac bezprawnie decyzje o odmowie udzielania informacji. Został skorygowany i też nie tylko przeze mnie.
    Rządzący są jak dzieci i trzeba do nich wiele cierpliwości.
    Co do standardów to Napierała pozostawił w ZUK takie, że pracownicy na
    wniosek o informację żądają bezpiecznego podpisu. Też skorygowane. Jaki pan taki kram.
    Po 15 dniach od złożenia wniosku o udzielenie informacji nie skarżymy się Radnej Walich, tylko piszemy skargę na bezczynnośc organu za pośrednictwem UG do WSA i pozamiatane.
    Z tym Flilantropem to ksywa trafiona w dziesiątkę. Łysy z Więckowic coś
    zamilkł-może kręci filmy tą kamerą obskurą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dziedzinie odpowiedzi na wnioski o udzielenie informacji publicznej w czasie kadencji wójta Adriana Napierały nastąpił wyraźny regres. Były sekretarz Tomasz Zwoliński z trudem, ale w końcu nauczył się, że odmowa udzielenia informacji publicznej musi mieć formę decyzji administracyjnej. Obecne władze tej wiedzy jeszcze sobie nie przyswoiły - wide odpowiedź na wniosek Agnieszki Wilczyńskiej. Niestety, w przeciwieństwie do Ciebie, redaktor Pulsu Gminy zatrzymała się w pół drogi. Wniosek, jaki się nasuwa - każdego kolejnego włodarza trzeba od nowa uczyć obowiązujących przepisów. Jest to dość uciążliwe i wymaga dużo samozaparcia. Zastanawia mnie, czy doczekamy się kiedyś takiego wójta i radnych, których nie trzeba będzie uczyć podstaw demokracji.

      Usuń
    2. Trochę inaczej. Zwoliński(prawnik) odmawiał twierdząc, że to nie informacja publiczna a to Himalaje niekompetencji. Jak na razie mam sygnały,że obecny Sekretarz UG jednak wykazuje przynajmniej więcej kultury.
      Obym nie przechwalił.
      Na przykładzie audytu widac jak prawnicy doją UG Dopiewo.
      Przypomnę, że dokument sporządziła za około 40 tys. Kancelaria
      Sowisło. Przedstawicielka na komisji potwierdziła, że to informacja publiczna. Później były odmowy i ta sama kancelaria
      zarabiała kasę w sprawach sądowych twierdząc, że to jednak nie
      informacja publiczna. Gdy to upadło twierdzili, że to audyt w myśl
      Ustawy o finansach publicznych i nie podlega publikacji. Ostatnio wypowiedział się na ten temat TK i to również ma byc publikowane. WSA w Poznaniu potwierdzał bezrozumnie,że audytu się nie udostępnia, bez zapoznania z treścią dokumentu (twierdzili jednak,że Zwoliński nie miał prawa wydawania decyzji odmownych). Potrzeba by pewnie jeszcze 2
      wyroków by to obalic, ale na moje pytanie czy to audyt w myśl ufp
      Skarbnik Szmytkowski odpowiedział, że nie i w związku z tym,że
      NSA nie pozostawił na wyroku WSA suchej nitki i również w związku z opowiedzią mailową sąd nie miał innego wyjścia jak wycofac się rakiem. W sądach królem jest statystyka i uchyłki NSA dobrze sędziom nie robią. Nie mogą sobie już pozwalac na
      kopiowanie tekstów mecenasa Sowisło jako swoich.
      Jeśli chodzi o orzecznictwo w sprawach o dostęp jest znaczny postęp. Jeszcze kilka lat temu sędzia Barbara Drzazga uważała,że organ może pozostawac w bezczyności nawet rok, jeśli przed wyrokiem udzieli informacji i tym knyfem posługiwało się wiele gmin zwłaszcza tych obsługiwanych przez jedyną słuszną kancelarię. Chroniła ona dzielnie tyłki samorządowców
      nawet w prokuraturze. Syn prokuratora rejonowego (świadomie z małej litery)miał za patrona wspomnianego mecenasa. Pół roku temu nastąpiła zmiana i nie wiem czy wszyscy śpią równie spokojnie.
      W jednym z pism do WSA napisałem, że byłoby szybciej i taniej gdyby sędziowie znali treśc ustawy o dostępie.
      Mam w nosie czy to się spodobało. Jeśli płacę 100 zł, to wymagam by moją sprawą zajmował się ktoś kompetentny, a nie tuman. Stówę i tak ktoś mi musi oddac.
      Duży wpływ na zmiany w orzecznictwie ma organizacja pozarządowa Watchdog, która pomaga wnioskującym o dostęp.
      Gmina Dopiewo jest jej dobrze znana.
      Wokół byłego prezesa ZUK stworzono kokon. Dotował i był chroniony. Cokolwiek by zrobił, czy nie zrobił- media,zwłaszcza związane bezpośrednio ze Strażyńskim były zachwycone.
      Podobnie radni dotowani przez ZUK. Nie miał się gdzie nauczyc
      przepisów o dostępie do informacji. Zamiast strony BIP były
      dotacje dla klubów sportowych. Teraz jako Wójt będzie miał poprzeczkę zawieszoną wyżej. Nie zawiesi jej jednak Radna Walich.

      Usuń
    3. Nie twierdzę, że T. Zwoliński działał zgodnie z prawem, ale próbował sprawiać takie wrażenie. Potwierdzeniem miały być odmowy udzielenia informacji publicznej wydawane w formie decyzji administracyjnych. Obecne władze jeszcze do tego etapu nie doszły, informując o odmowie zwykłym pismem, co w moim przekonaniu jest regresem w porównaniu z poprzednią kadencją. Zastanawia mnie, kiedy włodarze przestaną przerabiać procedury za każdym razem od nowa, tylko zaczną korzystać z doświadczeń poprzedników. Jak na razie jest to klasyczna zabawa w ciuciubabkę z mieszkańcami i do tego na ich koszt. Znowu ktoś musiałby się poświęcić i przeczołgać naszych samorządowców przez wszystkie dostępne instancje. Ja w każdym razie tej roli się nie podejmę - Gmina liczy ponad 21 tys. mieszkańców.

      Usuń
  2. Z tym udziałem w akcji "Jawnośc sprzyja każdej władzy" można powiedziec, że wójt został trafiony , ale nie padł na deski, tylko ukrył się za podwójną
    (Wz) gardą.
    http://siecobywatelska.pl/files/dopiewo_6frk.pdf
    Biedroń nie ma w Słupsku kalendarza, Napierała rejestru umów.
    Wymienią się know-how i będzie git.
    Podobno terytoriami zaznaczonymi na czerwono zainteresował się prezydent
    Łukaszenka. :)
    Jemu standardy odpowiadają.

    OdpowiedzUsuń