czwartek, 9 lipca 2015

Dopiewskie smaczki (39) – place zabaw raz jeszcze, sprzedaż niesprzedawalnego, gdzie diabeł mówi dobranoc, drogowe przepychanki


Naiwnie wydawało mi się, że wywalczone m.in. wskutek moich komentarzy, prawo do korzystania przez mieszkańców z placu zabaw przy ul. Bukowskiej w Dopiewie, zakończy temat. Niestety, za sprawą osób odpowiedzialnych za w/w, powstał kolejny problem, tym razem prawny.
Na terenie Dopiewa zlokalizowane są 3 place zabaw (ul. Północna, ul. Bukowska i ul. Łąkowa) oraz miejsce do wypoczynku na stawem przy ul. Stawnej. Od kilku dni można zauważyć, że ktoś próbuje uregulować sposób korzystania z placów zabaw, ustawiając kolejne tablice wraz z regulaminami. Wygląda to jednak na działanie całkowicie chaotyczne i niespójne oraz sprawia wrażenie, że ten, kto tym kieruje, nie ma zielonego pojęcia o obowiązujących normach prawnych.


Na każdym z 3 placów obowiązuje inny regulamin, a tym samym zasady korzystania z niego. W przypadku placu zabaw przy ul. Łąkowej, zasady korzystania określają 2 regulaminy, do tego sprzeczne ze sobą oraz regulamin korzystania z miejsca piknikowego. A odpowiedzialność za niepożądane zdarzenia, zależy od tego, na którym regulaminie się oprzemy.
Natomiast na placu zabaw przy ul. Północnej regulamin nie określa, kto ponosi odpowiedzialność za ewentualne szkody i wypadki.
Regulamin placu zabaw przy ul. Bukowskiej odpowiedzialność za szkody przerzuca na osoby korzystające z niego. Jednak żaden z w/w regulaminów nie ma podstawy prawnej. Natomiast na terenie wypoczynkowym przy stawie na ul. Stawnej nie obowiązują żadne zasady – brak regulaminu, określającego sposób korzystania z terenu.

Najbardziej zadziwia mnie ilość tabliczek umieszczonych przy wejściu na plac zabaw przy ul. Bukowskiej. Oprócz zakazu palenia (2 tabliczki), wprowadzania zwierząt, korzystania z urządzeń przez osoby dorosłe, najbardziej kuriozalnym jest zakaz wstępu osobom nieupoważnionym. W dalszym ciągu nie określono, kogo można potraktować jako osobę nieupoważnioną oraz z jakich przepisów to wynika? Do tego na tablicy umieszczono informację, że właścicielem placu jest zespół szkolno-przedszkolny w Dopiewie. O ile mi wiadomo, zespół szkolno-przedszkolny nie został sprywatyzowany i w dalszym ciągu jest własnością gminy Dopiewo. Tak więc, właścicielem placu zabaw również jest gmina Dopiewo, a zespół szkolno-przedszkolny może być co najwyżej jego administratorem lub zarządcą. Plac zabaw kosztował 80 tys. złotych (czyli nieco mniej niż wyniosła odprawa Adriana Napierały w ZUK-u) i w całości został sfinansowany z budżetu Gminy a nie zespołu szkolno-przedszkolnego czy środków pozyskanych od sponsorów.

Tylko jeden regulamin, określający zasady korzystania z miejsca piknikowego na placu przy ul. Łąkowej - ma podstawy prawne. Jest nim uchwała nr XII/103/11 Rady Gminy Dopiewo z 25 sierpnia 2011 r. Pozostałe regulaminy nie mają nic wspólnego z prawem.
A jak mieszkańcy Dopiewa traktują ograniczenia wynikające z regulaminów, można przekonać się, odwiedzając plac zabaw przy ul. Północnej. Z pozostawionych tam odpadów wynika, że plac ten traktowany jest bardziej jak ogródek piwny, niż miejsce dla dzieci.

Wójt Adrian Napierała ogłosił kolejny przetarg na sprzedaż działek budowlanych. Jest to już drugi przetarg, na te same nieruchomości w tej samej kadencji. Jak można się zorientować, podobnie jak była wójt Zofia Dobrowolska, również obecne władze idą tą samą drogą donikąd. Przypadkiem 30 maja br. udało mi się obejrzeć działki w lesie przy ul. Gajowej w Zakrzewie. Ich stan nic się nie zmienił w ostatnich latach, chyba tylko pod tym względem, że las porastający nieruchomości, jest coraz większy. Brak dróg dojazdowych (do nieruchomości prowadzą leśne dukty) oraz jakiejkolwiek infrastruktury (nie licząc linii energetycznej 400 kV, przebiegającej w sąsiedztwie) dopełnia całości obrazu. Gdzie są krzykacze (mam tu na myśli „pawelka” z Mojego Dopiewa oraz Piotra Jelińskiego z „Przedmieść”), którzy tak głośno krytykowali byłą włodarz za nieumiejętność zareklamowania i przygotowania nieruchomości, przeznaczonych do sprzedaży.

W przypadku działek położonych w lesie w Zakrzewie, będzie to już 10 przetarg. Natomiast również w Zakrzewie, dla działek przy ul. Gajowej, jest to 9 przetarg. Nie lepiej wygląda sytuacja w Konarzewie, gdzie działki sprzedawane są już po raz siódmy. Jedynie w przypadku działek w Dąbrowie sprzedaż odbywa się dopiero trzeci raz. Tym razem w 2 przypadkach obniżono ceny wywoławcze. Dotyczy to działek w Dąbrowie oraz przy ul. Gajowej w Zakrzewie.
W przetargu, który miał miejsce 27 lutego 2015 r., na sprzedaż wystawiono 20 działek. Obecnie, na 12 sierpnia br., Gmina do sprzedaży oferuje 19 działek. Wynika z tego, że w lutym udało się sprzedać aż 1 (słownie: jedną) nieruchomość, co siłą rzeczy trudno uznać za sukces. W tym tempie trzeba będzie zorganizować jeszcze co najmniej 19 przetargów, aby zakończyć temat.
W tym wszystkim zastanawia upór, z jakim organizowane są kolejne przetargi. Czyżby oznaczało to, że gmina Dopiewo znajduje się w kiepskiej sytuacji finansowej? O ile pamiętam, były skarbnik a obecnie doradca wójta Piotr Łoździn twierdził nie tak dawno, że mimo 20 mln złotych deficytu w tym roku, sytuacja finansowa Gminy nie jest zagrożona.

Kolejny temat to radni/bezradni gminy Dopiewo. Tym razem zajmę się osobą Tadeusza Bartkowiaka, który od kilkunastu lat z uporem walczy o funkcje publiczne – wide sprawa protestu wyborczego, dotyczącego wyborów sołeckich w Dopiewie. Nieodmiennie zadziwia mnie, z jednej strony bezradność Radnego – temat progów spowalniających na ul. Ogrodowej w Dopiewie, poruszany na ostatniej sesji (link) – z drugiej, próby mydlenia oczu mieszkańcom, rzekomym zaangażowaniem w ich problemy.
Tym razem sprawa dotyczy drogi powiatowej przebiegającej przez Podłoziny. Mieszkańcy tej miejscowości od lat walczą o utwardzenie tej drogi, jak na razie bezskutecznie. Temat jest dość istotny, ponieważ ze względu na wzrastającą popularność źródełka oraz organizowane imprezy publiczne w wiacie biesiadnej w Żarnowcu - okresowo wzrasta natężenie ruchu na drodze, przechodzącej przez Podłoziny. Mieszkańcy, szczególnie w okresie letnim, skarżą się na kurz i pył, wzbijany przez przejeżdżające samochody.
Budowa utwardzonej drogi od strony Dopiewa, od przejazdu kolejowego, ze względu na koszty nie wchodzi w grę. Jest zresztą niecelowa, ponieważ np. utwardzenie całego odcinka z Dopiewa do Buku znacznie zwiększyłoby natężenie ruchu. Przejazd z Buku do Dopiewa i dalej do Poznania przez Podłoziny jest o kilka kilometrów krótszy, niż drogą wojewódzką przez Niepruszewo.

Mieszkańcy Podłozin zaproponowali montaż progów spowalniających, co zmusiłoby kierowców do ograniczenia prędkości. Co w tej sytuacji zaproponował radny Tadeusz Bartkowiak? Stwierdził mianowicie, że progów zamontować nie można, ponieważ jest to droga powiatowa. Nie jest to zgodne z prawdą, ponieważ progów nie montuje się na drogach gruntowych oraz tych, na których odbywa się komunikacja publiczna, bez względu na kategorię. Ten ostatni argument również nie jest wiążący, ponieważ obecnie stosuje się progi, umożliwiające swobodny przejazd autobusów, bez konieczności zwalniania.
Tak więc, Pan Radny zaproponował ustawienie znaków ograniczających prędkość do 20 km/godz w obszarze zabudowanym Podłozin, uważając sprawę za załatwioną. Pytanie, kto będzie tego ograniczenia przestrzegał, poza mieszkańcami Podłozin? Odpowiedź jest raczej oczywista. W tej sytuacji Radny powinien od razu zgłosić ustawienie na terenie Podłozin stałego patrolu Straży Gminnej lub Policji, najlepiej z fotoradarem.

Jest jednak inne rozwiązanie, ale wymagające rezygnacji z niektórych fanaberii radnego Tadeusza Bartkowiaka. Odcinek drogi w obszarze zabudowanym Podłozin to ok. 200 m. Można by, w porozumieniu z powiatem poznańskim, ten fragment drogi utwardzić. Ponieważ Gmina i tak ponosi koszty, związane z budową i utrzymaniem infrastruktury na drogach powiatowych, można zastosować najtańszą i najoszczędniejszą technologię – podbudowa tłuczniowa plus dywanik z masy bitumicznej, bez odwodnienia. W tamtym terenie wystarczą w zupełności rowy odparowujące. Jak sam Wójt na IX sesji stwierdził, ceny w drogownictwie są obecnie maksymalnie zbijane. Porównując koszt budowy ul. Ogrodowej w Dopiewie (ok. 450 tys. złotych dla drogi o długości 450 m i szerokości 5,5 m z krawężnikami, przykanalikami oraz zjazdami indywidualnymi na posesje), budowa drogi w Podłozinach o szerokości 4,5 do 5 m nie kosztowałaby więcej niż 100 tys. złotych. Na utwardzonym odcinku można by wówczas zamontować 1-2 progi zwalniające, które wymusiłyby ograniczenie prędkości. Zniknąłby problem kurzu oraz przekraczania prędkości.
Uważam, że coś się od Gminy mieszkańcom Podłozin należy. Nie mają szansy na kanalizację sanitarną, gazyfikację, nie potrzebują udogodnień takich jak chodnik czy odwodnienie terenu. Utwardzenie drogi to jedyna inwestycja, która jest w tym terenie sensowna i możliwa do realizacji a zarazem przyniesie konkretne korzyści mieszkańcom. Obawiam się jednak, że doprowadzenie do realizacji tej inwestycji, przerasta kreatywność Radnego.

W ostatnim temacie wracam do IX sesji, a konkretnie sprawy dróg publicznych. Na koniec sesji podjęto dyskusję, do kogo należy utrzymanie porządku  w pasie dróg publicznych oraz temat, kto powinien finansować inwestycje w pasie drogi powiatowej? Próbowano udowodnić, że sprzątanie chodników oraz wykaszanie poboczy należy do właścicieli nieruchomości, przyległych do drogi. Sprawę wykaszania poboczy przez mieszkańców „fox” wyśmiał tak dokładnie, że nie będę kontynuować tego tematu - link. Na marginesie uważam, że mieszkańcy powinni angażować się w utrzymanie czystości i porządku przed swoimi posesjami. Nie może się to jednak odbywać na zasadzie przymusu i grożenia mandatami. Przy okazji wójt Adrian Napierała próbował udowodnić, że wszystkie chodniki przylegają do posesji, a to za sprawą zjazdów z dróg publicznych. Argumentacja była tak karkołomna, że trudno się do niej ustosunkować. Mogę zrozumieć, że każdy stara się interpretować przepisy na swoją korzyść, ale przedstawione przez Wójta argumenty, są w moim przekonaniu irracjonalne. Zazwyczaj zjazdy na posesje zlokalizowane są w pasie drogowym i jako takie są własnością zarządcy drogi, mimo iż stanowią dojazd do prywatnej nieruchomości. Twierdzenie, że zjazd styka się z chodnikiem i równocześnie z granicą posesji - dlatego właściciel nieruchomości jest zobowiązany do uprzątania chodnika, jest absurdalne. Zjazd musi się stykać z granicą nieruchomości – trudno żeby kończył się 0,5 m czy 1 m od bramy. Nie oznacza to jednak, że automatycznie cały chodnik na wysokości nieruchomości przylega do granicy. Zgodnie z sugestią „foxa” proponuję włodarzom jeszcze raz zapoznać się z ustawą o czystości i porządku w gminach.

Równie ciekawa była argumentacja byłego wójta, a obecnie radnego powiatu poznańskiego Andrzeja Strażyńskiego na temat tego, na jakich organach spoczywa obowiązek remontu i przebudowy dróg powiatowych. Natychmiast przypomniał mi się wywiad, jakiego udzielił w 2011 r. były radny powiatu poznańskiego, a obecnie przewodniczący Rady Gminy Dopiewo Leszek Nowaczyklink. Stwierdził on, że przyjęto założenie, iż Powiat zajmuje się wyłącznie pasem jezdni, pobocza zostawiając w gestii gmin. Założenia założeniami, ale ustawa o drogach publicznych wyraźnie określa obowiązki zarządcy drogi. Zgodnie z art. 20f pkt w/w ustawy do obowiązków gminy w pasie drogi powiatowej należy tylko budowa, przebudowa i remont wiat przystankowych oraz innych urządzeń związanych z obsługą podróżnych. W związku z tym mam pytanie do radnego powiatowego Andrzeja Strażyńskiego, co jest ważniejsze – założenia władz Powiatu czy ustawa o drogach publicznych? I nie jest żadnym usprawiedliwieniem brak środków – samorządy gminne zazwyczaj więcej mają zadań do wykonania, niż posiadanych środków. Z wypowiedzi Andrzeja Strażyńskiego wynika, że Powiat tylko wtedy przebudowuje pobocza, gdy otrzyma dofinansowanie. Zaznaczmy, że również z gminy, czyli de facto gmina i tak finansuje infrastrukturę dróg powiatowych. Oczywiście za przyjęte założenia, że Powiat odpowiada wyłącznie za jezdnię, Radny Powiatowy odpowiedzialnością obarczył Radnych minionych kadencji. Zgodnie z zasadą: co złego, to nie my.

Pragnę przypomnieć, że wskutek postępującej urbanizacji ilość dróg gminnych systematycznie wzrasta. Natomiast ilość dróg powiatowych jest stała, a nawet maleje. Niektóre są przekazywane gminom, np. w ub. r. gmina Rokietnica przejęła drogę powiatową Kiekrz-Pawłowice.
Tak więc, metody stosowane przez powiat poznański wobec gmin można potraktować jako dyktat silniejszego wobec słabszego. Chcecie mieć dobre drogi, to za nie płaćcie. A w razie czego, mieszkańcy w pierwszej kolejności ze skargami przyjdą do gminy.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. " Na marginesie uważam, że mieszkańcy powinni angażować się w utrzymanie czystości i porządku przed swoimi posesjami. Nie może się to jednak odbywać na zasadzie przymusu i grożenia mandatami."
    Dokładnie. Czasami nawet zamiatam asfalt przy krawężniku i ludzie się trochę dziwnie patrzą, ale korona od tego nie spada. Właściwa droga to tłumaczenie np.na zebraniach wiejskich, że jak gmina będzie wykaszac wszystkie pobocza, to nie starczy pieniędzy np.na budowę chodnika w danej miejscowości. Kolejna melchioryzacja prawa to jednak przegięcie.
    Wójt będzie je tworzył kiedy będzie w sejmie. SG też przesadza z tym straszeniem mandatami-może likwidacja pomoże im w nabraniu rozumu?
    Moim zdaniem śnieg i trawę łatwo jest kolorystycznie odróżnic i przepisy nie
    powinny byc mylone. Nie należy kosic śniegu i odgarniac trawy. :)

    OdpowiedzUsuń