Trzy dni temu pojawiła się
informacja nt. planowanej budowy fermy
drobiu w Trzcielinie. Została ona skrzętnie odnotowana przez redakcję „Pulsu
Gminy”, jak się wydaje z zamiarem zainicjowania dyskusji na temat ewentualnych
uciążliwości, związanych z tego rodzaju działalnością - link.
Niestety, wbrew oczekiwaniom autorki nic takiego nie nastąpiło i moim zdaniem, słusznie.
Do każdej inwestycji, negatywnie
oddziaływującej na środowisko i mieszkańców należy podchodzić indywidualnie.
Nie można z góry wszystkiego negować tylko dlatego, że może w jakiś sposób
wpływać na otoczenie. Wychodząc z takiego założenia, wszystkie zakłady produkcyjne,
kopalnie kruszywa czy przeróbki odpadów należałoby lokować w Chinach lub w
Afryce, a my powinniśmy jedynie korzystać z efektów działalności gospodarczej. Czym innym jest budowa kruszarni betonu w
bezpośrednim sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej, czym innym ferma drobiu w
otoczeniu gruntów rolnych. Pył cementowy powstający przy przeróbce gruzu, z
pewnością bardziej negatywnie oddziaływuje na zdrowie ludzi w przeciwieństwie
do kurzych zapachów.
W moim przekonaniu, planowana inwestycja nie będzie miała
znaczącego wpływu na warunki życia mieszkańców gminy Dopiewo. W sąsiedztwie
zlokalizowane są tylko 2 gospodarstwa w odległości ok. 150 m i 300 m. Od
Trzcielina oddalona będzie o ok. 2 km, natomiast od Konarzewa o 3 km. Większe
zagrożenie ferma może mieć dla przyszłych mieszkańców gminy Stęszew,
szczególnie w miejscowościach: Drogosławiec i Dębienko. Na działkach, w odległości
ok. 400 m, wydano pozwolenia na budowę dla budynków mieszkalnych
jednorodzinnych. Przypuszczam, że ich właściciele o powstaniu fermy dowiedzą
się po jej uruchomieniu.
Ferma zlokalizowana będzie przy granicy z otuliną Wielkopolskiego Parku
Narodowego, w odległości ok. 1 km od samego Parku. Największe zagrożenie
ferma może stwarzać dla ujęcia wody w Joance (zauważył to „fox”) oraz dla cieków
wodnych, biegnących po wschodniej i zachodniej stronie nieruchomości. Warstwy
wodonośne ujęcia wody w Joance zlokalizowane są na głębokości ok. 70 m, co w
dużym stopniu zabezpiecza przed zanieczyszczeniami.
Próba wywołania burzy wokół fermy
drobiu przypomina mi burzę, jaka miała miejsce w gminie Rokietnica w związku z
planowanym uruchomieniem sortowni odpadów. O ile mogłam uznać, że lokalizacja
sortowni nie była najszczęśliwsza (ok. 200 m od budynków mieszkalnych), o tyle
mieszkańcy poszli o krok dalej - zażądali od władz zakazu budowy tego typu
obiektów na terenie całej Gminy. Zapomnieli o jednym drobnym szczególe, że oni
również produkują odpady, które gdzieś trzeba zutylizować.
Podobnie jest z próbą, nieśmiałą
na szczęście, zablokowania budowy fermy drobiu. Większość osób nie rezygnuje z
konsumpcji mięsa drobiowego ani jajek. A jeśli tak, to trzeba je gdzieś
produkować. Jeżeli redakcja „Pulsu Gminy” nie chce w naszej Gminie fermy
drobiu, to powinna zacząć namawiać mieszkańców do przestawienia się na dietę
wegańską. Tylko w takiej sytuacji protesty będą uzasadnione.
Drugi temat, który chcę krótko
omówić, to tworzenie przestrzeni
publicznej przez grupę inicjatywną. Pojawiają się pierwsze efekty działania
nieformalnej grupy, ale nie takie jakich spodziewali się organizatorzy.
Potwierdza się tym samym moja opinia, że duża część społeczeństwa nie tylko
jest bierna, ale przede wszystkim nastawiona roszczeniowo. O ile
zainteresowanie spotkaniem plenerowym było dość duże, to jak mi się wydaje, już
chęć zaangażowania znacznie mniejsza. Co więcej pojawiają się osoby, które już
zaczynają domagać się efektów. Mają pretensje, że inicjatorzy jeszcze nic dla
nich nie stworzyli - link.
Na usta ciśnie mi się tylko jedno określenie – ciasnota umysłowa.
Tak więc, dla przypomnienia – Krzysztof Kołodziejczyk wraz z pozostałymi
osobami działają wyłącznie społecznie. Poświęcają swój wolny czas, chcąc
stworzyć coś dla wszystkich, a nie tylko dla siebie. Nawet po zarejestrowaniu
stowarzyszenia ich możliwości staną się dość ograniczone – wszystkie zadania
będą musiały być uzgadniane z władzami Gminy. Do tego z pewnością dojdzie
szukanie sponsorów – bo wszystkich pomysłów Gmina raczej nie sfinansuje. Zamiast atakować ludzi, którzy chcą coś
zrobić dla mieszkańców, należy docenić
ich wysiłek. Tym bardziej, że często jest to walka z wiatrakami. Czasami
zastanawiam się, czy warto w takiej atmosferze cokolwiek robić? Może lepiej
usiąść przed telewizorem lub pójść na spacer. Zastanawia mnie również - czy
komentatorzy wypisują te bzdury z własnej inicjatywy, czy też jest to
zorganizowana akcja? Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że tej drugiej opcji
nie można wykluczyć. A do roszczeniowców mam apel – może sami spróbują coś
zorganizować, zamiast bezpodstawnie atakować innych. Po pierwsze zrobią dobry
uczynek, a poza tym przekonają się na własnej skórze, co to znaczy działalność społeczna.
Na koniec wracam, po raz kolejny,
do sprawy komunikacji publicznej w
Gminie. Na forach rozgorzała dyskusja, na temat lokalizacji pętli autobusowej przy szkole w Dąbrówce. Moim zdaniem,
jest to temat zastępczy, a chodzi o odwrócenie uwagi od sedna, czyli wprowadzenia zmian tras autobusowych.
Jak na razie wygląda, że nowy sekretarz
Gminy Maciej Kaczmarek idzie w zaparte, wzorem swojego poprzednika Tomasza
Zwolińskiego. Jeżeli proponowane przez niego zmiany – tj. wprowadzenie linii 727 z Dąbrówki na Junikowo, zamiast autobusu 718
– zostaną zrealizowane, będzie to kolejny przykład arogancji władzy.
Tak naprawdę linia 727 na
Junikowo najbardziej potrzebna jest mieszkańcom Skórzewa. Mieszkańcy Dąbrówki
na Junikowo mogą dojechać koleją. Co prawda, do pętli Junikowo trzeba dojść
albo dojechać autobusem, jednak mimo wszystko jest to jakieś rozwiązanie. Z
pewnością również część mieszkańców Zakrzewa i Dąbrowy byłaby zainteresowana
dojazdem na Junikowo. No, ale widocznie jest to zbyt mała grupa i nie ma
odpowiedniej siły przebicia, żeby ich potrzeby zostały uwzględnione.
Na zmianie najbardziej stracą mieszkańcy, którzy dojeżdżają na Ogrody
i to również część osób z Dąbrówki. Nie dość, że zmniejszy się liczba kursów,
to do dyspozycji pozostanie wyłącznie długa trasa przez Zakrzewo i Dąbrowę.
Wbrew dość powszechnej opinii komentatorów, nie wszyscy pasażerowie komunikacji
publicznej są zainteresowani dojazdem na Kaponierę. Wiele osób dojeżdża tylko
na Jeżyce i nie interesuje ich fakt, że z pętli na Junikowie, jazda tramwajem
do centrum Poznania odbywa się bezkolizyjnie.
Myślę, że bez ingerencji Radnych
Gminy po raz kolejny temat zostanie zawalony. Oczekuję zaangażowania zwłaszcza Leszka Nowaczyka, Tadeusza Bartkowiaka
i Marioli Nowak, którzy na komisji zgłaszali zastrzeżenia wobec propozycji Sekretarza
Gminy. A na przygotowanych zmianach, najbardziej stracą mieszkańcy Dopiewa,
Dopiewca i Palędzia.
Już czytam o przyciąganiu inwestorów i inne tego typu rewelacje. Jeśli gmina
OdpowiedzUsuństawia na ten kierunek rozwoju to po co w Studium zapisano zakaz zabudowy kubaturowej? Jeśli komuś zależy na wzroście ilości kurzego łajna to może wydac wuzetki na 100 takich ferm. Moim zdaniem dochód gminy z tych 100 ferm nie wzrośnie nawet o złotówkę. Dochody by wzrosły gdyby zamiast 100 ferm powstał jeden mały warsztat samochodowy.
Przez tę jedną przewinie się rocznie 680tys.400 ptaków. Transport w tę i w w drugą strone+ dowóz paszy i wywóz pomiotu to parę setek ciężarówek na dośc wąskiej i sfatygowanej drodze. Tak poza tym 4X 10000 litrów gazu przy S-5 to też możliwośc niezłych fajerwerków. Pomiot niekoniecznie trzeba rozrzucic na Joance, można to zrobic pod Dopiewem. Wychowałem się na wsi i zapach obornika
mi nie przeszkadza, ale nieprzetworzone łajno kurze z tymi wszystkimi medykamentami w środku to trochę za dużo.
Znam przypadki kiedy gmina Dopiewo potrafiły nieźle przeczołgac inwestora
przed warunkami zabudowy. Właściwie wydały dopiero gdy zmienił się inwestor, bo przeczołgany miał dośc.
Inwestor kurzy raczej czołgany nie był. W jaki sposób wypełnił wymogi art.61
ustawy o planowaniu? Dostawy drobiu dla UG Dopiewo?
Wybacz, ale patrzę na problem trochę szerzej niż tylko przez pryzmat Gminy. W wolnej chwili zapoznaj się z artykułem - https://exignorant.wordpress.com/2013/03/02/nowa-era-niedoborow-zywnosci-echo-upadlych-cywilizacji/ . To jest jeden z powodów, że sprzeciwiam się przeznaczaniu najlepszych gruntów rolnych na działalność gospodarczą. Po co nam kolejne bazy logistyczne, jeżeli nie będzie czym nakarmić ludzi?
Usuń