Sezon wakacyjny w pełni, wielu
urzędników przebywa na wakacjach. Jest więc okazja, aby znaleźli chwilę czasu
na przemyślenia, dotyczące wypełniania obowiązków służbowych. Nie tak dawno, na
sesji Rady Gminy radna Mariola Walich publicznie pochwaliła dopiewskich
urzędników za to, że odpowiadają na pisma mieszkańców – link.
Pochwała raczej mało trafiona, ponieważ jak już wspominałam, odpowiadanie na wnioski jest obowiązkiem, a
nie widzimisię urzędników. Być może chodziło o zaznaczenie, że sytuacja w
tym zakresie poprawiła się ze względu na objęcie funkcji wójta przez Adriana
Napierałę. Widać są różne sposoby na zdobywanie przychylności włodarzy.
Moim skromnym zdaniem, ważne jest nie tylko odpowiadanie na wnioski,
ale przede wszystkim wartość merytoryczna tych odpowiedzi. Wynika z nich,
czy wnioskodawcy traktowani są podmiotowo czy przedmiotowo przez samorząd
lokalny. Niestety, z jakością odpowiedzi udzielanych przez pracowników Urzędu
jest już znacznie gorzej. Ponieważ mam dostęp jedynie do części korespondencji,
wysyłanej z Urzędu, nie mogę uogólniać i wyciągać ostatecznych wniosków. Nie
mniej, z informacji, które są mi dostępne, wyłania się dość ponury obraz.
Zastanawia mnie, jakie są tego przyczyny? – brak kompetencji, lekceważenie
wnioskodawców czy może chęć utrzymania mieszkańców jak najdłużej w niewiedzy. Czasem
dochodzi jeszcze celowe wprowadzanie interesantów w błąd, co jest szczególnie
naganne.
Muszę wyraźnie podkreślić, że nie
czepiam się niezamierzonych błędów pisarskich i lapsusów językowych, które mogą
się każdemu przytrafić. Chodzi mi przede
wszystkim o ocenę merytoryczną dokumentacji, wychodzącej z Urzędu Gminy.
To co najbardziej uderza w
pismach wysyłanych z Urzędu, jak również z biura Rady Gminy, to brak odniesienia do przepisów polskiego
prawa. Pisma sygnowane stosownym nagłówkiem Wójta lub Rady Gminy, z
podpisami i czerwonymi pieczątkami bardzo często przypominają kartki świąteczne
lub wakacyjne. Zastanawia mnie, czy autorzy tych odpowiedzi występują jako
osoby prywatne czy urzędowe?
Zapewne większość Czytelników pamięta,
wnioski złożone przez Agnieszkę
Wilczyńską do Wójta i Rady Gminy, dotyczące publikacji umów podpisywanych
przez Wójta z podmiotami zewnętrznymi oraz nagrań z sesji i komisji Rady Gminy
– link.
Mimo, iż tylko jeden postulat został spełniony (nagrania audio z sesji),
odpowiedzi udzielone przez Urząd były niezgodne z przepisami. Odmowa udzielenia
informacji powinna mieć formę decyzji administracyjnej, od której służy odwołanie.
Zamiast tego Redaktorka „Pulsu Gminy” otrzymała zwykłe pisma, w których nawet
nie próbowano powołać się na przepisy o dostępie do informacji publicznej - link. Jedyną drogą dalszego postępowania redaktorki Pulsu Gminy było złożenie skargi na Wójta i Radę Gminy. Czy z tego skorzystała, nie wiadomo.
Zastanawia mnie, czy takie działanie wlodarzy to przejaw ignorancji czy raczej arogancji, a może
jedno i drugie?
Kolejny przykład to odpowiedź na wniosek jednego z mieszkańców,
dotyczący ustanowienia stacji w Palędziu, jako miejsca przesiadkowego dla
kibiców. Tu również Urząd udzielił odpowiedzi i to w miarę szybko, zwalniając siebie z odpowiedzialności, ale
również nie powołano się na żadne przepisy. Nie próbowano poinformować
zainteresowanego, kto przygotowuje i odpowiada za organizację imprez masowych.
A przecież obowiązuje ustawa o imprezach masowych, o zbiorowym transporcie
publicznym i inne. Szybko nie zawsze znaczy dobrze. Tego typu odpowiedź, nie
poparta podstawą prawną, nie może być traktowana jako wiążąca – link.
Kolejny, opisywany już przeze
mnie przykład, to odpowiedzi udzielane
przez Radę Gminy w sprawie protestu wyborczego, dotyczącego wyborów
sołeckich w Dopiewie. Odpowiedź jest przykładem niekompetencji, ale i dodatkowo
wprowadzania w błąd wnioskodawcy. Dostępna jest tutaj – link.
W temacie rozpatrzenia protestu
wyborczego, włodarze przekroczyli chyba wszelkie bariery przyzwoitości. Sprawa
toczy się już prawie 4 miesiące i jak na razie nie widać końca.
Temat ten z pewnością jeszcze nie
raz będzie przeze mnie omawiany, natomiast dzisiaj chcę tylko podać przykład
przegięcia w drugą stronę i to przez organ nadzorczy. Otóż kilka dni temu
skarżąca, która złożyła protest wyborczy, otrzymała pismo z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Nie byłoby w tym nic
dziwnego, gdyby nie fakt, że jest to
odpowiedź na wniosek, którego jeszcze nie złożyła. Informacja dla osób
niezorientowanych – 29 czerwca br. Rada Gminy Dopiewo podjęła uchwałę, w której
uznała protest wyborczy, dotyczący wyborów sołeckich w Dopiewie, za bezzasadny.
Na uchwałę rady gminy przysługuje odwołanie: do wojewody i do rady gminy. Jak
na razie skarżąca z tej możliwości nie skorzystała, ale WUW na wszelki wypadek
przesłał jej opinię, w której stwierdził, że uchwała „nie zawiera uchybień prawnych
dających podstawę do stwierdzenia jej nieważności”. Szkoda, że
stanowisko to nie zostało poparte rzeczowymi argumentami. Czyżby WUW zatrudniał
jasnowidza?
Na koniec coś z mojej ulubionej
branży, czyli decyzje o warunkach
zabudowy. Kilka lat temu dwóch
współwłaścicieli jednego budynku mieszkalnego przesłało 2 niezależne wnioski,
dotyczące tej samej samowoli budowlanej. Jednemu z nich chodziło o legalizację,
drugiemu przeciwnie, o wydanie nakazu rozbiórki. W związku z tym, że złożono 2
wnioski, ówczesny Wójt Gminy wydał 2 identyczne decyzje z tą samą datą. Jeden z wnioskodawców, niezadowolony z
rozstrzygnięcia, postanowił odwołać się od decyzji. W Urzędzie Gminy nie
powiedziano mu jednak, że musi złożyć 2 odwołania – od każdej decyzji osobno.
Wręcz przeciwnie, z tego co mi przekazał (a nie mam powodu nie wierzyć), powiedziano mu, że wystarczy odwołać się od
jednej decyzji. W przypadku uchylenia jej przez SKO, automatycznie druga
decyzja straci ważność, co jest oczywistą bzdurą. Jeżeli taka sytuacja
rzeczywiście miała miejsce, to nie sądzę, żeby urzędnicy taką informację
przekazali przez pomyłkę.
W/w wnioskodawca, zniecierpliwiony kilkuletnim załatwianiem sprawy,
złożył na ręce obecnego Wójta 2 skargi: na urzędników prowadzących
postępowanie oraz na urbanistkę przygotowującą projekty decyzji o warunkach
zabudowy. W odpowiedzi, a jakże otrzymał
2 pisma, ale tradycyjnie bez powołania się na jakiekolwiek podstawy prawne.
W jednym z pism poinformowano go, o przedłużeniu terminu
rozpatrzenia skargi. Niestety bez podstawy prawnej, czyli powołania się na art.
36 kpa - pismo to nie jest wiążące dla wnioskodawcy, który może potraktować je
jako samowolę urzędniczą.
Druga odpowiedź zawiera informację, że pracownicy, których dotyczy
skarga, już w Urzędzie Gminy nie pracują, a osoby aktualnie zatrudnione nie
znają tematyki spraw - i w związku z tym, nie można uznać skargi za zasadną.
Ponadto władczo stwierdzono, że „elementem koniecznym każdej decyzji jest
pouczenie, które jasno wskazuje na przysługujące stronie postępowania prawo
odwołania się od decyzji… Wspomniane decyzje takie pouczenia zawierały”.
Dano tym samym wnioskodawcy do zrozumienia, że „nieznajomość prawa szkodzi”.
Wydaje mi się - żeby pouczać
interesantów na temat nieznajomości prawa, najpierw trzeba je samemu poznać i przede
wszystkim umieć stosować. Autorowi odpowiedzi na skargę proponuję zapoznać się
z artykułami 6 do 9 kodeksu postępowania administracyjnego. Art. 9 kpa stanowi
m.in., że „organy czuwają nad tym, aby strony i inne osoby uczestniczące w
postępowaniu nie poniosły szkody z powodu nieznajomości prawa, i w tym celu
udzielają im niezbędnych wyjaśnień i wskazówek”. Myślę, że komentarz
jest w tym przypadku zbyteczny.
Ponadto, o czym zapomniano przy
redagowaniu pisma, to fakt, że istnieje coś takiego jak ciągłość władzy. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w
uzasadnieniu wyroku sygn. akt II SA/Wa 1329/12 stwierdził, że „z
zasady ciągłości władzy wynika, że władze gminy ponoszą odpowiedzialność nie
tylko za swoje, ale także za działania swoich poprzedników”. Tak więc
fakt, że urzędnicy prowadzący postępowanie już w urzędzie nie pracują, nie zwalnia obecnych władz z
odpowiedzialności. Tym bardziej, jeśli powstałe zaniedbania wiążą się z
określoną szkodą wnioskodawcy.
Na koniec należy zauważyć, że większość tych "dokumentów" podpisana jest przez zastępcę wójta, Pawła Przepiórę.
Obserwatorka I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz